Trochę odskoczę tematycznie i zlinkuję doktorat "Sacrum i mythos w polskiej literaturze fantastycznej" Piotra Kruszewskiego:
http://sbc.org.pl/Content/305454Bo jest tam rozdział o "Solaris", przy czym autor traktuje b. dosłownie rzucone od niechcenia kelvinowe zdanie o Oceanie jako kosmicznym anachorecie, i robi z niego starca z (międzygwiezdnej) pustyni nauczającego Ohydków.
(Kojarzy się fanfik, który w wieku nastoletnim spłodziłem, inspirując się "Prawdą", "Szerzej niż imperia i wolniej" i lovecraftowskimi obłąkańcami, traktujący o pewnym - z orientalnej tradycji idee czerpiącym - sekciarzu, który - zwąc w/w planetarny organizm
Śri i guru, i widząc w nim oświeconego mędrca - rzucił się rakietą, wraz z garstką wyznawców, w solaryjskie odmęty, chcąc - pochłonięty - mieć udział w jego nirwanie. Z tym, że dr P.K. to chyba serio...)