Pokaż wiadomości

Ta sekcja pozwala Ci zobaczyć wszystkie wiadomości wysłane przez tego użytkownika. Zwróć uwagę, że możesz widzieć tylko wiadomości wysłane w działach do których masz aktualnie dostęp.


Wiadomości - miazo

Strony: 1 ... 25 26 [27]
391
DyLEMaty / Re: Właśnie się dowiedziałem...
« dnia: Grudnia 27, 2005, 09:24:05 pm »
Cóż za ironia z tą "złożonością"!

I oczywiście prawdaż, prawdaż, nie wina Lema, zresztą takie stwierdzenie nie padło. Niemniej jednak obszar zagadnień wydaje mi się podobny do tego, co Lem zwykł poruszać (być może porusza nadal) w krótkich komentarzach pisywanych do... Przekroju? Przeglądu? w każdym razie chyba któregoś z tych tygodników. Swego czasu natrafiłem kilkakrotnie na nie i z ciekawości rzecz jasna przeczytałem - a wrażenia miałem podobne...

392
DyLEMaty / Re: Właśnie się dowiedziałem...
« dnia: Grudnia 25, 2005, 10:10:57 pm »
Czy ja wiem? Większość wniosków w tej rozmowie zawartych sformułować mógłby w zasadzie każdy, niekoniecznie od razu bardzo bystry, obserwator obecnych wydarzeń. Mam zresztą co do tego wywiadu ambiwalentne odczucia - z jednej strony zgadzam się z niejedną "lemową" oceną tyczącą się naszej rzeczywistości społeczno-politycznej, z drugiej jednak wydaje mi się, że ma tam miejsce jakieś niedopasowanie, gdy ktoś taki wypowiada się na tematy bieżące, stosunkowo mało istotne wobec kwestii, jakie zwykł poruszać w swoich książkach.

393
Akademia Lemologiczna / Re: Akademia Lemologiczna [Doskonała Próżnia]  
« dnia: Grudnia 21, 2005, 09:01:17 pm »
"Do Yourself a Book" - nie uprzedzajmy faktów...

Natomiast co się tyczy tej uwagi wcześniejszej toż jest to też przecież jeszcze jedna zbieżność pomiędzy "Doskonałą próżnią" a "Śniadaniem mistrzów" - w obu przypadkach mamy do czynienia z wybiegiem polegającym na napisaniu o dziełach, które mogłyby zostać napisane. Wszelkie proporcje oczywiście zachowawszy, gdzie u Lema jest to koncepcja na całą książkę (niejedną zresztą), natomiast u Vonneguta opowiadania wymyślane przez bohatera jego powieści (niejednej zresztą), Kilgore'a Trouta, stanowią jeno jeden z wielu pomysłów w niej zawartych.

394
Akademia Lemologiczna / Re: Akademia Lemologiczna [Doskonała Próżnia]  
« dnia: Grudnia 19, 2005, 09:44:11 pm »
Mhmmm... Ja mam tylko kilka uwag, czy też skojarzeń:

Po pierwsze, owo "rozpasanie" zostało zatrzymane, podług tego, co w książce stoi, przez zastosowanie substancji zwanej NOSEX - i jest to moim zdaniem pomysł jednak stosunkowo mało przekonujący. Albowiem w momencie owego przesytu, wszechobecnego, powszechnego, a nader wszystko łatwego seksu ("wszyscy mogli wszystko - ze wszystkimi") nadmiar właśnie prowadziłby (zresztą - czy teraz tak nie jest w jakimś stopniu?) do jego ograniczenia, a przynajmniej osłabienia jego znaczenia - na zasadzie przeciwnej do takiej, która głosi, że aby coś spopularyzować, spowodować, by cieszyło się większym, niż na to załuguje (i zasługiwałoby normalnie), powodzeniem, w pierwszej kolejności należy tego zabronić, najlepiej pod groźbą ciężkich kar.

Po drugie, o czym krótko tylko, ciekawa jest obserwacja i opis rozwoju całego przemysłu, którego celem bylo dostarczanie coraz to nowszych, lepszych i bardziej wymyślnych urządzeń mających zaspakajać żądnych wrażeń ludzi. Gdy tymczasem, tak mnie się skromnie widzi, taka eskalacja bodźców (już nawet abstrahując od seksu) nie jest drogą, którą właściwie by było podążać. No, ale jak konsument za "nowe" (cudzysłów celowy) chce płacić...

I po trzecie, ów przeskok z seksu na gastronomię, która zajęła miejsce wszelakich perwersji i pornografii także wydaje mi się wielce zabawny, co więcej - trafny. Podobny motyw był zresztą w "Śniadaniu mistrzów" Vonneguta, który niniejszym przytaczam:

[...] Siedząc tam, Trout wymyślił nowa powieść. Jej bohaterem był ziemski astronauta, przybywający na planetę, gdzie wskutek zatrucia środowiska wyginęły wszystkie formy życia roślinnego i zwierzęcego poza istotami człekopodobnymi. Ci humanoidzi odżywiali sie produktami uzyskiwanymi z węgla i ropy naftowej.
Urządzono przyjęcie na cześć astronauty, który nazywał się Don. Jedzenie było okropne. Rozmowy toczyły się głównie wokół cenzury. W miastach namnożyło się kin wyświetlających wyłącznie filmy pornograficzne. Humanoidzi zastanawiali się, jak uporać się z ta plagą, nie naruszając wolności słowa.
Spytali Dona, czy problem pornografii istnieje równiez na Ziemi, i Don Odpowiedział, że tak. Spytali go, czy ziemskie filmy są bardzo świńskie.
- Sa takie świńskie, że już bardziej nie mozna - odpowiedział Don.
Humanoidzi potraktowali to jako wyzwanie, gdyz uważali, że ich filmy pornograficzne nie maja sobie równych. w rezultacie wszyscy wcisnęli się do poduszkowców i popłyneli do centrum obejrzeć film pornograficzny.
Trafili akurat na przerwę w seansach, więc Don miał czas zastanowić się, co może być bardziej świńskiego od tego, co widział na Ziemi. Poczuł podniecenie płciowe, zanim jeszcze zgasło światło. Kobiety z jego towarzystwa tez kręciły się niespokojnie.
Wreszcie na sali zgaszono światło i rozchyliła się kurtyna. Początkowo nie było obrazu, tylko z głośnika rozległy się jęki i mlaskanie. Potem pojawił się obraz. Był to wysokiej klasy film o męskim humanoidzie jedzącym coś w rodzaju gruszki. Kiedy ostatni kawałek znikł w jego oślinionych wargach, kamera skoncentrowała się na grdyce, która drgnęła nieprzyzwoicie. Beknął z satysfakcją i na ekranie ukazało się, oczywiście w języku planety słowo
KONIEC
Wszystko to była gra, oczywiście. Na planecie nie rosły żadne gruszki. Zresztą jedzenie gruszki nie stanowiło głównej atrakcji wieczoru. Była to tylko krótkometrażówka wyswietlana w czasie zajmowania miejsc.
Głowny film rozpoczął się później. występowali w nim mężczyzna, kobieta, dwoje dzieci oraz pies i kot. Jedli systematycznie przez półtorej godziny: zupę, mięso, biszkopty, masło, jarzyny, tłuczone kartofle i kaszę, owoce, cukierki, ciasto i tort. Kamera rzadko odjeżdżała dalej niż na stopę od ociekających sliną warg i chodzących grdyk. A potem ojciec posadził kota i psa, żeby tez mogły wziąć udział w orgii.
Po jakims czasie aktorzy nie mogli już więcej jeść. Byli tak opchani, że oczy im wychodziły z orbit. Ledwo się ruszali. Mówili, że chyba przez tydzień nie będą mogli patrzeć na jedzenie i różne takie rzeczy. Potem wolno sprzątnęli ze stołu, zataczając się poszli do kuchni i wyrzucili ze trzydzieści funtów resztek do kubła.
Widownia szalała z zachwytu.
Kiedy Don i jego znajomi wychodzili z kina, nagabywały ich humanoidalne prostytutki, proponując jajka, pomarańcze, mleko, masło i fistaszki. Oczywiście nie mogły naprawdę dostarczyć tych rzeczy.
Humanoidzi wyjasnili Donowi, że gdyby poszedł do prostytutki, to przyrządziłaby mu za słoną cenę posiłek z syntetycznych produktów.
A potem podniecałaby go w czasie posiłku, opowiadając, jak świeże i soczyste jest to, co jedzą, chociaż wszystko byłoby tylko imitacją.[...]


(cały ten fragment bezczelnie przekleiłem ze strony http://www.vonnegut.art.pl/, do czego się uczciwie przyznaję)

395
DyLEMaty / Re: Książki obowiązkowe (pamietnik z czytania Lema
« dnia: Grudnia 11, 2005, 10:54:27 am »
By przejść do następnej strony, klika się w to coś, co strzałki skierowane do siebie --><-- przypomina (na pierwszej stronie pod tekstem "KSIĘGA MACICY 1;5").

A cytat to raczej właśnie jedyny "na poważnie" z tej książki.

396
DyLEMaty / Re: Książki obowiązkowe (pamietnik z czytania Lema
« dnia: Grudnia 10, 2005, 08:44:45 pm »
Co się tyczy z jednej strony humoru, z drugiej strony zahacza o jakieś tam poważniejsze pytania, a z jeszcze innej wiąże się z tematem książek, to nakierowuję na: Magnum opium Malaklipsy Młodszego - Principia Discordia, czyli Jak znalazłem Boginię i co jej wtedy zrobiłem (traktat, w którym jest objaśnione absolutnie wszystko, co warto wiedzieć o absolutnie wszystkim). Jest to dzieło z lat bodajże '60, na wskroś prześmiewcze, biorące na cel głównie religie / filozofie / światopoglądy wszelakie, świetny, moim zdaniem, sposób na zobrazowanie, przekazanie czy po prostu zaszczepienie pewnego dystansu do tych, pożal się boże, "najważniejszych" rzeczy w życiu.

[po polsku] [w oryginale]

Za długi cytat na zachętę:

"[...] Zasada Aneryzyjska dotyczy POZORNEGO PORZĄDKU. Zasada Eryzyjska dotyczy POZORNEGO NIEPORZĄDKU. Zarówno porzadek, jak i nieporzadek są pojęciami stworzonymi przez człowieka. Tworzą one sztuczne podziały w ramach CZYSTEGO CHAOSU, który znajduje sie o poziom niżej od poziomu, na którym czynione jest to rozróżnienie.

Jażdy z nas dysponuje aparatem do tworzenia pojęć, który nazywamy "umysłem". To właśnie ze względu na niego przyglądamy się rzeczywistości przez pryzmat naszych wyobrażeń na temat tego czym ona jest. I popełniamy błąd biorąc za "rzeczywistość" te kulturowo uwarunkowane wyobrażenia. Niektórzy "nieoświeceni" ludzie posuwają się w swym ograniczeniu tak dalece, by dziwić się temu, że w innych kulturach ludzie postrzegają "rzeczywistość" w inny sposób. Należy pamiętać o tym, że chodzi tu tylko o różnice w wyobrażeniach na temat rzeczywistości. Prawdziwa rzeczywistość znajduje się o poziom niżej od poziomu, na którym formułowane są pojęcia.

Przeglądamy się światu przez lustra, na których narysowane są siatki (pojęciowe). W różnych filozofiach wyglądają one inaczej. Kulturę tworzy grupa ludzi o dość podobnych siatkach. Widzimy za oknem chaos, który staramy się dopasować do punktów na naszej siatce, po to - by zrozumieć. PORZĄDEK znajduje się właśnie w tej SIATCE. Na tym polega Zasada Aneryzyjska. [...]"


z dyskordiańskimi pozdrowieniami,
autentyczny i prawdziwy papież

----
[size=10]Ten post może zawierać twierdzenia, które są w pewnym sensie prawdziwe, w pewnym sensie fałszywe, w pewnym sensie bez sensu, w pewnym sensie prawdziwe i fałszywe zarazem, w pewnym sensie zaś prawdziwe, fałszywe i bez sensu zarazem.[/size]

397
DyLEMaty / Odp: Czas i Przestrzeń
« dnia: Grudnia 05, 2005, 11:32:44 pm »
A czas to istnieje w ogóle?

Strony: 1 ... 25 26 [27]