Autor Wątek: Pewien film SF...  (Przeczytany 30309 razy)

WIST

  • Juror
  • Junior Member
  • *****
  • Wiadomości: 52
  • I Love YaBB 2!
    • Zobacz profil
Pewien film SF...
« dnia: Października 31, 2007, 12:59:53 am »
Witam,
Jestem tutaj nowy a że troche interesuje mnie SF to chciałem spróbować na tego typu forum.
Z góry mam pytanie o pewien film którego tytułu nie pamiętam, ale za to pamiętam treść. Napisze co wiem, a może ktoś skojarzy ten tytuł. Film jest napewno bardzo stary, ale raczej w kolorze, produkcji USA.
Fabuła zaczyna się w labolatorium gdzie grupa naukowców prowadzi jakieś badania. Jest tak jakiś ekran przez który ta grupa przechodzi na drugą strone gdzie widzą wielką pustynie. Oddalają się od wyjścia i uchodzą kawałek, po czym zaczynją ich gonić jakieś dziwne istoty. Trafiają do jaskini która zostaje otoczona polem siłowym, spotykają jakichś ludzi. Okazuje się że jest rok "któryś tam" w przyszłości a powierzchnia planety uległa zniszczeniu po wojnie atomowej. Reszta ludzkości chroni się przez mutantami (oni gonili naszych bohaterów) oraz szykuje do odlotu do dalekiego świata gdzie mają zamieszkać. Nadchodzi czas odlotu, ale coś się dzieje i rakieta wybucha (chyba mutanty) a resztka która została na planecie ludzi barykaduje się w jednym pomieszczeniu. Uciekają przez portal (nie wiem skąd się tam znalazł) znów w przyszłość.

Charakterystyczne jest to że funkcjonowały tam roboty podobne do ludzi, a każda osoba miała pistolet przy boku. Koniec przygody to ziemia za znów ileś lat, ale "odrodzona". Potem lecą w przśpieszeniu sceny z filmu od początku do końca - taka jakby pętla czasowa.

Jeśli ktoś coś kojarzy to byłbym wdzięczny za informacje. Tak wyglądała fabuła na tyle ile pamiętam. Oczywiście pomiędzy "jaskinią", a "startem rakiety" są jeszcze jakieś wydarzenia, a dokładniej bohaterowie dowiadują się co się stało z Ziemią i poznają świat w przyszłości.

WIST

  • Juror
  • Junior Member
  • *****
  • Wiadomości: 52
  • I Love YaBB 2!
    • Zobacz profil
Re: Pewien film SF...
« Odpowiedź #1 dnia: Października 31, 2007, 10:08:33 pm »
Q oglądałem to dawno temu, jak jeszcze byłem mały i podobało mi się wtedy. Może zbyt zasugerowałeś się moim niedoskonałym opisem, a może to kwestia gustu. Innym filmem SF też z USA z zdaje się 1956 roku jest Forbidden Planet. Może znasz. Też podobało mi się.

Ten film może być starszy od Star Treka. Może znacie jakieś strony że spisami starych SF. Prawdopodobnie w angielskich wersjach gdzieś w necie to jest, ale to znacznie utrudnia szukanie.

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16003
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: Pewien film SF...
« Odpowiedź #2 dnia: Października 31, 2007, 11:22:53 pm »
Z góry mam pytanie o pewien film którego tytułu nie pamiętam, ale za to pamiętam treść. Napisze co wiem, a może ktoś skojarzy ten tytuł. Film jest napewno bardzo stary, ale raczej w kolorze, produkcji USA.
Fabuła zaczyna się w labolatorium gdzie grupa naukowców prowadzi jakieś badania. Jest tak jakiś ekran przez który ta grupa przechodzi na drugą strone gdzie widzą wielką pustynie. Oddalają się od wyjścia i uchodzą kawałek, po czym zaczynją ich gonić jakieś dziwne istoty. Trafiają do jaskini która zostaje otoczona polem siłowym, spotykają jakichś ludzi. Okazuje się że jest rok "któryś tam" w przyszłości a powierzchnia planety uległa zniszczeniu po wojnie atomowej. Reszta ludzkości chroni się przez mutantami (oni gonili naszych bohaterów) oraz szykuje do odlotu do dalekiego świata gdzie mają zamieszkać. Nadchodzi czas odlotu, ale coś się dzieje i rakieta wybucha (chyba mutanty) a resztka która została na planecie ludzi barykaduje się w jednym pomieszczeniu. Uciekają przez portal (nie wiem skąd się tam znalazł) znów w przyszłość.

Charakterystyczne jest to że funkcjonowały tam roboty podobne do ludzi, a każda osoba miała pistolet przy boku. Koniec przygody to ziemia za znów ileś lat, ale "odrodzona". Potem lecą w przśpieszeniu sceny z filmu od początku do końca - taka jakby pętla czasowa.

Jeśli ktoś coś kojarzy to byłbym wdzięczny za informacje. Tak wyglądała fabuła na tyle ile pamiętam. Oczywiście pomiędzy "jaskinią", a "startem rakiety" są jeszcze jakieś wydarzenia, a dokładniej bohaterowie dowiadują się co się stało z Ziemią i poznają świat w przyszłości.

A cóż to za chała Panie Kolego? A ludzie na "Star Treka" wybrzydzają... :P

Wiedziałem, ze Hollywood wypluwa z siebie różnoraką tandetę, ale ta brzmi wręcz przerażająco. Tym niemniej chcąc Ci pomóc pogrzebałem m.in. po imdb i in minus zaskoczyła mnie ludzka kreatywność w tworzeniu ostatniego g***. Choćby takiego jak osławiony "Robot Holocaust":
http://www.imdb.com/title/tt0093872/



Cytuj
jak jeszcze byłem mały i podobało mi się wtedy.

To sporo wyjaśnia ;).

Cytuj
Innym filmem SF też z USA z zdaje się 1956 roku jest Forbidden Planet. Może znasz. Też podobało mi się.

Czy podobało mi się? Byłem zachwycony (acz cały czas brałem poprawkę na czasy powstania filmu).

Cytuj
Może znacie jakieś strony że spisami starych SF. Prawdopodobnie w angielskich wersjach gdzieś w necie to jest, ale to znacznie utrudnia szukanie.

Proponuję jednak mozolne szukanie w imdb i Wikipedii, przejrzałem je w sumie dość pobieżnie, bo ilość szmiry mnie przytłoczyła...

EDIT: czy to aby nie TO?

http://www.imdb.com/title/tt0058659/
http://en.wikipedia.org/wiki/The_Time_Travelers_(1964_film)
« Ostatnia zmiana: Listopada 03, 2008, 05:20:48 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

WIST

  • Juror
  • Junior Member
  • *****
  • Wiadomości: 52
  • I Love YaBB 2!
    • Zobacz profil
Re: Pewien film SF...
« Odpowiedź #3 dnia: Listopada 01, 2007, 09:58:13 pm »
Rozumiem, zatem dzięki.

Pamiętam też inny film. Leży sobie facet w szpitalu, który właśnie przeszedł operacje oczu. Pierwszy raz w żyiu zobaczy świat na własne oczy. Narazie ma opaske której nie może sciągać i niestety nie zobaczy deszczu meteorytów, który ma być w nocy. Budzi się rano i nikogo nie ma. Sam ściąga opaske i stwierdza że choć wzrok ma przywrócony to żadnej żywej duszy nie widzi. Co się okazuje - te meteoryty jakimś sposobem oślepiły ludzi na nie patrzących. Nieliczni widzą, bo zjawisko oglądało wielu ludzi. Potem na ziemi pojawiają się dziwne istoty. Tak się przygoda toczy że nasz bohater trafia do pewnego domu na uboczu i w raz z mieszkańcami przygotowuje obrone przed tymi istotami. Robią płot pod napięciem wokoło posesji, dalej też jakąś broń mają, a na końcu pokonują kosmitów zwykłą, dla nich niebezpieczną, wodą. USA, moźliwe że czarno biały.

Swoją drogą mamy też strefe mroku czarno białą, też oglądałem.

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16003
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: Pewien film SF...
« Odpowiedź #4 dnia: Listopada 01, 2007, 10:31:04 pm »
Cytuj
Pamiętam też inny film. Leży sobie facet w szpitalu, który właśnie przeszedł operacje oczu. Pierwszy raz w żyiu zobaczy świat na własne oczy. Narazie ma opaske której nie może sciągać i niestety nie zobaczy deszczu meteorytów, który ma być w nocy. Budzi się rano i nikogo nie ma. Sam ściąga opaske i stwierdza że choć wzrok ma przywrócony to żadnej żywej duszy nie widzi. Co się okazuje - te meteoryty jakimś sposobem oślepiły ludzi na nie patrzących. Nieliczni widzą, bo zjawisko oglądało wielu ludzi. Potem na ziemi pojawiają się dziwne istoty. Tak się przygoda toczy że nasz bohater trafia do pewnego domu na uboczu i w raz z mieszkańcami przygotowuje obrone przed tymi istotami. Robią płot pod napięciem wokoło posesji, dalej też jakąś broń mają, a na końcu pokonują kosmitów zwykłą, dla nich niebezpieczną, wodą. USA, moźliwe że czarno biały.

A TO, to jest "Dzień Tryfidów", kiepski film na podstawie klasycznej powieści Johna Wyndhama.

Cytuj
Swoją drogą mamy też strefe mroku czarno białą, też oglądałem.

Klasyka, co by nie gadać. (Choć bardziej horror niż SF.)

ps. a'propos (zwykle tandetnej) klasyki. Marzy mi sie od dawna by ktoś w końcu wydał w Polsce cykl "Lensman" E.E. Smitha.

Jest to czysta grafomania. Kosmiczny "western" w stylu zabili-go-i-uciekł. Tandeta straszliwa. A jednak chciałbym poznać po polsku tę serię i postawić jej któryś tomik (może wszystkie) na półce, bowiem wzorowali się na niej i White pisząc "Szpital Kosmiczny", i Heinlein w swych "juveniles", i scenarzyści komiksowego cyklu "Green Lantern", i Lucas reżyserując "Gwiezdne Wojny", i Weber płodząc swoje cykliszcza, i Straczynski tworząc "Babylon 5". Mówiac inaczej: Smith grafomanem był, był jednak grafomanem istotnym dla rozwoju SF, zwłaszcza, ze o ile mi wiadomo od niego pochodzą te wszystkie "wynalazki" typu pól siłowych, tractor beam'ów, mieczy świetlnych, blasterów itp. spaceoperowej graciarni.
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

Miesław

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 804
    • Zobacz profil
Re: Pewien film SF...
« Odpowiedź #5 dnia: Listopada 02, 2007, 05:02:08 pm »
Tak jakoś skojarzył mi się dialog z Archiwum X, jeden z odcinków 7. sezonu.

Scully: "Dziewiąta Planeta"?
Mulder: Tak. To nowa metoda śledcza. Ten film jest tak głupi i dziecinnie naiwny, że usypia moją krytyczną świadomość i uwalnia prawą półkulę mózgową, by mogła swobodnie i poetycko kojarzyć.

 ;)

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16003
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: Pewien film SF...
« Odpowiedź #6 dnia: Listopada 02, 2007, 05:44:42 pm »
Cytuj
Ten film jest tak głupi i dziecinnie naiwny, że usypia moją krytyczną świadomość i uwalnia prawą półkulę mózgową, by mogła swobodnie i poetycko kojarzyć.

 ;)

Problem w tym, że do samego "Archiwum..." (no dobra, do większości odcinków) też mozna to odnieść... ;)
« Ostatnia zmiana: Listopada 02, 2007, 05:48:01 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

Miesław

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 804
    • Zobacz profil
Re: Pewien film SF...
« Odpowiedź #7 dnia: Listopada 02, 2007, 06:09:26 pm »
Cytuj
Cytuj
Ten film jest tak głupi i dziecinnie naiwny, że usypia moją krytyczną świadomość i uwalnia prawą półkulę mózgową, by mogła swobodnie i poetycko kojarzyć.

 ;)

Problem w tym, że do samego "Archiwum..." (no dobra, do większości odcinków) też mozna to odnieść... ;)

Autoironia  ;)

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16003
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: Pewien film SF...
« Odpowiedź #8 dnia: Listopada 02, 2007, 06:49:15 pm »
Cytuj
Autoironia  ;)

Maybe ;).

BTW: czytaliście opowiadadanie "Człowiek, który lubił złe filmy"? ;) (Zamieściła je "Fantastyka" tak gdzieś około roku 1990.)
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

WIST

  • Juror
  • Junior Member
  • *****
  • Wiadomości: 52
  • I Love YaBB 2!
    • Zobacz profil
Re: Pewien film SF...
« Odpowiedź #9 dnia: Listopada 02, 2007, 09:39:00 pm »
Dzięki za Dzień Triffidów. Ja akurat dobrze zapamiętałem, ale cóż jak byłem mały i oglądałem różne rzeczy to nie musiało mi się złe wydać. Może i teraz się nie wyda jeśli będzie mi dane znów zobaczyć.

Strefa mroku to faktycznie nie koniecznie SF. Zagalopowałem się. Ale i tak dobre.

Poza filmami były też, ale to już bliżej naszych czasów, filmy animowane SF. Jako że kiedyś byłem dzieckiem (wszystko jak byłem dzieckiem) to się oglądało. Jedną pamiętam po charakterystycznym elemencie. Dwie walczące ze soba grupy, co dziwne poruszali się na linach w obszarach górskich. Mieli takie plecaki (niektóre nawet odrzutowe tak iż mogli latać), które zarazem mogły wystrzeliwać liny łączące np. dwie ściany skalne i jeżdzić jak kolejka górska od jednej do drugiej. Co oni tam robili i kim byli to już nie pamiętam.

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16003
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: Pewien film SF...
« Odpowiedź #10 dnia: Listopada 02, 2007, 10:30:55 pm »
Cytuj
Dzięki za Dzień Triffidów.

Nie ma za co  :).

Cytuj
Strefa mroku to faktycznie nie koniecznie SF. Zagalopowałem się.

Odcinki SF nawet sie trafiały... :)

Cytuj
Ale i tak dobre.

Powiedzmy: niezłe, (ale jak na swoje czasy fenomenalne)...

Cytuj
Poza filmami były też, ale to już bliżej naszych czasów, filmy animowane SF.

To w ramach swoistej prywaty zapraszam TU ;).

Cytuj
Jako że kiedyś byłem dzieckiem (wszystko jak byłem dzieckiem) to się oglądało. Jedną pamiętam po charakterystycznym elemencie. Dwie walczące ze soba grupy, co dziwne poruszali się na linach w obszarach górskich. Mieli takie plecaki (niektóre nawet odrzutowe tak iż mogli latać), które zarazem mogły wystrzeliwać liny łączące np. dwie ściany skalne i jeżdzić jak kolejka górska od jednej do drugiej. Co oni tam robili i kim byli to już nie pamiętam.

Nie kojarzę...
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

WIST

  • Juror
  • Junior Member
  • *****
  • Wiadomości: 52
  • I Love YaBB 2!
    • Zobacz profil
Re: Pewien film SF...
« Odpowiedź #11 dnia: Listopada 05, 2007, 01:44:27 am »
Zdaje sobie sprawe z tego że trudno jest skojarzyć bajke gdzie faceci jeżdzą na linach. Jeśli się to czyta to może być dziwne. Ale taki twór też kiedyś był. Już bardziej można skojarzyć Daimosa.

Swoją drogą były seriale które mogły być kontynuowane, a niesty je zakończyli. Tu choćby Ziemia 2, lub drugi ale też tytułu nie pamiętam - ludzie walczą z kosmitami. Latają myśliwcami w kosmosie i walczą na powierzchni planet. Torche jak Żołnierze Kosmosu.

Dzięki za linka. Troche już przejrzałem.

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16003
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: Pewien film SF...
« Odpowiedź #12 dnia: Listopada 05, 2007, 03:04:06 am »
Cytuj
Zdaje sobie sprawe z tego że trudno jest skojarzyć bajke gdzie faceci jeżdzą na linach. Jeśli się to czyta to może być dziwne. Ale taki twór też kiedyś był.

Jedyna bajka, która kojarzy mi się z wystrzeliwanymi z plecaka linami to "C.O.P.S." (swoista reklamówka serii zabawek Hasbro zresztą).

Cytuj
Już bardziej można skojarzyć Daimosa.

Owszem, bo był chyba jedynym powszechnie znanym serialem z mechami w roli głównej, jaki pojawił się u nas w powszechnym obiegu. Podczas gdy w Japonii słusznie pozostaje w cieniu kolejnych "Gundamów" czy "Evangeliona"....

Cytuj
Swoją drogą były seriale które mogły być kontynuowane, a niesty je zakończyli. Tu choćby Ziemia 2

Tak. Za mądre to miejscami nie było, ale klimat trzymało. (BTW: 1. konsultanetem naukowym tego serialu był Greg Bear; 2. "Ziemia 2" stanowiła silną inspiracją dla Dukaja do napisania "IACTE" - co zresztą widać gdy się je ze sobą porówna.)

Cytuj
lub drugi ale też tytułu nie pamiętam - ludzie walczą z kosmitami. Latają myśliwcami w kosmosie i walczą na powierzchni planet. Torche jak Żołnierze Kosmosu.

Słynna "Gwiezdna eskadra" ("Space: Above and Beyond") przez wielu uważana za najlepszy (a przynajmniej najmądrzejszy) serial SF.

Cytuj
Dzięki za linka. Troche już przejrzałem.

Nie ma za co :).
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

WIST

  • Juror
  • Junior Member
  • *****
  • Wiadomości: 52
  • I Love YaBB 2!
    • Zobacz profil
Re: Pewien film SF...
« Odpowiedź #13 dnia: Listopada 06, 2007, 01:26:59 am »
Co do linka, znalazłem tam bajke która też pamiętam z dzieciństwa - Silverhawks, także tutaj podziękowanie tym bardziej.

Co do Ziemia 2 oraz Gwiezdnej Eskadry, to jakoś to zakończyli przynajmniej, choć zakończenia nie były optymistyczne wystarczająco. Tutaj jednak na tyle ile pamiętam to się niczego nie czepiam (choć w Ziemi 2 brakowało mi więcej walki, ale taki serial).

Natomiast Batlestar Galactica najnowsza mogła by nie zawierać kilku elementów "podejrzanych", to oczywiście według mnie są one podejrzane, bo jak to jest że mają wielkie statki kosmiczne, a używają broni palnej z Ziemi w dodatku? Lub jeżdzą ciężarówkami nawet nie jakiegoś nowego futurystycznego typu. Może za dużo wymagam, fundusze na serial nie są nieograniczone, ale wolałbym wedle starej serii widzieć lasery.

Mamy jeszcze SeaQuesta, który to też (oczywiście) podobał mi się.

Wogóle to jakoś tych SF to wydaje mi się u nas mało jest pokazywanych. A jeśli nawet to nieraz odrzuca mnie ciągłe moralizowanie, czy relacje międzyludzkie kosztem akcji. Oczywiście jestem nastawiony na to że będzie dużo wybuchów, laserów i statków bo takie SF lubie, także prosze mnie z góry nie potępiać.

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16003
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: Pewien film SF...
« Odpowiedź #14 dnia: Listopada 06, 2007, 01:59:56 am »
Cytuj
Co do linka, znalazłem tam bajke która też pamiętam z dzieciństwa - Silverhawks, także tutaj podziękowanie tym bardziej.

Owszem na któymś kanale satelitarnym dobrych parę lat temu była.

Cytuj
Co do Ziemia 2 oraz Gwiezdnej Eskadry, to jakoś to zakończyli przynajmniej, choć zakończenia nie były optymistyczne wystarczająco.

IMHO taki brak łatwego optymizmu tylko dodał tym serialom głębi i powagi. Zbliżył je do życia. (Choć może i SF powinna być optymistyczna by napędzać entuzjazm?)

Cytuj
Tutaj jednak na tyle ile pamiętam to się niczego nie czepiam

Ja natomiast nawet do "Space: Above and Beyond" miałem pewne zastrzeżenia (choć ogólnie serial ten cenię). Natomiast "Ziemia 2" to (mimo pewnych ciekawych technologicznych gadgetów) raczej bajeczka niż SF - naukowo "cudów" tamtej planety raczej z sensem sie nie wyjasni.

Cytuj
choć w Ziemi 2 brakowało mi więcej walki, ale taki serial

A mi wręcz przeciwnie. Wolałbym by SF uwolniła się w końcu od przygodowo-sensacyjnego dziedzictwa wlokącego się za nią od czasów amerykańskich groszowych czasopism.

Cytuj
Natomiast Batlestar Galactica najnowsza mogła by nie zawierać kilku elementów "podejrzanych", to oczywiście według mnie są one podejrzane, bo jak to jest że mają wielkie statki kosmiczne, a używają broni palnej z Ziemi w dodatku? Lub jeżdzą ciężarówkami nawet nie jakiegoś nowego futurystycznego typu. Może za dużo wymagam, fundusze na serial nie są nieograniczone, ale wolałbym wedle starej serii widzieć lasery.

Przyznaję, że aktualna wersje serialu "Battlestar Galactica" ogląda się nawet z przyjemnościa, a niektóre poruszane tam kwestie są niebłahe, ale mam do tego serialu stosunek ambiwalentny, bo z widzę jak bardzo jest on pod niektórymi względami wtórny wobec innych seriali SF (takich jak chociażby w/w "Gwiezdna eskadra", "Babylon 5" czy epigoński "Star Trek" zatytułowany "Deep Space Nine"); trudno mi też zachwycać sie czymś co (mimo pewnych zalet) jest w końcu jeszcze jedną space operą więcej...

(BTW. TU też o tych "technicznych' wątpliwościach była mowa.)

Cytuj
Mamy jeszcze SeaQuesta, który to też (oczywiście) podobał mi się.

Serial (a właściwie pierwszy sezon  - następne sięgają poziomu dna, bynajmniej nie morskiego) był sympatyczny, choć jego założenia to po prostu "Star Trek" przeniesiony pod wodę. Oglądąło się go jednak przyjemnie, bowiem (wg. szumnych zapowiedzi twórców) miała to być hard SF pokazująca bliską przyszłość badań podwodnych. Tymczasem o większości serialowych technologii ani widu ani słychu co odebrało temu serialowi jego główna wartość... Obecnie można oglądac go wyłacznie z pobudek eskapistycznych...

Cytuj
Wogóle to jakoś tych SF to wydaje mi się u nas mało jest pokazywanych.

Czy ja wiem? Wszystkie w/w znamy jednak z polskich stacji TV...

Cytuj
A jeśli nawet to nieraz odrzuca mnie ciągłe moralizowanie, czy relacje międzyludzkie kosztem akcji. Oczywiście jestem nastawiony na to że będzie dużo wybuchów, laserów i statków bo takie SF lubie, także prosze mnie z góry nie potępiać.

Ciebie potępiać nie zamierzam. Ale co do gustu... Mam nadzieję, że z czasem Ci się rozwinie, bo póki co głosisz herezje od których - patronujący temu Forum - Mistrz Lem gotów się w grobie przewrócić.
« Ostatnia zmiana: Listopada 06, 2007, 02:01:57 am wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki