Niech mnie kto poprawi, rozumiem że pewnie trochę zwolniła, ale jeszcze sekunda i pierdykła by w ziemię?
\Czy tam...lodowisko?
Według wszystkich zasad fizyki musiała by zaryć się w ziemię...w wodę.
...oj, to byłby PLUSK!

To nie żarty, 1400 ton. O wiele mniejsze kamyczki docierają przecież do powierzchni. Tym bardziej że chodzi chyba o meteorze kamiennym ("skała kosmiczna"), a nie powiedzmy o kruchym jądrze komety, składającym się z hydratów metanu.
Hm, po przeczytaniu notatki mam więcej pytań niż odpowiedzi.
Eksplozja tak dużego meteoru to słup dymu, olbrzymia ognista kula w niebie i potężny huk. Prawdopodobnie była widoczna i słyszalna z odległości kilkuset kilometrów. Współrzędne geograficzne punktu zero 56,9N, 172,4E. Czyli bliżej do wybrzeża Czukotki i Wysp Komandorskich. Więc dlaczego nikt nie zauważyl wybuchu?
Dlaczego tylko jeden satelita zarejestrował wydarzenie? Czyżby cała powierzchnia globu nie jest stale monitorowana przez dziesiątki sputników?
Co spowodowało wybuch? Albowiem bolidy kamienne z reguły samoczynnie nie eksplodują. Albo ulegają ablacji w atmosferze, albo z rozpędu uderzają w ziemę, co powoduje wybuch kinetyczny.
Wysokość 25 km nie jest aż tak duża, eksplozja o takiej mocy powinna była przełamać i roztopić pokrywę lodową morza na znaczącej powierzchni. Czy tak się też stało? Gdzie zdjęcia satelitarne?
I w ogóle, ślad na japońskim zdjęciu wygląda jakoś nędznie jak na wybuch o mocy 173 kilotony, no nie?
