Pokaż wiadomości

Ta sekcja pozwala Ci zobaczyć wszystkie wiadomości wysłane przez tego użytkownika. Zwróć uwagę, że możesz widzieć tylko wiadomości wysłane w działach do których masz aktualnie dostęp.


Wiadomości - Cetarian

Strony: [1] 2 3 ... 17
1
Hyde Park / Odp: Czy narkotyki powinny być legalne?
« dnia: Maja 27, 2024, 09:26:25 pm »

@akond

„Wyniki kanadyjskiego eksperymentu są Wam oczywiście znane? I świeża korekta kursu?”


W artykule zabrakło kluczowej informacji: „Czy Kanadyjczycy wychodzą z domów, żeby sobie zaaplikować narkotyki na ławce w parku (albo na chodniku), czy też oni (tzn. ci, co biorą na ławkach) mieszkają na tych ławkach, albo gdzieś w pobliżu, w namiotach, czy kartonach?”
Może się mylę, ale przypuszczam, że chodzi raczej o sytuacje tego drugiego rodzaju.     

„samą legalizację, podobnie jak Wy, uważam generalnie za słuszną.
(Aczkolwiek argumentację Cetariana nie w pełni podzielam).”


Czy mógłbyś napisać, jakich moich argumentów nie podzielasz? 
Może uda mi się jakoś rozbudować i wzmocnić swoje tezy, ale muszę wiedzieć, o które chodzi.

*
@hoko

Co rozumiesz przez „podsuwanie”?

Zakładałem, że jest rzeczą oczywistą, że narkotyki nie byłyby reklamowane.

Punkty sprzedaży nazwałem „dyspensariami”, żeby je odróżnić od zwykłych sklepów i od aptek, ale powiedzmy, że to będą po prostu sklepy. Sklepy sieci państwowej, albo ściśle kontrolowanej przez państwo i non-profit.

Narkotyki byłyby oczywiście dostępne bez recepty, ale (oprócz płacenia tylko kartą debetową), każdy miałby swoje konto w systemie i mógłby nabywać tylko tyle narkotyków, ile potrzeba na własny użytek. Dawki określałaby komisja lekarska. Duże dawki. Jeśli ktoś chce się zaćpać na śmierć, to ma do tego prawo, tak jak dziś może się zapić na śmierć.

Natomiast w ramach „niepodsuwania” czy „antypodsuwania” można by wprowadzić zasadę, że, jeśli ktoś kupuje duże dawki, to kierujemy go psychoterapię. Musi na nią chodzić, powiedzmy, raz w tygodniu, jeśli chce dalej kupować narkotyki.

Terapię sfinansujemy oczywiście z zysków ze sprzedaży narkotyków i z oszczędności na „war on drugs”.

Można by też, a nawet należało, prowadzić w szkołach działalność informacyjno-ostrzegawczą, wskazując na rzeczywiste ryzyka i na to, że są stopniowalne.   

2
Hyde Park / Odp: „Wysyłamy twojego syna na front!”
« dnia: Maja 25, 2024, 01:08:05 am »
@Q

Jak rozumiem, jesteś zwolennikiem poboru, nie entuzjastycznym, ale jednak zwolennikiem, w obliczu wyższej konieczności, a w zasadzie najwyższej, zagrożenia samego istnienia państwa, itd.
Jednak skoro tak, to ty powinieneś wykazać, że państwo ma prawo dokonywać poboru, a nie ja, że państwo nie ma tego prawa.
Kiedy policja albo żandarmeria przyjdzie po tego przykładowego Marka Nowaka, to jego ojciec Jerzy zapyta:Jakim prawem zabieracie go na pewną śmierć?”

To byłaby pewna przesada, śmierć Marka jest niepewna, ale możliwa i dosyć prawdopodobna.
Żandarmi zapewne odpowiedzieliby, że otrzymali takie polecenie służbowe.

Ja jednak zwracam uwagę, że gdyby pobór był etycznie uzasadniony, to by oznaczało, że wolność nie istnieje.
Że życie człowieka należy do państwa, a człowiek je tylko dzierżawi i ta dzierżawa może zostać w każdej chwili wypowiedziana, a państwo może zrobić z człowiekiem, co chce, to znaczy wysłać go na wojnę, niezależnie od tego, jak wielką czy niewielką szansę ma na przeżycie tej wojny, niezależnie od tego, czy jest odpowiednio wyszkolony, czy nie jest, czy jest dobrze wyposażony, czy nie, i może go trzymać na tej wojnie tak długo, jak chce, co w praktyce może oznaczać: aż do jego śmierci.

Bardzo chętnie dowiedziałbym się co na ten temat sądzi hoko, który, o ile pamiętam, lata temu wypowiadał się tutaj na jakieś tematy filozoficzne, chyba nawet cytując jakichś rozpoznawalnych filozofów.
Przy czym oczywiście nie chodzi o nazwiska „autorytetów”, tylko o argumenty.
Nozick swego czasu wypisywał bzdury, że podatki to niewolnictwo.
Natomiast pobór to literalnie niewolnictwo, przyjeżdża żandarmeria i wysyła człowieka pod ogień rosyjskiej ruletki.

W tym wątku zabrał też głos Lieber Augustin. Oczywiście, chętnie dowiedziałbym się, co on (co ty, L.A.) sądzisz na temat tego, co ja piszę, ale nie mam za bardzo sumienia, żeby, że tak powiem, wyzywać cię na pojedynek filozoficzny, bo mieszkasz w kraju, na który spadają bomby i rakiety.
Z tym, że, niestety, to, że spadają, nie powoduje, że trudne pytania znikają.
Jest raczej odwrotnie.

Nie wiem, za co generał Załużny został odwołany z funkcji naczelnego dowódcy sił zbrojnych Ukrainy.
Zetknąłem się z trzema różnym przyczynami, które nie wykluczają się wzajemnie.

Pierwsza była taka, że odwołano go za brak sukcesów w letniej ofensywie (ewentualnie za brak letniej ofensywy). Ex post oczekiwanie na znaczące sukcesy tej ofensywy wydaje się nieuzasadnione, biorąc pod uwagę poziom (skandalicznie niski) dostaw uzbrojenia z Zachodu.     

Druga (hipotetyczna) przyczyna była taka, że Załużny był nadmiernym optymistą, nie nakazał budowy fortyfikacji obronnych, a teraz bardzo by się przydawały.

Trzecia polegała na tym, że otwarcie mówił o potrzebie/konieczności powołania do wojska 450-500 tysięcy nowych poborowych.

Ja jestem fundamentalnym przeciwnikiem poboru, ale złe rozwiązania są stopniowalne.
Skoro pobór jest stosowany, to szeroki jest lepszy niż węższy.
Gdyby te pół miliona powołano, oczywiście nie jednego dnia, ale, powiedzmy, po kilkadziesiąt tysięcy miesięcznie, to ci powołani w październiku byliby dziś po półrocznym przeszkoleniu i można byłoby w większym zakresie rotować jednostki frontowe.     
       
*
Żeby, powiedzmy, nieco odabstrakcyjnić problem poboru, proponuję następujący eksperyment myślowy.

Załóżmy, że powstała jednotematyczna partia polityczna, pod nazwą Sprawiedliwość Dla Poborowych, w skrócie SDP. (Tego samego skrótu używa Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich, ale chyba nie ryzykujemy pomyłek.)

Partia SDP postawiłaby następujące postulaty:

Po pierwsze: poborowi powinni być losowani.

Pomysł nie jest nowy, w USA losowano poborowych według dnia urodzenia już w latach 1969-70-71,
https://www.reddit.com/r/dataisbeautiful/comments/hgr1wm/oc_birthdates_of_us_servicemen_drafted_into_the/?rdt=56267
ale to jest oczywiście tylko część problemu.

Następna, bardzo ważna kwestia to zwolnienia z poboru.

Zatem, po drugie: SDP żąda, żeby zwolnienia były wyjątkiem od reguły obowiązkowej służby.

I tak: fakt bycia studentem nie może być powodem do odroczenia poboru.
Wyjątek robimy tylko dla studentów akademii medycznych i być może dla studentów filologii rosyjskiej, ponieważ potrzebujemy ich do wywiadu.

Pytanie, co ze studentami politechnik.
Czy potrzebujemy inżynierów?
Zapewne tak, ale być może wojna się skończy, zanim oni skończą studia.

Przede wszystkim jednak skracamy studia z pięciu lat do trzech i pół,
oczywiście bez zmniejszenia wymogów.

Znosimy jesienną sesję poprawkową, wakacje letnie trwają dziesięć dni, a jeżeli komuś się to nie podoba, to zapraszamy do WKU. (Tak się to kiedyś – w peerelu - nazywało: Wojskowa Komenda Uzupełnień).

Do rozważenia byłoby zatrzymanie na politechnikach tylko dwóch ostatnich roczników i tylko studentów, którzy mają średnią co najmniej cztery i  nie powtarzali roku.
Wszyscy pozostali na front.

Jeżeli chodzi o zwolnienia ze względu na stan zdrowia, partia SDP zażądałaby swoich przedstawicieli w komisjach, które decydowałyby o zwolnieniu z poboru ze względu na czasową lub trwałą niezdolność do służby wojskowej. Przy czym, jeśli przedstawiciele SDP uważaliby, że poborowy nie powinien otrzymać odroczenia lub zwolnienia, to taka sprawa powinna trafiać do komisji wyższego szczebla, w której zasiadałoby sześciu lekarzy, po trzech desygnowanych przez Ministerstwo Obrony i przez SDP. I konieczna byłaby zgoda co najmniej czterech lekarzy, żeby uzyskać odroczenie lub zwolnienie.

Ten eksperyment myślowy można by dalej rozbudowywać, ale kierunek jest chyba jasny?

Dodałbym może jeszcze, że parlamentarzyści, ministrowie, wiceministrowie i dyrektorzy departamentów w ministerstwach, powinni mieć obowiązek publikowania list co najmniej dwudziestu najbliższych krewnych i powinowatych w wieku poborowym.
Te listy należałoby monitorować, żeby się potem nie okazało, że w garażach MON działała jakaś komisja specjalna, złożona z trzech osiemdziesięcioletnich felczerów, która hurtowo zwalniała z poboru krewnych i znajomych królika. 

*
„ilu Musiów w takim wypadku za granicę zwieje, by oszacować czy porzucenie - lub szybka wyprzedaż - iluś fabryk i innych inwestycji gospodarką nam nie wstrząśnie.”

Q, strasznie się tego Musia boisz, albo o niego troszczysz.
Niech wieje.
Pytanie: dokąd zwieje?
Będzie przestępcą podatkowym, więc z krajów Unii zostanie odesłany po wydaniu za nim listu gończego.
Podobnie z USA lub Kanady, choć potrwa to trochę dłużej.
Więc zostaną mu jakieś bardziej egzotyczne miejsca do przebywania.

No i załóżmy, że iluś tam tych przykładowych Musiów wyjechało.
Oprócz tego, że będziemy ich ścigali listami gończymi,
to za parę groszy (relatywnie w stosunku do wydatków wojennych) założymy nowy mały wydział analiz ekonomicznych, jeden z wielu w wywiadzie.

I ten wydział będzie się zajmował obserwowaniem Musiów, z daleka i z bliska.
Jeśli okoliczności będą sprzyjające, to takiego Musia aresztujemy i przywieziemy do Polski.
To znaczy porwiemy.
Dubaj się trochę obrazi, ale za to koledzy Musia będą się do końca życia oglądali za siebie. A jeżeli aresztowanie będzie zbyt trudne, to może się okazać, że Muś zmarł nagle, w nie do końca jasnych okolicznościach.
Sekcja wykazała małą dziurkę w plecach, jakby po szpicu parasola i sporą zawartość rycyny w organizmie, czy coś w tym rodzaju.

No, jakże to, skrytobójstwo?

Nie, to tylko wykonanie wyroku tajnego sądu na człowieku, który uszczuplił budżet wojenny o miliony lub dziesiątki milionów dolarów.
Przez to setki albo tysiące żołnierzy były gorzej wyposażone i gorzej wyszkolone i w związku z tym zginęło ich co najmniej o kilkudziesięciu więcej, niż gdyby byli lepiej wyposażeni.
Muś odpowiada za te kilkadziesiąt śmierci i za to dostał czapę.

*
„Owszem - jednak co robić mając do czynienia z przeciwnikiem, który tak właśnie postępuje?”

Co robić? Przeznaczyć na wojnę 100% PKB i walczyć przy pomocy ochotniczej armii.

*
PKB jest niedoskonałym instrumentem/narzędziem/wskaźnikiem, tylko, że nic lepszego nie wymyślono. Nie ma innego (a zwłaszcza lepszego) sposobu, żeby pokazać, jaka była proporcja wartości dostaw amerykańskich do Związku Sowieckiego w stosunku do ówczesnych możliwości gospodarczych Niemiec.

*

Natomiast w rajach podatkowych leżą w znacznej części pieniądze zarobione nielegalnie.

To jest poważny argument za - co najmniej - wzięciem ich pod lupę. Drugi - to kwoty, które wymieniłeś.

Hmm, „wzięciem pod lupę”?

Pod lupę to je weźmie Komisja Europejska – jak wróci z Radomia (do którego się nie wybiera).

One powinny być zlikwidowane.
Wczoraj.
Najdalej jutro.

Spływają do nich, między innymi, setki miliardów dolarów rocznie, zarobionych przez mafie narkotykowe.

Dlatego (choć nie tylko dlatego) narkotyki powinny zostać zalegalizowane.

Założyłem o tym przed chwilą osobny wątek. 

3
Hyde Park / Czy narkotyki powinny być legalne?
« dnia: Maja 25, 2024, 12:48:41 am »

Czy narkotyki powinny być legalne?

Tak.
Zdecydowanie tak.
Wszystkie, włącznie z tzw. „twardymi”.
Dlaczego?

Powody są trzy:

Po pierwsze: państwo nie ma prawa zabraniać obywatelowi wprowadzania do organizmu substancji, które on chce wprowadzać.

To jest argument filozoficzny, dla mnie ważny, ale są też dwa powody praktyczne.

Walka z narkotykami, „war on drugs” jest prowadzona od 1971 roku.
I jest kompletnie nieskuteczna.
Dostępność narkotyków rośnie.
A ponieważ są nielegalne, to biorący narkotyki nigdy nie wiedzą, jaka jest zawartość tabletki czy torebki.

Skutek?
W USA w 2021 roku prawie sto tysięcy ludzi zmarło na skutek przypadkowego przedawkowania.
Sto tysięcy.
W Wietnamie zginęło ponad 58 tysięcy amerykańskich żołnierzy.
W wieloletniej wojnie.
W najgorszym, 1968, roku zginęło ich 16.899.
W latach 1967 i 1969 odpowiednio 11.363 i 11.780.

https://en.wikipedia.org/wiki/Vietnam_War_casualties
https://en.wikipedia.org/wiki/Vietnam_War_casualties#/media/File:US_Vietnam_War_deaths.png

W 2021 roku, na skutek przypadkowego przedawkowania, zginęło w USA sześć razy więcej ludzi niż w najgorszym roku wojny wietnamskiej.

Oficjalna reakcja?
No, wystąpił Biden na konferencji prasowej i powiedział „Faktycznie, trochę szkoda tych stu tysięcy … przepraszam, śpieszę się.”
Nie jest to dokładny cytat, ale dobrze oddaje sytuację.
Republikanie oczywiście nie są lepsi.
„Just say no.”, a poza tym, jak jest wojna, to muszą być ofiary. No i są.
 
*
https://injuryfacts.nsc.org/home-and-community/safety-topics/drugoverdoses/data-details/

"Over the last two years preventable drug overdose deaths increased 58.0%, from 62,172 in 2019. In 2021, 98,268 people died from preventable drug overdoses – an increase of 781% since 1999. These deaths represent 92% of the total 106,699 drug overdose deaths in the United States, which also include suicide, homicide, and undetermined intents.
The chart allows you to compare fatality trends by drug type, age, and gender. When comparing deaths involving different drug types, multiple drugs are often listed for one death. Because of this, the fatality counts by drug type are not mutually exclusive and should not be added together to calculate totals.
The majority of preventable drug overdose deaths (77%) involve opioids, totaling 75,785 in 2020. Opioid drugs include both prescription and illicit drug categories. The drug category most frequently involved in preventable opioid overdoses and growing at the fastest pace is “synthetic opioids other than methadone.” This category includes fentanyl, fentanyl analogs, and tramadol. The fentanyl category of opioids accounted for 67,325 preventable deaths in 2021, representing a 26% increase over the 53,480 total in 2020.
A non-opioid, the Psychostimulants category that includes methamphetamines accounted for the second highest number of preventable drug deaths, claiming 31,607 lives in 2021, a 37% increase from the 23,022 deaths in 2020.
The opioid category that includes morphine, oxycodone, and hydrocodone (natural and semisynthetic opioids) was involved in 12,133 preventable deaths in 2021, a 2% increase from 2020"
.

*
Czytałem jakiś czas temu, że kilogram kokainy kosztuje w Kolumbii tysiąc dolarów, czyli dolara za gram. W detalu na Zachodzie Europy gram kokainy kosztuje co najmniej 30-40 dolarów. Tak to zapamiętałem, ale poniżej linkuję źródło, które podaje, że w 2021 r. we Francji gram kokainy kosztował 77 dolarów.
 
Gdyby narkotyki były legalne, państwowa firma dystrybucyjna kupowałaby kokainę po tysiąc dolarów za kilogram (a prawdopodobnie nawet taniej, bo kokaina pochodziłaby z legalnych upraw). Przekazywałaby tę kokainę np. Pfizerowi do oczyszczenia i podzielenia na porcje, co kosztowałoby, powiedzmy, drugiego dolara za gram, a potem już można by ją sprzedawać w państwowych dyspensariach. Po ile, to do dyskusji (czy po 25, po 30, po 40, po 50, czy po 70 dolarów za gram).

Czy w takiej sytuacji pewna grupa ludzi, która dziś nie używa narkotyków, bo nie wie, co jest w tabletce, czy torebce, a poza tym boi się policji, nie zaczęłaby brać narkotyków?
Oczywiście, że taka grupa by się pojawiła.
Ale to nie jest argument przeciwko legalizacji.
Braliby narkotyki czyste, w znanych dawkach.
Można by wprowadzić zasadę, że nie sprzedaje się narkotyków za gotówkę.
Trzeba zapłacić kartą i to wyłącznie debetową.
Nie można się zadłużyć na karcie na narkotyki.
Owszem, narkoman na głodzie może dokonać kradzieży, ale pieniądze ukradzione, albo uzyskane ze sprzedaży ukradzionych przedmiotów, będzie musiał zanieść do banku i wpłacić, co bardzo utrudni finansowanie nałogu z przestępstw.

Ponadto nadużywający będą mieli do dyspozycji sieć poradni odwykowych finansowanych z dochodów ze sprzedaży narkotyków.

Udział PKB Francji w PKB świata to 2,3%.

(Dlaczego akurat Francji, to się za chwilę wyjaśni)

Dane Banku światowego za 2022 rok. 
https://en.wikipedia.org/wiki/List_of_countries_by_GDP_(PPP)

Światowy rynek narkotyków to około 800-1000 miliardów dolarów rocznie.
Z prostego podziału na Francję przypadałoby 18-23 miliardy dolarów, ale w praktyce to jest znacznie więcej, bo narkotyki płyną głównie do krajów, gdzie „disposable income” jest wysoki.
Ale nawet gdyby to były „tylko” 18-23 miliardy, przy kosztach zakupu, konfekcjonowania i dystrybucji na poziomie zapewne nie wyższym niż 20%, Francja miałaby ca 15 miliardów dolarów rocznie na kampanie edukacyjne i leczenie narkomanów.
Plus kolejne miliardy zaoszczędzone na „war on drugs”.

No, ale ktoś może powiedzieć: „Ja nie biorę i nie mam zamiaru ułatwiać ćpunom ćpania. Sto tysięcy przypadkowych przedawkowań rocznie w samych Stanach? No i co z tego? Sami są sobie winni. Just say no. Można im ewentualnie przyznać zbiorową nagrodę Darwina. Ludzi na świecie i tak jest za dużo.”

I tu dochodzimy do trzeciego powodu, dla którego narkotyki powinny być legalne.
Znaczna część tych 800-1000 miliardów dolarów rocznie jest przeznaczana na skuteczne korumpowanie policji, służb celnych, pracowników portów i innych ludzi, którzy mogliby przeszkadzać w dystrybucji.

Odpornych na korupcję często się zastrasza. 

Tak się składa, że we Francji 14 maja br. opublikowano raport Senatu o narkobiznesie.

22 maja napisała o tym GW.

Poniżej fragmenty artykułu.

*
https://wyborcza.pl/7,75399,30992468,biale-tsunami-zalewa-francje-panstwo-dusi-hydra-narkobiznesu.html#S.TD-K.C-B.4-L.1.duzy

"Białe tsunami" zalewa Francję. Państwo dusi hydra narkobiznesu
22.05.2024, 06:01
Marta Kiełczewska-Konopka, Paryż

Francję zalewa kokaina, rosną przemoc i korupcja. Stabilność instytucji państwa jest zagrożona. Druzgocący raport senatu upubliczniono akurat w dniu spektakularnej ucieczki dealera.
Przekupni policjanci i robotnicy portowi, skorumpowani samorządowcy, zastraszani sędziowie. - Nie jesteśmy państwem narkotykowym, ale władza publiczna słabnie. Francja znajduje się w punkcie krytycznym: musimy działać teraz, zanim gangrena się rozszerzy – ostrzega socjalista Jérôme Durain, przewodniczący senackiej komisji śledczej, która 14 maja upubliczniła raport nt. handlu narkotykami we Francji.

(…)

Po sześciu miesiącach śledztwa i przeprowadzeniu 158 przesłuchań z udziałem sędziów, policjantów, ministrów, dziennikarzy i naukowców, senatorzy na 600 stronach nakreślili portret Francji duszonej przez hydrę zdolną zagrozić praworządności.
(…)

„W 2022 r. we Francji przechwycono 27,7 ton kokainy: pięciokrotnie więcej niż 10 lat wcześniej". W raporcie podkreślono, że handel narkotykami eksplodował, rozlewając się z dużych miast na małe miasteczka i wsie.
(…)

- Każdy ma swoją cenę, a zasoby dilerów są praktycznie nieskończone – przypomniał na jednym z przesłuchań Nicolas Bessone, prokurator w Marsylii, głównego hubu narkotykowego (wraz z przyległym do Paryża departamentem Seine-Saint Denis).
(…)

W okresie od września 2023 r. do kwietnia 2024 r. przeprowadzono 73 operacje i zmobilizowano 50 tys. żandarmów i policjantów, w których... „przejęto raptem 40 kg kokainy i zaledwie 20 mln euro". Jak podał w połowie kwietnia minister spraw wewnętrznych Gerard Darmanin, skonfiskowano także 500 sztuk broni i zaaresztowano 3,8 tys. osób.
Wg danych Francuskiego Obserwatorium Narkotyków i Tendencji Uzależnieniowych (OFDT), 5 mln Francuzów zażywa narkotyki, z czego 1,3 mln robi to w sposób regularny. Marihuanę pali codziennie 850 tys. osób, co czyni Francję największym konsumentem tej substancji w Europie, a 600 tys. osób jest uzależnionych od kokainy.

(…)

Francuski Urząd ds. Narkotyków (Ofast) szacuje, że 240 tys. mieszkańców Francji utrzymuje się bezpośrednio lub pośrednio z handlu narkotykami, w tym dla 21 tys. osób jest to jedyna praca zarobkowa.
Z raportu wynika, że mafia narkotykowa stworzyła we Francji „równoległy model społeczny, z własnymi siłami policyjnymi zapewniającymi bezpieczeństwo, z gospodarką opartą na specjalizacji zadań i równoległym rynku pracy".

(…)

Z kolei Centralne Biuro Walki ze Zorganizowaną Przestępczością (OCLCO) podaje, że „80-90 proc. całkowitej liczby porachunków, zabójstw i usiłowań zabójstw między przestępcami można wyjaśnić sporami związanymi z handlem narkotykami".
(…)

- Musimy wziąć się za górę hierarchii, za decydentów. W tym celu masowo zainwestować w wywiad i prawnie chronić metody dochodzeniowe przed adwokatami dealerów – uważa sprawozdawca parlamentarny, prawicowy Étienne Blanc. - Przede wszystkim jednak trzeba efektywnie rozwiązać problem braku koordynacji w walce z handlem narkotykami. Dlatego potrzebujemy instytucji na wzór amerykańskiej agencji antynarkotykowej DEA [Drug Enforcement Administration] – wyjaśniał wraz z szefem komisji Jérômem Durainem na łamach dziennika „Le Monde".
(…)

- Zagrożenie jest poważne i o szerokim zasięgu – podsumowuje cytowany przez AFP senator Étienne Blanc, przypominając, że przygotowywany przez rząd nowy plan walki z narkotykami jest „zbyt skromny i nie jest w stanie sprostać wyzwaniu". – Problem jest teraz w rękach polityków. Wszyscy zdali sobie sprawę z jego skali. Wojna z handlem narkotykami nie jest jeszcze we Francji przegrana. [bold mój – C.]
(…)

Traf chciał, że ogłoszenie raportu 14 maja zbiegło się ze spektakularnym odbiciem przez uzbrojone komando 30-letniego handlarza Mohameda Amrę z furgonu więziennego w departamencie Eure. Najbardziej poszukiwany obecnie zbieg Francji (szuka go 350 śledczych) przebywał w więzieniu od stycznia 2022 r. za kradzież. Ciążą na nim też oskarżenia o zlecenie morderstwa, już zza krat.
(…)

Prezydent Emmanuel Macron we wtorek spotkał się z rodzinami [dwóch] strażników więziennych, którzy zginęli w ataku na furgonetkę.
(...)

*
W powyższym tekście  pojawiło się też takie zdanie:

„Wartość rynku narkotykowego [we Francji] szacuje się bowiem na 3,5-6 mld euro rocznie.”

Sądzę, że ta wartość jest mocno niedoszacowana.
600 tys. osób we Francji jest uzależnionych od kokainy.
Jeśli założymy, że uzależniony potrzebuje grama kokainy dziennie, to już daje 6,57 miliarda dolarów (600000 x 365 dni x 30 USD)  czyli 6,1 miliarda Euro.
A gdzie opiaty, marihuana, MDMA/ecstasy, amfetamina?

*
Gram dziennie stąd.

https://www.quora.com/What-amount-of-cocaine-does-an-addict-use-on-a-daily-basis

There is no such animal as an average addict. I have witnessed a half-a-gram a day habit just unravel a persons life. But i also have witnessed a normal sized guy do 2 grams of H AND 4 grams of coke daily in order to function which is alot. But yet again that means zero as in a med detox. When we were there we met a little lady 77yrs old who has lived with so much pain she has a morphine pump that she gets 400 mg a day from as well as 240mg of oxy and 20 mg of methadone. 87lb lady not 5 ft tall barely maimtained at that.

*
Tu podają, że w 2021 roku gram we Francji kosztował 77 Euro.
 
https://www.statista.com/chart/18527/cocaine-retail-steet-prices-in-selected-countries/

Przy tej cenie (i założeniu grama dziennie) Francuzi wydawaliby na samą kokainę 15,6 miliarda Euro rocznie. 

*
„- Musimy wziąć się za górę hierarchii, za decydentów. W tym celu masowo zainwestować w wywiad i prawnie chronić metody dochodzeniowe przed adwokatami dealerów – uważa sprawozdawca parlamentarny, prawicowy Étienne Blanc. - Przede wszystkim jednak trzeba efektywnie rozwiązać problem braku koordynacji w walce z handlem narkotykami. Dlatego potrzebujemy instytucji na wzór amerykańskiej agencji antynarkotykowej DEA [Drug Enforcement Administration] – wyjaśniał wraz z szefem komisji Jérômem Durainem na łamach dziennika „Le Monde".”

Rzeczywiście, według tego zestawienia

https://colombiapeace.org/u-s-cocaine-retail-prices-street-prices-dollars-per-gram/

kokaina jest znacznie droższa w USA – 184 dolary za gram, tylko, co to za sukces, skoro w USA sto tysięcy ludzi umiera rocznie z powodu przypadkowego przedawkowania narkotyków, przede wszystkim opiatów, naturalnych lub syntetycznych (głównie fentanylu).   

I na koniec jeszcze kilka słów o kosztach „war on drugs”.

Przywołana DEA

https://en.wikipedia.org/wiki/Drug_Enforcement_Administration

ma dziesięć tysięcy funkcjonariuszy i roczny budżet 3,3 miliarda.
Ale to jest tylko wierzchołek góry lodowej.
W USA jest ponad siedemset tysięcy policjantów.
 
https://www.statista.com/statistics/191694/number-of-law-enforcement-officers-in-the-us/

Szacuję ostrożnie, że co najmniej pięć procent policjantów (a niewykluczone, że bliżej dziesięciu procent) zajmuje się „war on drugs”.
To 35-70 tysięcy policjantów.
Zapewne tańszych per capita niż funkcjonariusze DEA, bo DEA część operacji prowadzi za granicą. Powiedzmy, tańszych o jedną trzecią.
Dziesięć tysięcy policjantów kosztuje ca dwa miliardy dolarów.
35-70 tysięcy, to koszty z przedziału od siedmiu do czternastu miliardów dolarów.

Do tego dochodzą koszty „domiaru sprawiedliwości”, a w szczególności więziennictwa.

https://en.wikipedia.org/wiki/War_on_drugs

“The war on drugs caused soaring arrest rates in the US that disproportionately targeted African Americans due to various factors.[271] Anti-drug and tough-on-crime policies from the 1970s through the 1990s created a situation where the US, with less than 5% of the world population, houses nearly 25% of the world's prisoners. As of 2015, the US prison population rate was 716 per 100,000 people, the highest in the world, six times higher than Canada and six to nine times higher than Western European countries. [bold mój – C]

In the 1980s, while the number of arrests for all crimes had risen by 28%, the number of arrests for drug offenses rose 126%.[273] In 1994, the New England Journal of Medicine reported that the war on drugs resulted in the incarceration of one million Americans each year.[274] Increased demand lead to the development of privatization and the for-profit prison industry.
In 2008, The Washington Post reported that of 1.5 million Americans arrested each year for drug offenses, half a million would be incarcerated, and one in five black Americans would spend time behind bars due to drug laws.[276] In addition to prison or jail, the US provides for the deportation of many non-citizens convicted of drug offenses.


*
“The US prison population rate was 716 per 100,000 people” czyli dwa miliony trzysta sześćdziesiąt tysięcy ludzi.

Roczny koszt przetrzymywania jednego więźnia w więzieniu federalnym to 44 tysiące dolarów.

https://www.federalregister.gov/documents/2023/09/22/2023-20585/annual-determination-of-average-cost-of-incarceration-fee-coif

Jeśli założymy, że ca 20% więźniów odbywa kary za przestępstwa powiązane z narkotykami (w tym za posiadanie) to koszt przetrzymywania ich w więzieniach wynosi ponad dwadzieścia miliardów dolarów rocznie.

4
Hyde Park / Odp: Etyczne problemy administrowania Forum
« dnia: Maja 25, 2024, 12:34:39 am »

https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kraj/2256973,1,autor-bloga-doniesienia-z-putinowskiej-polski-dla-polityki-oni-tu-sa-rosyjskie-wplywy-ida-wieloma-kanalami.read?src=mt

Autor bloga „Doniesienia z putinowskiej Polski” dla „Polityki”. „Oni tu są. Rosyjskie wpływy idą wieloma kanałami”

Polecam całość, a tu kluczowy fragment:

(…)

Mówiliśmy już o Macierewiczu. Podejrzenia o ślady rosyjskie dotyczą każdego etapu jego kariery: likwidatora WSI, szefa MON czy przede wszystkim podkomisji smoleńskiej.

Tu konkretnych historii jest bardzo dużo, powstały o tym książki. Zresztą zapominamy o tym, że on jest cały czas wiceprezesem PiS, ma tam swoją frakcję, wie, co się w partii dzieje, i ma realny wpływ. Macierewicz jest przede wszystkim głównym kapłanem religii smoleńskiej, która jak mało co podzieliła Polaków. Bo jeżeli ktoś uwierzy w to, że premier z obcym dyktatorem i ludobójcą brał udział w spisku, który miał na celu zamordowanie prezydenta i kilkudziesięciu osób z polskiej elity, to już nigdy nie przejdzie na drugą stronę. Jak mogę kiedykolwiek zagłosować na Tuska, który ma krew prezydenta na rękach?
Wątków prorosyjskich wokół Macierewicza jest dużo, ale chciałbym pokazać jeden, dotyczący Jacka Kotasa za pierwszych rządów PiS. Prosta historia została tak zamulona, że się wydaje, iż to jakaś teoria spiskowa, a można ją zamknąć w trzech zdaniach. Kotas był bliskim współpracownikiem człowieka, która prowadził filię rosyjskiego banku. Przewijał się z nim w kilkunastu zarządach spółek z grupy Radius. I tenże Jacek Kotas został wiceministrem obrony narodowej, a dostęp do informacji niejawnych dał mu praktycznie osobiście Macierewicz. Czy to nie wystarczy?

Kolejna osoba to pułkownik Krzysztof Gaj, który pojawia się już w kontekście afery mailowej.

Gaj pojawił się nawet wcześniej, został wciągnięty przez Macierewicza do MON, miał odpowiadać za tworzenie Wojsk Obrony Terytorialnej. Ale, jak się okazało, miał na koncie bardzo dużo wpisów w mediach społecznościowych, które można chyba tylko nazwać ukrainożerczymi, o zabitych banderowcach itd. Gdy wybuchła afera, został wyrzucony z MON, ale wkrótce odnalazł się w KPRM u Michała Dworczyka. Kiedy zaczęły wyciekać maile Dworczyka, to się z kolei okazało, że płk Gaj nielegalnie sobie kopiował tajne dokumenty NATO.

(…)


5
Hyde Park / Odp: „Wysyłamy twojego syna na front!”
« dnia: Maja 18, 2024, 12:46:17 am »
@Q
 
Zaczynając od końca: generałowie niczego nie „pozamiatali”.

„Kluczową informację na temat rozwoju osobowego Wojska Polskiego, przekazał pułkownik Bogdan Sowa, informując, że proces ten przebiega zgodnie z planem. Niestety nie poznaliśmy szczegółów liczbowych dotyczących rekrutacji. Wynika to oczywiście z napiętej sytuacji międzynarodowej oraz faktu, że część z tych danych nie jest informacją jawną.
Płk Sowa przekazał jednak, że obecnie
[bold mój - C.] ilość chętnych, przechodzących kwalifikację wojskową do DZSW jest w pełni wystarczająca, by zapełnić wszystkie wolne etaty (obecnie 3500 osób w jednym turnusie) i w związku z tym liczba etatów wzrośnie do 4500.”

Kluczowe słowo to „obecnie”.

Moderator nie zadał (kluczowego) pytania:
„Czy istnieje taki scenariusz, w którym pobór, zdaniem panów, byłby konieczny?”

A gdyby (w co zdecydowanie wątpię) generałowie jednomyślnie odpowiedzieli, że nie istnieje, należałoby zadać pytanie sprawdzające:

„Czyli, możemy zapisać w konstytucji, że polskie siły zbrojne już zawsze będą złożone tylko z ochotników, że już nigdy nie będzie poboru?”  

I dopiero, gdyby na to pytanie odpowiedzieli zgodnie i twierdząco, byłoby „pozamiatane” … tymczasowo, bo ostatecznie byłoby pozamiatane, gdyby dokonano takiego zapisu w konstytucji.

A przy okazji:
https://www.telegraph.co.uk/world-news/2024/05/11/germany-considering-conscription-for-all-18-year-olds/

*   
„Twoja propozycja podatkowa musiałaby przejść ścieżkę legislacyjną, i mam obawy, że samo rozpoczęcie o niej dyskusji mogłoby raczej spowodować, że niejeden Muś powędrowałby do jakiegoś raju podatkowego, w ślad za swoją gotówką (czy raczej e-gotówką), o ile prościej by mu nie wyszło wylobbowanie zaprzestania prac nad sugerowaną regulacją.”

Jeśli Muś miałby wyjechać z Polski w ślad za swoją gotówką, to oczywiście tym bardziej nieetyczne byłoby branie przemocą do wojska ludzi, żeby bronili jego fabryk i jego nieużywanego pola golfowego.

Raje podatkowe powinny zostać zlikwidowane.
Zdaję sobie oczywiście sprawę z tego, że mają potężnych obrońców z dość oczywistych powodów, ale dziwi mnie (trochę) to, że nawet mniejszościowych głosów za ich zwalczaniem jest bardzo niewiele.

Samo pojęcie raju podatkowego jest mocno mylące, bo w zasadzie to są pralnie pieniędzy i ta funkcja jest co najmniej równie ważna, jak funkcja rzeczywistego raju podatkowego, w którym się unika podatków od legalnie zarobionych pieniędzy.
 
Natomiast w rajach podatkowych leżą w znacznej części pieniądze zarobione nielegalnie.

Według Wikipedii wartość rynku narkotykowego na świecie w 2014 roku była szacowana na kwotę pomiędzy 426 a 650 miliardów dolarów.

https://en.wikipedia.org/wiki/Illegal_drug_trade

Przy czym to był około jeden procent PKB świata.

“With a world GDP of US$78 trillion in the same year, the illegal drug trade may be estimated as nearly 1% of total global trade.”

Dziś PKB świata wynosi 96-109 tysięcy miliardów dolarów. 
 
https://en.wikipedia.org/wiki/List_of_countries_by_GDP_(nominal)

Nic nie wskazuje na to, żeby udział nielegalnego rynku narkotyków w PKB świata zmalał,
więc dziś to jest około tysiąca miliardów dolarów rocznie.
Do wyprania.

Pamiętam wypowiedź premiera Iraku sprzed kilku lat, prawdopodobnie to był rok mniej więcej 2018, czyli 15 lat po obaleniu Saddama.
Ten premier powiedział oficjalnie, że w tym okresie, po obaleniu Saddama, Irak sprzedał ropę za 1000 miliardów dolarów, z tym, że 150 miliardów rozkradziono.
Oczywiście te 150 miliardów też trzeba było wyprać.

W rajach/pralniach leżą pieniądze zdeponowane przez bliższych i dalszych krewnych i współpracowników Saddama Husajna, Kadafiego, innych obalonych dyktatorów, i ciągle napływają od kolejnych dyktatorów i ich otoczenia.

Kiedy ujawniono tzw. Panama Papers, to się okazało, że jakiś ogrodnik, czy krawiec Putina odłożył z pensji 2 miliardy dolarów, więc szeroko rozumiani współpracownicy Putina też trzymają pieniądze co najmniej w jakiejś części w rajach podatkowych.

Dlatego „sesję legislacyjną”, albo może posiedzenie rządu, należałoby zacząć od tego, żeby ustalić, że premier pojedzie na najbliższą Radę Europejską, zabierze tam głos i powie:

„Proponuję rozwiązać problem rajów podatkowych.
Nie rozmawiać o nich, tylko rozwiązać problem.
Dziś.
Przed lunchem.”


Tak się powinno zrobić, niezależnie od tego, czy grozi nam wojna, czy nie grozi, ale jeżeli nam grozi, to tym bardziej powinniśmy takie postulaty stawiać na forum Unii.

Należałoby wręcz najechać te raje podatkowe i przede wszystkim skonfiskować pieniądze mafii, rozmaitych dyktatorów i ogrodników Putina, z przeznaczeniem na zbrojenie Europy.

Rozumiem, że ten postulat nie zostanie wykonany w najbliższym czasie.
I w nie najbliższym pewnie też.

Ale skoro raje podatkowe istnieją i (przykładowy) Muś może wyjechać z kraju i wytransferować pieniądze, które dziś posiada w polskich bankach, to tym bardziej pobór jest nieetyczny.

Natomiast nie jesteśmy całkiem bezbronni (nomen omen) wobec Musia, który najpierw wytransferuje wszystko, co ma w płynnych aktywach, a potem wyjedzie.

Należałoby w „procesie legislacyjnym” przyjąć takie założenie, że odnosimy się do stanu sprzed wzrostu zagrożenia. Powiedzmy, że zagrożenie wzrasta dziś (znacząco, bez wchodzenia w szczegóły) i rząd musi się do tego zagrożenia odnieść (w wielu obszarach).

Przyjmujemy stan aktywów np. z 1 stycznia tego roku, ustawą nakazujemy bankom ujawnienie depozytów powyżej kwoty „x” (np. 50-100 000 zł) i będziemy wiedzieli, że Muś miał 1 stycznia w polskich bankach np. 20 milionów zł.
Albo 50.
Albo ileś tam.

Ponadto ludzie z majątkami powyżej pewnej kwoty, powinni zostali zobowiązani do złożenia deklaracji majątkowej, obejmującej oczywiście również majątek za granicą, apartamenty w Londynie, pieniądze w rajach podatkowych i tak dalej.

Ten majątek zostałby opodatkowany podatkami wojennymi.

Właściciele tego majątku mogą wyjechać z kraju, ale będą przestępcami podatkowymi, a my przyjmiemy taki przepis, że przestępstwa podatkowe przeciwko podatkom wojennym  nigdy się nie przedawnią.

Ci właściciele już nigdy nie wjadą do Polski.

Ich majątek w Polsce (w tym sto procent akcji fabryk Musia i jego pole golfowe [które zostanie zaorane i obsiane żytem na chleb dla żołnierzy i cywilów]) zostanie skonfiskowany. 

Kiedy Muś umrze na obczyźnie, w pałacyku na Lazurowym Wybrzeżu, to jego spadkobiercy odziedziczą jego majątek i jego długi - zobowiązania z tytułu niezapłaconych podatków wojennych.

*
„Co, jeśli - nawet po zaproponowaniu najwyższego żołdu - ochotników będzie za mało?”

Posiadanie armii ochotniczej, podobnie jak posiadanie armii z poboru, nie jest gwarancją wygranej wojny.
Natomiast im gorsza byłaby sytuacja na froncie, tym bardziej nieetyczne byłoby wcielanie ludzi przemocą do wojska i wysyłanie ich na ten front, na którym mieliby ogromną szansę zginąć.

Przywołałeś Buczę, że niby jak nie wprowadzimy poboru, to będą ginęli cywile.

Na stronie polityka.pl codziennie wieczorem pojawia się materiał na temat wojny na Ukrainie, przygotowywany przez Michała Fiszera, emerytowanego pilota myśliwskiego.

Nie wiem, czy on wymyślił ten termin, ale używa go od dawna, zwłaszcza w odniesieniu do bardzo zaciętych walk o Bachmut.
Fiszer pisał, że Rosjanie prowadzili „mięsne szturmy”, to znaczy wysyłali do boju jednostki złożone w dużej mierze z więźniów, którzy zostali zwolnieni z więzień w zamian za obietnicę, że jeśli przetrwają na froncie pół roku, to zostaną zwolnieni i ułaskawieni.
Wielu zginęło, ale część przeżyła i, nawiasem mówiąc, teraz wracają do swoich rodzinnych miasteczek i wiosek i znowu mordują.

Jest rzeczą fundamentalnie nieetyczną wysyłanie ludzi przemocą na front, żeby prowadzili „mięsne szturmy”, żeby stali się ”mięsem armatnim” w obronie fabryk Musia, który będzie nimi zarządzał z pałacyku na Lazurowym Wybrzeżu.  
 
Jeżeli martwisz się, że ochotników będzie za mało, to zacznijmy od pytania:
Czy zgadzasz się z tym, że w nadzwyczajnej sytuacji zagrożenia samego istnienia państwa wojną, atakiem innego państwa, a konkretnie atakiem Rosji na Polskę,
powinniśmy przeznaczyć na obronę w zasadzie 100% PKB.
Tak czy nie?

Ja poprzednio napisałem, że 70%, ale to w tym sensie, że cywile też muszą jeść i dojeżdżać zbiorkomem do fabryk amunicji, oraz wszystkich innych zakładów pracy i instytucji, których działanie uważamy za celowe/konieczne dla prowadzenia wojny.

Stara zasada „si vis pacem para bellum” jest stale aktualna, i dziś powinna się toczyć poważna dyskusja o tym, jak się będziemy bronili w sytuacji zagrożenia, które będzie dalej rosło, jeśli będzie rosło i właśnie:
ile PKB przeznaczymy na obronę i dlaczego to ma być mniej niż 100%.

Ale taka dyskusja się nie toczy.

Z wielu powodów, ale jednym z nich jest (niewypowiadane głośno, ale aktualne) założenie, że  „jakby co”, to powołamy do wojska pół miliona mięsa armatniego, damy im popeerelowskie kałasznikowy i niech nas bronią.

Przy czym wśród krewnych i znajomych parlamentarzystów rozszaleje się epidemia ostróg w stopach, i, pomimo bezwzględnej miłości ojczyzny, nie będą mogli pójść na front.   
 

*
@hoko

Bez wyrzutu stwierdzam, że zaskoczyłeś mnie tym przywołaniem pacyfizmu.
To było ekstremalnie nietrafne.

Wyznawcy pacyfizmu uważają, że każda wojna jest zła, a jak się rozbroimy, to na nas nie napadną.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Pacyfizm

„Pacyfizm (łac. pac- od pax dpn. pacis „pokój” oraz -ficus od facere „czynić”[1]) – ruch społeczno-polityczny dążący do pokoju, potępiający wojny, a także przygotowania do nich. Pacyfiści domagają się ustanowienia trwałego pokoju między narodami oraz chcą, aby wszelkie konflikty rozwiązywane były zgodnie z literą prawa międzynarodowego bez uciekania się do użycia sił zbrojnych.”

To jest oczywiście totalny absurd.

Moje stanowisko jest odległe od pacyfizmu o średnicę galaktyki (co najmniej).

Gdyby to ode mnie zależało, to Ukraina już by tę wojnę wygrała, albo przynajmniej wygrywała, ponieważ dostałaby tyle broni, ile potrzebowałaby do tego, żeby wygrywać.

Mieszkam o prawie 600 km bliżej od Ukrainy niż Scholz i nie mam własnego bunkra, ale nie boję się a-bombki.

*
@Lieber Augustin

„Doświadczenie XX wieku, a w szczególności DWŚ, wykazało, że dobrze wyposażone, złożone z wyjątkowo walecznych żołnierzy wojsko w końcu jakoś przegrywa w starciu z przeciwnikiem źle wyposażonym i jeszcze gorzej wyszkolonym, za to posiadającym nieograniczone zasoby ludzkie. Ilość to też jakość. Czy od tej pory coś się zasadniczo zmieniło?”

Przeciwnik, o którym piszesz, który w końcu wygrał, wcale nie był tak źle wyposażony. Produkował ogromne ilości uzbrojenia i otrzymał też wielkie wsparcie sprzętowe od USA.

A poza tym, a nawet przede wszystkim, to była krwawa dyktatura Stalina, który, oprócz tego, że zupełnie się nie przejmował losem żołnierzy, to wysłał ileś tam milionów ludzi do łagrów.
Więc nie wiem, na co miałby to być dowód?
Że krwawy dyktator, jeśli jest bardzo krwawy i bezwzględny, to wygrywa wojnę?
To tak nie działa.

To był bardzo szczególny i niepowtarzalny splot okoliczności.
Związek Sowiecki przygotowywał się do II wojny światowej. Nie wchodzę tu w rozważania, czy Związek Sowiecki miał zamiar napaść na Niemcy 23 czerwca 1941 roku, czy raczej w lipcu, ale co do tego, że się przygotowywał generalnie do wojny, to chyba nie ma wątpliwości?

I pomimo pierwotnych strat Sowietów ciągle mieli oni ogromny potencjał produkcyjny.
Niemcy przegrali z armią sowiecką, ale ta armia, owszem, była ogromna, ale miała też ogromne ilości sprzętu i broni.
 
Oprócz produkcji własnej ZS otrzymał od USA pomoc w wysokości dzisiejszych stu osiemdziesięciu miliardów dolarów.
 
https://en.wikipedia.org/wiki/Lend-Lease

“The Lend-Lease Act was signed into law on March 11, 1941, and ended on September 20, 1945. A total of $50.1 billion (equivalent to $801 billion in 2023 when accounting for inflation) worth of supplies was shipped, or 17% of the total war expenditures of the U.S.[3] In all, $31.4 billion went to the United Kingdom, $11.3 billion to the Soviet Union, $3.2 billion to France, $1.6 billion to China, and the remaining $2.6 billion to other Allies.”

Przy czym ta kwota, choć gigantyczna, ciągle nie oddaje skali tego wsparcia, bo siłą rzeczy odnosimy ją do dzisiejszego świata, w którym PKB Niemiec wynosi 17-18 tysięcy miliardów dolarów
https://en.wikipedia.org/wiki/List_of_countries_by_GDP_(nominal)#

podczas gdy PKB Niemiec w 1938 roku wynosiło 861 miliardów dzisiejszych dolarów.   

 https://www.statista.com/statistics/1334182/wwii-pre-war-gdp/
 
350 miliardów w dolarach z 1990 roku, razy 2,46.

https://data.bls.gov/cgi-bin/cpicalc.pl?cost1=1000000&year1=199001&year2=202404


Ponadto od 1942 roku Niemcy walczyły na dwa fronty, najpierw w Afryce, potem we Włoszech, a w końcu, od 6 czerwca 1944 roku, we Francji.
A na długo przed D-Day Niemcy były, z rosnącą intensywnością, bombardowane przez lotnictwo amerykańskie i brytyjskie. 

Więc moim zdaniem przywoływanie krwawej stalinowskiej dyktatury jest (na szczęście) kompletnie nietrafne.


6
Hyde Park / Odp: „Wysyłamy twojego syna na front!”
« dnia: Maja 15, 2024, 01:56:00 am »

Uważam, że żadne państwo w żadnych okolicznościach nie ma moralnego prawa do stosowania poboru, ani w czasie pokoju, ani w czasie wojny.


Pacyfizm jest bardzo dobry, ale pod warunkiem, że jest powszechny. Jeśli nie, to dobór naturalny eliminuje takie państwa.

Moje stanowisko nie ma nic wspólnego z pacyfizmem.

Nic.

W modelu z wojskiem złożonym z ochotników państwo byłoby lepiej przygotowane do obrony, niż z wojskiem pochodzącym w dużej części z poboru.
No chyba, że ktoś (tzn. władze pod dyktando lobbystów [przykładowego] Musia, itp.) uzna, że wojna wojną, ale nie przekraczamy czterech procent PKB (no, może pięciu, albo siedmiu).

Ja uważam, że skoro zagrożone jest samo istnienie państwa, to trzeba wydać … wszystko, co mamy.

Nie siedem procent PKB, ale raczej siedemdziesiąt procent (hasłowo).
   
Chcę silnej armii (ochotniczej) i chcę na nią płacić tyle, ile będzie wynikało ze stawek podatków wojennych. (W tym oczywiście przed-wojennych, bo kiedy już wojna wybuchnie, to będzie o wiele za późno, żeby się do niej przygotowywać.)

7
Hyde Park / Odp: „Wysyłamy twojego syna na front!”
« dnia: Maja 15, 2024, 01:38:53 am »
Wiedzę tu dwa problemy (dyskusję o tym, czy państwo, jeśli nie nazywa się USA, powinno ratować świat zostawmy chwilowo na boku).
1. Co, jeśli - nawet po zaproponowaniu najwyższego żołdu - ochotników będzie za mało?
2. Twoja propozycja podatkowa musiałaby przejść ścieżkę legislacyjną, i mam obawy, że samo rozpoczęcie o niej dyskusji mogłoby raczej spowodować, że niejeden Muś powędrowałby do jakiegoś raju podatkowego, w ślad za swoją gotówką (czy raczej e-gotówką), o ile prościej by mu nie wyszło wylobbowanie zaprzestania prac nad sugerowaną regulacją.

Bardzo dobre pytania.
Odpowiem szerzej najpóźniej w okolicach piątku.

8
Hyde Park / Odp: „Wysyłamy twojego syna na front!”
« dnia: Maja 14, 2024, 12:27:30 am »
Czyli … twoim zdaniem pobór jest mniejszym złem niż brak poboru?

Odpowiem tak... Zależy z jakiego/czyjego punktu widzenia. Państwa/Unii/cywilizacji wręcz, czy zmobilizowanej wbrew swojej woli jednostki (i jej bliskich)... Ja starałem się patrzeć z tego pierwszego punktu widzenia. Ty chyba patrzysz z tego drugiego...


Proponuję Unii, a tym bardziej cywilizacji, do tego nie mieszać.
Decyzje o poborze podejmowane są przez suwerenne państwa (póki co).

Co to znaczy „punkt widzenia państwa?

To jest punkt widzenia grupy interesów, która chce (przykładowego) Marka Nowaka, syna Jerzego, przemocą wysłać na front, bo poborowy jest znacznie tańszy niż ochotnik.
Ochotnikowi trzeba zapłacić więcej, bezpośrednio w żołdzie, a także dlatego, że zanim ochotnik podpisze kontrakt, będzie chciał poznać jego długość, a także jakość wyszkolenia, które przejdzie i wyposażenia, które otrzyma.

Pobór jest po to, żeby (przykładowy) Muś zatrzymał swoje fabryki i pole golfowe.

Oczywiście, Muś nie trzyma swoich czterech miliardów złotych w banku. Większość jego majątku to fabryki, a w sytuacji poważnego zagrożenia wojną chętnych na zakup tych fabryk za sensowną cenę raczej by nie było.
Ale państwo powinno przejąć 90% akcji tych fabryk, które sprzeda po (miejmy nadzieję) wygranej wojnie.

Najbardziej przydatne w sytuacji kryzysowej byłyby płynne aktywa, czyli głównie depozyty bankowe.
W kraju i za granicą.

Państwo powinno wezwać swoich obywateli, żeby przetransferowali środki, które trzymają za granicą, do kraju.
Zapewne nie wszyscy by to zrobili, ale ci, którzy tego nie zrobią, powinni być (bez przedawnienia) ścigani za przestępstwa podatkowe i to szczególne, bo nie zapłacili podatku wojennego.
Który, niezależnie od wysokości, zawsze będzie o wiele mniej dolegliwy niż wysłanie przemocą na front.

9
Hyde Park / Odp: „Wysyłamy twojego syna na front!”
« dnia: Maja 12, 2024, 12:52:26 am »
Wynika z tego, że nie zgadzasz się, że pobór jest nieetyczny, czy tak?

Zgadzam, na płaszczyźnie b. idealistycznej, tymczasem mówimy o świecie, w którym czasem nie ma innej opcji, niż szukać mniejszego zła.

Czyli … twoim zdaniem pobór jest mniejszym złem niż brak poboru? Dlaczego?

Pytam o twoje zdanie, a nie o to, co będzie, bo, jeśli zagrożenie wzrośnie, to pobór w Polsce z pewnością zostanie odwieszony i wznowiony.

Z tym, że po raz pierwszy na świecie to będzie (jeśli będzie) pobór w kraju należącym do Unii i do strefy Schengen.

I wznowiony po doświadczeniach krwawej, przegranej wojny z Rosją na Ukrainie.

Wydaje mi się ekstremalnie mało prawdopodobne, żeby polskiemu rządowi udało się nagle, z godziny na godzinę, zamknąć granice.
To wymagałoby wysłania na te granice wielu tysięcy policjantów i/lub żołnierzy (Straż Graniczna nie ma takich rezerw.)

A jeśli granica nie zostanie zamknięta nagle, to wyjadą przez nią nie dziesiątki, ale raczej setki tysięcy polskich mężczyzn w wieku poborowym.

No, niby Polska jest w NATO, „jeden za wszystkich, wszyscy za jednego”, ale jednak rozsądniej będzie wyjechać do Niemiec i/lub dalej, i tam w telewizji oglądać, jak w Polsce lądują amerykańskie brygady (albo nie lądują).

Oraz brygady innych państw NATO.

Wtedy ewentualnie będzie można wrócić (albo i nie), mając praktycznie pewność, że będzie się walczyło w polskiej jednostce, zajmującej pozycję pomiędzy brygadą amerykańską, a np. francuską czy włoską.

Zresztą, jeśli Amerykanie przyślą ca dziesięć brygad, żadnej wojny nie będzie.

Ale czy przyślą?

Zwłaszcza, jeśli wybory prezydenckie wygra Trump?


10
Hyde Park / Odp: „Wysyłamy twojego syna na front!”
« dnia: Maja 10, 2024, 12:16:32 am »
W tym ostatnim zakresie (że mamy tu do czynienia z formą dyskryminacji) wesprę Twoje stanowisko:
https://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/7,100865,29283679,to-nie-fair-ze-tylko-mezczyzni-ida-do-wojska-jako-feministka.html?disableRedirects=true
https://krytykapolityczna.pl/kraj/wieczorkiewicz-istnieja-formy-dyskryminacji-mezczyzn-ze-wzgledu-na-plec-polemika-z-wojcikiem/

Przeczytałem obydwa teksty.

Dyskusja o patriarchacie to jednak temat z innego poziomu pilności niż wojna, która się toczy od dwóch lat (na Ukrainie) albo taka (ta), która może wybuchnąć za kilka lat (jeśli Polska zostanie zaatakowana przez Rosję.)   

Nie lekceważę problemu molestowania seksualnego kobiet w wojsku.

Bodaj najgłośniejszy skandal to była afera „Tailhook”
https://en.wikipedia.org/wiki/Tailhook_scandal

Niestety, Putin nie zaczeka, aż wszyscy bez wyjątku polscy mężczyźni zrozumieją, że „”Nie” znaczy „nie””.
A na Ukrainie wojna toczy się od ponad dwóch lat.

Sądzę, że doraźnym rozwiązaniem mogłoby być formowanie jednostek wyłącznie kobiecych na poziomie batalionu i/lub kompanii. (Plus oczywiście zdecydowane zwalczanie molestowania w wojsku).

No, ale to przy założeniu, że pobór zostaje utrzymany.

Napisałeś:
„W tym ostatnim zakresie (że mamy tu do czynienia z formą dyskryminacji) wesprę Twoje stanowisko:” 

Wynika z tego, że nie zgadzasz się, że pobór jest nieetyczny, czy tak?

Uważasz, że odebranie (oczywiście przykładowemu) Musiowi 3,6 miliarda zł i pozostawienie mu czterystu milionów złotych, to byłaby głębsza ingerencja w jego życie, niż wysłanie go bezterminowo na front?

11
Hyde Park / Odp: „Wysyłamy twojego syna na front!”
« dnia: Maja 08, 2024, 12:39:12 am »

Jedno istotne uzupełnienie:

Konstytucja RP została uchwalona w 1997 roku.
 
Feministek nikt nie konsultował. 

Skutek jest taki, że słowo „obywatel” oznacza także „obywatelkę”.

Przykład:
https://isap.sejm.gov.pl/isap.nsf/download.xsp/WDU19970780483/U/D19970483Lj.pdf

„Art. 62. 1. Obywatel polski ma prawo udziału w referendum oraz prawo wybierania Prezydenta Rzeczypospolitej, posłów, senatorów i przedstawicieli do organów samorządu terytorialnego, jeżeli najpóźniej w dniu głosowania kończy 18 lat.”

Co do tego, że kobiety mają w Polsce prawa wyborcze i korzystają z nich, nie ma wątpliwości.

Dalej jednak konstytucja stanowi, że:
 
„Art. 85. 1. Obowiązkiem obywatela polskiego jest obrona Ojczyzny.
2. Zakres obowiązku służby wojskowej określa ustawa.
3. Obywatel, któremu przekonania religijne lub wyznawane zasady moralne nie pozwalają na odbywanie służby wojskowej, może być obowiązany do służby zastępczej na zasadach określonych w ustawie.”


Zakres określa ustawa i ta ustawa zobowiązuje do służby tylko mężczyzn. Tak było przez pierwsze dwanaście lat obowiązywania Konstytucji. Od 1 stycznia 2010 r. obowiązek zawieszono, ale w każdej chwili można go odwiesić.

I nie jest to problem abstrakcyjny.

Późną jesienią ubiegłego roku zaczęły się pojawiać takie oceny, że jeśli Rosja wygra na Ukrainie, to się nie zatrzyma, pójdzie dalej, może na kraje bałtyckie, a może na Polskę.

Oceny ludzi dość poważnych i kompetentnych.

Mówił o tym wtedy m.in. Petr Pavel
 
https://pl.wikipedia.org/wiki/Petr_Pavel
https://en.wikipedia.org/wiki/Petr_Pavel

prezydent Czech i emerytowany czterogwiazdkowy generał, który przez pewien czas pełnił funkcję szefa Komitetu Wojskowego NATO, a po nim mówiło to samo wielu innych.

Dziś to jest chyba pogląd podzielany dość powszechnie.

Zatem istnieje niemałe prawdopodobieństwo, że pobór zostanie kiedyś w Polsce odwieszony.

Może nawet wkrótce.

Ograniczenie obowiązku obrony Ojczyny do mężczyzn jest ewidentnie niekonstytucyjne.

„Art. 32. 1. Wszyscy są wobec prawa równi. Wszyscy mają prawo do równego traktowania przez władze publiczne.”
(…)
„Art. 33. 1. Kobieta i mężczyzna w Rzeczypospolitej Polskiej mają równe prawa w życiu rodzinnym, politycznym, społecznym i gospodarczym”

Jeżeli można zwolnić jedną ustawą obywateli z jajnikami z obowiązku obrony Ojczyzny, to inną ustawą można by np. odebrać im prawo do głosowania.         
   
*
Konstytucji ukraińskiej nie znam i nie zamierzam się w nią zagłębiać, ale przypuszczam, że także zawiera jakoś tam sformułowaną deklarację o równości obywateli (i obywatelek).

Jednak na front wysyłani są tylko mężczyźni.

Oczywiście, kobiety w ciąży i wychowujące nieletnie dzieci powinny być zwolnione.

Ale bezdzietne powinny służyć na równi z mężczyznami.

To znaczy, powinny podlegać poborowi, jeśli jest pobór.

Nie powinno go być, jest nieetyczny, ale jest.

A dopóki jest, kobiety, jeśli nie rodzą i nie wychowują dzieci, powinny mu podlegać na równi z mężczyznami.

W Polsce i na Ukrainie.




12
Hyde Park / „Wysyłamy twojego syna na front!”
« dnia: Maja 06, 2024, 12:24:55 am »
„Wysyłamy twojego syna na front!”

Tak brzmi komunikat czasu wojny.

Czy wróci, czy nie wróci, a jeśli wróci, to w jakim stanie?
Nie wiadomo.

Może wróci sprawny fizycznie, „tylko” z PTSD/zespołem stresu bojowego?

Może wróci bez nogi, bez ręki, bez płuca, bez oka, połatany przez chirurgów?

Może rodzina dostanie ciało w trumnie, albo prochy w urnie?

A może nic nie dostanie, bo nie było warunków do podjęcia ciała z pola walki?

W czasie pokoju komunikat jest mniej dramatyczny, to znaczy: „Bierzemy twojego syna do wojska”.

W dalszym ciągu jednak jest tak, że pewna grupa obywateli zostaje pozbawiona wolności i przemocą wysłana na wielomiesięczne, a czasami wieloletnie szkolenia wojskowe, po to, żeby potem w razie wybuchu wojny, jako przeszkoleni rezerwiści mogli zostać zmobilizowani i wysłani na front.

Uważam, że żadne państwo w żadnych okolicznościach nie ma moralnego prawa do stosowania poboru, ani w czasie pokoju, ani w czasie wojny.

Uważałem i uważam tak od wielu lat, uważałem tak przed wybuchem pełnoskalowej wojny na Ukrainie i przed aneksją Krymu przez Rosję.

Przymierzałem się do tego tematu od pewnego czasu, ale zmobilizowała mnie (nomen omen) ostatecznie wypowiedź ministra Kosiniaka, o której piszę poniżej.   

Czy to znaczy, że jestem przeciwnikiem tego, żeby państwo się broniło przed napaścią?
Nie.
Jestem zdecydowanym zwolennikiem tego, żeby państwo (zwłaszcza to, w którym mieszkam, czyli Polska), było w stanie bronić się (i obronić) przed atakiem.

Ale żołnierzami powinni być zawsze tylko ochotnicy.

A skąd ich wziąć?

To proste: ci, którzy uważają, że służba wojskowa to „zaszczytny obowiązek”, powinni jak najszybciej zgłosić się na ochotników i nakłonić do tego swoich synów, bratanków, siostrzeńców, dalszych kuzynów, przyjaciół, znajomych, sąsiadów, itd. itp.   

Pozostałym ochotnikom trzeba zapłacić.
Ile?
Tyle ile zażądają, oczywiście
, czyli w praktyce cenę równowagi (albo po prostu rynkową).
 
No, ale skąd wziąć pieniądze, przecież wojna to wielkie potrzeby, czołgi, armaty, rakiety, radary, samoloty, amunicja, drony, na ochotników nie wystarczy.
Wystarczy.
Tylko trzeba podnieść podatki.

Wyjaśnię to na uproszczonym przykładzie.
 
Wyobraźmy sobie, że pewnego bardzo nie pięknego dnia Rosja o 6:00 rano zaatakowała Polskę.

(W praktyce oczywiście atak nie mógłby być kompletnie niespodziewany, bo co najmniej na wiele tygodni wcześniej, może na wiele miesięcy wcześniej, trwałaby koncentracja wojsk rosyjskich przy granicy polskiej, w szczególności na już zdobytej i opanowanej Ukrainie. No i można mieć też nadzieję, że w takiej sytuacji Amerykanie doszliby jednak do wniosku, że „lepiej zapobiegać niż leczyć”, przysłaliby samolotami z dziesięć brygad i Rosji by się odechciało.)

 No, ale załóżmy w ramach eksperymentu myślowego, że jednak o 6:00 rano Rosja zaatakowała Polskę.

O 8:00 rano zebrał się rząd i:
A/- w wersji tradycyjnej zarządziłby pobór do wojska, w pierwszym rzucie, powiedzmy, trzystu tysięcy ludzi.

A co moim zdaniem powinien w takiej sytuacji zrobić rząd na tym posiedzeniu?
Wiele rzeczy.

B/- ogłosić, że potrzebuje trzystu tysięcy ochotników i będzie im płacił, powiedzmy, na początek 15 tysięcy złotych miesięcznie, a jeśli znajdą się na froncie, do dostaną minimum 25 tysięcy złotych miesięcznie (albo może trzydzieści).
(Jesienią ubiegłego roku widziałem na jednym z budynków MON w Warszawie wielkie ogłoszenie, że płacą na początek 4.960 zł miesięcznie.) 

I że po (np.) dwóch latach będą mogli odejść do cywila.
     
Ponadto rząd powinien na tym posiedzeniu:

1/-  przywrócić trzeci próg podatkowy;
2/- wprowadzić czwarty, piąty i szósty, a może i siódmy próg podatkowy;
3/-  wprowadzić podatki majątkowe;
4/-  przenieść rolników do powszechnego systemu podatkowego;
5/-  zlikwidować KRUS i przenieść rolników do ZUS;
6/-  przenieść emerytów górniczych do powszechnego systemu emerytalnego (w 2015 roku taka operacja dałaby około 6 miliardów złotych rocznie oszczędności).

7/- I jeszcze  szereg innych decyzji rząd powinien podjąć na tym porannym posiedzeniu, ale to już zostawmy ewentualnie do dalszej dyskusji.

(Wszystkie te decyzje powinny zostać przeprowadzone ustawami, zakładam, że Sejm, Senat i prezydent wprowadziliby te regulacje w życie w ciągu kilkunastu, czy najdalej kilkudziesięciu godzin.)

O 16:00 tego samego (albo może następnego) dnia, rząd powinien się zebrać ponownie (w praktyce pewnie obradowałby permanentnie), przeanalizować dane o tempie napływania ochotników do punktów rejestracji i ewentualnie podwyższyć wynagrodzenie.

*
Szósty albo siódmy próg podatkowy?
No, to jakiś socjalizm jest kompletny, prawda, komunizm wręcz!
Ile ten siódmy próg miałby wynosić?
Dziewięćdziesiąt procent?

Taki prezes banku, który zarabia 5 milionów złotych rocznie, to by dostał na rękę pięćset tysięcy złotych rocznie.
Musiałby zwolnić nie tylko ogrodnika, ale obie pokojówki i kucharkę. 
Jego żona musiałaby sama gotować i sprzątać.
No, a jak jego żona miałaby sama ogarnąć osiemsetmetrową rezydencję?
Przecież to niemożliwe.

Akurat ten problem możemy w bardzo prosty sposób rozwiązać - poprzez przejęcie rezydencji prezesa na dom wypoczynkowy dla żołnierzy rotowanych z frontu, a docelowo na dom opieki nad inwalidami wojennymi.

Możemy prezesowi za przejęcie jego rezydencji zapłacić, z tym że oczywiście nie gotówką, tylko obligacjami płatnymi za 30, albo 40, albo 50 lat.
No, ale czy państwo, które emituje te obligacje, będzie istniało za 30, 40, a tym bardziej 50 lat?
Bardzo dobre pytanie.
Z tym, że gdyby miało nie istnieć, to tym bardziej nie warto za nie umierać teraz.

Jeśli ochotnicy podejmą taką decyzję, że chcą ryzykować życie, no, to będą je ryzykować, ale wysyłanie ludzi przemocą na wojnę jest absolutnie, totalnie, całkowicie nieetyczne.
Dlaczego?
Bo to najgłębsza ingerencja w życie człowieka.
Włącznie z dużym ryzykiem odebrania tego życia.

Władze Ukrainy nie publikują danych o liczbie zabitych i rannych żołnierzy, żeby nie podkopywać morale.

Ale z drugiej strony człowiek, który idzie do wojska, na ochotnika, ale tym bardziej, jeśli jest brany do tego wojska przemocą, ma prawo wiedzieć, jakie są jego szanse w tej, nomen omen, „rosyjskiej ruletce”.

Ma prawo wiedzieć, że prawdopodobieństwo śmierci wynosi, powiedzmy, 26% (a może „tylko” 18%), ciężkiego kalectwa  30%-40%-50%, a szansa na powrót tylko z bliznami  i PTSD 52%, albo może tylko 24%.

Z tym, że na Ukrainie nikogo nie zwalnia się do cywila. Niedawno upadł projekt, żeby można było odejść po 36 miesiącach na froncie.
Więc prawdopodobieństwo powrotu „tylko” z PTSD jest nieokreślone, a bez zmiany przepisów w zasadzie zerowe.

*
Prezesów banków (nie licząc banków spółdzielczych) jest w Polsce około czterdziestu i nawet 90% podatek od ich dochodów i rekwizycja ich rezydencji nie pozwoli wygrać wojny.

Piszę o nich, żeby zilustrować problem.

Trudno cokolwiek zabrać kasjerce ze spożywczaka, która zarabia minimalną krajową i mieszka u rodziców.
To znaczy, można zabrać do wojska jej męża albo brata.

Ewentualnie męża i brata.
I tak się robi.


W armii amerykańskiej w Wietnamie biedni (bo czarni) byli silnie nadreprezentowani.

Trump dostał czterokrotnie odroczenie, bo studiował, a potem się okazało, że ma tzw. ostrogi w kościach stóp i się nie nadaje do wojska.

https://en.wikipedia.org/wiki/Donald_Trump#Personal_life

“While in college, Trump obtained four student draft deferments during the Vietnam War.[9] In 1966, he was deemed fit for military service based on a medical examination, and in July 1968, a local draft board classified him as eligible to serve.[10] In October 1968, he was classified 1-Y, a conditional medical deferment,[11] and in 1972, he was reclassified 4-F due to bone spurs, permanently disqualifying him.”

Teraz Trump ma siedemdziesiąt osiem lat, godzinami stoi za mównicą na wiecach i nie utyka.
No, cud. (Pewnie załatwiony u Wojtyły, za pośrednictwem jakiegoś podpułkownika redemptorystów.)

Syn prezesa banku w zasadzie chętnie by się zgłosił, ale nie może, bo zostały mu jeszcze dwa lata na London School od Economics.
No, niby mógłby przerwać studia, ale ktoś przecież będzie musiał odbudowywać kraj po wojnie, fachowcy będą na wagę złota.
No, chyba, że Ukraina w międzyczasie przegra, to trudno, syn prezesa zaczepi się gdzieś w Citi of London, w banku inwestycyjnym, albo w konsaltingu.
         
W późnym peerelu działała nielegalna organizacja Wolność i Pokój, domagająca się m.in. wprowadzenia zastępczej służby wojskowej. Za odmowę służby sądy wymierzały wtedy z automatu karę czterech i pół roku więzienia, za dobre sprawowanie wychodziło się po trzech. Z tego artykułu siedzieli głównie tzw. Świadkowie Jehowy.
   
https://pl.wikipedia.org/wiki/Ruch_Wolno%C5%9B%C4%87_i_Pok%C3%B3j
 https://pl.wikipedia.org/wiki/Kategoria:Dzia%C5%82acze_Ruchu_Wolno%C5%9B%C4%87_i_Pok%C3%B3j

No tak, ale wtedy ojczyzna była nie nasza, była sowieckim protektoratem, a teraz jest nasza, więc chyba warto jej bronić?

Oczywiście, że warto i dlatego proponuję wprowadzenie dziewięćdziesięcioprocentowego podatku majątkowego od majątku powyżej dziesięciu milionów złotych.
       
https://www.bankier.pl/wiadomosc/Lista-Forbes-100-najbogatszych-Polakow-Zaskakujace-przetasowanie-na-podium-8703254.html

Pierwszemu na liście Sołowowowi zostałoby 2,7 miliarda złotych.

Dziesiątemu, Musiowi, czterysta milionów.

Muś nie musiałby zwalniać żadnego z jedenastu ogrodników – trzech pielęgnuje ogród rezydencji, a ośmiu jego prywatne pole golfowe.

(Ilu ogrodników Muś zatrudnia w rzeczywistości, tego nie wiem, ale prywatne pole golfowe ma naprawdę.) 

https://www.forbes.pl/sylwetka/arkadiusz-mus

„Arkadiusz Muś wybudował w Konopiskach k. Częstochowy pole golfowe, jako miłośnik tego sportu.”

*
Kilka tygodni po rozpoczęciu pełnoskalowej wojny, kiedy Rosjanie cofnęli się spod Kijowa i było już widać, że wojna będzie trwała wiele miesięcy, a może i lat, pojawiła się taka, powiedzmy, „Myśl polityczna Zachodu” (myśl, teoria i praktyka, bo doktryna to byłoby trochę za dużo powiedziane).

Myśl brzmiała tak: „Ukraina nie może tej wojny przegrać, a Rosja nie może jej wygrać.”

Niestety, dziś, po dwóch latach, widać wyraźnie, że ta myśl miała drugą część, nieopublikowaną, ale realizowaną:
„Ukraina nie może tej wojny wygrać, a Rosja nie może jej przegrać (bo rzuci a-bombkę, a tego Zachód sobie nie życzy).”

Prostą konsekwencją obydwu części łącznie jest życzenie Zachodu, żeby Ukraina … remisowała.
I krwawiła.
Na razie.
W tym roku i w przyszłym, a potem to już będzie problem następnego kanclerza Niemiec, zapewne z CDU. (A może z AfD?)

Losy ukraińskich żołnierzy zależą w dużej mierze od tego, co zrobią Biden, Mike Johnson, pośrednio (a za kilka miesięcy być może bezpośrednio) Trump i Scholz.
Nie wyłącznie od nich, ale oni nadają ton.

Dobry Biden wystąpił we wrześniu ubiegłego roku o 61 miliardów dolarów dla Ukrainy, a zły Johnson przez ponad pół roku nie poddawał tej ustawy pod głosowanie, chociaż było wiadomo, że przejdzie zdecydowaną większością głosów, tak jak w końcu przeszła dwa tygodnie temu.
Johnson to kanalia.

Ale pakiet dobrego Bidena nie był skonstruowany tak, żeby Ukraina zaczęła wygrywać.

Miała dalej remisować, co najwyżej ze wskazaniem na nią.

Niech nie traci terenu, może sobie odebrać kilkadziesiąt albo nawet kilkaset kilometrów kwadratowych, ale bez przesady.

I niech nie burzy mostu Kerczeńskiego.

No, niby większość mostu stoi na wodach terytorialnych Ukrainy, bo przecież aneksji Krymu nie uznajemy, ale Putin ma a-bombkę, nie można go denerwować.

*
https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114881,30931994,ukraina-30-mezczyzn-zginelo-probujac-uniknac-poboru-do-wojska.html#do_w=259&do_v=995&do_st=RS&do_sid=1456&do_a=1456&s=BoxUkrImg1

„- Nie dziwię się ukraińskim władzom, że zrobią wszystko, aby posyłać żołnierzy na front. Potrzeby są ogromne - powiedział polityk. Wicepremier i minister obrony narodowej podkreślił swoją solidarność z Ukraińcami walczącymi na froncie. Dodał, że "pretensje do rodaków wyjeżdżających z kraju, aby uniknąć powołania, są uzasadnione". - To jest obowiązek każdego obywatela w danym państwie (...), obywatele Ukrainy mają obowiązki wobec państwa. My już dawno sugerowaliśmy, że jesteśmy też w stanie pomóc stronie ukraińskiej w tym, żeby ci, którzy są objęci obowiązkiem służby wojskowej, udali się do Ukrainy - zapewnił Kosiniak-Kamysz.”

*
Tę wypowiedź skomentował w Polityce Edwin Bendyk:

https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kraj/2254727,1,czy-kosiniak-kamysz-wyrwal-sie-przed-szereg-ukrainska-mobilizacja-polska-instrumentalizacja.read

„Wicepremier dociśnięty w Polsat News przez Bogdana Rymanowskiego, jak ta pomoc miałaby wyglądać, czy chodzi o deportowanie osób bez ważnych paszportów, odpowiedział, że inicjatywa jest po stronie Kijowa. Gotowość pomocy po polskiej stronie jest. Dalej już nic nie jest proste, bo chcąc nie chcąc, Władysław Kosiniak-Kamysz wdepnął w problem, który w Ukrainie ma status tematu numer jeden, jeśli chodzi o emocje i kontrowersje.
(…)
Wicepremier Kosiniak-Kamysz nie musi znać tych wszystkich niuansów, nie powinien jednak wychodzić przed szereg, oferując pomoc, której najprawdopodobniej nikt od niego w Ukrainie nie oczekuje. Pomoc, dla której trudno byłoby znaleźć podstawy prawne, co delikatnie zasugerował Radosław Sikorski. Minister spraw zagranicznych zdystansował się do pomysłu, twierdząc o ewentualnej pomocy, że „dla nas byłaby to etycznie dwuznaczna sprawa”.


Sikorski „sugerował delikatnie”, zapewne dlatego, że nie chciał publicznie krytykować zbyt ostro kolegi ministra. 

Moim zdaniem sprawa jest etycznie jednoznaczna: Nie mamy moralnego prawa do wysyłania kogokolwiek, w tym obywateli Ukrainy, na jakikolwiek front.

(Nie mamy obowiązku udzielania azylu uchodźcom, ale to temat na inną dyskusję.) Zaznaczam jednak, że absolutnie popieram udzielanie azylu obywatelom Ukrainy, kobietom i mężczyznom, w dowolnym wieku poborowym, czy niepoborowym.

*
Mam obywatelstwo polskie, mieszkam w Warszawie, znacznie bliżej mi do górnego niż do dolnego progu przedziału wieku potencjalnych ukraińskich poborowych (18-60 lat), których się nie wypuszcza z kraju, nic by mnie nie kosztowała deklaracja, że gdybym tylko był Ukraińcem i miał tak ze trzydzieści lat, to zaciągnąłbym się jutro, najdalej w sobotę.

No, bo kto mnie sprawdzi?

Staram się jednak nie ściemniać: gdybym był trzydziestoletnim Ukraińcem (w Warszawie), to chciałbym się dowiedzieć, jaka część majątku najbogatszych Ukraińców została przeznaczona na wysiłek wojenny.   

Tu pierwsza piątka:   
https://en.wikipedia.org/wiki/List_of_Ukrainians_by_net_worth

PKB Polski w 2021 roku wyniosło 679 miliardów dolarów.
Ukrainy 200 miliardów dolarów. 

https://en.wikipedia.org/wiki/List_of_countries_by_GDP_(nominal)

Gdyby nawet oligarchom i prezesom banków Ukrainy zabrać 95%, a kasjerkom w spożywczakach 40%, to i tak by nie wystarczyło.

Ukrainę uzbraja i finansuje Zachód.

Jednak celowo daje tylko tyle, żeby „remisowała” i krwawiła bez końca.

Dlatego, gdybym był trzydziestoletnim Ukraińcem, mieszkającym w Warszawie, to nie wróciłbym na Ukrainę.

Jeśli już, to prędzej wstąpiłbym do armii brytyjskiej, gdyby mnie zechcieli. Może kiedyś broniłbym Estonii lub Łotwy przed Rosjanami, ale przynajmniej byłbym żołnierzem NATO.

Dobrze wyszkolonym, dobrze wyposażonym i dobrze uzbrojonym.

I ochotnikiem, który wiedziałby, kiedy jego tura się skończy.

13
Hyde Park / Odp: Etyczne problemy administrowania Forum
« dnia: Maja 06, 2024, 12:05:31 am »
Dlaczego mnie męczysz? Nie chce mi się tego czytać (i nie przeczytałem). Twoja obecność na forum skupia się obecnie na walce z jednym użytkownikiem i to wypełnia treść Twoich postów. Zajmij się może czymś produktywnym i sensownym, w rodzaju postępów fizyki itd. Powtórzę x+1, że mi się nie chce. Daj mi proszę spokój w tej kwestii.


„Dlaczego mnie męczysz?”

Bo jest taka potrzeba, a nawet konieczność.

Bo tolerujesz tu trolla.

On kłamie, ale to ci nie przeszkadza.
Ja piszę prawdę o tym, że on kłamie i trolluje, a ty się nie odnosisz do meritum, tylko łapiesz się za wątrobę i pojękujesz.

„Twoja obecność na forum skupia się obecnie na walce z jednym użytkownikiem i to wypełnia treść Twoich postów.”

Na forum pisze ca sześć-siedem osób, trolle stanowią piętnaście procent. To od ilu procent zacząłby się ewentualnie problem?
Od trzydziestu?
Od pięćdziesięciu?

*
Troll odsyła czasem do swojego bloga.

A na tym blogu przedstawia się tak:

„Kilka zdań wyjaśnienia: 1. Mam chwilowo dość kłapania bredni o niewyszkolonej załodze. 2. Mam chwilowo dość kłapania bredni o Sasinie. 3. Mam chwilowo dość kłapania bredni o Kaczafim wysyłającym brata. Kwestie te są omówione po wielokroć i obecnie wypisywanie pierdół na te tematy szczególnie przez trolle w stylu Chirla, etc etc musi być traktowane jako wrzutki. Będę kasował bez ostrzeżenia. 4. Zabanowanych odbanuję jak mi przyjdzie ochota.
   
Oczywiście każdy, w tym troll, ma prawo pisać na swoim blogu, co chce.

Ale dlaczego troll, który na swoim blogu ostentacyjnie kłamie, ma prawo wstępu na forum Lema?

Ja cię pytam o kryteria administrowania/moderowania forum, a nie o stan twojej wątroby.

*
Czy masz jakieś uwagi do następującej klasyfikacji:

1/- Człowiek średnio dociekliwy;
2/- Człowiek naiwny;
3/- Człowiek bardzo naiwny;
4/- Człowiek ekstremalnie naiwny;
5/- Człowiek, który wierzy, że półtora miliarda złotych wyparowało z Orlenu przypadkowo. Ot, miał ktoś wysłać półtora tysiąca złotych, palec mu się omsknął i zamiast  „tysiąc” kliknął „miliard”.
 
Półtora miliarda złotych zniknęło i już prawie na pewno nie wróci – bo nie wiadomo, gdzie są.
(Znaczy wiadomo, połowa na Kajmanach, a druga połowa na Bermudach).

*
https://businessinsider.com.pl/wiadomosci/kupil-pomidory-w-cenie-jablek-odpowie-jak-haker/7cqx2r3

"45-latek oszukał system kasy samoobsługowej i kupił pomidory w cenie jabłek. Wydawać by się mogło, że przewinienie jest małe, ale mężczyźnie grozi teraz nawet pięć lat więzienia — informuje tvnwarszawa.pl.
(…)
Mężczyzna świadomie oszukał system — w ten sposób, chciał zaoszczędzić 36 zł. 45-latek ze sklepu został wyprowadzony w kajdankach.
„Dochodzeniowcy przesłuchali do tej sprawy przedstawicieli sklepu. Materiały, które zgromadzili, dały podstawę do przedstawienia 45-latkowi zarzutu za oszustwo komputerowe. Mężczyźnie grozi kara od trzech miesięcy do pięciu lat pozbawienia wolności" — czytamy."


To jest oczywiście paranoja i idiotyzm.
Facetowi należał się mandat w wysokości ca 200-300-500 złotych, a gdyby go nie przyjął, to sąd powinien go ukarać grzywną w wysokości ca 2-3 tysięcy złotych.

*
Zarząd (poprzedni) Orlenu dokonał przestępstwa gospodarczego na półtora miliarda.
Jego wina nie ulega wątpliwości, bo pieniędzy nie ma.

Zarząd powinien zostać wyprowadzony w kajdankach i osadzony w areszcie.

Rolą prokuratury i sądów jest ustalenie, kto powinien dostać dziesięć lat, a kto piętnaście.
 
Przypomnę, że Plichtowie za Amber Gold dostali 15 i 12,5 roku, a straty wyniosły 850 milionów.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Amber_Gold

Przypuszczam, że decyzja o tym żeby na razie nie aresztować poprzedniego zarządu Orlenu, ma charakter polityczny, żeby ich pis nie prezentował jako „męczenników”.

Niech sobie „Obajtek i jego drużyna” wystartuje do PE.

O tym troll nie pisze, bo tu nie ma jak rozpylić helu, ulubiony dworzanin p-rezusa, przymierzany do fotela premiera, Don Orleone, wyprowadził ze spółki półtora miliarda złotych.

Troll rozpyla hel pośrednio, wklejając jakieś brednie:   
 
Hyde Park / Odp: Polityczna Rzeźba
« dnia: Kwietnia 28, 2024, 01:46:46 am »
"Pisoska propaganda szerzy ploty, że nasilający się exodus form zagranicznych nie jest wywołany spodziewanym wzrostem cen prądu. Powodem jest akcja Sienkiewicza na TVP, tj, jej kompletna bezprawność, która sprawia, że Polska nie jest już uważana za kraj bezpieczny.
Muszę wyrazić najgłębsze oburzenie."


*
„Zajmij się może czymś produktywnym i sensownym, w rodzaju postępów fizyki itd.”

Zwalczanie trolli jest jak najbardziej sensowne,
ale, wuala, za chwilę napiszę o czymś innym.


14
Hyde Park / Odp: Etyczne problemy administrowania Forum
« dnia: Kwietnia 20, 2024, 01:29:31 am »
X razy Ci napisałem, co myślę. A Ty swoje. A mi - się nie chce.

„Iks” razy?
A kiedy to było?
I co konkretnie wtedy napisałeś?

Ja 21 grudnia ubiegłego roku napisałem:
„Poczucie humoru jest rzeczą osobistą, ale wyjaśnij, jako administrator, w jaki sposób obecność tego świadomego kłamcy, pisowskiego trolla, ubogaca Forum?”

Wykręciłeś się, pisząc: „Mnie te wpisy poprawiają humor, przecież napisałem.”

Ja pytałem o Forum na oficjalnej stronie Lema, nie o twój humor.

Lata temu napisałeś, że (cytuję) „Nie będę ci wybierał kolegów”, ale to chyba dotyczyło przede wszystkim albo nawet wyłącznie tego osobnika, który zachwycał się prezydentami Putinem i Trumpem, twierdził, że zamachu na Skripala nie było, że to prowokacja perfidnego rządu brytyjskiego. Z materiałami śledztwa Bellingcata na temat sprawców się nie zapoznał, bo nie znał angielskiego, a wiadomości czerpał ze Sputnika.
No, ale w jego przypadku Darwin podjął decyzję o zakończeniu misji.

Jeżeli nie chce ci się wypraszać S.E., to nadaj mi uprawnienia moderatora, ja to załatwię.

Chyba, że nie chce ci się rozmawiać o kryteriach moderowania na Forum?

To ironia losu, że zaledwie dwa dni temu zacytowałem twój wpis z roku 2013:

„Odnośnie Smoka Eustachego podjąłem decyzję: brak odpowiedzi na moje proste pytania może oznaczać dwie rzeczy:

a/ Smok nie wie, jak odpowiedzieć,
b/ wie, ale odpowiedź jest dlań niewygodna.”


Ja też, niestety, skłaniam się ku tezie, że odmawiasz dyskusji o kryteriach moderowania, bo taka dyskusja byłaby dla ciebie niewygodna. 
Jednak brak decyzji to też decyzja, brak odpowiedzi to też (sui generis) odpowiedź.

Od czasu kiedy pis przestał rządzić, poruszyłem ten temat tylko raz, w grudniu, a ty się wykręciłeś od dyskusji.

A sytuacja się zmieniła, bo, o czym napisałem we czwartek w wątku „Przyczyny katastrofy”, prokuratura w ciągu ponad ośmiu lat rządów pis nie postawiła nikomu zarzutów.

Zgodzisz się chyba (a może nie??) że co najmniej jedna z czterech służb/instytucji, które wymieniłem, tzn. kontrwywiad cywilny, kontrwywiad wojskowy, Biuro Ochrony Rządu, służby techniczne 36 pułku specjalnego, odpowiadała za bezpieczeństwo rządowych samolotów, a konkretnie za to, żeby nikt nie mógł wnieść na pokład bomby.

Niepostawienie nikomu zarzutów po ośmiu latach śledztwa (rzekomo super-priorytetowego) jest silnym dowodem a contrario, że zamachu nie było, a kierownictwo pis doskonale o tym wie.

W tej sytuacji kłamstwa, insynuacje i pomówienia rozpowszechniane przez pis i jego sojuszników zasługują na odpowiednio silniejszą reakcję.
 
Prezesa, który się cynicznie lansuje na trupie brata, nie dosięgniemy, ale pisowskiego trolla można i należy stąd wyprosić.

15
Hyde Park / Odp: Polityka smoleńska
« dnia: Kwietnia 20, 2024, 01:13:50 am »
A tak na marginesie, dołożyłbym jeszcze jeden film dla niedowiarków jak wytrzymałe są drzewa: Nuclear Weapon Effects on Trees.


Sądzę, że dla osób, które mają jeszcze jakiekolwiek wątpliwości, ale są otwarte na fakty, użytecznym materiałem będzie poniższy film z kanału YT Mentour Pilot.

Kanał prowadzi Petter Hörnfeldt, pilot Boeingów 737, kapitan i instruktor.

https://mentourpilot.com/about/

https://en.everybodywiki.com/Petter_H%C3%B6rnfeldt_(Mentour_Pilot)

W swoich filmach (których opublikował na tym kanale już prawie sześćset) Hörnfeldt przeprowadza dogłębne analizy katastrof i incydentów lotniczych.
Wiele z nich było prezentowanych w cyklu „Mayday - Air Crash Investigation(s) (polski tytuł to „Katastrofy w przestworzach”), ale analizy Hörnfeldta są o wiele bardziej szczegółowe.
(Od pewnego czasu prowadzi też drugi kanał o lotnictwie Mentour Now, na którym opublikował już ponad sto filmów).

Poniższy film dotyczy incydentu, nikt nie zginął, choć niewiele brakowało (167 metrów w poziomie i 140 metrów w pionie).

Oczywiście, jeśli ktoś się choć trochę interesuje lotnictwem, to wie, że obowiązuje tam szereg procedur, ale ten materiał (szczególnie ten, choć obejrzałem dziesiątki programów Hörnfeldta) pomaga uzmysłowić sobie, że piloci funkcjonują jakby w dwóch przestrzeniach, tej fizycznej i w naprawdę bardzo gęstej siatce procedur.

*
A tak latali debeściacy:
Artur Wosztyl: [dowódca Jaka-40]: „No witamy ciebie serdecznie. Wiesz co? Ogólnie rzecz biorąc to pi*da tutaj jest. Widać jakieś czterysta metrów około i na nasz gust podstawy są poniżej pięćdziesięciu metrów grubo!

Robert Grzywna (drugi pilot Tupolewa): „A wyście wylądowali już?”

Artur Wosztyl: „No nam się udało tak w ostatniej chwili wylądować. No natomiast powiem szczerze że możecie spróbować jak najbardziej.”

https://doc.rmf.pl/rmf_fm/store/nowe_stenogramy.pdf

*
Meters from COLLISION in Paris! Brussels and HOP Airlines

dexB3ow&index=19


Strony: [1] 2 3 ... 17