Ja uważam, że trafna ironia wymaga wręcz porozumienia na linii nadawca - odbiorca.
Zgadzam się z Tobą, i z sobą - słowo "ironia" jest bardzo szerokie. Bycie ironicznym w rozumieniu inteligentnie złośliwym ale jednak lubianym dla swoich wypowiedzi wymaga oczywiście inteligencji, wiedzy i umiejętności nieprzekraczania granic. W tym wypadku jednak mamy 5-ciomiunutową rozmowę z obcą osobą, która teoretycznie jest dzieckiem (a więc mało wie) i Twoja ocena nie może w zasadzie polegać na weryfikacji prawda-fałsz, tylko "czy da się pogadać". Zgodzisz się chyba, że odpowiedź na 2+2 jakkolwiek błędna w obu wypadkach, bardziej po ludzku brzmi okraszona jakimś głupawym wyrażeniem ze słownika absurdu (w rodzaju "jak mawiali starzy górale - kiedyś 3") niż wprost, że 3.
Oczywiście to nie jest - w wypadku o którym rozmawiamy, żadna ironia w tym sensie, o którym Ty mówisz. To zestaw ozdobników, na tyle ogólnych, że można je dostawić do każdej odpowiedzi ("jak odczytano z hieroglifów faraoni uważali, że 3"). Inną formą obrony bootów przed nietrafną odpowiedzią jest przejście do ataku "chcesz mnie obrazić?". "Jesteś szowinistą?". Tak samo jest to zestaw procedur uruchamianych w identycznym celu - dla osłony odpowiedzi. A mechanizm ten korzysta z dwoistości ludzkiej natury (i w tym sensie ironia powstaje u odbiorcy). Polega to na tym, że prócz oceny formalnej jest ocena "duchowa" i często to ona przeważa u człowieka. Zwłaszcza przeważa, kiedy ktoś nas atakuje, lub wywoła w nas poczucie winy (że go obraziliśmy), lub obawę, że jesteśmy głupsi od niego.
I, teza moja jest taka, że tego rodzaju maksymalnie prostackie, ale jednak "ludzkie" zachowania ZWIĘKSZAJĄ szansę na przejście testu - a NIE że to jest rzeczywiście inteligencja. Podeprę się tu Lemem, który w czasach, gdy pisał "wczesne" s-f (a może nawet całe s-f poza "pokojem na Ziemi") miał tezę, że mózg elektronowy, czy też nieliniowiec w tym da się odróżnić od człowieka, że nie ma wątpliwości, że nie umie czegoś oszacować - musi wyliczyć, nie może wyliczyć - nie udzieli w ogóle odpowiedzi i tak dalej (weźmy choćby Rozprawę, ale to był ogólny pogląd Lema). I to jest jedna z nielicznych rzeczy, co do których Lem się pomylił, ponieważ okazało się, że przydać te cechy komputerom jest tak łatwo, że dziś może to każdy smartfon. A właśnie o tych cechach wypowiedzi mówimy. W tym natomiast Lem się nie pomylił, że rzeczywiście przydanie tych "pseudoludzkich" cech humanizuje maszynę - nawet durny paczkomat, który jak pokaże mu się kod ze zbyt daleka mówi "podejdź bliżej", a po sekundzie "ale bez takiej poufałości proszę".
A o dyskusji ze spambotem piszę bo pamiętam kilka wielce udatnych "nice try" z kilku for zwłaszcza utkwiło mi w pamięci, kiedy na pewnym forum poświęconym broni strzeleckiej, na którym generalnie występują ludzie o "zdrowych poglądach" i we własnym mniemaniu bardzo "zdroworozsądkowi" pojawiła się wypowiedź takiego bota, będąca reklamą (dyskretny link ukryty w stopce). Forum jest polskie, wpis był po angielsku, dotyczył rzeczywiście broni i miał treść coś w rodzaju "1911 jest dobry ale wolę to co mam" - wywiązała się dyskusja, mimo, że ja osobiście napisałem po pierwszej odpowiedzi kogoś, że idzie dyskusja z botem, ale nikogo to nie zraziło i wszyscy mi udowadniali, że jestem cham i prostak - a zwłaszcza, jeden kolega co wyemigrował do Stanów i twierdził, że ten krótki tekst jest napisany takim slangiem, że to na pewno człowiek
... To jest właśnie to - dyskusja była o jednozdaniowym wpisie, ale wszyscy inni dorobili sobie w swoich umysłach całą osobowość tego rzekomego interlokutora, stał się dla nich człowiekiem z krwi i kości, którego ja w dodatku obraziłem
. Oczywiście to skrajny przypadek, bo nie trwało to choćby tych 5 minut i w ogóle nie było wymiany zdań - ale też jest to wypreparowanie tego mechanizmu, który mam na myśli.