Wiadomo, ze czlowiek nie zyje wiecznie, a jedyna tego namiastka jest zycie naszych dzieci. Dzieci biologiczne przenosza nasz material genetyczny i (choc nie zawsze) czesc naszej psychiki, czyli naszego czlowieczenstwa. Jako ze istota czlowieka jest wazniejsza niz geny, mozna powiedziec, ze zmarly czlowiek zyje w ludziach, ktorzy maja jakas czesc jego umyslu.
Wlasnie cos takiego czuje, czuje ze Lem jest w nas i jestesmy niejako wybrani, aby kontynuowac jego mysl, czy Wy tez tak macie ?
PS Wiem, ze brzmie jak fanatyk