Polski > Lemosfera

Solaris

<< < (22/22)

.chmura:
Nexus6 narobił .chmurze wielkiego apetytu na to amerykańskie Solaris! Jak je oglądałem, wtedy, już parę lat temu, to koniec końców uznałem, że mam do czynienia z fajnym patrzydełkiem (ładne kosmiczne pastele plus kosmiczna muzyka), pozbawionym głębszych treści... A tu proszę! .chmura obiecuje sobie, że zaraz jeszcze raz obejrzy ten film! Może i mnie się odmieni? Hm. Jak by tu, gdzie by tu?
PS. A tak w ogóle to .chmura zagrałaby w szachy!

Q:
Co tam, odgrzeję...

@Czcigodny Nader

Miałeś - jak dałeś temu głośny wyraz - spory problem z bohaterami "Solaris", ich zachowaniami itp. Nie Ty jeden... O Kałużyńskim i Miłoszu wspominałem... To samo twierdził też np. jeden z użytkowników "mojego" forum Startrek.pl, filozof z wykształcenia zresztą:

"dla mnie w Solaris sytuacja wygląda tak, że postępowanie bohaterów jest wyjęte spoza wszelkich prawideł logiki. Logiki rozumianej bardzo szeroko, jako jakiś system, w skład którego wliczyć można też ludzkie ułomności psychiczne i "nielogiczność", irracjonalność. To, co w tej chwili napiszę wyda się może szokujące, ale Lem skonstruował bohaterów Solaris tak samo nieudolnie jak Lucas bohaterów nowej trylogii. Żadne zdanie przez nich wypowiedziane, żadne ich zachowanie nie ma żadnego sensu i nie wiąże się z innymi. Ratować Gwiezdne Wojny 1-3 można tylko poprzez wytworzenie naciąganej teorii, że Imperator zaćmił umysły całego wszechświata. Bohaterów Solaris niestety ratować może chyba tylko pokraczna teoria, że są oni wszyscy tak naprawdę materializacjami oceanu. Tylko że gdyby moja teoria znalazła się w książce, gdyby tak się na końcu okazało, to książka byłaby super, a tak super są w niej tylko roczniki solarystyczne."

I tu trzeba przyznać, że wykladnia taka jest nie jedyna, lecz uprawniona. Coś w tym jest, że w taką interpretację idzie zarówno słynny fanfik Żwikiewicza (tego b. znanego lat temu, trochę dziś zapomnianego) - "Appendix Solariana" (sprowadzający na solaryjski sateloid Pirxa... być może nie prawdziwego, a gościa, co może skłaniać do refleksji również o kondycji/naturze pozostałych kosmonautów), jak i - znacznie jawniej - finalne sceny filmu Soderbergha... Ba, nawet finał filmu Tarkowskiego, który mnie zeźlił, w tej interpretacji okazałby się naturalny (Kelvin zrozumiał swój status i udał się do swego boga-ojca).

Nie jestem fanem akurat takiego czytania lemowskiego "Solaris", ale tak sobie myślę, że może dla Ciebie akurat przyjęcie tej optyki będzie wskazane, by nie negować tak a'priori...?

ps. NEX, .chmura: to co, może urządzimy sobie Lemologiczną Akademię Filmową? Bywało wspólne czytanie, może czas i na wspólne oglądanie? ;)

Q:
Jako odtrutkę na nowości obejrzałem sobie "Solaris", Tarkowskiego, rzecz jasna. I wiecie co? Narzuciło mi się wręcz jednoznacznie, że mamy tam dwu Kelvinów. Bo - zobaczcie - dostaliśmy - symboliczną, co prawda (choć zakończoną całkiem konkretnym dokowaniem) - scenę lotu na tytułową planetę, a raczej na krążącą nad nią stację, na początku, ale w finale nie mamy lądowania na powierzchni - choćby tylko grą świateł zasygnalizowanego:

Więc Kelvin z ostatniej sceny to nie jest nasz Kris, którego Snaut chwilę wcześniej na Ziemię chciał odsyłać. To jest Kelvin stworzony przez Ocean, kompletny model skonstruowany w oparciu o dane zdobyte w wyniku eksperymentu z Harey i przesłania encefalogramów. Kontakt - skrajnie paradoksalny zresztą - zaszedł, Ocean zrozumiał (na swój sposób) człowieka. I to nie jest wbrew Lemowi nawet, to jest kolejny okrutny cud.

ps. Dlaczego mi się zdaje, że ktoś z nas podał już wersję o dwu Krisach pierwszy, tylko nie mogę tego znaleźć?

xetras:
Przypomniała mi się audycja radiowa z Trójki (6 odcinków po pół godziny) z 1975 roku.
W obsadzie: Marek Walczewski, Jerzy Nowak , Leszek Herdegen i wielu innych.

Jakby horror to był,  tak go odebrałem.

Q:
"Solaris" ukazało się właśnie w Egipcie, po arabsku:
https://radio.opole.pl/104,490147,egipt-ukazalo-sie-arabskie-tlumaczenie-solaris-s
Ciekawe jak w tamtejszym kręgu kulturowym będzie odczytywana ta książka?

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[*] Poprzednia strona

Idź do wersji pełnej