Polski > DyLEMaty

Świat, w którym wszyscy będą czytać "Postępy fizyki" przy obiedzie...

(1/32) > >>

Q:
Jeśli wierzyć M. Oramusowi, Lem za młodu marzył o świecie, w którym ulubioną gazetą czytaną przy jedzeniu będą "Postępy fizyki", czyli świat, w którym Nauka będzie tak spopularyzowana, że wszyscy będą łaknąć dalszej jej popularyzacji ;D.

Dlaczego o tym piszę? Bo przez chwilkę otaczał mnie taki świat(ek), znaczy publiczność i organizatorzy tegorocznego Festiwalu Nauki. Dowiedziałem się m.in. jak leniwe bydlę z tej ewolucji (wymyśliła układ nerwowy i neocortex tylko raz*), i że za deprecjację roli układu nerwowego (jako siedliska "duszy") na rzecz serca odpowiada - któż by inny - Arystoteles. Posłuchałem dziekana Wydziału Geologii UW**, który (przy prawie pustej sali, co było smutne) rozprawiał się z mrzonkami ekologistów (np. na temat modnych wiatraków), ostrzegał przed składowaniem odpadów promieniotwórczych w kopalniach soli i tłumaczył, że dobrze wyprodukowane tworzywa sztuczne są znacznie przyjaźniejsze środowisku niż "produkty ekologiczne" (robione np. ze ścinanych drzew). Byłem też na tym wręczeniu***. Posłuchałem o tym jak to polski robot pierwszy zauważył narodziny czarnej dziury. I o tym, jak wypadamy na tle innych małp w zakresie umiejętności godzenia się (wykład wygłoszony z pozycji lemowskich - przebijania balonu człowieczej pychy).

Ale tak naprawdę kubeł zimnej wody wylała na mnie finalna debata o biologii syntetycznej. Nie, zasadniczo niczym mnie nie zaskoczyła. O badaniach conieco już poczytałem. O tym, że zagrożenie zawsze istnieje, też wiem. Więc ani się nie zasmuciłem, że do wszechmożliwości jeszcze daleko, ani mnie czarne scenariusze nie przeraziły. Po prostu gdy zobaczyłem salę głosującą w sposób jakiego się zasadniczo spodziewałem (zdecydowana większość za badaniami, ale i za prawnymi regulacjami tych badań, przy czym granice penalizacji uczestnicy debaty woleli by zostawić instytucjom naukowym - zaufanie do instytucji religijnych w tym względzie było minimalne, do czynników rządowych itp. władz też niezbyt duże) zrozumiałem, że jest to przekonywanie przekonanych. Mówiąc inaczej, że wiedzy o postępie naukowym łakną ci, którzy tą wiedzę już posiadają, i że tylko tacy sięgają po teksty popularyzatorów, uczestniczą w debatach tego typu itp.****

I szczerze zwątpiłem czy świat o jakim marzył młody Lem jest możliwy. (Choć nadal będę na wszelkie możliwe sposoby otaczał się namiastkami takiego świata - to Forum jedną z nich, w skrytości ducha podejrzewam Was bowiem o czytanie prasy popularnonaukowej przy jedzeniu, ostatecznie te linki z newsami z powietrza się nie biorą ;).)

(Z drugiej strony jednak, taki np.analfabetyzm zwalczono, więc może niepotrzebnie drę szaty?)

A Wy co sądzicie o możliwościach masowej popularyzacji wiedzy (i szansach spełnienia wczesnolemowych ;) marzeń)?

* Tak serio to odważyłbym się wyciagnąć wniosek, że widać ten układ nerwowy i ta kora nowa dały takiego ewolucyjnego kopa swym posiadaczom, że raczkująca konkurencja nie ma szans (btw. dziwne, że - o ile wiem - żaden kreacjonista nie wyskakuje z neocortexem, który był zmianą wręcz rewolucyjną, widać jeszcze wieści o tym do nich nie dotarły ;))

** Pogadaliśmy chwilę, o "kryzysie energetycznym", twierdził, że bzdura, że surowca dość się znajdzie, tylko trzeba nowe technologie pozyskiwania energii rozwijać, bo Ziemia nie tylko węgiel kamienny i ropę kryje. (Nawiasem mówiąc: okazał się czytelnikiem Lema :).)

*** Nagrodzone teksty. Naprawdę dobre. Jedne bo mówią o rzeczach ogólnie nieznanych, inne - przeciwnie, bo systematyzują rzeczy oczywiste. Wszystkie zaś naraz przywracają mi wiarę, że można o badaniach naukowych informować i rzetelnie, i przystępnie (ciekaw jestem czy Term czytał pierwszy z nich ;)).
http://wyborcza.pl/1,75400,7085310,Co_rozpala_umysly__ktorych_nikt_nie_rozumie_.html
http://wyborcza.pl/1,75476,6448687,Homeopatia__czyli_uzdrawianie_woda____z_mozgu.html
http://wyborcza.pl/1,75400,7085293,Nocebo__czyli_chorzy_z_przekonania.html
http://wyborcza.pl/1,75400,7085298,Sztuka_odwlekania.html
http://wyborcza.pl/1,75400,7085287,Wiadomosci_z_Hadesu.html
(Miałem też chwilkę wewnętrznej dumy - członkowie jury nie wiedzieli co to nocebo przed przeczytaniem tekstu, ja wiedziałem ;).)

**** zdecydowana wiekszość obecnych na sali miała - przynajmniej rozpoczęte - studia, wszyscy wyglądali też raczej schludnie i inteligentnie, stanowczo nie był to statystyczny przekrój dorosłej części społeczeństwa, niestety (inna rzecz, że gdyby był, to nie wiem czym by się ta debata skończyła ::))

Terminus:
Przy obiedzie raczej nie czytam, rozmowa z żoną w zupełności mi wystarcza.
Nauka spopularyzuje się za około 500 000 lat gdy średni1 iloraz inteligencji społeczeństwa wzrośnie ponad 110. Narazie to niemożliwe.  Póki co nawet ludzie o IQ wyższym od wymienionego mają poważne problemy np. ze zrozumieniem naukowej metodologii, tj. sposobem, w jaki nauka uznaje coś za prawdę lub nie, stawia i obala hipotezy i tym podobne. Bez tego zaś zrozumienia nauka nie może być zbyt interesująca jako taka. Przynajmniej nie bardziej niż sprężystość biustu Dody, notabene zagadnienie wiążące kilka dziedzin biomechaniki.

Zresztą, gdyby zastanowić się spokojniej nad owymi 500 tysiącami lat i obniżyć poziom ironii i myślenia życzeniowego - może nawet taki okres nie wystarczyć. A to choćby dlatego, że 'ciśnienie ewolucyjne' na inteligencję jest zbyt małe.  Inteligencja niekoniecznie sprzyja przetrwaniu. By się o tym przekonać wystarczy obejrzeć obrady polskiego sejmu, lub porównać stosunek PKB na osobę netto do inteligencji w USA i Francji.

Wydaje mi się, że nauka nigdy nie będzie 'popularna'.
Pozdrawiam.

PS. Jeśli Lemowi chodziło o "Advances in Physics" to zmieńmy ten czas z 500 tysięcy na 15 milionów - tego nie zrozumie nikt poza poważnie zainteresowanymi fizyką.

--
1 Średni w sensie ścisłym.

Q:

--- Cytat: Terminus w Września 28, 2009, 05:46:22 pm ---Jeśli Lemowi chodziło o "Advances in Physics"
--- Koniec cytatu ---

Nie był aż takim optymistą. Szło raczej o ten periodyk:
http://postepy.fuw.edu.pl/

Co zaś do reszty, możesz mieć rację, niestety.
Pozdrawiam.

liv:
Źródłem  "pędu do wiedzy" jest ciekawość (świata). I ta, być może wrodzona ludziom, ciekawość, została skutecznie skanalizowana w ciekawość plotek. A ich zaspokojenie nie wymaga wiedzy. Drugim motorem jest, raczej był, swoisty "dobór naturalny". Umiesz, wiesz - przetrwasz, awansujesz, wybijesz się - będziesz kimś (szanowanym).
Na moje oko obecne systemy społeczne promują raczej inne wartości np. "Pochyl się nad idiotą, mądry sobie sam poradzi". Czyli - opłaca się być idiotą. A jakeś mądry, to go udawaj. Korzyść duża, nakład własny mały. Cóż - taki, niespodziewany skutek dobrobytu i państwa opiekuńczego. A może i demokracji.
To nie jest krytyka w/w. I tak wolę to niż inne. Jednak trzeba pogodzić się ze skutkami. Zresztą sam Q wiesz ile książek o tym napisano. Od Zajdla i Bułyczowa po...

Q:

--- Cytat: liv w Września 28, 2009, 08:24:50 pm ---Źródłem  "pędu do wiedzy" jest ciekawość (świata). I ta, być może wrodzona ludziom, ciekawość, została skutecznie skanalizowana w ciekawość plotek.
--- Koniec cytatu ---

To nie tak. Instynkt plotkowania był ewolucyjnie pierwotny i niósł ze sobą przekazywanie b. różnej wiedzy. Powiedziałbym inaczej, on nie został na siłę skanalizowany w ględzenie o "gwiazdach" (zamiast dyskusji o gwiazdach), problem raczej w tym, że nie pokazuje się ludziom, że można mu dawać upust na inne sposoby. (Bo po co, skoro można zarobic na wydawaniu "Faktu" i "Vivy". No i więcej lepiej poinformowanych znaczy: wiecej rywali do władzy.) Po prostu pozwala się im iść na łatwiznę (samemu też na nią idąc zresztą), a oni ochotnie to czynią*.

(Tu trzeba oddać sprawiedliwość tzw. "wczesnej komunie" z jej obsesją szerzenia nie tylko wiadomej propagandy, ale i oświaty.)


--- Cytat: liv w Września 28, 2009, 08:24:50 pm ---Na moje oko obecne systemy społeczne promują raczej inne wartości np. "Pochyl się nad idiotą, mądry sobie sam poradzi". Czyli - opłaca się być idiotą. A jakeś mądry, to go udawaj. Korzyść duża, nakład własny mały. Cóż - taki, niespodziewany skutek dobrobytu i państwa opiekuńczego. A może i demokracji.
--- Koniec cytatu ---

Toczka w toczkę o tym samym była mowa przy okazji festiwalowej poprelekcyjnej dyskusji o ewolucji mózgu ;). Zauważ zresztą, że Lem chyba pierwszy zwrócił na to uwagę - w "Obłoku...", właśnie w tym nieszczęsnym rozdziale "Komuniści".

(Choć może i nie pierwszy, gdy analizowano przyczyny upadku tzw. Rzeczypospolitej Szlacheckiej, jeszcze w XIX wieku padały podobne głosy - że ówczesne elity nadmiar dobrobytu rozmiękczył i ogłupił.)

* skądinad można to nazwać naturalnym, ewolucja też "idzie na łatwiznę"...

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

Idź do wersji pełnej