Stanisław Lem - Forum

Polski => Hyde Park => Wątek zaczęty przez: maziek w Listopada 16, 2009, 12:06:26 am

Tytuł: O architekturze...
Wiadomość wysłana przez: maziek w Listopada 16, 2009, 12:06:26 am
Przenoszę tu wypociny o architekturze, żeby sie w niewłaściwych miejscach nie pętały.

Zacznijmy od tego, od czego zaczynali Grecy. Takimi czy innymi kanałami na ogół w basenie M. Śródziemnego wynalazki się rozchodziły więc na wstępie Grecy wiedzieli mniej więcej tyle co Egipcjanie. Egipcjanie już wówczas od circa 20 czy 30 wieków (mniejsza o mniejszość, ale cóż za otchłań czasu) budowali z kamienia. Umieli całą wielką salę oprzeć na kolumnach. Sek w tym, że budowle Egipcjan były trochę przyciężkawe. Może nieco naciągane porównanie, ale ilość pustki równała się ilości kamienia. Wyobraźcie sobie, że we wnętrzu chałupy macie tyle samo ścian, co powietrza. Tym niemniej warto zwrócić uwagę, że Egipcjanie w przeciwieństwie do np. Majów nie budowali organicznie - ich budowle były triumfem zimnej geometrii (dziś można powiedzieć, że euklidesowej) nad materią. Oczywiście (?) Egipcjanie nie mieli zielonego pojęcia o Majach - ale chodzi mi o fundamentalna różnicę w podejściu do świata - ignorować, czy polubić.

(Zdjęcie z netu, Egipt, Karnak)
(http://kolumber.pl/upload/photos/0004/0459/14d142d52b2cb51ee5a37e795902d7cf_big.jpg)

Druga sprawa to słońce. Jest wiele momentów, w których architektura grecka jest słoneczna. To znaczy, że projektowana tak, żeby dobrze wyglądała w słońcu, żeby z nim współgrała. Słońce jest bezlitosne, gdyż skośnie, prawie stycznie padające promienie bezwzględnie ujawniają błędy w wykonaniu. A Grecy byli geometryczni jak jasny pieron. Weźcie taką kolumnę, obiekt obrotowy, kiedy pada na nią słońce ZAWSZE w pewnym miejscu stycznie do powierzchni. Druga sprawa związana ze słońcem to kontrasty. Są co najmniej trzy elementy: niebo, zwykle bardzo jasne, kamień który może oświetlony bezpośrednio być najjaśniejszy - bądź ocieniony - najciemniejszy z zestawu.

Podstawowe elementy.

Stylobat - czyli podest, trzy schodki, które wiodły na platformę, na której stała świątynia. Znaczenie funkcjonalne było takie, że podwyższało to budynek, pomagało poradzić sobie z niwelacją terenu. Optycznie chodziło o ekspozycję, a także odcięcie poziomymi liniami od ziemi. Te schodki zawsze tworzyły jakiś światłocień w efekcie więc świątynia stała na horyzontalnie pociągniętych, krystalicznych liniach w oderwaniu od bałaganu na ziemi. Znaczenie mistyczne tych schodków było takie, że były one dopasowane do wysokości podnoszenia nogi boga a nie człowieka. Mianowicie wewnątrz stał lub siedział posąg i stopnie miały taką wysokość, aby to bóstwo wygodnie weszło. Jak posąg był nadnaturalny (a często był) i miał powiedzmy 6 metrów wysokości (gdyby się wyprostował) to stopnie były trzy razy wyższe niż dla człowieka. Powodowało to, że osoba która dopiero zbliżała się do świątyni mogła ocenić wielkość posągu, czyli miała pojęcie o skali. Słowo skala wzięliśmy z łaciny, oznacza ono oczywiście... schody. Łacina, czyli Rzymianie wzięli to od Greków więc widzicie jak pewne rzeczy są nieśmiertelne i do dziś mówimy, że oceniamy proporcje rzeczy po schodach :-). Ogólnie cała świątynia była dopasowana do wielkości posągu tak, aby mógł sam wejść i wyjść nie schylając się. Dla pospólstwa na środku, naprzeciw wejścia dodawano stopnie, żeby sobie nóg nie połamało.

(Partenon, Ateny - widać stylobat i całą resztę – kolumny z kapitelami, architraw i fryz zwieńczony gzymsem. Powyżej resztki tympanonu z fragmentami figur.)
(http://i172.photobucket.com/albums/w10/mmazziek/wklejki/P1010097.jpg)

Kolumnada - trochę upraszczam, bo nie wszystkie świątynie miały kolumny dookoła, ale taki jest archetyp, więc żeby nie mieszać załóżmy, że mamy świątynie z kolumnadą, pojedynczą czy podwójną dookoła. Trzony kolumn wyrastały bezpośrednio z platformy stylobatu (doryk) lub stały na bazach (w stylach jońskim i korynckim). Kolumny były smuklejsze niż u Egipcjan i stały "rzadziej". Trzony kolumn zwężały się ku górze. Tu właśnie dochodzimy do enthasis (spotykana pisownia entasis) czyli entazy. Otóż zauważono, że jednostajnie zwężająca się ku górze kolumna będąca w cieniu na tle świecącego nieba staje się wklęsła. Aby temu zaradzić trzon kolumny nie zmienia średnicy do 1/3 wysokości, a dopiero następnie zwęża się ku głowicy. Przejście jest oczywiście miękką linią i zazwyczaj pisze się o "wybrzuszeniu" co jest o tyle nietrafne, że zawsze największą średnicę kolumna ma u bazy, tyle że zwężanie nie przebiega liniowo. "Brzuchate" kolumny to raczej domena renesansu (i polskich dworków).

(Na poprzednim zdjęciu enthasis widać dobrze pomiędzy dwiema skrajnymi kolumnami z lewej)

Trzon kolumny pokryty był pionowymi żłobieniami, zwanymi kanelami bądź kanelurami. Żłobienia te miały przekrój poprzeczny odcinka koła i w doryku stykały się brzegami, natomiast w jońskim i korynckim pozostawał między ich brzegami wąski pasek nienaruszonego trzonu kolumny. Kanele powodowały, że kolumna oświetlona z boku bezpośrednio słońcem nie miała problemu z ostrym odcięciem cienia. Walec (z przybliżeniem za walec można uznać trzon kolumny) niezależnie od kąta (wysokości) padania słońca zawsze dokładnie w połowie jest zacieniony, a w połowie oświetlony. Granica cienia przebiega tam, gdzie promienie są styczne do powierzchni walca. Ponieważ realne przedmioty nie są doskonałe to w tej strefie styczności słońce rzeźbi nieostrą, falistą linię półcienia będącą odbiciem dokładności wykonania powierzchni, która nawet dla mistrza kamieniarskiego nie jest nieskończona.
Tytuł: Re: O architekturze...
Wiadomość wysłana przez: maziek w Listopada 16, 2009, 12:06:57 am
Kanele zapobiegają temu, gdyż w okolicy granicy cienia słońce odcina kolejne pionowe pasma światła i cienia na prostych krawędziach rowków. Jedyne co musiał zrobić kamieniarz to prosto poprowadzić krawędź kaneli, nawet ich głębokość nie ma już takiego znaczenia. Nie wiem nic na ten temat (niestety) ale sądzę, że dlatego zrezygnowano z doryckich kaneli, które stykają się brzegami - wyprowadzenie dwóch żłobień tak aby spotkały się krawędziami i wytworzyły prostą grań jest znacznie trudniejsze niż wykonanie osobnych rowków.

(Kanele na doryckich kolumnach świątyni Apollina w Delfach – nad „dziurą” w niej siedziała Pytia)
(http://i172.photobucket.com/albums/w10/mmazziek/wklejki/P1010111.jpg)

W efekcie mamy więc żłobkowaną kolumnę, która oświetlona bezpośrednio słońcem wytwarza zamiast strefy półcienia rytm harmonicznych pionowych pasów światła i cienia. Ponieważ światło odbite i rozproszone powoduje, że światłocień powstaje na kanelowaniu również w części całkowicie zacienionej i całkowicie oświetlonej to mamy trzon kolumny pokryty pionowymi pasami. Pokrycie elementu pionowymi pasami wydłuża go optycznie, przydając smukłości.

(można to zobaczyć na powyższych i poniższych zdjęciach)

Kolumny zwieńczone są kapitelami, czyli głowicami. Poza tym, że jest to oczywiście bardzo dekoracyjne to niesie ze sobą prostą funkcję konstrukcyjną - powiększa powierzchnię, na której wspiera się belkowanie. W doryku głowica jest bardzo prosta - składa się z echinusa (gr. jeżowiec) po polsku zwanego poduszką i abakusa (kostki). Kapitel joński to dwie woluty (na dwóch przeciwległych bokach) wsparte na wolich oczkach. Kapitel koryncki ma więcej wolut (cztery narożne i cztery na bokach) i stanowi "kosz"  przyozdobiony liśćmi akantu. Ciekawa sprawa, że dorycki i koryncki kapitel z każdej strony wyglądają tak samo, ustawione więc w narożu jednakowo wyglądają z jednej i drugiej strony naroża. Joński kapitel zdecydowanie stoi płaszczyzną z wolutami do boku świątyni, na narożu robi się więc zgrzyt. Grecy genialnie z tego wybrnęli, tworząc narożny kapitel, mający na narożu jedną "zlaną" wolutę odbieraną od jednej i drugiej strony naroża identycznie.

(Ateny, Erechtejon. Widać narożną głowicę jońską, powyżej belkowanie z fasciae, fryz niestety niezachowany. Kanele rozdzielone.)
(http://i172.photobucket.com/albums/w10/mmazziek/wklejki/P8150057.jpg)

(Epidauros, kapitel koryncki)
(http://i172.photobucket.com/albums/w10/mmazziek/wklejki/P8080371.jpg)

Kolumny na krótszych bokach są zawsze w parzystej liczbie (czyli na osi, tzn. na środku jest przejście, prześwit między kolumnami a nie trzon kolumny), na bokach zazwyczaj liczba była nieparzysta. Kolumny w doryku rozstawione są o niewiele więcej, niż ich szerokość u bazy, w stylu jońskim i korynckim nieco rzadziej (choć bardziej prawidłowe jest stwierdzenie, że przy takim samym rozstawie kolumny stały się chudsze, więc prześwity między nimi szersze). Generalnie, jeśli idzie o doryk, im bardziej przysadziste kolumny, tym bardziej archaiczna budowla. W starszych świątyniach echinus i abakus wyglądają jak rozpłaszczone. W jońskim i korynckim tego nie widać (są nowszymi stylami i krócej trwały).

(Olimpia, pozostałości archaicznej świątyni doryckiej)
(http://i172.photobucket.com/albums/w10/mmazziek/wklejki/Img0033.jpg)
Tytuł: Re: O architekturze...
Wiadomość wysłana przez: maziek w Listopada 16, 2009, 12:07:26 am
Na kapitelach kolumn spoczywał architraw, czyli belkowanie. Kamień nie jest odporny na rozciąganie, stąd można nim przekrywać stosunkowo niewielkie rozpiętości (inaczej załamałby się). Belkowanie to odcinki prostokątnych ciosów o długości ściśle od osi do osi kolumny, łączące pomiędzy sobą kolumny. Belkowanie nigdy nie było bezpośrednio ozdabiane, nie znam oficjalnego wytłumaczenia tego faktu, ale osobiście sądzę, że chodziło o manifestację konstrukcji i "brute force". Poza tym gładka płaszczyzna dookoła wieńczyła kolumnadę i - podobnie jak stylobat - odcinała od siebie części budowli. W stylu jońskim i korynckim płaskie belkowanie było dodatkowo urozmaicone trzema fasetkami, to jest płaskimi schodkami, wysuwającymi się ku górze.

(Ateny, Partenon. Widać konstrukcję belkowania, spoczywającego na abakusach. Ponad belkowaniem fryz tryglifowo-metopowy, w narożu zachował się fragment gzymsu)
(http://i172.photobucket.com/albums/w10/mmazziek/wklejki/P8150010.jpg)


Nad belkowaniem znajdował się fryz, czyli pas dekoracji oddzielający architraw od gzymsu. W przypadku doryku był on ściśle określony - nad kolumnami, i w połowie rozpiętości między nimi znajdowały się tryglify - trzy pionowe występy oddalone od siebie na swoją szerokość poprzez wklęsły, ostry ryt. Pomiędzy nimi znajdowały się mniej więcej kwadratowe puste przestrzenie - metopy. W te miejsca, jeśli świątynia była bogata, wprawiane były płaskorzeźby o treści związanej z bóstwem. W stylach jońskim i korynckim nie było tryglifów a fryzy stanowiły nie mającą początku ani końca "taśmę" płaskorzeźb, obiegająca dookoła świątynię pod fryzem. W doryku płaskorzeźby były "oderwane od siebie" zaś tutaj był to ciąg postaci z których każda była w jakiejś interakcji z sąsiadami. Fryzy (i całe świątynie) wbrew długoletniemu przekonaniu (upadłemu dopiero w latach 80-tych XX w.) były malowane naturalistycznie jaskrawymi kolorami.

(Ateny, metopa z Partenonu)
(http://i172.photobucket.com/albums/w10/mmazziek/wklejki/P1010157.jpg)

(Delfy, rekonstrukcja malowania)
(http://i172.photobucket.com/albums/w10/mmazziek/wklejki/P1010001.jpg)

Fryz "kończył" świątynię i zaczynał się dach. Widomym znakiem obecności dachu był gzyms, ale trzeba wspomnieć o tympanonach. Tympanon to jest trójkąt wypełniający od frontu (i tyłu) przestrzeń pomiędzy połaciami dachu a fryzem. Tympanon był suto rzeźbiony (płaskorzeźba, ale taka prawie-że-rzeźba), przy czym stosowano taka zasadę, że wielkość (wzrost) figur był dostosowany do miejsca o największej wysokości, w związku z tym w pobliżu środka tympanonu postacie stały (lub były na koniach) a im bliżej boków, przyciskane opadającymi połaciami boków schylały się siadały, kucały, aż wreszcie leżały.

(Olimpia, tympanon)
(http://i172.photobucket.com/albums/w10/mmazziek/wklejki/P1010154.jpg)

No i tak doszliśmy do gzymsu, który generalnie jest kamienną płytą wystająca poziomo nad fryzem, ocieniając go i chroniąc przed deszczem. Na brzegu gzymsu znajdował się kapinos, czyli "listewka" na której woda odrywała się i skapywała na ziemię (by nie mogła popłynąć po poziomej płycie na fryz). Czasem płyta od spodu nie była pozioma lecz podcięta ku górze. Na gzymsie leżała kamienna rynna, z której woda odprowadzana była rzygaczami.

(Olimpia, fragment gzymsu złożony na ziemi. Pierwsze od spodu jest belkowanie, następnie fryz (po lewej widać fragment tryglifu) powyżej płyta gzymsu – widać, że jest podcięta, aby woda nie spływała na fryz)
(http://i172.photobucket.com/albums/w10/mmazziek/wklejki/Img0052.jpg)

(Muzeum Archeologiczne w Atenach. Rynna z rzygaczami)
(http://i172.photobucket.com/albums/w10/mmazziek/wklejki/P1010041.jpg)

Dach był (konstrukcja) drewniany. dwuspadowy, pokryty terakotową dachówką. Ozdobiony akroterionami.
Uff, tak w skrócie ;-).
Tytuł: Re: O architekturze...
Wiadomość wysłana przez: maziek w Listopada 16, 2009, 12:09:45 am
... i specjalnie dla liv uzupełnienie o tryglifie.

Skrajnej kolumny nie dało się postawić na osi tryglifu, bo by wystawała. Zresztą najpierw trzeba się było zastanowić czym na rogu ma się kończyć fryz tryglifowo metopowy. Możliwe rozwiązania: metopą, dwustronnym tryglifem "zagietym" na narożniku... (coś a'la jońska głowica narożna). Tryglif wziął swój początek z wystających na zewnątrz czół układanych na belkowaniu poprzecznych belek drewnianych stanowiących strop, to głupio było go dzielić lub "owijać" na narożniku. Gdyby na końcu była metopa musiałaby wisieć niczym nie podparta. Więc wyszło na to, że fryz na rogu kończy się pełnym tryglifem.

Ale gdyby na jego osi ustawić kolumne, to brzydko wyłaziłaby poza obrys belkowania. No to wsunięto ją lekko w związku z czym prześwit między narożną a sąsiednimi kolumnami jest nieco mniejszy. Dodatkowo niekiedy (np. w partenonie) skrajne kolumny są lekko nachylone do środka - aby spotęgować wrażenie strzelistości.

Co obrazują poniższe zdjęcia (partenon).

(http://i172.photobucket.com/albums/w10/mmazziek/wklejki/trgg.jpg)

(http://i172.photobucket.com/albums/w10/mmazziek/wklejki/trg.jpg)
Tytuł: Re: O architekturze...
Wiadomość wysłana przez: trx w Listopada 16, 2009, 12:23:14 am
(http://syrenigrod.files.wordpress.com/2009/01/1475926-24.jpg)

Trochę kojarzy mi się z tym: http://en.wikipedia.org/wiki/Flatiron_Building
Tytuł: Re: O architekturze...
Wiadomość wysłana przez: liv w Listopada 16, 2009, 11:57:17 pm
Dzięki Maziek. Am się wzruszył, żeś pamiętał. Jeszcze ci coś wynajdę, ale chwilowo zawieruszyła się moja kniga Michałowskiego "Jak Grecy tworzyli sztukę". Fajna , ale twoje ilustracje foto nie do przebicia. Nawet tuman jak ja zrozumie.
Tytuł: Re: O architekturze...
Wiadomość wysłana przez: ANIEL-a w Grudnia 28, 2009, 11:05:17 pm
Z opóźnieniem, bo straszne mam zaległości w czytaniu (moja ulubiona lektura ostatnio to zarządzenia  wewnętrzne pewnej Dużej Instytucji Państwowej ;) ) - dzięki maźku za wspaniały wykład, zasłużyłeś na

(http://dlamnieciekawe3.blox.pl/resource/Tort_dla_informatyka.jpg)
Tytuł: Re: O architekturze...
Wiadomość wysłana przez: Q w Kwietnia 03, 2012, 08:19:34 pm
Kiedyś to, panie dzieju, piramidy powstawały, świątynie... a dziś tylko domy antyzombiczne...
http://technologie.gazeta.pl/internet/56,104530,10723732,Te_domy_przetrwaja_inwazje_zombie.html (http://technologie.gazeta.pl/internet/56,104530,10723732,Te_domy_przetrwaja_inwazje_zombie.html)
::)
Tytuł: Odp: O architekturze...
Wiadomość wysłana przez: Q w Stycznia 22, 2021, 07:25:58 pm
Odkopię, z użyciem takiego oto (niezrealizowanego dotąd) projektu:
(https://ocdn.eu/pulscms-transforms/1/d5jk9kpTURBXy8zODgxNGNkZTlmMDQ2OTE2MjcwMzk3OGEzNzA0MTdlNi5wbmeSlQM8AM0Hqs0EUJUCzQOdAMPDgqEwBaExAQ)
https://www.onet.pl/styl-zycia/whitemad/amorficzny-wiezowiec-w-nowym-jorku-projekt-budzi-kontrowersje/xz20q0g,30bc1058
W nadziei, że może nam maziek kolejny wykładzik architektoniczny - jak kiedyś się odgrażał ;) - machnie.
Tytuł: Odp: O architekturze...
Wiadomość wysłana przez: Q w Listopada 24, 2021, 05:07:15 pm
Co powiecie na takie realizacje bajkowej idei chatki na kurzej łapce? ;)
https://dziennikzachodni.pl/dom-kwadrantowy-roberta-koniecznego-podaza-za-sloncem-architekt-z-katowic-zaprojektowal-dom-z-ruchomym-tarasem/ar/c9-14151719
https://www.komputerswiat.pl/aktualnosci/wydarzenia/ruchomy-obrotowy-wiezowiec-pojawi-sie-w-dubaju/xggqfjp
Tytuł: Odp: O architekturze...
Wiadomość wysłana przez: Q w Maja 15, 2023, 08:34:18 am
Tu, by nie offtopić w "Akademii..." drobnymi uwagami:
Modulor, Le Corbusier i przy okazji cytat:

Antropomorfizm w ręku modernisty miał być narzędziem zapanowania nad przestrzenią, czyli przywrócenia jej ludzkiej skali, jaka w ocenie Le Corbusiera została zaprzepaszczona od czasu Rewolucji Francuskiej, gdy stary kanon zastąpiono na przełomie XVIII i XIX wieku nowym, czysto abstrakcyjnym i spekulatywnym systemem metrycznym. Le Corbusier był pewien, że to ten metryczny system pomiaru, nieodpowiedni, bo z gruntu obcy naturze, pozbawił architekturę ludzkiego punktu odniesienia i wobec tego był głównym sprawcą demontażu całej zachodniej tradycji architektonicznej"
http://miejsce.asp.waw.pl/modulor-a-sprawa-polska-2/

Ciekawy przypadek ten Le Corbusier. Z jednej strony dla wielu - w tym m.in. temenosowych światopoglądowych kolegów jednego nowo koronowanego ;)* - coś w rodzaju architektonicznego Czarnego Luda, jako praojciec współczesnych pudełkowców**. Z drugiej - takie miał dylematy. I do matematycznej elegancji przywiązywał wagę niemniejszą, niż starożytni, czego dowodem choćby... gmach ONZ:
(https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/8/8a/67º_Período_de_Sesiones_de_la_Asamblea_General_de_Naciones_Unidas_%288020913157%29.jpg/640px-67º_Período_de_Sesiones_de_la_Asamblea_General_de_Naciones_Unidas_%288020913157%29.jpg)
https://www.goldennumber.net/un-secretariat-building-golden-ratio-architecture/
Dwoisty, można rzec...

* Z których główny, tu przedstawiony od strony... anegdotycznej, potrafił jednak Jeannereta-Grisa niechętnie pochwalić:
https://www.independent.co.uk/arts-entertainment/architecture-cereal-thrillers-sacred-geometry-and-the-magic-of-number-seven-1104437.html

** Co zresztą nie jest stuprocentowo ścisłe, bo prekursorów miał. Wright i Gropius projektowali wcześniej, a i wpływ sztandarowego działa Ginzburga (https://pl.wikipedia.org/wiki/Moisiej_Ginzburg) na sławetną Unité d’habitation jest niepomijalny:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Unité_d’habitation (https://pl.wikipedia.org/wiki/Unité_d’habitation)

ps. Przy okazji:
https://en.wikipedia.org/wiki/Modulor
Tytuł: Odp: O architekturze...
Wiadomość wysłana przez: Q w Marca 02, 2024, 10:45:23 am
Ktoś jeszcze o Unité d'habitation sobie przypomniał...
https://www.onet.pl/styl-zycia/whitemad/to-budynek-legenda-rewolucyjna-maszyna-do-mieszkania-le-corbusiera/ml7s0f1,30bc1058
Tytuł: Odp: O architekturze...
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Marca 02, 2024, 08:15:49 pm
Tak na marginesie tego:
Druga sprawa to słońce. Jest wiele momentów, w których architektura grecka jest słoneczna. To znaczy, że projektowana tak, żeby dobrze wyglądała w słońcu, żeby z nim współgrała.
i powrotu do Egiptu - wrażenie robi świątynia (i historia jej przeniesienia ) Ramzesa II w Abu Simbel.

Fenomenem, który rozsławił Wielką Świątynię jest promień wschodzącego słońca, który dwa razy w roku oświetla figury Amona-Ra i Ramzesa we wnętrzu świątyni. Potem przesuwając się opromienia twarz Horachte. W cieniu pozostaje jedynie wizerunek Ptaha. Słoneczny spektakl upamiętnia daty narodzin i koronacji Ramzesa II, świadcząc dobitnie o tym jak głęboką wiedzą o zjawiskach natury dysponowali starożytni i kunszcie architektów, którzy potrafili te wiedzę wykorzystać.

Świątyni groziło zalanie więc pocięto ją na kamienne bloki i przetransportowano (warto tu pamiętać o Polaku: prof. Michałowskim):
Cała operacja trwała 4 lata, od 1964 do 1968 roku. Najwięcej problemów sprawiło uzyskanie w nowym miejscu niepowtarzalnego efektu z promieniem słońca. Ale i to się udało… Prawie. Słoneczne światło wpada do Wielkiej Świątyni tak jak życzył sobie tego faraon. Dwa razy do roku, o tej samej godzinie co przed tysiącami lat. Tyle, że za każdym razem o jeden dzień później niż w przeszłości – 22 lutego i 22 października.
https://magazynswiat.pl/806/egipt-abu-simbel-boski-promien-swiatla.html (https://magazynswiat.pl/806/egipt-abu-simbel-boski-promien-swiatla.html)
Na filmiku od około dwójki:
https://www.youtube.com/watch?v=n9rkU6HF2DY (https://www.youtube.com/watch?v=n9rkU6HF2DY)

Beprop świątyni w Karnaku i przepięknego Wielkiego Hypostylu - o mało w łeb tam nie dostałam...wiadrem:))
Ekipa konserwatorska w postaci pięciu pań zgromadzonych na dwóch deskach, na 7 poziomie...czegoś zapragnęła od pana na dole i na niebiesko odziana wysłanniczka...nie spuściła a zrzuciła mu owe wiadro...nie bacząc;)
(https://i.imgur.com/bQVvyeo.jpeg)
(https://i.imgur.com/cbygv55.jpeg)
A w ogóle to się odezwałam, bo nie wiem czy zauważyliście w lince Q jest fragmencik o polskim wypaczonym projekcie na modłę Le Corbusiera czyli Superjednostce z Katowic.
Muszę powiedzieć, że potwór w środku miasta - w głębokim dzieciństwie myślałam, że superjednostka jest zamieszkiwana tylko przez milicję lub inne siły mundurowe (chyba przez nazwę) - ktoś tam kogoś poszatkował, ktoś zabił - no i ten napis na dachu: NASZE SERCA MYŚLI CZYNY TOBIE SOCJALISTYCZNA OJCZYZNO...
Nie wiem czy ojczyzna przyjęłaby chętnie myśli i czyny mieszkańców tego...osiedla (taki status od 1994 roku).
https://web.archive.org/web/20090304163108/http://miasta.gazeta.pl/katowice/1,73757,3589712.html (https://web.archive.org/web/20090304163108/http://miasta.gazeta.pl/katowice/1,73757,3589712.html)
https://pl.wikipedia.org/wiki/Superjednostka (https://pl.wikipedia.org/wiki/Superjednostka)
Tytuł: Odp: O architekturze...
Wiadomość wysłana przez: Q w Marca 02, 2024, 09:34:39 pm
Beprop świątyni w Karnaku i przepięknego Wielkiego Hypostylu - o mało w łeb tam nie dostałam...wiadrem:))

Nie masz przypadkiem chronocykla w garażu? (Bo na pierwszy rzut oka wyglądało jakbyś nam zdjęcia z budowy tej świątyni wrzuciła ;).)

czy zauważyliście w lince Q jest fragmencik o polskim wypaczonym projekcie na modłę Le Corbusiera czyli Superjednostce z Katowic.

Miałem nadzieję, że to wychwycisz ;).
Tytuł: Odp: O architekturze...
Wiadomość wysłana przez: miazo w Marca 02, 2024, 10:44:54 pm
To mi się kojarzy z kolei z warszawskim Osiedlem za Żelazną Bramą (https://pl.wikipedia.org/wiki/Osiedle_Za_%C5%BBelazn%C4%85_Bram%C4%85). Uczęszczałem niedaleko do szkoły średniej i wiele razy przechodziłem obok czy wstępowałem do lokali użytkowych zlokalizowanych na parterze. Później zdarzyło mi się odwiedzić znajomego, który wynajmował w jednym z budynków kawalerkę i wówczas dotarło do mnie, jak "upakowane" są tam mieszkania (często z ciemną kuchnią). Ale największym zaskoczeniem było dla mnie, gdy już za dorosłości doczytałem, że tych bloków jest aż 19 (https://www.google.pl/maps/place/Osiedle+Za+%C5%BBelazn%C4%85+Bram%C4%85,+Warsaw/@52.2371867,20.9995837,1178m/data=!3m1!1e3!4m6!3m5!1s0x471ecc91d311721f:0x3c5d4f228a03ab4b!8m2!3d52.2372692!4d21.0032556!16s%2Fg%2F122rv93z?hl=en&entry=ttu) (!). Tego się w ogóle nie odczuwa - nie wiem, czy dlatego, że w międzyczasie dostawiono budynki pomiędzy, że jest tam mimo wszystko dość dużo zieleni, czy dlatego, że osiedle przecina duża arteria Jana Pawła (Marchlewskiego).
Tytuł: Odp: O architekturze...
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Marca 03, 2024, 01:48:51 am
Nie masz przypadkiem chronocykla w garażu? (Bo na pierwszy rzut oka wyglądało jakbyś nam zdjęcia z budowy tej świątyni wrzuciła ;).)
Chronocykl - pewnie, gorzej z garażem;)
Wcale by mnie nie zdziwiło, gdyby się okazało, że panie coś tam budują - a nie konserwują;)
To mi się kojarzy z kolei z warszawskim Osiedlem za Żelazną Bramą (https://pl.wikipedia.org/wiki/Osiedle_Za_%C5%BBelazn%C4%85_Bram%C4%85).
Faktycznie coś jest na rzeczy - podobne.
Budowane w tamtejszych standardach metrażowych - M-5 to 57m2...

Ale:
Władze nie zgodziły się na wyposażenie bloków w balkony z przyczyn oszczędnościowych[2].

Niemniej drzwi balkonowe zakupiono...czyżby to tłumaczyło zadziwiający mnie od lat fakt, iż niektóre PRL-owskie bloki posiadają drzwi balkonowe, ale nie posiadają balkonów - tylko balustrady? Byłoby to zwykłe skąpstwo władz?! A nie tam żadne...okna francuskie?! O tępora... :D


Uzupełniając obraz ówczesnego budownictwa trzeba wspomnieć o gdańskich falowcach...i tym najdłuższym:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Falowiec_przy_ul._Obro%C5%84c%C3%B3w_Wybrze%C5%BCa_w_Gda%C5%84sku
Na dole - w przejściach - też były lokale użytkowe...w jednym był Pewex - ze swoimi egzotycznymi zapachami (i podłym wermutem;)
Tytuł: Odp: O architekturze...
Wiadomość wysłana przez: maziek w Marca 03, 2024, 08:57:06 am
U nas to już wszystko było ;) ...
https://forum.lem.pl/index.php?topic=416.msg15404#msg15404
https://forum.lem.pl/index.php?topic=108.msg22774#msg22774


Jeśli chodzi o mieszkania to jednak chodzi wyłącznie o kasę. Byt określa świadomość. Porażka wszelkich "programów mieszkaniowych" dobitnie to wykazuje. Tylko deweloperzy są w stanie dostarczać mieszkania na rynek (pomijając domy jednorodzinne).


Ola, zazdroszczę, ja jakoś do tego Egipta nie mogię...
Tytuł: Odp: O architekturze...
Wiadomość wysłana przez: miazo w Marca 03, 2024, 11:17:23 am
Cytuj
U nas to już wszystko było ;) ...
https://forum.lem.pl/index.php?topic=416.msg15404#msg15404
https://forum.lem.pl/index.php?topic=108.msg22774#msg22774

Ano rzeczywiście, nawet o tych ciemnych kuchniach powtórzyłem. Ale dzięki za nekropostowanie wątku o architekturze - w ostatnich miesiącach przeczytałem kilka książek z tej dziedziny, to coś dorzucę, jak znajdę chwilę.
Tytuł: Odp: O architekturze...
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Marca 03, 2024, 11:39:31 am
U nas to już wszystko było ;) ...
Notaaa...było...ale repetitio est...;)
Cytuj
Jeśli chodzi o mieszkania to jednak chodzi wyłącznie o kasę. Byt określa świadomość. Porażka wszelkich "programów mieszkaniowych" dobitnie to wykazuje. Tylko deweloperzy są w stanie dostarczać mieszkania na rynek (pomijając domy jednorodzinne)
Trudno powiedzieć - obecnie "projektowane" osiedla wielorodzinne to koszmar - liczy się tylko pieniądz i wykorzystanie każdego skrawka ziemi.
W tym poprzednim układzie hojniejszą ręką szafowano ziemią. Tylko tyle - aż tyle.
Cytuj
Ola, zazdroszczę, ja jakoś do tego Egipta nie mogię...
Dużo minusów - sęk w tym żeby nie przesłoniły plusów;)
Byłam 3 razy i myślę, że jeszcze wrócę - bo Aleksandria.

Tytuł: Odp: O architekturze...
Wiadomość wysłana przez: maziek w Marca 03, 2024, 05:27:25 pm
Trudno powiedzieć - obecnie "projektowane" osiedla wielorodzinne to koszmar - liczy się tylko pieniądz i wykorzystanie każdego skrawka ziemi.
W tym poprzednim układzie hojniejszą ręką szafowano ziemią. Tylko tyle - aż tyle.
Ta, patodeweloperka modny temat, jak zresztą patostreamerzy i pato-cokolwiek. Ja jestem w opozycji. Gdyby nie deweloperzy, to w ogóle ludzie mieszkaliby w ziemiankach. Nie robię zasadniczo dla deweloperów, choć akurat obecnie akurat tworzę "blokhaus" na jakieś 30 mieszkań próbując wygrać z małą i krzywą działką, wymaganą powierzchnią terenu biol.-czyn., placem zabaw i miejscem postojowym na każde mieszkanie. Jak nie wygram, to znaczy nie osiągnę odpowiedniej ilości mieszkań na m2 działki, to deweloper mi podziękuje, zapłaci (módlmy się) - i nie wybuduje - bo po co miałby tracić, wszak Armią Zbawienia nie jest, tylko musi kupić nowego "Jagulara" i może jakiś jacht najskromniejszy choćby. A, jeszcze przesłanianie i nasłonecznienie w obu dniach równonocy muszę uwzględnić, z grubszych rzeczy. Oczywiście, szafowano ziemią. Tyle że łatwo się szafuje nie swoją ziemią. Czegoś u nas nie sprawdzają się szeroko pojęte spółdzielcze metody. Naród widocznie przypuszcza, że zostanie orżnięty jak zwykle.
Tytuł: Odp: O architekturze...
Wiadomość wysłana przez: miazo w Marca 03, 2024, 07:44:38 pm
Cytuj
Ale dzięki za nekropostowanie wątku o architekturze - w ostatnich miesiącach przeczytałem kilka książek z tej dziedziny, to coś dorzucę, jak znajdę chwilę.

Co do pierwszej, to było tak: lata temu na marginesie zainteresowań zawodowych przeczytałem - klasyczną już - pozycję pt. Design patterns: Elements of Reusable Object-Oriented Software (https://en.wikipedia.org/wiki/Design_Patterns). Jest to rzecz stricte IT z obszaru programowania obiektowego, ale w niej autorzy na samym początku przywołują niejakiego Christophera Alexandra (https://en.wikipedia.org/wiki/Christopher_Alexander) i jego książkę o architekturze pt. "A Pattern Language: Towns, Buildings, Construction" (https://en.wikipedia.org/wiki/A_Pattern_Language), który to zajmował się pojęciem tzw. wzorca, czyli prawidłowego rozwiązania powtarzającego się problemu projektowego. Brzmi to bardzo ogólnie, ale stąd też to nawiązanie: wzorce co do zasady występują zarówno w architekturze przestrzeni, budynków, mieszkań jak i... systemach informatycznych. W każdym razie zapadło mi w pamięć, że taka pozycja istnieje i jak się okazało jest to klasyk jeszcze większy. Prawie 1200 stron w oryginale i opisane szczegółowo 253 wzorce, jakie autorzy uznali za stosowne rozpoznać. Trzeba przyznać, że robią to z rozmachem przechodząc od ogółu do szczegółu, co pozwolę sobie zaprezentować wymieniając tylko kilka z poruszanych kwestii: jak duże powinny być miasta, jak powinny być usytuowane tereny miejskie i wiejskie, czy należy separować tereny mieszkalne od terenów związanych z pracą, czym jest życie sąsiedzkie, jak zorganizować transport, gdzie rozmieszczać sklepy i punkty usługowe, jak powinna wyglądać ulica, jaki powinien być limit wysokości budynków, jak zorganizować dostęp do terenów zielonych, jak zorganizować przestrzeń na zewnątrz, a jak w środku domu, etc. No, generalnie jest o wszystkim i nawet jeżeli nie ze wszystkim trzeba się zgadzać (zresztą autorzy mają świadomość, że nie każde ich sugerowane rozwiązanie jest być może trafne - co oznaczają jedną bądź dwoma gwiazdkami przy każdym wzorcu), to lektura sprawia, że po niej znacznie uważniej patrzy się na otoczenie - wszakże wprawdzie to człowiek kształtuje przestrzeń, ale też i przestrzeń kształtuje człowieka. Czy można zatem nie interesować się architekturą? I tym pytaniem chciałbym zachęcić do lektury.

Co do drugiej książki, to była nią wydana przez Dom Spotkań z Historią "Maria i Kazimierz Piechotkowie. Wspomnienia architektów" (https://ksiegarnia.dsh.waw.pl/pl/p/Maria-i-Kazimierz-Piechotkowie.-Wspomnienia-architektow/421). Było to małżeństwo, które w siermiężnych czasach PRLu starało się sensownie projektować osiedla i kilka takich powstało w warszawskiej dzielnicy Bielany (ale książka nie ogranicza się tylko do tego, Państwo Piechotkowie działali też w AK jak i np. po wojnie zajmowali się dokumentowaniem bożnic drewnianych, co jak okazało się, czyniło ich specjalistami w tym zakresie w skali światowej). Warto sięgnąć, żeby zobaczyć na ile i czy w ogóle ówczesne problemy mieszkaniowe odbiegały od obecnych a i kilka "smaczków" z interakcji z rządzącymi się znajdzie. Ja sięgnąłem poniekąd z przyczyn osobistych - od kilku lat mieszkam w budynku z drugiej połowy lat 50-tych na tzw. "Piechotkowie", czyli właśnie na jednym z zaprojektowanych przez nich osiedli. Na marginesie: w dyskusji powyżej mignął wątek patodeweloperki, napiszę jedynie, że na 64 metrach kwadratowych mam: 4 pokoje, osobną kuchnię, łazienkę i przedpokój; gdy przymierzałem się do mieszkania, rozważałem też 64 metry w nowym budynku od dewelopera z: 3 pokojami, w tym jeden z nich z aneksem kuchennym, łazienką i przedpokojem (i ceną razy dwa). Tak więc tego ten... wolę PRL.

No i trzecia: Bloki w słońcu. Mała historia Ursynowa Północnego" (https://czarne.com.pl/katalog/ksiazki/bloki-w-sloncu) autorstwa Lidii Pańków. To reportaż z projektowania, powstawania i dalszych losów osiedla Ursynów. Ciekawy, bo pokazuje z jednej strony ile udało się zrealizować z pierwotnych zamierzeń urbanistycznych (a ile jednak nie - z różnych powodów), a z drugiej, że jakiekolwiek upraszczające stwierdzenia, że "blokowiska to zło" nie mają zasadniczo wiele wspólnego z rzeczywistością. Osobiście Ursynów kojarzę jako-tako, generalnie dobrze (względnie niskie bloki, dużo zieleni, spokojne uliczki), ale pamiętam też chociażby (wspomnianą w książce) - jak przez mgłę - wiecznie rozgrzebaną pod budowę metra aleję KEN. No i jeszcze jedno - książka ma na początku dwa cytaty. Jeden z "Języka wzorców" wspomnianego powyżej, a drugi z książki Jane Jacobs (https://pl.wikipedia.org/wiki/Jane_Jacobs) pt. "Śmierć i życie wielkich miast Ameryki" (która to już czeka na swoją kolej).
Tytuł: Odp: O architekturze...
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Marca 03, 2024, 09:58:57 pm
Jasne, że patodeweloperka to modny temat - ale nie bez przyczyny.
Jestem miastowa od zawsze - mieszkałam w kilku lokalizacjach na Śląsku - w tym na słynnym osiedlu 1000 lecia (Tauzen) w Katowicach - 50m2, 2 pokoje, osobna kuchnia z oknem, łazienka i schowek/komórka (zwał jak zwał - pomieszczenie na szpargały) i obserwuję te miasta od lat.
Nie potrzeba mi żadnych mód żeby widzieć i słyszeć jak upycha się kolejne bloki na wolnych skrawkach - 1000- lecie jest tego doskonałym przykładem: był beton, ale był luz (pomimo, że w bloku było 228 mieszkań) i park po drugiej stronie ulicy.
Jest marketowo i wpychanie tzw. Nowego 1000-lecia na te wolne skrawki, a nawet kosztem parku - który oczywiście jest głównym atutem w reklamowych folderach.
No...ale jak trzeba sprzedać 77 metrów za prawie bańkę?:)
Tego nie było w zamierzeniach i planach budowy - to kupczenie ziemią - prywatną? Nie.
Więc do mnie nie trafia argument, że szafowali nie swoją ziemią - teraz też szafują nie swoją tylko za grubą kasę.

Krótko o osiedlu - te spostrzeżenia to nie tylko wymysły (zresztą miazo o czymś w ten sam deseń:):
Osiedle budowane było jako samodzielne, autonomiczne – nie tylko ze sklepami, ale i placówkami oświatowymi. Co więcej, przestrzeń została szczegółowo zaplanowana. – Budowano to osiedle, choć mówiło się o tym, żeby w ogóle go tu nie budować. Powodem było zanieczyszczenie powietrza – opowiada autor monografii. – Niedaleko, w Chorzowie Starym, pracowały Azoty, wokół działały kopalnie i huty, do tego w sąsiednim Klimzowcu duża oczyszczalnia ścieków. Dlatego bloki rozstawiono szeroko – Buszko i Franta konsultowali się z ekspertami i tak to rozplanowali, żeby przewiewy powietrza w marę możliwości rozwiewały najgorsze zanieczyszczenia. Do dziś to jedno z tych miejsc w Katowicach, gdzie problem smogu jest najmniejszy. Wtedy była duża przestrzeń, także na zieleń. Dziś jednak ta przestrzeń jest zapełniana nowymi blokami czy kompleksami handlowo-usługowymi, co nie wszyscy uważają za dobry pomysł. Ekonomicznie jest to oczywiście uzasadnione, ale samo osiedle traci swój walor. To jednak nie jest problem tylko tego miejsca. Wszędzie wolne przestrzenie są nieustannie wypełniane, robi się ciasno i osiedle Tysiąclecia też tego doświadczyło.

https://www.slazag.pl/osiedle-tysiaclecia-symbol-niezaleznosci-w-czasach-prl-zaprojektowane-i-zbudowane-na-przekor-czasom (https://www.slazag.pl/osiedle-tysiaclecia-symbol-niezaleznosci-w-czasach-prl-zaprojektowane-i-zbudowane-na-przekor-czasom)

Jasne, jeśli chodzi o ilość to trudno przebić deweloperów, ale jeśli chodzi o jakość dla mieszkańców - to już dyskusyjne.
Te nowe osiedla z początku zachowywały jeszcze jakiś rozsądny kompromis, ale na niektórych pieniądz wygrał - w Piekarach jest osiedle Lipka - ludzie kupili domy i mieszkania pod lasem (adekwatna cena), a teraz? Lasu ni ma - są nowe bloki na wyciągnięcie ręki:)
Przez ceny mieszkań (owe 50 metrów na starym Tauzenie to teraz koszt - aż siadłam z wrażenia - około 450 tysięcy) one i tak są niedostępne dla młodych w potrzebie.

Sumując - oczywiście, że nie jestem przeciwna budowaniu domów przez deweloperów - jestem przeciwna wydawaniu zgód na patologiczną budowę i niszczeniu już istniejących przestrzeni.
Co do wnętrz tych nowych bloków i metraży - to już tylko wybór kupujących...so.
Cytuj
Jak nie wygram, to znaczy nie osiągnę odpowiedniej ilości mieszkań na m2 działki, to deweloper mi podziękuje, zapłaci (módlmy się)
Idź sposobem maltańskim - oni tam mają mało ziemi to się w nią wkopują...6 pięter parkingu pod ziemią, kilka mieszkalnych nad;)
Tytuł: Odp: O architekturze...
Wiadomość wysłana przez: maziek w Marca 04, 2024, 09:31:06 am
Chodzi mi nie o to, że deweloperzy budują lepsze mieszkania niż działo się to za PRL (choć często budują lepsze w dobrze rozplanowanych zespołach - tylko to są droższe mieszkanie, których niejako nie uwzględnia się myśląc o "przeciętnym mieszkaniu w bloku"). Ale załóżmy a priori, że istotnie obecnie budowane przez deweloperów mieszkania są średnio gorsze niż te średnio budowane w PRL. Mógłbym z tą tezą polemizować w kilku różnych aspektach (począwszy od kwestii dostępności scalonych gruntów o odpowiedniej powierzchni właśnie - a to porażka nie deweloperów, lecz wójtów, burmistrzów i prezydentów oraz ewentualnie państwa jako takiego. Albo w kwestii wielkości pokojów w takim mieszkaniu - posiadam wciąż normatywy wg których je projektowano "za Gierka" i np. pokój dzienny miał tam mieć 16 m2). Ale OK, przyjmijmy, że średnio jest gorzej.
 
Problem polega nie na tej "gorszości", tylko na tym co napisałem - tylko deweloperzy budują. Nie powstają już "gierkowskie osiedla" i nie wiem, czy będą. I powstanie wymaga wieloletniego i wielowarstwowego programu, od wskazania gruntów, do ich pozyskania (co obecnie jest dużo trudniejsze niż kiedyś), doprowadzenia infrastruktury technicznej i drogowej. To wszystko, kiedy mające powstać tam budynki nawet jeszcze nie śnią się po nocach ich przyszłym projektantom, już kosztuje masę pieniędzy (które w dodatku latami są potem "zamrożone"). Które to pieniądze kiedyś wykładało państwo, które jak wiadomo nie kierowało się, przynajmniej doktrynalnie, przyziemnym zyskiem ani tempem lub stopą zwrotu inwestycji. Obecnie tego wszystkiego nie ma. Mogłyby to robić spółdzielnie, które tym się charakteryzują, że też nie kierują się zyskiem a biorąc pod uwagę czas życia technicznego mieszkania powiedzmy pół wieku mogą rozłożyć koszty inwestycji na 50 lat właśnie. Ale to u nas czegoś za bardzo nie wychodzi.

Tak więc nie idzie o to, ze deweloperzy są świetni, ani o to, ze nie można lepiej. Można. Tylko że gros mieszkań w Polsce powstaje w wyniku komercyjnej działalności przedsiębiorców, prowadzących ją wyłącznie w celu pomnożenia swych majątków. Z jednej strony trudno się spodziewać, aby robili cokolwiek sprzecznego z rachunkiem ekonomicznym, z drugiej paradoksalnie są w ogóle jedyną znaczącą siłą dostarczającą substancję mieszkaniową w znaczącej masie na rynek. Można ich nie lubić, ale trzeba błogosławić, że istnieją ;) . Robią tyle ile mogą, na ile im się to opłaca. Gdyby nie oni problem mieszkaniowy byłby już nie wielki, ale piramidalny. Charakterystyczne jest, że od zapaści lat 80-tych kolejne ekipy spod takiej czy innej chorągwi nie potrafią sobie systemowo dać z tym rady.

Więc tak, oczywiście, lepiej być pięknym, młodym, zdrowym i bogatym ;) .
Tytuł: Odp: O architekturze...
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Marca 04, 2024, 02:00:09 pm
Problem polega nie na tej "gorszości", tylko na tym co napisałem - tylko deweloperzy budują.
Z tym nie polemizuję - to samo napisałam:
Jasne, jeśli chodzi o ilość to trudno przebić deweloperów, ale jeśli chodzi o jakość dla mieszkańców - to już dyskusyjne.
Cytuj
Nie powstają już "gierkowskie osiedla" i nie wiem, czy będą.
Gdzieszsz...nie ma opcji. Nie ma już w miastach takich terenów. Nawet gdyby były to teraz interes gmin też sprowadza się do więcej na mniejszej powierzchni.
Dzisiaj nawet trafiłam na art który uzupełnia tę wymianę o szafowaniu  ziemią. Nie swoją. I że to trwa oraz przybiera kuriozalne kształty...
Czy burmistrz wie, że mieszkańcy na jego urząd mówią: "biuro obrotu nieruchomościami"?
Patodeweloperka w Świeradowie-Zdroju. Mieszkańcy: Nie widzimy gór.

https://wyborcza.pl/duzyformat/7,127290,30756101,patodeweloperka-w-swieradowie-zdroju-mieszkancy-nie-widzimy.html#S.TD-K.C-B.10-L.1.duzy (https://wyborcza.pl/duzyformat/7,127290,30756101,patodeweloperka-w-swieradowie-zdroju-mieszkancy-nie-widzimy.html#S.TD-K.C-B.10-L.1.duzy)
Cytuj
Tak więc nie idzie o to, ze deweloperzy są świetni, ani o to, ze nie można lepiej. Można. Tylko że gros mieszkań w Polsce powstaje w wyniku komercyjnej działalności przedsiębiorców, prowadzących ją wyłącznie w celu pomnożenia swych majątków.
Można budować na wynajem ( w kooperacji z tymi deweloperami) - zamiast np. dopłacać do kredytów. A tak bloki są budowane na sprzedaż a mieszkania i tak wynajmowane - inwestycyjnie czyli drożej.
Zresztą - funkcjonują TBS-y i SIM-y. Nie wiem jak to działa teraz w praktyce - lata temu znajomi za przyzwoite pieniądze (wkład własny) i ludzki czynsz mieszkali w takim bloku i było ok.
Nie wiem właściwie skąd takie przywiązanie w Polakach do posiadania na własność...to tylko kłopot - chcesz się przeprowadzić to musisz sprzedać, a jak sprzedać, skoro w tym mieszkasz i takie obłędne koło.
Cytuj
Więc tak, oczywiście, lepiej być pięknym, młodym, zdrowym i bogatym ;) .
A uczciwym? :-\
Tytuł: Odp: O architekturze...
Wiadomość wysłana przez: maziek w Marca 04, 2024, 03:10:41 pm
A uczciwym? :-\
Zwariowałaś ;) ?
Tytuł: Odp: O architekturze...
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Marca 04, 2024, 08:35:35 pm
A uczciwym? :-\
Zwariowałaś ;) ?
Tak coś czułam, że ostatnio miesza mi się parę systemów...;)
Tytuł: Odp: O architekturze...
Wiadomość wysłana przez: Q w Marca 04, 2024, 09:03:49 pm
Nie wiem właściwie skąd takie przywiązanie w Polakach do posiadania na własność...

Przypuszczam, że minimum z kilku przyczyn, nie zawsze - tj. nie u każdego - w pakiecie. Są to (IMHO) 1. swoisty patriotyzm spod znaku "Drzymała drzymał w wozie", 2. (odziedziczone po przodkach-chlopach) przekonanie "co je moje, tego mi nikt nie odbierze", 3. historyczne zapatrzenie na latyfundystów (czy się ma ich w drzewku g., czy nie), 4. fakt, ze wciąz jesteśmy społeczeństwem zachlystujących się tym czy owym nowobogackich (tu od strony trochę innych dóbr, ale o tym samym:
https://www.onet.pl/styl-zycia/onetkobieta/posiadam-wiec-jestem-przed-znajomymi-nigdy-nie-przyznam-ze-lubie-czuc-sie-lepsza/k71klse,2b83378a).

Tymczasem w omawianej branży pękają banieczki:
https://businessinsider.com.pl/nieruchomosci/ceny-mieszkan-leca-na-leb-na-szyje-w-niemczech-pekla-banka/xkezh1l
https://businessinsider.com.pl/gospodarka/nie-tylko-w-niemczech-peka-banka-mieszkaniowa-mapa-cen-w-europie/8eks0eh
Tytuł: Odp: O architekturze...
Wiadomość wysłana przez: maziek w Marca 05, 2024, 02:22:27 pm
Gdzieszsz...nie ma opcji. Nie ma już w miastach takich terenów.
Tak jeszcze ad vocem - wszelkie tego typu przedsięwzięcia zazwyczaj powstawały na gołej ziemi, ewentualnie po wysiedleniu jakichś rzadkich zabudowań rolnych czy innych folwarków etc., w szczerym polu, bez istniejącej uprzednio infrastruktury a nawet bitych dróg. Patrz co chcesz z grubszych tematów przedwojennych czy powojennych jak Żoliborz, Gdynia, Nowa Huta, Ursynów itede. Więc grunty są, my jeszcze nie są Bangladesz ;) . Nie ma programu. Także przewlekłość procedur oraz słabość prawa (patrz reprywatyzacja). A potem pretensje do deweloperów (nawiasem mówiąc nie cierpię słowa "deweloper"), że budują w rządku na niwie u jednego gospodarza za kurnikami.