Polski > DyLEMaty

kłopoty z globalnym ociepleniem

<< < (2/70) > >>

Terminus:
Tak, ale to przecież my decydujemy, co musimy.

Nie musieliśmy wprowadzać do atmosfery CO2, a ponieważ do teraz wszystkie kraje wciąż to robią (z USA na czele), to sami jesteśmy sobie winni.

W nawiązaniu do spostrzeżenia, że nie wiadomo co się dokładnie dzieje z klimatem, to jest ono jak najbadziej słuszne. Ja osobiście myślę, że należy poprzestać na rejestracji faktów. A zwiększenie zawartości dwutlenku węgla jest takim właśnie zajściem, którego nikt nie poddaje sugestii.

Z kolei mogę zapewnić, że niektóre lodowce naprawdę topnieją, i to samo dotyczy części lądolodu Arktyki i Grenlandii.

dzi:
Wlasnie ze musimy i wlasnie ze nie decydujemy :)

Terminus:
Tu chyba trzeba uściślić, co to znaczy 'my'.

Luca:

--- Cytuj ---(...)Autor cytuje wielu naukowcow, ktorzy twierdza calkiem co innego.Mianowicie globalnego ocieplenia nie ma. Wszyscy uwazaja, ze dzialalnosc czlowieka powoduje wzrost temperatury, nie sposob sie z tym nie zgodzic ale ten wzrost jest minimalny.
(...) Czy rzeczywiscie uleglismy globalnej manipulacji faktami? Jesli to tylko fikcja (mam na mysli powiesc Crichtona) to dlaczego opisuje on wyniki prawdziwych badan, ktore przecza teorii efektu cieplarnianego? Jesli sie wyglupilem zabierajac glos to przepraszam.
--- Koniec cytatu ---


    To ja się może powygłupiam trochę z Tobą;-) Czytałem i      widziałem nieco rzeczy na ten temat i tam gdzie trzeźwo myślący autor zadał sobie trud zapytania o prawdziwość powszechnie panującego przekonania o "strasznym efekcie cieplarnianym wywołanym przez człowieka" zwykle dostawał odpowiedź w formie:
    1. Efekt cieplarniany (wywołany działalnością człowieka) faktycznie występuje, ale jego rozmiary są ZNACZNIE wyolbrzymione i to zarówno wśród naukowców jak i w społecznej świadomości.
    2. Wywołujące obawy niedawne "nagłe" zmiany temperatur i składu atmosfery to w rzeczywistości norma w historii naszej planety. Okazuje się, że takie skokowe przejścia i fluktuacje klimatu, nawet o wiele intensywniejsze i raptowniejsze niż obserwowane obecnie, następowały nieustannie na długo przed tym nim człowiek zapalił pierwsze ognisko (zgromadzenie tych danych w bardzo wygodny i precyzyjny sposób umożliwiają odwierty w  warstwach lodowcowych).

    No mniej więcej... Moim zdaniem nie ma co rugać USA za nieprzestrzeganie traktatu z Kyoto - może to jednak rozsądek i trzeźwe myślenie zwyciężyło mitomanię?

Terminus:
No tak, mniej więcej raz na kilkanaście tysięcy lat warunki na planecie są nie do zniesienia; to właśnie postulowałem - poczekajmy sobie, wymrzyjmy, potem znowu będzie git. Co tu wyolbrzymiać.

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

[*] Poprzednia strona

Idź do wersji pełnej