To zalezy z czego wynika hossa. Jesli np. z nadwyzki eksportowej to mozna odkladac, bo to jest "tani pieniadz", nie obciazony procentem, albo ze wzrostu produktywnosci. Jesli z kredytu, to nie ma z czego odkladac, bo zeby mialo to sens, nalezy kredyt inwestowac w cos, co przyniesie zysk pozniej, np. przemysl, srodki produkcji i
pozniej, z zyskow z inwestycji jest z czego odlozyc na gorsze czasy.
Każdemu łatwiej odłożyć, jak ma ekstra dutki a pieniądz nabiera wartości.
A skad masz extra dudki? Jesli z kredytu, to nie masz ekstra dudkow tylko ekstra dlug do splacenia. Jesli kredyt idzie na budowe mieszkan, czy konsumpcje to ma sie poczucie hossy, ale pozniej nie ma "kryzysu" tylko jest konsekwencja, gdy trzeba go splacic z procentem.
Pieniadz nabiera wartosci, jesli rosnie jego sila nabywcza ergo towary/uslugi tanieja. Tak sie moze stac jesli wzrasta produktywnosc lub obciazenia pracy, podatki i parapodatki maleja. Wtedy mozna , jesli sie nie zwieksza konsumpcji, albo inwestycji - odlozyc, a wlasciwie nie odlozyc, tylko ew. splacic troche dlugu. Jak spojrzysz na wykres zadluzenia w latach, w stosunku do PKB bedziesz widzial ze zmalal 2006-2007 (kto wtedy rzadzil?). Pytanie ile w tym bylo wzrostu PKB, ile splaty dlugu, ile hossy nakreconej kredytem.
http://www.ticker.pl/C4/P/raporty.rynek.d/ZadluzeniePolski.odt.htmlJesli gospodarka spowalnia, albo wchodzi w regres, to panstwo moze zwiekszyc obciazenia, czyli odessac jeszcze dodatkowo pieniadze z gospodarki (absurd i dywersja), zwiekszyc dlug (niech sie nastepcy martwia splata), albo zmniejszyc wydatki (PO zwiekszala). Jak Ci brakuje kasy i juz masz dlugi, to co robisz: Ograniczasz wydatki, dopozyczasz jeszcze i wydajesz jeszcze wiecej na konsumpcje, czy pozyczasz i inwestujesz? Chyba zaczniesz od ograniczenia wydatkow?