Q, a ty nie słyszałeś nigdy o "grubej kresce"?
Słyszałem, tylko nie widzę tu ziemsko-kwintańskiego okrągłego stołka przed jej wprowadzeniem
.
Powiem tak: rozterki załogi interesują mnie mało. To co zostało przedstawione, to sa wyrywki, spotkania oficjalne - i raczej trudno na takich spotkaniach o rwanie włosów. Więc jak Ci to potrzebne, wyobraź sobie, że gdzie indziej rwą włosy, rozpaczają, jeden zaczął wierzyć w Boga, drugi pisze pamiętnik, trzeci... Mnie to średnio obchodzi, bo mnie interesuje PLANETA. A jak mi chłopy powariują, to do badań trzeba by ściągnąć Eurydykę, co tylko skomplikuje fabułę
Rozumiem to doskonale, i dlatego, choć celowo przejaskrawiałem, napisałem nawet, że jesteś w prawie sprowadzić postaci do ich dylematów intelektualnych. Tym niemniej jakieś drobne uwagi sugerujące jak sprawa na załogę wpłynęła (ten osiwiał z nagła, tamtemu się ręcę trzęsą, ów mówi "Tempe" i głos mu zamiera) byłyby IMHO bardzo na miejscu.
Co do sfery emocjonalnej, to Solaris jest o czym innym. Fiasko to intelektualna pogadanka. Zresztą emocje w Solaris biorą się głównie z wątku damsko-męskiego. Gdyby Kevinowi przytrafiło sie coś innego, bardziej "typowego", to i emocjonalizm by się tak nie rzucał w oczy. Bo emocjonalny to taki, z którym możemy sie jakoś identyfikować, rozumieć pozawerbalnie - a identyfikować się tak np. ze Snautem normalnemu człowiekowi raczej byłoby trudno.
Heh. Kiedy ja właśnie czytając "Solaris" identyfikowałem się jakoś łatwiej z uciekającym w pijaństwo i czarny humor Snautem, czy wypierającym swe emocje i ograniczającym się do pracy badawczwej (chyba trochę jak ci Twoi lemowi) Sartoriusem, ba, nawet - wbrew płci i różnicy budulca - z fanto-Harey, niż z zakochanym (jak ten kundel nie przymierzając) Kelvinem. Kelvinowi kibicowałem póki jego oczami patrzyłem na wnętrza stacji nie wiedząc, o co idze, i za jego pośrednictwem poznawałem historię solarystycznych badań. Potem nie mogłem go wręcz strawić, choć chyba jako jedyny dostrzegł w fantomie świadoma istotę, zbyt był rozlazł duchowo i skłonny uciekać przed problemami życia pod kołdrę.
Tym niemniej - zasygnalizowana, nie rozbudowana; nie jestem aż tak wymagający
- warstwa emocjonalna Twoim bohaterom by nie zaszkodziła, bo nasz proces poznawania świata nie jest, niestety, zależny tylko od chłodnych kalkulacji, emocje też mają na niego wpływ, który w imię realizmu warto uwzględnić.
No ale Tyś tu Autor, ja krytyk-eunuch
.