WhizzKid: Chyba nie czytasz co piszę. Nie napisałem że to jest złe, że przynosi straty twórcom itd itp tylko że jest to niezgodne z prawem. Poprosiłem też byś przedstawił na jakiej zasadzie przekazanie skopiowanego e-booka jest zgodne z prawem (mam szczerą nadzieję że wybroniłbym praw autorskich w takim przypadku tj. że sąd nie uznałby tego jako użytek osobisty). Książki Lema bynajmniej nie są też dziełem rozpowszechnionym dlatego że znajdują się w sieciach p2p.
Wyklarujmy:
Pobieranie książek od rodziny/znajomych -
legalnePobieranie książek od nieznajomych -
legalneUdostępnianie książek znajomym/rodzinie -
legalneUdostępnianie książek szerszej publiczności -
nielegalneUzasadniam następująco: lilijna zacytowała odpowiednie artykuły, a ja podałem linki do trzech części artykułu napisanego przez prawnika zajmującego się prawem autorskim. Pożyczenie znajomemu książki, skopiowanie znajomemu ebooka, zrobienie ojcu składanki na kasacie, CD albo DVD, zrobienie koledze z klasy odbitek zdjęć - jest
legalne. Pracuje się u UE nad opodatkowaniem ksero, aby odpowiednie tantiemy trafiały gdzie trzeba. Ale powielanie treści jest legalne.
Jeśli nie łapiesz podobieństwa do kupna kradzionej komórki to jedynie współczuję. (Nie chodzi mi o kwestie prawne tylko o swego rodzaju wyczucie etyki.)
Nie widzę też podobieństwa między kupnem kradzionej komórki a morderstwem. Wychodzę z założenia, że za pozyskiwane rzeczy należy płacić. Natomiast gdybym "sklonował" Twój telefon komórkowy, to Ty byś nadal go miał, więc "strata", nieodłączna kradzieży, tutaj nie występuje. Jedyny wyjątek, to jakbym ukradł Lemowi jedyną, oryginalną kopię jego książki. Co nie zmienia w moich oczach faktu, że za książki należy płacić.
Spójrz jednak tak: kupujesz książkę w księgarni. Ona się składa z a) treści napisanej przez autora b) nośnika, jakim jest zadrukowany papier z okładką. Jeśli pożyczasz komuś papierową książkę, dajesz mu nośnik i treść. Kopie treści można sobie powielać na dowolnym nośniku, więc nie jest on związany z treścią. Nie ma więc znaczenia, czy dasz koledze książkę, czy ebooka - ani z punktu widzenia prawa, ani nawet moralnie. Uwaga: mówię o znajomych i rodzinie, na co prawo autorskie pozwala. Nie mówię o rozdaniu darmowych ebooków całemu światu.
Trzecia sprawa, że mając prawo do kopii (posiadasz już treść), masz prawo ją zrobić dowolnie, o ile nie ukradniesz nośnika. Mam oryginalnego MS Office, ale nie mogłem go skopiować sobie (płytki się wszak zużywają), więc ściągnąłem go z internetu. Efekt jest taki: mam prawo do legalnej kopii, i ją mam. Jakie ma to znaczenie, że ja ją zrobiłem? Co innego ściągnąć program, którego się nie kupiło. I to jest złe. Nigdy nie twierdziłem inaczej!
Nie chodzi mi o straszenie, o ideologie i filozofię kradzieży, o ekonomię, komunizm, GNU itd. Chodzi mi jedynie o to że strasznie głośno trąbisz naokoło że to jest legalne podczas gdy tak zwyczajnie NIE JEST.
Wyjaśniłem już, skąd wiem, że tak nie jest. Czekam na kontrargument, może coś przeoczyłem.
Tak więc jeśli masz taką ideologię to proszę bardzo (powstrzymując się od bardziej wulgarnych "aprobat" dla oszczędzenia zdrowia własnego i pomijając nie tylko bezczelne ale wręcz obraźliwe filozofie na temat "szerzenia kultury" i "przyzwoitości") tylko przestań po pierwsze się tłumaczyć, szczególnie przeinaczając fakty, a po drugie pisać nieprawdę mogącą wprowadzić w błąd innych.
Aprobatę wyraziłem świadomie tylko w stosunku tego, co jest zgodne z prawem. W przypadku tego, o czym pisał Q, też sądzę, że mam rację - kupując treść raz masz prawo do kopii, więc ściągając z internetu (bez nośnika) nie czynisz nic nielegalnego. Co innego kupić jedną papierową książkę i ukraść pięć innych papierowych książek, bo kradnie się wtedy nośnik.
Co do przeinaczenia prawdy, to jest to ciężki zarzut przyjacielu, i proszę o wskazanie mi konkretnie co i czemu masz na myśli, to postaram się to sprecyzować dla wzajemnej satysfakcji.
PS: Dla ścisłości, cały czas piszę o prawie cywilnym.
PPS: I dla prywatnych statystyk: jak zarabiasz pieniądze?
Ja też. Prawo karne w ogóle ma tutaj nikłe zastosowanie... w kontekście prawa autorskiego.
Dla prywatnych statystyk, to robiąc tłumaczenia tekstów (dorywczo) :-)