Ponieważ póki co możemy założyć z dużą dozą pewności, że nikt kopii człowieka sporządzić nie potrafi, to kopii nie ma wśród nas.
A czy jednojajowego bliźniaka można uważać za swoją dokładną kopię?
Oczywiście, że nie. Taka osoba żyła innym życiem. Podobnie, gdyby sklonowac człowieka, to będzie to też zupełnie inny człowiek z własnymi przeżyciami. Nie o tym jednak mówimy. Mówimy hipotetycznie o dokładnej duplikacji. Lem powtarzał za nauką, że dokładna kopia czegokolwiek jest niemożliwa (mechanika kwantowa zabrania). Potem jednak zaczęto przeprowadzać doświadczenia z teleportacją cząstek elementarnych, która to teleportacja jest w istocie kopiowaniem stanu z jednej cząstki na drugą (gdyż poza różnymi stanami cząstki danego rodzaju niczym się nie różnią - np. nie ma sposobu, aby odróżnić elektron od elektronu). Wówczas Lem wycofał się z twierdzenia, że kopia świadomości nie będzie możliwa. Załóżmy więc, że jest możliwa. Teleportacja kwantowa ma to do siebie, że teleportowana cząstka traci stan kwantowy, który jest teleportowany (niejako "umiera" tu, aby odrodzić się tam, w miejscu teleportacji). Załóżmy jednak, że i to ograniczenie pokonano i mamy czarne pudło, na tyle duże, aby wszedł tam człowiek. Człowiek wchodzi, a wychodzą dwaj identyczni. Wszystko maja takie samo - ciało, znaki szczególne i oczywiście- dokładnie ten sam umysł i wspomnienia, czyli "życie". Który jest prawdziwy? Jaką widzisz możliwość, żeby któryś z nich uważał (zasadnie), że to on jest sztuczny, bądź prawdziwy, albo jak miałaby ich rozróżnić nauka?
Załóżmy więc, że w nocy mnie podmieniono na moją dokładną kopię, z chwili tuż po zaśnięciu, a mnie samego w tymże momencie wysłano w kierunku centrum Galaktyki, ku kryjącej tam się czarnej dziurze. Rano się budzę - ja. Rodzina uważa, że ja. Państwo też tak uważa.
Nie zgadzam się. Rodzina i państwo - tak, będą uważać, że to Ty. Ale nie Ty sam. Myślę, mie będziesz kontynuowany w swoim bracie.
A jak to uzasadnisz? Jestem w każdym atomie i jego stanie identyczny. Przy tym poczucie ciągłości istnienia wcale nie wymaga ani identyczności ciała, ani nawet identyczności mózgu, ani nawet identyczności cech psychicznych. Można w wypadku stracić nogę, miliardy komórek naszego ciała są codziennie wymieniane na nowe (bądź nie, tylko obumierają, jak w mózgu). Można mieć wypadek i stracić sporo mózgu (organu). Można pod wpływem wypadku zmienić się, np. przestać czuć zapachy, albo znielubić bądź polubić zapach, można stać siię agresywnym i tak dalej. A mimo wszystko mieć poczucie, że jest się tą samą osobą. Z drugiej strony jest sporo osób po ciężkich urazach, które musiały się prawie wszystkiego nauczyć od nowa i które nie pamiętają siebie sprzed wypadku, nic o tamtym sobie nie wiedzą.
Jest jednak sporo osób, które uważają, że zostały podmienione, tzn. ich osobowość nie ma ciągłości, że "wskoczyli" w obce ciało. Co traktuje się jako objaw problemów mentalnych a nie dowód, że faktycznie ktoś ich podmienił.
Przepraszam, nie zrozumiałem, dlaczego osobowość nie ma ciągłości? Podmienione zostało przecież ciało, nie własne "ja". Czyż Trurl w ciele króla Baleryona utracił swoją osobowość?
Czy to przykład literacki, niewlaściwy?
Chodzi o osoby mające zaburzenia mentalne zwane
depersonalizacją. Zupełnie zdrowe osoby w sensie fizycznym, których nie podmieniono oczywiście, tylko mają problem mentalny. Można to też zresztą wywołać farmakologicznie np.
Gdyby Bóg musiał się stosować do jakichkolwiek reguł - nie byłby wszechmocny, ponieważ istniałoby coś potężniejszego od niego.
Skąd możemy wiedzieć, może i istnieje - logika np., albo zasady matematyki.
W ramach ludzkiej logiki właśnie nie. Cóż to za wszechmoc, jak czegoś nie możesz zrobić? Tak jak z kamieniem, o który pytasz. W ramach ludzkiej logiki to niemożliwe, chyba, że pomocą jakiejś sztuczki (np. Bóg stwarza taki kamień, którego nie może podnieść, ale w każdej chwili może go przemienić w taki, który podnieść może). Czyli chwilowo nie może, ale w zasadzie może.
@ maziek
Mistrz uważał (na piśmie!), że nad Panem Bogiem jest logika :-)
R.
Wiem. Tak też uważali dość długo teologowie (teraz jakoś o tym nie pamiętają). Ja też mogę tak uważać - ale to nie zmienia postaci rzeczy, że jeśli coś jest nad tobą, to nie jesteś wszechmocny.