Się domyślam, że żart.
A wracając do tematu. Pamiętam jakie wrażenie zrobiło na mnie wstępne analizowanie ewolucji technologii jako procesu podobnego do ewolucji biologicznej, zupełnie jakbyśmy nie twórcami byli a narzędziem przerastających nas procesów... (Choć z drugiej strony potem mowa jest o wyborze celów.)
Rzuciłem sobie przed chwilą na tenże wstęp okiem i tym razem bardziej uderzyło mnie to:
Konsumpcyjny „raj” ze swą natychmiastowością powszechnego spełniania wszelkich życzeń i zachcianek doprowadziłby prawdopodobnie szybko do duchowej „stagnacji" i tego „zwyrodnienia”, któremu von Hörner w statystyce swych kosmicznych cywilizacji przypisuje rolę „gasiciela” psychozoików. A skoro ten fałszywy ideał odrzucamy, co pozostaje? Cywilizacja twórczej pracy?
I naszło mnie (po raz kolejny ostatnimi czasy) podejrzenie czy aby na drogę tego zwyrodnienia ludzkość nie zeszła nawet bez zbudowania konsumpcyjnego raju?