Polski > Akademia Lemologiczna

Akademia Lemologiczna [Szpital Przemienienia]

<< < (24/30) > >>

Q:
Zgodnie z przepowiednią ANIEL-i, Q odgrzeje ;), ale na tym koniec części posta, w której uśmieszki są stosowne. Tekst b. a propos von Kautersa i niemiecko-hitlerowskiego podejścia do medycyny:
https://dw.com/pl/zbrodnia-bez-kary-czaszki-polaków-i-żydów-oferuję-po-umówionej-cenie/a-50233378
(Linkuję nie cytując, bo nie chodzi o epatowanie, a o to, by każdy komu nerwy pozwolą zmierzył się z tym tekstem - a raczej z rzeczywistością o jakiej opowiada - z własnego wyboru.)

Przy czym - po lekturze - i "Szpitala...", i tekstów niosących podobne informacje, trudno nie zadać sobie pytania: czy wykonywany zawód lekarza, choć humanitarny z samej swojej istoty, nie ułatwiał poniekąd takim Vossom, Kautersom i Mengelem* przeskoku w nieludzkość (który trudny był nawet dla mdlejącego Himmlera i leczącego się na nerwy von dem Bacha). Oglądanie, poznawanie, człowieka od maszynowo-mięsnej  i krucho-śmiertelnej strony może być łatwym wstępem do uprzedmiotowiania go.
(Gdzieś tu zahaczamy i o popkulturowy stereotyp średniowieczno-renesansowego medicusa, równie ochoczo, co leczącego, pichcącego trucizny na zamówienie możnych.)

* Drobny i nie wiem na ile stosowny offtop. Pamiętacie zapewne "The Boys from Brazil"? Trochę o prawdopodobnej genezie tej historii:
https://www.newsweek.pl/wiedza/tajemnica-candido-godoi/mbjdf1d

olkapolka:
Zacznę powtórkę "Szpitala..." od końca - zajrzałam tylko żeby sprawdzić czy dobrze pamiętam ostatnią scenę z Nosilewską...i tak...Lem chyba też, bo w drugim tomie kazał im się rozstać na drugi dzień, na stacji, gdzie wsiadła do warszawskiego pociągu.

Ale obróciłam ze dwie kartki i wpadł w oko kawałek o "zwitku papierów", który Anna znalazła w sieni - zgubił je Sekułowski - a ona przekazała je Stefanowi: To...to zgubił Sekułowski. Myślałam...bo pan się nim opiekował...to jest...to była jego własność.
Niby pasuje - Stefan w drugim tomie czyta zawartość czarnego zeszytu - zapiski Sekułowskiego - Sam nie wiedział dobrze, jak stał się spadkobiercą Sekułowskiego.

No właśnie ja jednak też nie wiem, bo w końcowej scenie "Szpitala..." Stefan zagląda do owych "zwitków":

Na pierwszym było kilka słów. Pismo miotało się w błękitnym oliniowaniu jak schwytane w siatkę. Na górze nazwisko, niżej tytuł "Mój świat". Odwrócił stronę. Była niezapisana. Następna także. Wszystkie, wszystkie białe i puste.
- Nic...- powiedział. - Nie ma nic...

olkapolka:
Zajrzałam ponownie w pierwszy rozdział - z wydaje mi się - wcześniej nie odnotowanych:
- całość dedykowana: ojcu
- dużo rodzinnych śladów - w sensie ciotek i wujków, kuzynów (Ksawery, Anzelm, Leszek, Aniela, Antoni, Piotr, Melania, Jadwiga, Grzegorz) oraz rodzice Stefana (Stefan i Michalina)
- są koledzy: Wicek i Tomek
- czas akcji - luty 1940 ( Była jeszcze data z września '39 roku. Od tego września nie minęło i sześć miesięcy, ale napis nie przetrwałby w słotach i mrozach, gdyby go nie odnawiała czyjaś pamiętliwa ręka.) - to jednak liv odnotował
- ponadto dowiadujemy się, że ojciec Stefana choruje, dobiega 60 i jest niezrealizowanym wynalazcą, którego własna żona rozumie tylko wtedy, gdy leży chory, obłożony termoforami...
- pętelką pogrzebową (do trzeciego tomu)  jest spotkanie z Grzegorzem Niedzicem - któren z  dzierżawcy  z Poznańskiego przekształcił się w dyrektora PGR-u ze szczecińskiego...i jednakowo zadziwia Stefana, że z tak daleka na pogrzebowe mgnienie - przyjeżdża.

Pozostałe wątki (stosunek do obrzędowości, relacje z ojcem, relacje rodzinne, brak dzieci) - z pierwszego rozdziału - już tutaj ładnie omówili przedpiścy.

liv:
Taa.
Skąd przyjeżdża Stefan? Dokąd próbuje odjechać tym zawalonym pociągiem?
Wiadomo; z domu - i do domu.
Ale gdzie ten dom?
Nie wiadomo.
Ale wiadomo, że we Lwowie. Wiadomo to z tomu II choć i tam w formie ukrytej.
Więc jednak - na pewno - nie wiadomo
Ale wiadomo, że ze Lwowa nie mógł przyjechać w okolice Kielc ot, tak pociągiem. W 1940 roku, bo to inne państwo było.
To co wiadomo?  :D
Wiadomo, że pomaszerował piechotą 12 kilosów do Bieżyńca. Po glinie.

--- Cytuj ---- dużo rodzinnych śladów - w sensie ciotek i wujków, kuzynów (Ksawery, Anzelm, Leszek, Aniela, Antoni, Piotr, Melania, Jadwiga, Grzegorz) oraz rodzice Stefana (Stefan i Michalina)
--- Koniec cytatu ---
Typowa polskoszlchecka rodzina. Czy miała jakiś wzorzec w rzeczywistości? Postaci są tak plastycznie przedstawione.
Czterech braci;
- podupadły właściciel ziemski - wyniosły, pamiętliwy Anzelm. Szeryf rodu. W tej roli widziałbym starszego Clinta Eastwooda, gdzieś z czasów Gran Torino.
- lekarz ateusz chyba ulubiony Stefana - stryj Ksawery "Nieczawski". U niego dzieje się akcja pogrzebowa. Zdecydowanie Robbin Wiliams
- Leszek, przyczyna spotkania, czyli ten zmarły, co trzymał się życia naginając psyche. Z ciekawostek; prawie lekarz ale No jakże — z czwartego roku medycyny uciekł
    tu brak koncepcji...może Leon Niemczyk?
- Stefan ojciec Stefana - Wyrodny wynalazca na utrzymaniu żony. Zawsze musi być jakiś wyrodek. Chwilowo nieobecny. Hmm...Fijewski może?
I jeszcze ci chciwi Trzynieccy z Kielc, o których nic, poza tym, że chciwi. Ba...
Oraz powszechny w podobnych sytuacjach - bigos. Który to bigos rozluźnia atmosferę. Jaki jest bigos, każdy wie.
stryj Ksawery, z ogromną porcelanową wazą, którą poprzedzał obłok zawiesistej woni bigosowej, i obchodząc wszystkich po kolei, swą lekarską ręką o zażółconych nikotyną palcach czerpał chochlą bigos i opuszczał go w talerze z takim rozmachem, że kobiety usuwały się w trwodze o całość toalet, przez co nastrój od razu zrobił się cieplejszy.

--- Cytuj ---- są koledzy: Wicek i Tomek
--- Koniec cytatu ---
Przez chwilę myśl, czy Wicek Mógłby być tropem do Wacka...ale jednak chyba nie.

--- Cytuj --- - czas akcji - luty 1940
--- Koniec cytatu ---
Taa, choć wiemy, że są zastrzeżenia, gdzie indziej wyjaśniane. Czyli, że domniemany realny to 1941. Wtedy granica się przesunęła i wszyscy byli już w jednym państwie.

--- Cytuj ---- ponadto dowiadujemy się, że ojciec Stefana choruje, dobiega 60 i jest niezrealizowanym wynalazcą, którego własna żona rozumie tylko wtedy, gdy leży chory, obłożony termoforami...
--- Koniec cytatu ---
Tak, to ciekawe, gdyż jest to rzeczywisty wiek Samuela w czasie pisania książki, któremu dedykowana.
I jeszcze kolega ze studiów medycznych -  Krzeczotek. Staszek, czyli Stanisław.
Kogoś on mi przypomina  :)
Czyli tak - też odświeżyłem.

olkapolka:

--- Cytuj ---Skąd przyjeżdża Stefan? Dokąd próbuje odjechać tym zawalonym pociągiem?
Wiadomo; z domu - i do domu.
Ale gdzie ten dom?
Nie wiadomo.
--- Koniec cytatu ---
Ale nie uważa za konieczne nikogo poinformować, że zostaje w szpitalu...z tego domu...

Drugi rozdział (Gość niespodziewany) to takie interludium w temacie śmierci - wg mnie bardzo dobry opis bezsilności w obliczu śmiertelnej choroby kogoś bliskiego. Walczyć o terpię? Pocieszać kłamliwie? Podać śmiertelną dawkę morfiny? Brać udział w oszukańczym powrocie do zdrowia? Wszystkie chwyty dozwolone.
Czyli:
--- Cytat: liv w Grudnia 20, 2021, 12:11:57 am ---- lekarz ateusz chyba ulubiony Stefana - stryj Ksawery "Nieczawski". U niego dzieje się akcja pogrzebowa. Zdecydowanie Robbin Wiliams
--- Koniec cytatu ---
Jakoś chyba nie wizualizuję go (ani żadnego innego) sobie jakoś specjalnie...w każdem goli się i przy tym deklamuje "Wielki testament" Villona - w tłumaczeniu Boya - zapewne:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Wielki_testament

--- Cytat: liv w Grudnia 20, 2021, 12:11:57 am ---- Leszek, przyczyna spotkania, czyli ten zmarły, co trzymał się życia naginając psyche. Z ciekawostek; prawie lekarz ale No jakże — z czwartego roku medycyny uciekł
--- Koniec cytatu ---
Tak, zauważyłam...cóż za zbieżność...z tą medycyną.
Leszek był ponadto operowany 12 września 1939.
A wojska niemieckie w Topolowie już były...tym?:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Topolowo
I czy na pewno niemieckie? Już?


--- Cytuj ---I jeszcze kolega ze studiów medycznych -  Krzeczotek. Staszek, czyli Stanisław.
Kogoś on mi przypomina 
--- Koniec cytatu ---
W kolejnym rozdziale już przybywa mu negatywnych cech...nie ma szans - zdyskwalifikował go. ( Stefan - w konkurach do Nosilewskiej).

Taa...Wicek-Wacek też przemknął - ale to nie to...


--- Cytuj ---Wiadomo, że pomaszerował piechotą 12 kilosów do Bieżyńca. Po glinie.
--- Koniec cytatu ---

I wszedł w bramę przyozdobioną napisem: CHRISTO TRANSFIGURATO.
A tam: Pajączkowski, który się jąka - czy nowe zęby w tomie trzecim pozbawiły go tego feleru? Bo nie kojarzę by w Warszawie miał problemy z artykulacją?

Jest też "wyspiarski" tekst Krzeczotka:
Ale tutaj, mój drogi, jesteśmy malutką wysepką w przedziwnym morzu.

Malutka wysepka przeszła z czasem w porcelanową...ale zaskoczyła mnie - w stanie posiadania - dużą salą bilardową...

Nosilewska...electric blue eyes i chociaż był w jej gabinecie to na razie nic o zielonym atramencie;)

Mamy przegląd lekarski i pacjentów - już omówiony.

Dodałbym tylko tekst Stefana:
Powiedział, że nikt dotąd nie napisał powieści o ich zawodzie, która stanowiłaby rzeczywisty przekrój środowiska, obraz zupełnie wierny.
To właśnie robi Lem w pierwszym i trzecim tomie? Taki miał zamiar - pocięty cenzorsko?

Sekułowski...może Wieleniecki miał trochę racji?...czy Solaris jest światem tym samym a widzianym inaczej? Jak świat Sekułowskiego widziany pod mikroskopem? - tak się jakoś skojarzyło.
Węzeł przestrzeni pełzający w pustym krajobrazie, i po co?
Ponadto Sekułowski cytuje ( z lekkim błędem) końcówkę wiersza  Richarda Le Gallienne "All sung":

WHAT shall I sing when all is sung   
  And every tale is told,   
And in the world is nothing young   
  That was not long since old?   
 
Why should I fret unwilling ears           5
  With old things sung anew   
While voices from the old dead year   
  Still go on singing too?   
 
A dead man singing of his maid   
  Makes all my rhymes in vain,          
Yet his poor lips must fade and fade,   
  And mine shall sing again.   
 
Why should I strive thro’ weary moons   
  To make my music true?   
Only the dead men know the tunes          
  The live world dances to.   
https://www.bartleby.com/336/685.html

Pojawia się "Ulisses" Joyce'a, Dostojewski z ulubionym cytatem o zrobieniu jakiegoś wariactwa w celu udowodnienia swojej wolności...
Gdzie zaczyna i kończy się normalność?

W każdem rozdział kończą imieniny Pajączkowskiego - jakoś...z nagła urwane...
Więc i ja...szpitalne intrygi (to jakaś stała kosmiczna;) ostawiam na kolejny wpis.

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

[*] Poprzednia strona

Idź do wersji pełnej