Autor Wątek: Akademia Lemologiczna [Fiasko] - czyli dlaczego bez kobiet się nie udaje  (Przeczytany 349745 razy)

Q

  • YaBB Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16003
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: Akademia Lemologiczna [Fiasko] - czyli dlaczego bez kobiet się nie udaje
« Odpowiedź #30 dnia: Czerwca 06, 2008, 10:02:24 am »
Ja tak sobie myślę, że Arago był tak po prostu potrzebny Lemowi, do przedstawiania innego punktu widzenia niż tylko pragmatyczno-racjonalistyczne, a potem zacietrzewione spojrzenie "twardych kosmonautów". Był potrzebny jako votum separatum, do przedstawiania etycznych i moralnych wątpliwości...

Nie sąsdzę jednak, by wybór akurat księdza do tej roli był przypadkowy...

Moim zdaniem, to w ogóle ciekawa sprawa, że autor opisał świat, w którym Kościół wciąż istnieje i to praktycznie w niezmienionej formie.

Zależy do których księży Arago porównamy. Do Hellera, czy do Rydzyka np.

(Inna rzecz, że Kościól kat. jawił się chyba Mistrzowi największą możliwą ostoją tradycji i konserwatyzmu.)

Zauważcie, że w ogóle wszystko praktycznie na poziomie ludzko-obyczajowo-socjologicznym istnieje w prawie niezmienionej formie. Gdyby zamrozić kogoś 50 lat temu i odmrozić teraz, to byłby zszokowany przez cały czas. Nie tylko faktem postępu technicznego, ale wszystkim: strojami (zwłaszcza kobiecymi), zachowaniem młodych wobec starszych, mową, rozluźnieniem obyczajowym, nawet dopuszczalnością jedzenia hot-doga na ulicy (kiedyś takie publiczne jedzenie było uważane za przejaw złego wychowania i praktycznie zdarzało się tylko wśród najniższych warstw).

A tutaj kilkaset lat budzi się Pirx-Parvis i jedyne co musi, to trochę się douczyć z historii i nawigacji! Pewnie, jakieś podstawowe potrzeby i zachowania ludzkie się nie zmienią, bo są odzwierzęce, ale sposób skomplikowania tego i ubrania w rytuały każda epoka ma własny i coraz bardziej niezrozumiały dla poprzednich.

Oczywiście - Lem nie opisuje społeczeństwa, tylko grupę kosmonautów, samych mężczyzn, którzy może nie zachowują się miarodajnie, pewne procedury w kosmosie pewnie będą musiały być rutynowe czy niezmienne. Ale jednak: powinni choć trochę niezrozumiale mówić, żartować, oglądać dziwaczne (dla Marka) "filmy"...

Cóż. Ciekawe jest, że o ile w twórczości humorystycznej Lem śmiało mierzył się ze wszystkimi tematami jakie tylko jego zdaniem mogła przynieść przyszłość, o tyle (z wyjątkiem "Powrotu z gwiazd" i dwu wczesnych skażonych ideologią powieści) w twórczości "poważnej" unikał społecznych prognoz, tak jakby świadomie kapitukował wobec procesów tak dynamicznych, że nieprzewidywalnych. (Zresztą Clarke robił to samo...)

nie wydaje mi się, żeby można tu było mówić o odzyskaniu osobowości, skoro nie ma pamięci. Czym jest osobowość, jeżeli nie wytworem genetycznych skłonności, wychowania oraz wszystkich wydarzeń, które spotkały w życiu danego osobnika..?  Jeżeli nie pamiętam, że ktoś mnie oszukał, to pomimo, że spotykam się ze zdaniem "ludziom nie można wierzyć" będę raczej ufną osobą, wierzącą, że ona ma szczęście i nie spotyka oszustów... Trywialny przykład, ale moim zdaniem tak to działa.

Ciekawy paradoks prowadzący do konkluzji: to samo ciało, nowa osoba - Marek "Frankenstein" Tempe.
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

lilijna

  • Juror
  • Senior Member
  • *****
  • Wiadomości: 312
    • Zobacz profil
Re: Akademia Lemologiczna [Fiasko] - czyli dlaczego bez kobiet się nie udaje
« Odpowiedź #31 dnia: Czerwca 06, 2008, 11:42:09 am »
Hmmm... Mistrz zasugerował tu coś b. głębokiego. A mianowice, że człowiek niezbyt dobrze czuje się w sytuacjach w których zdaje mu się, że wszystko jest zdeterminowane i lubi (egzystencjalizm się kłania) móc przekraczać swe ograniczenia.

Wydaje mi się, że przeciwnie, wtedy czuje się świetnie. Człowiek chętniej przyjmuje stan, w którym wszystko jest zdeterminowane (to wcale nie implikuje ograniczeń, raczej rozwój) niż jego brak, samowolę, niezdecydowanie. Stoisz sobie, dajmy na to, na rozstaju dróg i jeśli wiesz dokąd zmierzasz, bez wahania skręcisz w prawo, a jeśli nie, możesz spędzić pół dnia zastanawiając się, wybór której drogi będzie dla Ciebie korzystniejszy. I nie chodzi mi tutaj o pusty nakaz, ale o celowość zadowalającą jednocześnie konkretną jednostkę. Co do samopoznania zgadzamy się.

A tutaj kilkaset lat budzi się Pirx-Parvis i jedyne co musi, to trochę się douczyć z historii i nawigacji! Pewnie, jakieś podstawowe potrzeby i zachowania ludzkie się nie zmienią, bo są odzwierzęce, ale sposób skomplikowania tego i ubrania w rytuały każda epoka ma własny i coraz bardziej niezrozumiały dla poprzednich.

Odpowiem cytatem z "Fiaska":

"Od łuczywa do lampy naftowej upłynęło 16 000 lat, od tej lampy do lasera sto lat, różnica informacji niezbędnej dla kroku łuczywo - laser jest podobna do różnicy nieodzownej dla kroku dzielącego rozpoznanie kodu dziedziczności od jego wdrożenia w poatomowy przemysł."

Czyli to właśnie jest ta pędząca lokomotywa. Im dalej od stacji początkowej tym szybciej pokonujemy kolejne etapy drogi. Nie dziwi mnie więc sytuacja opisana w książce. Rozwój już szedł po określonym torze i wystarczyło się douczyć.

Lil, nie wydaje mi się, żeby można tu było mówić o odzyskaniu osobowości, skoro nie ma pamięci. Czym jest osobowość, jeżeli nie wytworem genetycznych skłonności, wychowania oraz wszystkich wydarzeń, które spotkały w życiu danego osobnika..?  Jeżeli nie pamiętam, że ktoś mnie oszukał, to pomimo, że spotykam się ze zdaniem "ludziom nie można wierzyć" będę raczej ufną osobą, wierzącą, że ona ma szczęście i nie spotyka oszustów... Trywialny przykład, ale moim zdaniem tak to działa.

W takim razie pozostaje mi tylko przytaknąć. Ale czy taki człowiek może powiedzieć o sobie "Ja", czy raczej "Nowy Ja"? Chociaż to pytanie jest może bez sensu, bo to "Ja" jest zawsze przypisane do mówiącego tu i teraz…

Q

  • YaBB Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16003
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: Akademia Lemologiczna [Fiasko] - czyli dlaczego bez kobiet się nie udaje
« Odpowiedź #32 dnia: Czerwca 06, 2008, 12:54:27 pm »
Wydaje mi się, że przeciwnie, wtedy czuje się świetnie. Człowiek chętniej przyjmuje stan, w którym wszystko jest zdeterminowane (to wcale nie implikuje ograniczeń, raczej rozwój) niż jego brak, samowolę, niezdecydowanie. Stoisz sobie, dajmy na to, na rozstaju dróg i jeśli wiesz dokąd zmierzasz, bez wahania skręcisz w prawo, a jeśli nie, możesz spędzić pół dnia zastanawiając się, wybór której drogi będzie dla Ciebie korzystniejszy. I nie chodzi mi tutaj o pusty nakaz, ale o celowość zadowalającą jednocześnie konkretną jednostkę. Co do samopoznania zgadzamy się.

Tylko, że samopoznanie oznacza też swoisty determinizm: znam swoje odruchy, reakcje, maksymalne możliwości  - jestem jak w nich "uwięziony" jak w klatce i co gorsza to wiem...

Odpowiem cytatem z "Fiaska":

"Od łuczywa do lampy naftowej upłynęło 16 000 lat, od tej lampy do lasera sto lat, różnica informacji niezbędnej dla kroku łuczywo - laser jest podobna do różnicy nieodzownej dla kroku dzielącego rozpoznanie kodu dziedziczności od jego wdrożenia w poatomowy przemysł."

Czyli to właśnie jest ta pędząca lokomotywa. Im dalej od stacji początkowej tym szybciej pokonujemy kolejne etapy drogi. Nie dziwi mnie więc sytuacja opisana w książce. Rozwój już szedł po określonym torze i wystarczyło się douczyć.

Tak, ale rozwój naukowy dość mocno przyspiesza. Tam rozwój społeczny zastopował.

(A swoja drogą skoro poznali DNA, co u nich z wyczynową genetyką słychać, bo nie widzimy jej?)
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

Evangelos

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 639
  • Mistyk! Wierzy, ze istnieje.
    • Zobacz profil
Re: Akademia Lemologiczna [Fiasko] - czyli dlaczego bez kobiet się nie udaje
« Odpowiedź #33 dnia: Czerwca 06, 2008, 02:34:16 pm »
Skoro Evangelos przeszedł już do kolejnego rozdziału…
Jakos samo wyszlo  ;) Nie mialem zamiaru sie wyrywac.
Ale czy taki człowiek może powiedzieć o sobie "Ja", czy raczej "Nowy Ja"? Chociaż to pytanie jest może bez sensu, bo to "Ja" jest zawsze przypisane do mówiącego tu i teraz…
Mysle, ze to pytanie najwazniejsze i wlasnie o najwyzszy dla nas ludzi sens i zadaje podstawowe pytanie: kim jestem. Gdzie jest "ja"? Czy ja to mysli i wspomnienia? Co jest esencja istnienia czlowieka? Czy czlowiek w stanie wegetatywnym, nie myslacy samodzielnie, tylko tkwiacy na lozku to wciaz czlowiek? Czy noworodek bez mysli i wspomnien, a poslugujacy sie jedynie zwierzeca motoryka to tez czlowiek? I wreszcie, jak w ksiazce, czy ktos bez wspomnien, tabula rasa i dziecko zamkniete w ciele doroslego to ta sama osoba?
Moje pytanie: czy jest jakas esencja, pierwiastek zycia, energia, jak w buddyzmie "czysta egzystencja", ktore decyduja o tym, ze cialo jest ozywione, a nie martwe i pomimo brakow i niedomagan w sferze mozgowej, sprawia, ze to ten sam czlowiek, choc nie mysli jak dawniej. Lub w ogole, jak niemowle. Czy jednak wszystko zalezy od pracy mozgu? Bo, szczerze mowiac, nie odczuwam specjalnie nieciaglosci pomiedzy mna-niemowleciem i nie przypominam sobie momentu, kiedy wlaczaloby mi sie "o, teraz sie stalem czlowiekiem". Jestem wciaz tym samym bytem, choc z pewnoscia mysle inaczej teraz, niz gdy mialem miesiac.
Teraz tak patrze, spytalem o rzecz pewnie niedowodliwa. Mam nadzieje, ze nie przerodzi sie to w kolejna religijna rzezbe... Na wszelki wypadek - milego dnia wszystkim!

Q

  • YaBB Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16003
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: Akademia Lemologiczna [Fiasko] - czyli dlaczego bez kobiet się nie udaje
« Odpowiedź #34 dnia: Czerwca 06, 2008, 08:52:48 pm »
No i Lem właśnie udziela nam twardej odpowiedzi, że wszystko to co zwiemy "JA" z ciała ma początek, wraz ze zmianami mózgu się zmienia, i wraz z ciałem ginie (a czasem i zginąć może choć ciało jeszcze żywe).

Odpowiedzi, której udzielił już w "Szpitalu Przemienienia". Odpowiedzi płynącej z jego medycznej wiedzy.

Również pozdrawiam (i mam nadzieję, że nasza "rzeźna" polemika nie została przez Ciebie odczytana zbyt osobiście). :)
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

lilijna

  • Juror
  • Senior Member
  • *****
  • Wiadomości: 312
    • Zobacz profil
Re: Akademia Lemologiczna [Fiasko] - czyli dlaczego bez kobiet się nie udaje
« Odpowiedź #35 dnia: Czerwca 06, 2008, 09:46:20 pm »
Tylko, że samopoznanie oznacza też swoisty determinizm: znam swoje odruchy, reakcje, maksymalne możliwości  - jestem jak w nich "uwięziony" jak w klatce i co gorsza to wiem...

No nie wiem. Chyba w tym przypadku determinizm niewiele ma do rzeczy. Nie czujesz się czasem we własnym ciele jak w klatce, mimo, że nie znasz w stu procentach jego funkcji i budowy? Zgaduję, że tak, najwyżej mnie poprawisz. Przy czym, idąc dalej, na formę w jakiej funkcjonujemy można też spojrzeć z drugiej strony i stwierdzić, że to właśnie dzięki niej jesteśmy w stanie siebie w jakikolwiek sposób wyrazić i kontaktować się ze światem zewnętrznym. I raczej taki powinien byś nasz punkt widzenia, bo gdyby człowiek przybrał, dajmy na to, formę inteligencji bezosobowo unoszącej się w przestrzeni kosmicznej, po paru wiekach egzystencji i tego byłoby mu mało. Uściślając, mi jest dość dobrze tak jak jest, wiedzieć czym jest ciepło promieni słonecznych na skórze, odróżniać smaki potraw. Może to przyziemne, ale za to przyjemne.

Tak, ale rozwój naukowy dość mocno przyspiesza. Tam rozwój społeczny zastopował.

Możesz szerzej?



Evangelos:

Tak. Te pytania zadają sobie wszyscy. Ale większość nie znalazłszy odpowiedzi zapomina o nich i zagłębia się w sprawy życia codziennego zapadając się coraz bardziej w głąb króliczego futra, a przecież z czubka pojedynczego włosa tak dobrze widać, że królika trzyma za uszy magik z różdżką w drugiej ręce ;) (por. J. Gaarder "Świat Zofii").

Rozważania nad tym kiedy człowiek staje się człowiekiem można zacząć jeszcze wcześniej, nie wychodząc od narodzin ale od poczęcia. W prawie istnieje pojęcie nasciturusa, dziecka poczętego ale jeszcze nie narodzonego, który może być podmiotem praw i obowiązków. Można ostatecznie oprzeć się na granicach umownych definiujących człowieka pełnoletniego czy, w prawie karnym, młodocianego (do ukończenia 21 roku życia).

Ale wyraźnych granic w przypadkach, o których piszesz rzeczywiście nie ma. To tak samo jakby spróbować ustalić w którym momencie skrawek papieru staje się kartką. Czy wtedy kiedy ma wymiary 2 na 6 cm, czy może 5 na 10? Zresztą czy wyznaczenie tych granic miałoby czemuś służyć?

A co do Twojego pytania o esencję, pierwiastek życia, już wcześniej zgodziłam się z Anielą, że to, mimo wszystko, nie byłby ten sam człowiek.

Na wszelki wypadek - milego dnia wszystkim!

 ;D Zapobiegliwość przede wszystkim. Dziękuję! I wzajemnie!

A tego, czy kulturalny wątek przerodzi się w "rzeźnię" rzeczywiście przewidzieć się nie da. Nie wystarczy samo rzucenie tematu. Do tego potrzebny jest dodatkowy zapłon w postaci odpowiedniej liczby osób mających odpowiednio dużo czasu i chęci na przekonywanie innych do swoich racji.



Q

  • YaBB Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16003
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: Akademia Lemologiczna [Fiasko] - czyli dlaczego bez kobiet się nie udaje
« Odpowiedź #36 dnia: Czerwca 06, 2008, 10:03:11 pm »
Nie czujesz się czasem we własnym ciele jak w klatce, mimo, że nie znasz w stu procentach jego funkcji i budowy?

Głownie z przyzwyczajenia, bo doprawdy partactwo ewolucjii tłumaczy tylko jej bezrozumność...

(Dlatego zresztą mówię o sobie jako o umiarkowanym transhumaniście.)

bo gdyby człowiek przybrał, dajmy na to, formę inteligencji bezosobowo unoszącej się w przestrzeni kosmicznej, po paru wiekach egzystencji i tego byłoby mu mało.

Owszem, człowiekowi zawsze jest mało. I to jest w nim piękne (naogół).

To boldly go where no one has gone before... jak mówią w "Star Treku".

Uściślając, mi jest dość dobrze tak jak jest, wiedzieć czym jest ciepło promieni słonecznych na skórze, odróżniać smaki potraw. Może to przyziemne, ale za to przyjemne.

Jasne, ale gdyby można mieć i to i cos wiecej?

Możesz szerzej?

Technologia im się rozwinęła, ale mentalność pozostała dziwnie XX wieczna. I nawet Kościół się przechował.

Ale wyraźnych granic w przypadkach, o których piszesz rzeczywiście nie ma. To tak samo jakby spróbować ustalić w którym momencie skrawek papieru staje się kartką. Czy wtedy kiedy ma wymiary 2 na 6 cm, czy może 5 na 10? Zresztą czy wyznaczenie tych granic miałoby czemuś służyć?

Kiedyś może byc konieczne o ile wystąpi jedna z trzech poniższych możliwości:
- znajdziemy Inny Rozum w Kosmosie,
- wzbudzi się Rozum w maszynie,
- odkryjemy, że niektóre inne zwierzęta nie są od nas tak wiele głupsze jak dumnie zakładaliśmy.

Wtedy konieczne będzie zastąpienie umownego "człoweczeństwa" czym innym. (Oczywiscie na razie jest to kwestia czysto teoretyczna.)
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

lilijna

  • Juror
  • Senior Member
  • *****
  • Wiadomości: 312
    • Zobacz profil
Re: Akademia Lemologiczna [Fiasko] - czyli dlaczego bez kobiet się nie udaje
« Odpowiedź #37 dnia: Czerwca 07, 2008, 01:50:13 am »
Głownie z przyzwyczajenia, bo doprawdy partactwo ewolucjii tłumaczy tylko jej bezrozumność...
Skąd wiesz, że partactwo skoro poza szeroko rozumianą fantastyka naukową nie masz żadnego punktu odniesienia?

Technologia im się rozwinęła, ale mentalność pozostała dziwnie XX wieczna. I nawet Kościół się przechował.
Niech będzie. W takim razie trzeba pamiętać o tym kiedy książka była pisana. Zresztą coś, co się sprawdziło w określonej formie nie musi podlegać zmianom. A jeśli to nie to – pisarzowi może być ciężko w stu procentach wyrzec się rzeczywistości, w której tworzy, nawet nieistniejące światy. Jedno z dwojga.


Q

  • YaBB Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16003
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: Akademia Lemologiczna [Fiasko] - czyli dlaczego bez kobiet się nie udaje
« Odpowiedź #38 dnia: Czerwca 07, 2008, 02:54:45 am »
Skąd wiesz, że partactwo skoro poza szeroko rozumianą fantastyka naukową nie masz żadnego punktu odniesienia?

Stąd, ze i bez uciekania się do SF daje isę pomyśleć lepsze rozwiązania od tych zaserwowanych przez ewolucję o czym m.in. Mistrz sporo "ustami" GOLEMa prawił.

Niech będzie. W takim razie trzeba pamiętać o tym kiedy książka była pisana. Zresztą coś, co się sprawdziło w określonej formie nie musi podlegać zmianom. A jeśli to nie to – pisarzowi może być ciężko w stu procentach wyrzec się rzeczywistości, w której tworzy, nawet nieistniejące światy. Jedno z dwojga.

Że w 100% coś sensownego wymyślić jest trudno to rzecz oczywista, ale zauważmy jak ewoluują ludzkie obyczaje (i mentalność) od wieków, a tymczasem bohaterowie "Fiaska" mentalnie są XX-wieczni, tylko zmyślniejsze zabawki dostali...

(Zresztą nie będę z tego Lemowi jakichś wielkich wyrzutów robił, ale uczciwość nakazuje to odnotować.)
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

Hoko

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 2949
    • Zobacz profil
Re: Akademia Lemologiczna [Fiasko] - czyli dlaczego bez kobiet się nie udaje
« Odpowiedź #39 dnia: Czerwca 07, 2008, 01:11:02 pm »
Skąd wiesz, że partactwo skoro poza szeroko rozumianą fantastyka naukową nie masz żadnego punktu odniesienia?

Stąd, ze i bez uciekania się do SF daje isę pomyśleć lepsze rozwiązania od tych zaserwowanych przez ewolucję o czym m.in. Mistrz sporo "ustami" GOLEMa prawił.


Lepsze do czego? Do przekazywania genów? Wątpię.

Q

  • YaBB Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16003
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: Akademia Lemologiczna [Fiasko] - czyli dlaczego bez kobiet się nie udaje
« Odpowiedź #40 dnia: Czerwca 07, 2008, 01:21:59 pm »
Lepsze do czego? Do przekazywania genów? Wątpię.

Do przekazywania genów starcza to co jest, ale z punktu widzenia samego człowieka z pewnością dałoby się wprowadzić jakieś udoskonalenia.
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

Hoko

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 2949
    • Zobacz profil
Re: Akademia Lemologiczna [Fiasko] - czyli dlaczego bez kobiet się nie udaje
« Odpowiedź #41 dnia: Czerwca 07, 2008, 03:37:25 pm »
Lepsze do czego? Do przekazywania genów? Wątpię.

Do przekazywania genów starcza to co jest, ale z punktu widzenia samego człowieka z pewnością dałoby się wprowadzić jakieś udoskonalenia.

Pewnie. Tylko że w takim razie mówienie o "partactwie ewolucji" to nadużycie, bo to tak jakby mówić, że maszynka do mięsa jest spartaczona, bo nie odtwarza płyt gramofonowych... Z punktu widzenia przetwarzania i obróbki dźwięku dałoby się niewątpliwie maszynkę do mięsa udoskonalić...

Q

  • YaBB Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16003
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: Akademia Lemologiczna [Fiasko] - czyli dlaczego bez kobiet się nie udaje
« Odpowiedź #42 dnia: Czerwca 07, 2008, 03:55:13 pm »
Pewnie. Tylko że w takim razie mówienie o "partactwie ewolucji" to nadużycie, bo to tak jakby mówić, że maszynka do mięsa jest spartaczona, bo nie odtwarza płyt gramofonowych... Z punktu widzenia przetwarzania i obróbki dźwięku dałoby się niewątpliwie maszynkę do mięsa udoskonalić...

Z drugiej strony lepiej zrobione ciała (np. zdolne funkcjonować w póżni) rozniosłyby więcej genów po większym obszarze.
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

lilijna

  • Juror
  • Senior Member
  • *****
  • Wiadomości: 312
    • Zobacz profil
Re: Akademia Lemologiczna [Fiasko] - czyli dlaczego bez kobiet się nie udaje
« Odpowiedź #43 dnia: Czerwca 09, 2008, 12:04:26 am »
Stąd, ze i bez uciekania się do SF daje isę pomyśleć lepsze rozwiązania od tych zaserwowanych przez ewolucję o czym m.in. Mistrz sporo "ustami" GOLEMa prawił.
To nadal SF. Zawsze można pomyśleć coś lepszego mając punkt odniesienia w rzeczywistości.


I jeszcze spodobał mi się jeden fragment z tego rozdziału:

"(...) Rozum może dojrzewać wśród trylionów słońc. Może wkraczać na drogę ziemskiego rodzaju, a wówczas ta wygrana na gwiezdnej loterii po jednym, drugim tysiącu lat obraca się w katastrofę, gdyż technologia jest obszarem groźnych pułapek i kto weń wkroczy, łatwo kończy fatalnie.
  Istoty rozumne umieją dostrzec to zagrożenie, ależ tak, kiedy jest już za późno. Wyzbywszy się wiar religijnych, przemierzywszy ich późne, zwyrodniałe odmiany jako ideologie, nęcące spełnieniem doczesnych, tylko doczesnych życzeń, cywilizacje próbują wyhamować własny rozpęd, lecz to już niemożliwe. Nawet tam, gdzie ich nie rozdziera żaden wewnętrzny antagonizm."


My jeszcze tego zagrożenia, jako ogół, nie widzimy, a pojedynczo pojawiające się głosy nikną w tłumie. Poza tym chyba nie ma, póki co, o czym mówić, skoro tkwimy ciągle na etapie antagonizmów. A jeżeli świat bez nich jest możliwy, to dość trudno mi sobie taki porządek rzeczy na chwilę obecną nawet wyobrazić. No i znowu pojawia się religia. To chyba dość dobrze oddaje jej istotę.

Q

  • YaBB Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16003
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: Akademia Lemologiczna [Fiasko] - czyli dlaczego bez kobiet się nie udaje
« Odpowiedź #44 dnia: Czerwca 09, 2008, 12:29:05 am »
To nadal SF. Zawsze można pomyśleć coś lepszego mając punkt odniesienia w rzeczywistości.

"GOLEM..." to coś więcej niż SF, to także traktat (hmmm... hmmmm...) filozoficzny.

A skoro da się pomyśleć coś lepszego, to znak, że ewolucja, gdyby rozumna, też by lepiej działać mogła...

"(...) Rozum może dojrzewać wśród trylionów słońc. Może wkraczać na drogę ziemskiego rodzaju, a wówczas ta wygrana na gwiezdnej loterii po jednym, drugim tysiącu lat obraca się w katastrofę, gdyż technologia jest obszarem groźnych pułapek i kto weń wkroczy, łatwo kończy fatalnie.
  Istoty rozumne umieją dostrzec to zagrożenie, ależ tak, kiedy jest już za późno. Wyzbywszy się wiar religijnych, przemierzywszy ich późne, zwyrodniałe odmiany jako ideologie, nęcące spełnieniem doczesnych, tylko doczesnych życzeń, cywilizacje próbują wyhamować własny rozpęd, lecz to już niemożliwe. Nawet tam, gdzie ich nie rozdziera żaden wewnętrzny antagonizm."


My jeszcze tego zagrożenia, jako ogół, nie widzimy, a pojedynczo pojawiające się głosy nikną w tłumie. Poza tym chyba nie ma, póki co, o czym mówić, skoro tkwimy ciągle na etapie antagonizmów. A jeżeli świat bez nich jest możliwy, to dość trudno mi sobie taki porządek rzeczy na chwilę obecną nawet wyobrazić.

Nie rozumiem tylko jednego. Czemu "wyhamować, skąd u Mistrza nagle ten strach przed rozwojem? A może nie u niego, a tylko u opisanych cywilizacji?

Zresztą w sumie nie wiemy czy los cywilizacji "nadokiennych" jest taki znów kiepski. Osobiście śmiem sądzić, że wręcz przeciwnie.

No i znowu pojawia się religia. To chyba dość dobrze oddaje jej istotę.

Rolę hamulcowego?
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki