Mi się PLO podoba strasznie
A bo Ty czytadła lubisz
. Inna sprawa, że i mnie lektura "PLO" dostarczyła trochę przyjemności: raz - jest to - co już przyznałem - sprawnie, potoczyście, pisane
* (rozrywkówka klasy może nie sapkowskiej, ale prawie), czyli lektura nie boli (acz i nie rozwija), dwa - można się godzinami bawić w wychwytywanie co Grzędowicz od którego z (krajowych
** i zagranicznych) klasyków
pożyczył.
* Nawiasem: taka stylistyczna zręczność to dziś rzecz dość obosieczna. Istnieją wszak krytycy, którzy głoszą, że o ile kiedyś niemylnym wyznacznikiem grafomanii był styl nieporadny, o tyle obecnie bardziej podejrzany jest styl zbyt gładki, zbyt umizgający się do czytelnika..
** Jeśli chodzi o tych pierwszych, to "Pan..." stanowi wręcz swoiste streszczenie, czy podsumowanie, rodzimej tradycji SF&F (w wersji
pauperum, ale zawsze).
Dukaja nie lubię, tzn. jego pisania konkretnie
Rozumiem, że masz na myśli jego manierę pisania? I tu mam chęć pociągnąć Cię za język, bo jesteś - jak my wszyscy tu - Lemowiec, a Dukaj bywa często z Lemem zestawiany. Co zatem podoba Ci się u S.L., czego nie widzisz u J.D. (lub na odwrót: czego nie trawisz u J.D., nie dostrzegając tego u Mistrza)?