Autor Wątek: Teologia a Science-Fiction  (Przeczytany 29066 razy)

Deckert

  • Gość
Teologia a Science-Fiction
« dnia: Maja 03, 2005, 12:10:58 pm »
Właśnie przeczytałem artykuł "Czy istnieją inne ścieżki życia?" zamieszczony w bieżącym (maj 2005) wydaniu Świata Nauki. Artykuł napisany jest przez Marka Orasmusa. Tekst dotyczy książki Stevena J. Dicka "Życie w innych światach. Dwudziestowieczna debata nad życiem pozaziemskim". Poza naukowymi teoriami, które zawarte są w książce, autor porusza także temat teologii. Oto cytat:
"Zauważmy, że tylko w jednym przypadku teologia zgadza się z hipotezą naukową - wtedy mianowicie, gdy Ziemia jest jedyną planetą w całym Wszechświecie obdarzoną życiem rozumnym. Gdyby tak było, otrzymujemy przerażającą wizję kosmosu, w którym miliardy galaktyk i eony czasu są niezbędne do tego, by w jednym punkcie tej olbrzymiej maszynerii doszło do wytworzenia cywilizacji rozumnej - a jaka ona rozumna, każdy widzi."

Nie jeden raz pisaliśmy już o tym, jak duży jest rozziew między nauką a wiarą. Artykuł ten jednak natchnął mnie by poruszyć ten temat jeszcze raz. Tym razem w zakresie naszego ulubionego science-fiction. Nasz Mistrz nieraz dotykał tego tematu, chociażby w naszym tytułowym Solaris. Jedno z moich ulubionych opowiadań Arthura C. Clarke'a zaczyna się od słów "Do Watykanu pozostało trzy tysiące lat świetlnych. Niegdyś uważałem, że kosmos nie może mieć żadnego wpływu na wiarę, tak samo jak sądziłem, że nieboskłon głosi chwałę dzieła bożego. Teraz wiem, jak wygląda to dzieło, i mam poważne kłopoty z moją wiarą". (Uwaga! interpunkcja w cytacie może nie być zgodna z oryginałem - podaję go z pamięci).

Otóż, pisarze SF, zwłaszcza ci, którzy mają dużo wspólnego z S (science), często dotykają w swoich utworach wątku zderzenia teologii oraz nauki i jej hipotez (czasem również pozostających tylko hipotezami, bez możliwości rychłego rozwiązania). Dlaczego tak się dzieje? (pytanie z jednej strony bardzo płytkie a z drugiej bardzo głębokie... wiem, ale liczę na was). Opiszcie też, w skrócie, inne utwory, które traktują na ten temat.

Pirx

  • Gość
Re: Teologia a Science-Fiction
« Odpowiedź #1 dnia: Maja 03, 2005, 12:36:43 pm »
"Zastanawiałem się kiedyś czy można być filozofem? Czy można podjąć te zawsze nieefektywne próby rozwiązania problemów natury filozoficzno-teologicznej pozostając wierzącym? przecież to tak jakby strażak zaczął rozważać nad tym czy skutki niesione przez pożar są dobre czy złe. Otóż nie. Bo to właśnie wiara pozwala znaleźć drogę wśród meandrów filozofii i teologii. Tak samo nasz strażak, który widzi zło jakie niesie z sobą ogień wie jaką ma podążyć drogą, tak filozof kierujący się wiarą jest w stanie rozwiązać każdy problem. "

22 kwietnia 2005 roku

Z mojego dziennika "Filozofia - czyli rozważanie nad stanem rzeczy"

                                                          Pirx

Bladyrunner

  • Gość
Re: Teologia a Science-Fiction
« Odpowiedź #2 dnia: Maja 04, 2005, 12:21:01 am »
Deckard : Cóż, taka sprzeczność pozornie istnieje, jednak Pismo Święte nigdzie nie stwierdza iż jesteśmy sami w kosmosie. Wielu teologów mogłoby oczywiście podobny pogląd starać się z niego wydobyć, ale inni koledzy po fachu by im zaraz zaprzeczyli, a prawda jest taka, że Pismo Święte najzwyczajniej w świecie po prostu tej kwestii nie rozstrzyga, ponieważ nic na ten temat się w nim nie znajdzie. Wszelkie interpretacje Pisma, które głoszą, iż jesteśmy sami w kosmosie wynikają jedynie z antropocentrycznego postrzegania rzeczywistości przez interpretatorów. Jedyne co obiektywny teolog mógłby w tej kwestii powiedzieć, to że możemy być sami w kosmosie, ale tyle mógłby powiedzieć nam każdy obiektywny naukowiec.


Pirx : Wybacz, że tak dosadnie, ale to co napisałeś jest kompletną bzdurą. Próby budowania systemów filozoficznych opartych na początkowych dogmatach wiary mogą jedynie prowadzić do powstania pseudofilozoficznych konstrukcji w stylu "New Age". Nawet tak zwana "filozofia chrześcijańska", której największym przedstawicielem był Św. Tomasz z Akwinu budowała swoje koncepcje abstrahując od Pisma Świętego. Co najwyżej jeśli uzyskane rozstrzygnięcia były przystające do treści Pisma zaznaczano pod koniec "i tak jest zapisane w Piśmie świętym", ale było to jedynie jak przysłowiowa kropka nad "i".
« Ostatnia zmiana: Maja 04, 2005, 12:21:52 am wysłana przez Bladyrunner »

dzi

  • Gość
Re: Teologia a Science-Fiction
« Odpowiedź #3 dnia: Maja 04, 2005, 02:48:47 pm »
Cytuj
Opiszcie też, w skrócie, inne utwory, które traktują na ten temat.
Fides et Ratio (Wiara i Rozum) - Jan Pawel II
Niestety nie czytalem jeszcze calosci, mysle ze przeczytam do konca tygodnia to strzeszcze stanowisko.

A poki co, dla wszystkich "racjonalistow", ktorzy chcieli by latwe rozwiazanie, proponuje przyjac ze Big Bang to owe dzielo stworzenia i tyle ;)

Pirx

  • Gość
tefRe: Teologia a Science-Fiction
« Odpowiedź #4 dnia: Maja 04, 2005, 04:55:41 pm »
 Nie będę próbował odwieźdź Cię od Twojego poglądu i proszę, abyś też tego nie robił bo Ci się nie uda  :)
Każdy będzie oceniał świat podłóg siebie, według swoich poglądów. Myślę jednak, że mylisz się. Filozofia bez wiary (według mnie) nie istnieje. Wystarczyć spojrzeć na życiorys jednego z najwybitniejszych filozofów, głęboko przy tym wierzącego JANA PAWŁA II

Co do sprawy obcych sądzę, że sprawa pozostanie otwarta. Można w to wierzyć albo nie, ale to już należy do indywidualnej kwestii każdego z nas.

Bladyrunner

  • Gość
Re: Teologia a Science-Fiction
« Odpowiedź #5 dnia: Maja 04, 2005, 05:38:23 pm »
Widzisz Pirx, nie jest to wyłącznie Mój pogląd, ale podstawa filozofii jako nauki. Tak się akurat składa, że uczęszczam na wykłady z filozofii na UKSW (byłym ATK), a więc wybitnie chrześcijańskiej uczelni, w dodatku większość wykładowców to księża, pomimo tego, pierwszą rzeczą jakiej tam nauczają jest właśnie niezależność filozofii od wiary. Gdyby filozofia była zależna od wiary, to wogóle nie miałaby racji bytu ponieważ wiedzy na temat rzeczywistości należałoby szukać na kartach Pisma Świętego. Naturalnie można postępować w ten sposób, robią tak np. Talibowie, ale jeśli uważasz ich podejście za słuszne, to chyba nie mamy o czym rozmawiać.

Pirx

  • Gość
Re: Teologia a Science-Fiction
« Odpowiedź #6 dnia: Maja 04, 2005, 05:55:33 pm »
Proszę, nie posądzaj mnie o takie rzeczy...

Bladyrunner

  • Gość
Re: Teologia a Science-Fiction
« Odpowiedź #7 dnia: Maja 04, 2005, 05:59:38 pm »
Sam się o to prosisz  ;)

Terminus

  • Gość
Re: Teologia a Science-Fiction
« Odpowiedź #8 dnia: Maja 04, 2005, 09:49:03 pm »
Jak powiedział Einstein (a może to był Lem...), nauka bada jak rzeczy się dzieją,  ale nie odpowiada na pytania dlaczego się dzieją.
Jak z kolei napisał Herbert w Diunie nauka bada porządek rzeczy,  zaś rolą religii jest wskazanie człowiekowi miejsca w tym porządku.
(cytaty dosłowne).

Istotnie stwierdzenia takie jak filozofia chrześcijańska są trochę niefortunne. Lepiej powiedzieć filozofia w kontekście chrześcijaństwa (lub innej religii). Filozofia sama w sobie jest tylko narzędziem (jak każda inna nauka).  Każdy zaś korzysta z owoców nauki tak, jak zamierza.  

« Ostatnia zmiana: Maja 04, 2005, 09:50:35 pm wysłana przez Terminus »

Pirx

  • Gość
Re: Teologia a Science-Fiction
« Odpowiedź #9 dnia: Maja 04, 2005, 10:40:24 pm »
Terminusie, jak dobrze, że jesteś, bo zawstydzony Pirx chciałby prosić o wybaczenie za pitolenie w wątku sam wiesz którym. A tak na serio to sorry i dla Lema i dla Ciebie.

A wracając do sprawy, dochodzę do wniosku, że w moich wypowiedziach chodziło mi o filozofię teologii, a nie teologię filozofii. Cóż, skąd wy macie wiedzieć o co mi chodzi kiedy ja sam się gubię?

Bladyrunner

  • Gość
Re: Teologia a Science-Fiction
« Odpowiedź #10 dnia: Maja 05, 2005, 12:26:37 am »
Cytuj
Jak powiedział Einstein (a może to był Lem...), nauka bada jak rzeczy się dzieją,  ale nie odpowiada na pytania dlaczego się dzieją.
Jak z kolei napisał Herbert w Diunie nauka bada porządek rzeczy,  zaś rolą religii jest wskazanie człowiekowi miejsca w tym porządku.
(cytaty dosłowne).


Filozofia jednak tym różni się od pozostałych nauk, ze szuka odpowiedzi przede wszystkim właśnie na te pytania.


Cytuj
Istotnie stwierdzenia takie jak filozofia chrześcijańska są trochę niefortunne. Lepiej powiedzieć filozofia w kontekście chrześcijaństwa (lub innej religii). Filozofia sama w sobie jest tylko narzędziem (jak każda inna nauka).  Każdy zaś korzysta z owoców nauki tak, jak zamierza.  



Co do tego określenia, to oczywiście jest ono niefortunne, ale stosuje się je powszechnie jako pewien skrót myślowo-skojarzeniowy. Nawet wydział filozofii na UKSW nosi nazwę Wydział filozofii chrześcijańskiej.
« Ostatnia zmiana: Maja 05, 2005, 12:27:18 am wysłana przez Bladyrunner »

Terminus

  • Gość
Re: Teologia a Science-Fiction
« Odpowiedź #11 dnia: Maja 05, 2005, 03:21:29 am »
Cytuj
Co do tego określenia, to oczywiście jest ono niefortunne, ale stosuje się je powszechnie jako pewien skrót myślowo-skojarzeniowy. Nawet wydział filozofii na UKSW nosi nazwę Wydział filozofii chrześcijańskiej.


Tak, to zgrabny skrót. Względy praktyczne wszakże zawsze zwyciężają ::) .

dzi

  • Gość
Re: Teologia a Science-Fiction
« Odpowiedź #12 dnia: Maja 05, 2005, 10:09:52 am »
Wracajac do tematu, wiecie co mnie dzis w pociagu zastanowilo? Ze jak staralem sobie przypomniec jakakolwiek ksiazke czy cokolwiek poruszajace temat wiara vs. filozofia to okazalo sie ze jest to tylko Fides et Ratio i wyklady prof. Ziemkiewicza na Politechnice Szczecinskiej gdzie uczeszczalem  :o Nie wiem, moze za malo przeczytalem, zapodawajcie tytuly ;)

nty_qrld

  • Gość
Re: Teologia a Science-Fiction
« Odpowiedź #13 dnia: Maja 05, 2005, 01:33:00 pm »
http://www.staff.amu.edu.pl/~zbigonys

Uprzedzam, że czytałem baardzo dawno i już niezbyt pamiętam jaki poziom prezentuje ta strona.


pzdr
« Ostatnia zmiana: Maja 05, 2005, 02:00:58 pm wysłana przez nty_qrld »

Deckert

  • Gość
Re: Teologia a Science-Fiction
« Odpowiedź #14 dnia: Maja 05, 2005, 02:19:22 pm »
Pirx: Bardzo doceniam to, że podzieliłeś się z nami swoimi przemyśleniami zawartymi w twoim dzienniku. Z twojej wypowiedzi odczytuję jednak mocno wyidealizowany pogląd na świat, przede wszystkim w zakresie współistnienia silnej wiary i nauki. Takiej pewności przekonań pozazdrości Ci pewnie niejeden z nas.

Blady napisał:
Cytuj
Gdyby filozofia była zależna od wiary, to wogóle nie miałaby racji bytu (...)

Filozofia wyrosła z wiary, bowiem religia była jej bezpośrednią poprzedniczką. I właśnie z tego powodu, zawsze będzie między nimi związek. Nie mówię tutaj o bezwględnej zależności, bo o takiej nie może być mowy. Z kart historii można mnożyć przypadki związku wiary i filozofii, który zawsze wypadał na niekorzyść tej drugiej. Młodsza siostra rozwijała się przez wieki w cieniu religii. Od kiedy religia (a cały czas myślę o naszym europejskim dorobku - czyli o Chrześcijaństwie) przestała grać pierwsze skrzypce, nastał złoty wiek dla filozofii wszelkiego pokroju. I teraz dopiero obydwie siostry skłócone są nie na żarty. Można nawet powiedzieć, że filozofia odpłaca religii pięknym za nadobne. Wielu ludzi uważa bowiem, że to właśnie religia zatrąca zaściankiem, i jest takim amatorskim spojrzeniem na świat. Taki opis świata dla dzieci.
Nauki przyrodnicze wszelkiego sortu dają nam dzisiaj olbrzymie pojęcie o świecie i wszechświecie. A jednocześnie nadal nie dają nam odpowiedzi na pytania, które drążą nasze głowy od wieków. I to jest właśnie dylemat.

I w ten sposób dochodzimy do pewnego podsumowania. A mianowicie: wiara w Boga jest bardzo podobna do wiary w naukę pod tym względem, że obydwie strony nie podają nam ostatecznych odpowiedzi. Możnaby powiedzieć, że i wiara i nauka raczą nas niepotwierdzalnymi hipotezami. Ludzie sami wybierają, po której stronie stoją przy czym bardzo często stoją okrakiem, jedną nogą w wierze a drugą w nauce. Ciężko jest im bowiem ostatecznie się zdeklarować. Drugim podobieństwem między wiarą i nauką jest fakt, że obydwie są potwierdzalne. Nauka ma swoje definicje i wzory, które łatwo wcielić w życie i czerpać z nich korzyści. Wiara ma swoje cuda lub inne zjawiska, które kiedy przytrafią się człowiekowi światłemu, powodują że zaczyna on lawirować, kręcąc się niespokojnie na krześle, bo nijak nauka nie jest mu w stanie pomóc w jego kłopocie.

Wątpimy i dlatego zawsze będziemy stać okrakiem. Czasem możemy podnieść jedną nogę, ale prędzej czy później będziemy musieli ją postawić ... żeby się nie przewrócić.


PS.
Nie czytałem jeszcze Fides et Ratio, ale napewno przeczytam.