Skoro już jesteśmy przy genomie człowieka...
O ile dobrze rozumiem sedno rzeczy:
- primo, "alfabet" genomu składa się z czterech "liter", czyli zasad azotowych: A, T, C, G;
- secundo, jednostką długości frekwencji DNA, z których właściwie składa się genom, jest "bp" - base pair, para zasad: (A, T), (T, A), (G, C), (C, G);
- tertio, długość genomu w tych jednostkach wynosi przeszło 3.000.000.000, dokładniej 3,079 miliardów;
- quarto, do całkowitego opisania układu tych czterech par zasad wystarczy 2 bity, czyli ćwierć bajta. Innymi słowy,
całkowita ilość informacji genetycznej zawartej w genomie człowieka jest mniejsza niż 800 MB. (
https://pl.wikipedia.org/wiki/Genom_człowieka)
Tyle mniej więcej zawiera standardowy dysk CD-ROM.
- quinto, język genomu jest językiem sprawczym. Genom jest swoistym programem, zgodnie z którym buduje się ciało człowieka, odbywa się proces histogenezy, organogenezy itd.
- sexto, ciało człowieka składa się z 30..37 bilionów komórek: 30.000.000.000.000 (
https://en.wikipedia.org/wiki/Human_body).
Hm. Nie mówiąc już o wewnętrznej budowie komórki, nie mówiąc o różnicowaniu tkanek i całej reszcie – sama tylko morfogeneza, zbiór współrzędnych każdej poszczególnej komórki w trójwymiarowym układzie "homo s." potrzebuje, jak mi się wydaje, o kilka rzędów więcej informacji, niż jej zawiera cały genom. Pomyśleć tylko, ileż to trzeba informacji, żeby warstwa po warstwie, niczym w drukarce 3D, ułożyć komórki kostne w kształcie, dajmy na to, rzepki?
Konkludując, powiedziałbym, że imho w sensie informacyjnym genom jest zbyt mały i nie może pomieścić całej niezbędnej do porządnego zbudowania organizmu infy. A więc pytanie: skąd, z jakiej "chmury" rosnący organizm w toku rozwoju czerpie tę "nadmiarową" informację?