Tak odczytuję owe fragmenty:
"Wymiana listów pomiędzy pisarzem a tłumaczem obejmuje okres od 1972 do 1987 roku, ale właściwie kończy się wcześniej z powodu niesnasek między korespondentami. Ich przyczyną nie była jednak surowa ocena nadesłanej Lemowi do oceny powieści Kandela „A Sleeping Beauty”, jak uważa we wstępie Jerzy Jarzębski, a raczej nieporozumienia natury finansowej. Tłumaczenia książek Lema nie przynosiły w Stanach wielkich pieniędzy z powodu słabej sprzedaży oraz nierzetelności wydawcy, toteż Kandel miał pretensje, że otrzymuje zbyt niskie honoraria. Lem jednak był przeciwnego zdania: w listach z 26 maja i 8 czerwca 1977 porzuca przymilny ton i surowo napomina swego tłumacza, żeby znał miarę. Ton ten znacznie kontrastuje z wydźwiękiem wszystkich poprzednich listów, chociaż więc potem nastąpiło pojednanie i Kandel przetłumaczył jeszcze kilka książek autora „Solaris”, do odbudowania dawnych serdecznych relacji nie doszło."
"Lata 70. XX wieku były dla Lema dobrym okresem, stał się wtedy pisarzem o znaczeniu światowym, zaczął na swych książkach dobrze zarabiać, szczególnie w Niemczech (ma na koncie 1 460 000 dolarów). Kandel dosłownie spadł mu z nieba, gdyż wcześniej Lema przekładano na angielski bardzo marnie. Kandel natomiast potrafił oddać Lemowe gry językowe w tak morderczych do tłumaczenia utworach jak „Cyberiada”, „Dzienniki gwiazdowe”, „Kongres futurologiczny” czy „Doskonała próżnia”. Listy do Kandela dają dobry wgląd w strategię pisarza, mającą na celu zdobycie światowego centrum SF: pokazać przede wszystkim utwory kontrastujące z produkcją autorów amerykańskich. W tym celu Lem forsował swoje „ambitne” książki, wychodzące poza kanon SF, nalegał też na tłumaczenia opasłych traktatów swego autorstwa, jak „Summa technologiae” czy „Filozofia przypadku”. Było to marzenie ściętej głowy, bo nie zainteresowały one wydawców, natomiast blokowanie powieści takich jak „Eden”, „Powrót z gwiazd” czy „Opowieści o pilocie Pirxie” spowodowało, że nie zyskał popularności wśród fanów gatunku.
Z listów wynika, że Lemowi przyświecały nadzieje na Nobla, o czym pisze wprost i do Kandela, i we wcześniej wydanej korespondencji ze Sławomirem Mrożkiem. Może więc z uwagi na te rachuby usiłował zbudować wizerunek siebie jako autora literatury wysokiej, mylnie kojarzonego z SF. "
Możliwe, że przesadzam i gdybym nie czytał co wprzódy wypisywał Kagan na zbliżone tematy neutralniej bym to odebrał, jednak zdaje mi się, że to do czego Lem aspirował i, że o gotówkę się z tłumaczem kłócił nie jest najistotniejsze przy analizie mistrzowej korespondencji, a jednak M.O. - którego skądinąd cenię, bo recenzje jego robiły mi za przewodnik po lemowej twórczości (i po SF in toto) przez długie lata - z jakichś przyczyn skupił się w zlinkowanym tekście głównie na tych wątkach. (Ze szkodą dla siebie, jako krytyka, nie dla Mistrza zresztą.) W efekcie płodząc tekst dalece mniej interesujący niż np. terminusowe recenzje ze strony głównej.