Przeczytałem. I tak sobie myślę, że postać doktora Lehma, jego biografia, i relacje z synem (w tym wpływ na twórczość potomka ) to może być temat na niejedną lemologiczną pracę. Bo zdaje się, że anegdoty, którymi raczył nas tak chętnie
lemolog (
mniam ) i te nieszczęsne kwity z IPN-u, o których była mowa, to jest zaledwie wierzchołek góry lodowej, b. wąski obraz jeszcze dający. Ciekawe czy doktor Gajewska - za ciosem idąc - się za to weźmie? A może Ty byś zechciał,
lemologu?
Drugi temat to młodzieńczy dorobek naukowy Mistrza naszego - te projekty czołgów, te artykuły o nowotworach... Wiemy, że istnieją, ale chyba zasługują na jakąś monografię.