Autor Wątek: Religijna Rzeźba  (Przeczytany 1183865 razy)

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16101
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: Religijna Rzeźba
« Odpowiedź #1080 dnia: Sierpnia 20, 2010, 10:56:40 pm »
Po pierwsze  jeśli na jednej szali stawiamy creme de la creme astronomów w postaci dokonań współczesnych w tej dziedzinie, a z drugiej religię rozumianą jako zbiorowość ludzką (a nie jej esencję, czyli doktrynę)  to niesprawiedliwe. Postaw na pierwszej szali zbiorowość ludzi, którzy sądzą, że maja jakiekolwiek pojęcie o astronomii - to będziesz miał równowagę.

Tym niemniej listy zawodowych astronomów (nawet z kupionym przez rodziców papierkiem z najbardziej szmatławej "uczelni"; niech będzie nawet, że "papierowych" magistrów i licencjatów, by nie było podejrzenia o - choćby symulowaną - śmietankowatość) głoszacych - choćby prywatnie - płaskość Ziemi chyba mi nie dostarczysz. Biologów-kreacjonistów też się wielu nie znajdzie (jeden smokoznawca się u nas ujawnił, to zrobił furorę).

A wśród przedstawicieli Boga-który-jest-miłością ekscesy się trafiaja raz po raz:
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Chciala-zaplacic-za-pogrzeb-100-zl---ksiadz-ja-wysmial,wid,12590648,wiadomosc_prasa.html
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Proboszcz-do-parafianki-dziwka-Ja-z-ksiedzem-nie-spalam,wid,12320881,wiadomosc_prasa.html
(By była jasność: nie jestem szczególnie zawziety na katolików - religia jak wszystkie inne, po prostu do przykładów "z własnego podwórka" dostęp mam najlepszy.)

Czyżby po prostu łatwiej było wiedzieć niż ślepo wierzyć?

Poza tym jaki to eksces, ze ludzie się zatruli święconą wodą? Dokładnie taki sam, jakby się zatruli zepsutym lekiem, zapisanym przez lekarza. W obu przypadkach zatrucie by nastąpiło inną substancją, niż spodziewali się przyjąć. Tego, że się maszyna zepsuła w fabryce leków i kilka osób poszło wąchać kwiatki od spodu nie uważasz pewnie za dowód na wyłącznie urojone działanie wszelkiej medycyny?

Zaraz. Chyba nie doczytałeś... Ta woda rzekomo jest cudowna i choroby leczy. Pambuk ponoć to zapewnia, a Pambuk nie maszyna fabryczna i się nie psuje.

Więc albo Pambuk jednak nie istnieje, albo ma arcyspecyficzne poczucie humoru. Nie jest to zatem mocny antyboziowy argument?
« Ostatnia zmiana: Sierpnia 20, 2010, 11:03:46 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6897
    • Zobacz profil
Re: Religijna Rzeźba
« Odpowiedź #1081 dnia: Sierpnia 20, 2010, 11:59:16 pm »
Nie wierze.Naprawde.Ze stronki crazyladies.pl i partybox.pl (zalinkowane powyzej) to :
Kiedy akurat moim zdaniem te drobiazgi, wbrew pozorom nie są tylko bzdurnymi błahostkami, a też przyczyniają się do bardziej całościowego spojrzenia na tytułowy fenomen wierzeń religijnego typu.
Dowod pilnie potrzebny;)

Przez Lili pozagladalam ostatnio do Summy T...i (a propos dowodow "na wiare") z rozdzialu Inzynieria kosmogoniczna:
Cytuj
Czyli - wszystko jedno, czy "tamten brzeg" istnieje, czy nie, skoro tutaj nie mozna sie o tym przekonac.A jesli mozna, transcendencja przestaje byc soba, tj. grozna zarazem i wspaniala obietnica, zamieniajac sie w takie przedluzenie bytu, ktore unicestwia wszelka wiare.
Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13410
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Re: Religijna Rzeźba
« Odpowiedź #1082 dnia: Sierpnia 21, 2010, 08:32:44 am »
Tym niemniej listy zawodowych astronomów (nawet z kupionym przez rodziców papierkiem z najbardziej szmatławej "uczelni"; niech będzie nawet, że "papierowych" magistrów i licencjatów, by nie było podejrzenia o - choćby symulowaną - śmietankowatość) głoszacych - choćby prywatnie - płaskość Ziemi chyba mi nie dostarczysz. Biologów-kreacjonistów też się wielu nie znajdzie...
Jeśli chodzi  o astronomów, czy biologów, to w Polsce w zasadzie medialnie spór o płaską Ziemię, czy kreacjonizm nie istnieje, albo jest ograniczony do niszowych pisemek i skupionych wokół nich wyznawców, natomiast w Stanach czy WB owszem - weźmy takiego Martina Gardnera i zbiorowość, która była skupiona wokół jego osoby. Paru z dyplomami tam było. Tylko, że nie chciałbym się tłumaczyć z metafory jakiej użyłem - w dowolnej sprawie można się przyczepić ramy a nie obrazu.

Cytuj
A wśród przedstawicieli Boga-który-jest-miłością ekscesy się trafiają raz po raz...
Tego to już zupełnie nie rozumiem, co ma piernik do wiatraka? To że rektor okaże się prywatnie pedofilem to kładzie naukę?

Cytuj
Zaraz. Chyba nie doczytałeś... Ta woda rzekomo jest cudowna i choroby leczy. Pambuk ponoć to zapewnia, a Pambuk nie maszyna fabryczna i się nie psuje.
Więc albo Pambuk jednak nie istnieje, albo ma arcyspecyficzne poczucie humoru. Nie jest to zatem mocny antyboziowy argument?
Jeśli już trzymasz się najbardziej Ci znanej religii katolickiej, to wiesz, że wg jej doktryny Bóg jest co prawda najpotężniejszym bytem, ale nie kręci wszystkimi trybikami sam - pozwala działać innym siłom - wolnej woli ludzi i szatanowi. Może więc poczucie humoru miał kto inny.

Co do dowodów na nieistnienie Boga to miałem nadzieję, że ten etap mamy za sobą.
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Re: Religijna Rzeźba
« Odpowiedź #1083 dnia: Sierpnia 21, 2010, 01:09:06 pm »
Cytuj
Poza tym jaki to eksces, ze ludzie się zatruli święconą wodą?
Szczególik, zwłaszcza wobec casusu Hioba  ;)
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana

miazo

  • Juror
  • Senior Member
  • *****
  • Wiadomości: 438
  • Ken sent me.
    • Zobacz profil
Re: Religijna Rzeźba
« Odpowiedź #1084 dnia: Sierpnia 21, 2010, 02:54:14 pm »
Cytuj
religia jak wszystkie inne
No, Panie, jeżeli na takim poziomie ogólności będziemy rozmawiać, wrzucając wszystko do jednego wora... Pomimo cech wspólnych (w końcu wszystkie religie są... religiami ;) ), mają wiele istotnych różnic, to są często bardzo skomplikowane systemy etyczne, z przebogatą tradycją, kulturą, etc. Deprecjonowanie w czambuł historii (często arcyciekawej!) ludzkich wierzeń na podstawie doniesień w stylu prasy brukowej (a przyznam, że i takie masowe wklejanie mało ważnych linków czyni przeglądanie tematu uciążliwym) jest jednak poniżej pewnych standardów. Poza tym akurat tutaj maziek celnie wypunktował - jedna sprawa to dana religia (doktryna), a inna - jej nie zawsze dość zorientowani wyznawcy.

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16101
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: Religijna Rzeźba
« Odpowiedź #1085 dnia: Sierpnia 21, 2010, 05:38:30 pm »
Tego to już zupełnie nie rozumiem, co ma piernik do wiatraka? To że rektor okaże się prywatnie pedofilem to kładzie naukę?

Tylko tu prywatność zdefiniowałbym jednak trochę inaczej. Skoro - powiedzmy - "zinstytucjonalizowany wyznawca" zachowuje się dokladnie tak jakby reguły swej wiary miał w przysłowiowej rzyci, to znaczy, że owa wiara jest dla niego samego... mało przekonująca...

Jeśli już trzymasz się najbardziej Ci znanej religii katolickiej, to wiesz, że wg jej doktryny Bóg jest co prawda najpotężniejszym bytem, ale nie kręci wszystkimi trybikami sam - pozwala działać innym siłom - wolnej woli ludzi i szatanowi. Może więc poczucie humoru miał kto inny.

Z tym, że jest to argument bardzo słaby. (Nie znam udanej próby teodycei.) Bo jeśli dopuszcza inne czynniki, a jako wszechwiedzący wie co te uczynią, to jednak od odpowiedzialności moralnej za ich wyczyny wymigać się nie jest w stanie (słusznie liv przywołuje tu Hioba.)

Co do dowodów na nieistnienie Boga to miałem nadzieję, że ten etap mamy za sobą.

Zależy jakie "dowody" masz na myśli. Filozoficzne (filozoficznie to niczego "z absolutną pewnością" nie udowodnisz, dlatego filozofia jest to przeważnie bicie piany) czy praktyczne. Zaś od strony praktyki nic nie wskazuje, by Bóg był, takie zaś kwiatki - pośrednio - zdają się temu jego byciu przeczyć.
« Ostatnia zmiana: Sierpnia 21, 2010, 07:59:57 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16101
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: Religijna Rzeźba
« Odpowiedź #1086 dnia: Sierpnia 21, 2010, 05:58:48 pm »
No, Panie, jeżeli na takim poziomie ogólności będziemy rozmawiać, wrzucając wszystko do jednego wora... Pomimo cech wspólnych (w końcu wszystkie religie są... religiami ;) ), mają wiele istotnych różnic, to są często bardzo skomplikowane systemy etyczne, z przebogatą tradycją, kulturą, etc. Deprecjonowanie w czambuł historii (często arcyciekawej!) ludzkich wierzeń na podstawie doniesień w stylu prasy brukowej (a przyznam, że i takie masowe wklejanie mało ważnych linków czyni przeglądanie tematu uciążliwym) jest jednak poniżej pewnych standardów.

Tyle, że ja religii jako fenomenu godnego badań historycznych - i w tym ujęciu istotnie arcyciekawego - nie deprecjonuję. Dziwuję sie tylko, że produkt innego czasu i miejsca, wytworzony w oparciu o znacznie skromniejszą wiedzę o (Wszech)świecie do dziś funkcjonuje co i rusz się - w praktyce - ośmieszając. (Bo dla mnie np. dwa z powyższych - owszem, brukowych - doniesień skutecznie ośmieszają ideę "dobrego Bozi", a linkować tego możnaby na kopy.)

(Zatrzymajmy się tu zresztą przy kwestii uzdrawiajacej wody itp. Ciekawe jest np. to, że ludzie religijni - gdy o choroby idzie - zwracają się jednak przeważnie, gdy jest to możliwe, ku lekarzom. Bozi zaś zostawiając tylko przypadki, z którymi medycyna ma kłopot. I z postępem medycyny lista chorób zostawianych w gestii łaskawej Bozi każdorazowo się zmniejsza. Jakże to? Łatwiej zaufać omylnemu konowałowi niż wszechmocnej Bozi? Zwłaszcza, że modlitwa jest jednak mniej uciążliwa niz łykanie tabletek...)

Poza tym akurat tutaj maziek celnie wypunktował - jedna sprawa to dana religia (doktryna), a inna - jej nie zawsze dość zorientowani wyznawcy.

Jak dla mnie takie "kfiatki" biorą sie z dwojakich źródeł. Część z nich z tego, że ktoś potraktuje doktrynę zbyt poważnie (byłabyż wiec niepoważna?). Część z tego, że wyznawcy traktują ją niepoważnie (a skoro sami wyznawcy tak czynią, to jak ja mam ją traktować?).

ps. dacie radę wskazać mi "wyznawców zorientowanych"? bardzom ich ciekaw ;)
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13410
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Re: Religijna Rzeźba
« Odpowiedź #1087 dnia: Sierpnia 21, 2010, 09:06:22 pm »
Tego to już zupełnie nie rozumiem, co ma piernik do wiatraka? To że rektor okaże się prywatnie pedofilem to kładzie naukę?

Tylko tu prywatność zdefiniowałbym jednak trochę inaczej. Skoro - powiedzmy - "zinstytucjonalizowany wyznawca" zachowuje się dokladnie tak jakby reguły swej wiary miał w przysłowiowej rzyci, to znaczy, że owa wiara jest dla niego samego... mało przekonująca...
Może jest niewierzący. Wiesz, urzędnik Pana "B". Może jest słaby? W każdym razie to o czym piszesz nie ma żadnego związku ze sprawą. Tak jak nie ma ze statusem nauki związku naukowiec fałszujący wyniki.

Cytuj
Jeśli już trzymasz się najbardziej Ci znanej religii katolickiej, to wiesz, że wg jej doktryny Bóg jest co prawda najpotężniejszym bytem, ale nie kręci wszystkimi trybikami sam - pozwala działać innym siłom - wolnej woli ludzi i szatanowi. Może więc poczucie humoru miał kto inny.

Z tym, że jest to argument bardzo słaby. (Nie znam udanej próby teodycei.) Bo jeśli dopuszcza inne czynniki, a jako wszechwiedzący wie co te uczynią, to jednak od odpowiedzialności moralnej za ich wyczyny wymigać się nie jest w stanie (słusznie liv przywołuje tu Hioba.)
Nie rozumiem - co w nim słabego? Sam powołujesz się na religię katolicką a ja Ci w jej obrębie tłumaczę nie sięgając po żadne inne "wytrychy". Gdzież ta słabość? Że nie rozumiesz boskich zamierzeń?

Po drugie - co to znaczy "udana" teodycea? Udana jest taka, która uzgadnia domniemany stan "tam" z tym, co mamy tu. Każda jest udana, która potrafi jakoś wyłgać się z problemu zła. Grecy mieli wiele bóstw, które się kłóciły i stąd się brała nieoznaczoność. Inne religie mają "dobrych" i "złych" bogów.

Po trzecie - Ty z uporem maniaka, deklarując się jako niewierzący, postrzegasz wciąż Boga jako dobrotliwego dziadzia z siwą brodą z dziecięcego katechizmu. Takoż zakładasz, że nie wiadomo z jakiego powodu on musi być "dobry". Jak już to kilka razy pisałem, mnie to nie interesuje. Ja staram się nie rozmawiać o religii katolickiej czy jakiejkolwiek innej ponieważ uważam je (wszystkie) za produkt wyłącznie ludzki. Mnie interesuje Bóg jako wszechmogący byt nadrealny. Nie mam wobec Niego żadnych dodatkowych założeń (typu, że jest dobry, czy miłosierny). Nie interesuje mnie też, co taki Bóg mógłby robić, czym się zajmować, czy raczyłby w jakiś sposób nawiązać z nami kontakt itd... Interesuje mnie to jedynie od tej strony, że ani nie sposób dowieść, ani obalić możliwości istnienia takiego czegoś.

Ten wątek gdzieś na początku zawiera bodaj także Twoją deklarację, że odpowiednio "silny" dowód przekonałby Cię, że Bóg istnieje. Ja stoję do tego w opozycji i twierdzę, że nie będziesz w stanie podać takiego dowodu (wydarzenia, faktu), które bezstronnie ponad wszelką wątpliwość dowodziłoby, że Bóg jest. Prosiłem wówczas o podanie choćby hipotetycznego, myślowego przykładu takiego dowodu i o ile sobie przypominam - nie byłeś takowego w stanie podać. Z jakichś jednak względów uważasz, że można podać dowód na nieistnienie Boga, a w każdym razie sądzisz, że suma "małych dowodów" (jak ten, że wierni zatruli się poświęconą wodą z rzeki) pozwala udowodnić jego nieistnienie. Mamy więc tu taką sytuację, że ludzie sami wymyślili sobie religię (temu zdaje się nie przeczysz?), a potem w ramach jej kultywowania spożyli zanieczyszczona wodę i bolą ich brzuchy. Ot, i mamy dowód, ze Bóg nie istniej. CND. Z tego powodu właśnie uważam, że tego typu doniesienia nie maja większego związku z problemem, o jakim dyskutujemy - tak jak nie ma z astronautyką związku, że jedna zakochana i zdradzona astronautka wniosła na teren kosmodromu na Cape Canaveral broń z zamiarem odstrzelenia ukochanego czy tam jego ówczesnej ukochanej.

Dlatego - wybacz - doniesienia typu, że o kogoś się modlili i zmarł to mi w tej dyskusji przypominają argumenty że tokamak był brzydko pomalowany i dlatego plazma się nie udaje. Bo przecież nie rozmawiamy tu (nie o tym był watek) o religii katolickiej i jej teologii, ani nie rozmawiamy o jej naleciałościach historycznych, elemencie ludycznym a tym bardziej ludowym. Ani o tym, że ten czy ów ma iluminację, a w każdym razie tak mu się wydaje.

Cytuj
Co do dowodów na nieistnienie Boga to miałem nadzieję, że ten etap mamy za sobą.

Zależy jakie "dowody" masz na myśli. Filozoficzne (filozoficznie to niczego "z absolutną pewnością" nie udowodnisz, dlatego filozofia jest to przeważnie bicie piany) czy praktyczne.
Praktyczne. Jeszcze raz zachęcam do podania, choćby myślowego dowodu na istnienie, bądź nie, Boga.

P.S. A liv to chyba miał trochę inne intencje ;) .
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16101
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: Religijna Rzeźba
« Odpowiedź #1088 dnia: Sierpnia 22, 2010, 01:22:14 am »
Może jest niewierzący. Wiesz, urzędnik Pana "B". Może jest słaby? W każdym razie to o czym piszesz nie ma żadnego związku ze sprawą. Tak jak nie ma ze statusem nauki związku naukowiec fałszujący wyniki.

Tylko, że mam obawy, że religie jako takie są jednym wielkim podawaniem fałszywych wyników, w dodatku bez eksperymentów wcześniej.

Nie rozumiem - co w nim słabego? Sam powołujesz się na religię katolicką a ja Ci w jej obrębie tłumaczę nie sięgając po żadne inne "wytrychy". Gdzież ta słabość? Że nie rozumiesz boskich zamierzeń?

Słabość jest elementarna. Chrześcijaństwo każdorazowo twierdzi, że cel nie uświeca środków (i to do tego stopnia, że np. plaga AIDS w Afryce nie usprawiedliwia prezerwatyw), a w wypadku Bozi z nagła okazuje się, że uświęca.

Po trzecie - Ty z uporem maniaka, deklarując się jako niewierzący, postrzegasz wciąż Boga jako dobrotliwego dziadzia z siwą brodą z dziecięcego katechizmu. Takoż zakładasz, że nie wiadomo z jakiego powodu on musi być "dobry". Jak już to kilka razy pisałem, mnie to nie interesuje. Ja staram się nie rozmawiać o religii katolickiej czy jakiejkolwiek innej ponieważ uważam je (wszystkie) za produkt wyłącznie ludzki. Mnie interesuje Bóg jako wszechmogący byt nadrealny. Nie mam wobec Niego żadnych dodatkowych założeń (typu, że jest dobry, czy miłosierny). Nie interesuje mnie też, co taki Bóg mógłby robić, czym się zajmować, czy raczyłby w jakiś sposób nawiązać z nami kontakt itd... Interesuje mnie to jedynie od tej strony, że ani nie sposób dowieść, ani obalić możliwości istnienia takiego czegoś.

Tylko zauważ, że taki Bóg-minimum (najbliżej mu chyba do spinozańskiego, z tym, że tamten - zdaje się - świadomy nie był), którego postulujesz jest dokładnie na nic. Nie dogadasz się z nim nijak (i z Zeusem i z dziadziem-z-katechizmu da radę). Nic nie porządkuje, ani nijakich norm nie ustanawia. Ba, nawet za wyzwanie badawcze nie robi, skoro ma być całkiem poza naszym zasięgiem. Jest idealnie nieprzydatny.

A jego istnienie jest "nieobalalne" dokladnie tak jak istnienie wiadomego Czajniczka i wiadomych niewidzialnych różowych jednorożców.

Ten wątek gdzieś na początku zawiera bodaj także Twoją deklarację, że odpowiednio "silny" dowód przekonałby Cię, że Bóg istnieje. Ja stoję do tego w opozycji i twierdzę, że nie będziesz w stanie podać takiego dowodu (wydarzenia, faktu), które bezstronnie ponad wszelką wątpliwość dowodziłoby, że Bóg jest.

Chodziło mi tam przede wszystkim o to (być może kiepsko to wyartykułowałem), że nie kupuję po prostu samego pojęcia transcendencji, bo stanowi ono dla mnie pusty intelektualny wygibas. Zresztą żadna ze znanych religii też tego pojęcia tak naprawdę nie kupuje, bo te rzekomo transcendentne bóstwa a to baby uwodzą (choćby wspomniany Zeus), a to książki dyktują... Znaczy: z lubością zostawiają dostępne empirii ślady.

ps. mam wrażenie, że Ciebie tak naprawdę nie kręci sam pomysł Boga, tylko jego postulowania (postulowana zresztą odkąd okazało się, że wyniki badań naukowych jak na złość nie potwierdzają religijnych wizji świata) "czajniczkowatość"; podczas gdy np. dla mnie "czajniczkowatość" to średnio zabawny dowcip... cóż... de gustibus...
« Ostatnia zmiana: Sierpnia 22, 2010, 01:43:55 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13410
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Re: Religijna Rzeźba
« Odpowiedź #1089 dnia: Sierpnia 22, 2010, 08:39:55 am »
Dajmy spokój religii katolickiej i każdej innej, którą kultywują ludzie. Robią to dokładnie tak, jak wszystko inne - tworzą grupy, chcą się odróżniać, zrobić na tym pieniądze, dostać służbowy samochód, załatwić swoje interesy - to po ciemnej stronie. Po jasnej niektórych to zmienia na plus.  Akurat dyskusja o tym (która strona per saldo przeważa) byłaby dla mnie ciekawa (czyli w tej dyskusji Boga by w ogóle nie było).

Niepotrzebnie szufladkujesz że to o czym mówię, ten byt nadrealny to jest taki czy owaki. Niczego od niego nie wymagam, nie spodziewam się dowiedzieć jak jest ani też nie modlę się do Niego. Po prostu bawi mnie, że mógłby być i że stoi jako pewne ograniczenie naszych możliwości. I że są osoby, w tym Ty :) , które sądzą, że z samego faktu, że czegoś nie można udowodnić (że teza jest z gruntu nieweryfikowalna) wynika, że to coś nie istnieje. Owszem, w nauce teza z gruntu nieweryfikowalna idzie na śmietnik.

Przy czym nie chodzi to o wpływ, jaki taka teza miała by mieć na praktykę (bo w żaden sposób na nią nie wpływa) tylko o świadomość, że są rejony niedostępne rozumowi i metodzie naukowej. Tak więc praktycznie, z punktu widzenia metody naukowej istnienia Boga założyć nie wolno, bo nauki od ręki nie ma. Ale w drugą stronę to nie działa. Można to skwitować starym powiedzeniem, że wyżej pewnej części ciała nie podskoczysz. Ale to nie znaczy, że nie ma tam przestrzeni.
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

Hoko

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 2963
    • Zobacz profil
Re: Religijna Rzeźba
« Odpowiedź #1090 dnia: Sierpnia 22, 2010, 12:31:32 pm »
Niepotrzebnie szufladkujesz że to o czym mówię, ten byt nadrealny to jest taki czy owaki. Niczego od niego nie wymagam, nie spodziewam się dowiedzieć jak jest ani też nie modlę się do Niego. Po prostu bawi mnie, że mógłby być i że stoi jako pewne ograniczenie naszych możliwości.

Jakich możliwości?

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13410
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Re: Religijna Rzeźba
« Odpowiedź #1091 dnia: Sierpnia 22, 2010, 12:52:06 pm »
Możliwości sądzenia, że wszystko, przynajmniej potencjalnie, możemy zrozumieć.
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

DillingerEscPlan

  • Gość
Re: Religijna Rzeźba
« Odpowiedź #1092 dnia: Sierpnia 22, 2010, 01:06:07 pm »
To "ograniczenie możliwości" może zresztą nie polegać na tym, że jest coś poza światem materialnym, czego poznać nie zdołamy, ale w tym tkwić, iż nasz rozum, którego sposób działania nie odpowiada idealnie strukturze rzeczywistości, w jakiej żyjemy, tworzy różne abstrakty. Mam namyśli, iż nie potrafimy świata postrzegać takim, jakim jest, lecz doszukujemy się w nim czegoś więcej. Algorytm, z którego korzysta nasz rozum, i który pozwala nam funkcjonować, być może nie jest dokładny, a posiada pewne uproszczenia. To zaś pozwala mieć nadzieję, że kiedyś przestaną istnieć niewiadome- nie dowiemy się, czy bozia istnieje i jaka jest, ale przestaniemy zadawać to pytanie, jako bezsensowne.

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16101
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: Religijna Rzeźba
« Odpowiedź #1093 dnia: Sierpnia 22, 2010, 01:20:23 pm »
Akurat dyskusja o tym (która strona per saldo przeważa) byłaby dla mnie ciekawa (czyli w tej dyskusji Boga by w ogóle nie było).

Tylko, że takiej dyskusji podjąć nie czuję się na siłach. By uczciwie podjąć takie rozważania należałoby bowiem zgromadzić gigantyczny material badawczy, o którego zgromadzenie będzie bardzo trudno zwł. jeśl chodzi o wpływ religii w skali mikro, tej najbardziej podstawowej: jednostkowej i dotyczącej najmniejszych - rodzinnych, sąsiedzkich - grup.

Tak, to jest bardzo ciekawe pytanie, ale nie sposób nie zostawić odpowiedzi empirii. Nasza bowiem potencjalna dyskusja byłaby - a'priori - naznaczona brakiem dostatecznej wiedzy i subiektywizmem.

Możliwości sądzenia, że wszystko, przynajmniej potencjalnie, możemy zrozumieć.

Tylko, że takich ograniczeń masz tyle, ze nie potrzeba wymyślać nowych. Zasada nieoznaczoności, twierdzenie Gödla o niezupełności, paradoks czajniczka Russella, fakt, że nigdy bezpośrednio nie zobaczymy jak wyglądaja podczerwień i nadfiolet, niemożność innego niż intuicyjne odrzucenia solipsyzmu itd. itp. (Celowo wymieszałem ograniczenia dotyczące możliwości empirii z ograniczeniami w budowaniu modeli.)

Pokora wobec w/w ograniczeń naszych możliwości jest konieczna, tylko czy nie mamy lepszych metod na udzielanie lekcji pokory niż "Bóg minimum", którego sobie wykoncypowałeś?
« Ostatnia zmiana: Sierpnia 22, 2010, 01:31:36 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16101
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: Religijna Rzeźba
« Odpowiedź #1094 dnia: Sierpnia 22, 2010, 01:29:55 pm »
To zaś pozwala mieć nadzieję, że kiedyś przestaną istnieć niewiadome- nie dowiemy się, czy bozia istnieje i jaka jest, ale przestaniemy zadawać to pytanie, jako bezsensowne.

"My" tylko jeśłi traktować wszelkie przejawy Rozumu jako pewną wspólnotę. Bo byty o tak przekształconym mózgu to już nie będą ludzie, a postulowani przez transhumanistów i niektórą SF postludzie.

(Przy czym - offtopicznie - dodam, że definicje takiej "postludzkosci" też są różne. Według jednych postczłowiek to tylko przerobiony bezpośredni potomek ludzkości, według innej, szerszej, dałoby się takiego GOLEMa czy takiego HALa uznać za "postczłowieka", bo są - drzewko z "Summy..."! - spadkobiercami ludzkiej myśli*. W takim zresztą ujęciu, "Bóg Tipplera" o którym tu kiedyś gawędziliśmy, byłby zresztą postpostpostpostczłowiekiem ;).)


* inna rzecz, że - w odpowiednio długiej skali - taki podział może być nieco sztuczny, Marvin Minsky podał bowiem (zgrubny oczywiście, więc na dziś nieprzydatny) algorytm wedle którego da się człowieka cyborgizować tak długo, aż w końcu zostanie zeń tylko robot pozbawiony choćby biologicznego kawałka (wokół tego tematu kręciła się zresztą już wcześniej SF: nasz Mistrz z "Przekładańcem", Zelazny z łzawym kawałkiem pt. "Mechaniczne serce"); ergo: różnica będzie tylko taka, że jeden się robotem narodził z taśmy montażowej schodząc, innego zaś na robota mozolnie przerobiono... robot zaś nie musi być przywiązany do humanoidalnego kształtu (pięknie o tym w "Bajkach...") zatem - przy postulowanych przez Minsky'ego możliwościach technicznych - możesz urodzić się człowiekiem, a skończyć jako GOLEM XXVIII...
« Ostatnia zmiana: Sierpnia 22, 2010, 01:50:08 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki