Pokaż wiadomości

Ta sekcja pozwala Ci zobaczyć wszystkie wiadomości wysłane przez tego użytkownika. Zwróć uwagę, że możesz widzieć tylko wiadomości wysłane w działach do których masz aktualnie dostęp.


Wiadomości - liv

Strony: 1 ... 364 365 [366] 367 368 ... 441
5476
DyLEMaty / Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« dnia: Sierpnia 07, 2012, 02:30:35 pm »
Cytuj
Żebyś mnie tylko nie przeklinał, bo film jest uczciwie średni.
A gdzieżbym ja...patrz wątek o bluzqach :)
W średnich filmach często da się znaleźć coś.
Chyba częściej niż w bardzo dobrych, w których bywa, nie ma nic.
Poza tym, że są bardzo dobre.

5477
Hyde Park / Odp: Stan wojenny i okolice
« dnia: Sierpnia 07, 2012, 12:58:51 am »
Zalinkuję teraz koncert. Nie, żeby zaraz słuchać muzyki.
Ten zresztą nieudany. Śpiewak bez formy.
Ale warto przyjrzeć się publiczności.
Ciekawe, czy uderzy Was to co mnie?
W jego tekstach czasem pada słowo Bóg, częściej Hus, jeszcze częściej tradycja, honor i takie tam... okolice.
Facet sprzedał 600 tysięcy płyt w niespełna 11 milionowym kraju. W dobie masowego piractwa...itd.
Daniel Landa - Vozová hradba tour HD
 

5478
DyLEMaty / Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« dnia: Sierpnia 06, 2012, 08:01:26 pm »
Obejrzałem w koncu "Melancholię". Powoli, smakując, zatrzymując...

Notatki sobie zrobiłem jak z "Podróży..." (przepraszam za skrótowo-knajacki język i celowe trywializacje nieraz muskające ledwo prawdę ekranu b. powierzchniowo, konwencja taka mnie dopadła).

Ten Bruegel zsolarisowy zaraz na początku, ola ma chyba rację, że celowe. "M." i "Solaris" to niegłupi trop, bo na tle wymiaru kosmicznego banalne wybory człecze. Banalne, ale na ich dokonywanie jesteśmy skazani (o ile to my ich dokonujemy, bo WW ni ma ;) ).
Potem te obrazki - narzekałaś ola, na kicz... Może i kicz, ale po różnych męczonych ostatnio na startek.pl szlag-ierach jest mi zbawieniem, bo nic tam nie lata, nie szczela i morderców własnych matek (jak w - za przeproszeniem - "X-Men: Pierwsza klasa") nie tuli.
Te planety jak z "Odysei..." ino w poziomie, nie w pionie... Chyba kolejne celowe, mam wrażenie, że to żart - "Odyseja..." położona.
Te stop motiony - czy to Majewski? ;)
Ten koń (z nóg) zwalony aluzja jaka frońdowska? ;)
Te łuki elektryczne znów to chyba napęd nadświetlny dla NEXA (te portki ew. portyki... znaczy portale magnetyczne).
Te planety, nieno one sie calować bedom ;D.
Taka czołówka to je dobry sposób, by miłośnik popu się wkurzył, że nic nie lata i nie szczela i wyszedł.
Potem fabula - pczątek luksusy iście dyn(i)astyczne ślubne, ale ten rzut okiem kamery na zegarek pana młodego chyba celowy, że zegar im tyka.
Potem ten chyba turpizm reklamy Justine, to już nie luksusowy kicz zupełnie.
Zasadniczo filmu cześć pierwsza to rzecz o kobiecie, którą jakby sztuczność konwencji społecznych dopadła. Widać, że nie kocha tego Michaela (facet tak idealny, że aż automat przypomina), że biznesu ma dosyć, że Tima (czy jakmutam) bzykła na zasadzie zrobienia głupoty, że stabilizacja ją męczy wszelaka i gra pozorów zwłaszcza, że rzucienie tego wszystkiego w cholerę - metaforycznie - oddaliło widmo śmierci (gwiazda znikła).
Skoro obrazek B. był w "Solaris" gdzie o miłości i Kontakcie, ona zamykając ten obrazek jakby odrzuca/neguje jedno i drugie.
I ta konna jazda - wolności symbol widomy, a, że wspólna to jakby i więzi sióstr.
Rodzice znamienni - ojciec kabotyn, matka neurotyczko-buntowniczka, żyjący własnym życiem, mający gdzieś córki.
Claire usiłująca budować tu pozory na siłę, acz sama mniej o nie dbająca na pozór (bo Justine taka lalka, a ona nie). Z drugiej ten jej chłop i gwiazdy zna, i bogaty, jakby sensowniejszy choć sukami rzucał i ile wydał liczył, ale potem widać, że usiłuje dbać o tą Justine.
Prawie każdy tam albo płytki się wydaje, albo zagubiony, albo to-i-to (Tim).
Część druga.
Oho: Claire i John też mają swoją strasznomieszczańską duchotę w związku, ale przynajmniej widać dobre chęci, a Justine całkiem się rozkleiła, wygląda - okazuje się - że zawsze była nieco życiowo niedołężna (co już wynikało trochę z dialogu przed przejażdżką), a ten ślub to byla próba wpasowania się w konwencje.
Planeta już jest.
Naukowcy uspokajają. Podkreślone piękno zjawiska (Ballard się kłania z zagład urodą).
To małżeństwo na dystans - Bergman?
Justine zmienny typ, to załamana, to odżywa, Claire zrównoważona bardziej i chyba introwertyczna, a mąż jej nie tak spokojny jak oficjalnie gada.
Ech... Justine na furiatkę wygląda, życzyłem jej by z tego konia tłuczonego spadła, egoistyczna taka w tym wszystkim.
Dzieciak tymczasem ("po mnie, panie, po mnie" domyślnie puszy się John) planetami podekscytowan.
Obie siostry w Melanchoię patrzą, ino C. widzi J., a ta jej nie - symboliczne.
Justine se robiła dobrze w obliczu zagłady czyco? (Znów Ballard z "Crashem".)
Mały je gienij... i ta fascynacja Wszechświatem co zabija...
Nono, odpowiedzi szukaj w Guglotece.
Światło im zgasło.
Claire truć chciała ("Ostatni brzeg"?).
Kamerdynera też strach wziął.
Justine - kto by pomyślał - jasnowidz.
Jasnowidzenie i katastrofizm... hmm... sugestia, że są siły wyższe, a gdzieś mają, czy, że ich nie ma? W ich wersji dziejów nikt nie zdąży zbadać tego jasno.
Atak na Naukę, i że kłamie - nieladnie, po emmerichowemu.
Ci dwoje jednak się kochają? W obliczu zagłady nie miejsce na bergmanizmy ;).
Margines błędu. Taa.
Ziemia zła wg Justine (że się myślą cofnę).
Atmosfery im podebrało - SF, a myślałem, że ino nerwy ;).
Się oddala.
Justine i mały przespali.
Justine się przyznała do swej nieznośnej lekkości;).
Planeta zawraca.
John zniknięty, Claire z pigułkami.
Konie spokojne... John się zabił? Tak ścichapęk? Egoista ;). (Czy to koń go? Ten wypuszczony?)
Dokąd ta Claire chce zwiać i po co?
Grad jakby? (Na golfowym polu - po coś zostało wspomniane.)
Claire zostawiła Justine samą raz pierwszoostatni.
Teraz Claire wraca.
Dzieciaka odłożyla i same zostały.
Znamienne że chłop odpadł w przedbiegach? Jak w "Tehanu"?
Symfonia, wino, świece... co znaczy "odejść właściwie"? Trupa mężowego w smooking ubiorą i też posadzą?
Dzieciak zoczył kunia.
I boi się.
Czym się patyki Justine różnią od wina Claire?
Teraz to Justine za opiekunkę.
No i dupło - trochę nierealistycznie, bo bez emmerichowych efektów ;).

Nihilistyczne strasznie - że w obliczu zagłady nihilizm popłaca, ale SF jest to nie mniej niż Ballard w sumie - też zagłada nieunikniona.
Twarzy dużo zbliżeń jak u Tarkowskiego i rozłożone postawy, w "Solaris" na trzy osoby, tu na dwie - reszta kukły, John nawet. Sieriozna introwertyczka przywiązana jednak do konwencji i niepoważna zbuntowana ekstrawertyczka z atakami skuteczności (czy biznesowej czy finalnej). Ale nie odczułem smutku po bohaterach, raczej im się przyglądalem klinicznie, chłodno (cynicznie nawet, jak widać). Może przez to, że wiedziałem co nadciąga?
Lepszy taki film katastroficzny od megarozwałek. W sumie odpowiednik Nowej Fali SF w kinie.

Naszły mnie jeszcze dwie luźne refleksje:
1. ciekawie by było polączyć taki kameralizm z holiłudzkimi efektami na końcu (choć by to mogło moc filmu osłabić),
2. podobnie duszny dramat by mi się marzył, ale na kosmonautów rozpisany na skazanym na zagładę statku; hi tech realizm odysejny, ale akcent identycznie na postawy.

- jest filmowa rozmowa z Tarkowskim. Poprzez obraz Bruegla Myśliwi na śniegu. Tarkowski używał tego obrazu w Solaris i Zwierciadle ) - uderzające. Myślę, że to zamierzone, zwłaszcza, że swój poprzedni film - Antychryst - von Trier dedykował Tarkowskiemu

Z tym "Jancykrystem" to mi wygląda na grubszą kpinę T. z T. ;)

nie jest to S.F.w całym slowa tego znaczenia napewno.Wątek katastrofy jest tylko pretekstem do obserwacji, nas ludzi.

Przy czym element SF jedno tu zmienia: zwykle ma się w otoczeniu zagładę jedną, lub przeżywa własną, tu jest to jednak totalne. w tym sensie czynnik SF wprowadza coś b. istotnego fabularnie - absolutny brak nadziei.

Można rzecz owszem traktować jak metaforę (to jest ten poziom kina gdzie interpretacja wręcz musi być więcej niż jedna), ale wtedy wnioski z niej będą fałszywe, bo amputowana zostanie wszelka nadzieja i wszelki sens działań ponadjednostkowych (komunista Martin wiecznie żywy ;)), dlatego wolę rzecz jednak czytać jako fantastykę naukową prezentującą pewien skrajnie pesymistyczny scenariusz.
Chociaż - muszę doedytować - czy jednak totalny nihilizm? Więź rodzinna, trzymanie się za ręce, Justine pod koniec odpowiedzialność za rodzinę przejmująca, może jednak co von Trier uznał za coś warte, nawet w obliczu zagłady...

("Młyn..." też obejrzałem zresztą, kilka razy, bo obrazki mi zasmakowały, o nim napiszę potem.)

ps. bajdełej, z beczki zupełnie innej - wyśledziłem początki kariery Cameona Jamesa: zaczynał jako najemny spec od F/X pracujący dla Cormana Rogera. Złośliwi mówią, że jego efekty były jedyną dobrą stroną tych bieda-produkcji. Byłe to horror SF "Galaxy of Terror" (o pozaziemskiej zabawce - sic! - do testowania strachu i "Battle Beyond the Stars" - SF rimejk "Siedmiu wspaniałych", kurioza na piestrakową miarę, a scenariuszowo durniejsze...
Teraz toś dopiero mnie zachęcił. Choć filmów unikam.
A potem zrobię Ci psychoanalizę doodcytatniczą. ;)

5479
Hyde Park / Re: O muzyce
« dnia: Sierpnia 06, 2012, 02:25:34 pm »
Trx - ślubowałeś milczenie? ;)
Wszystkie fajne, każdy inaczej. Podejrzałem, kto tak sympatycznie basował Trzaskowskiemu. Okazuje się, że Jacek O - tata Maji.  Przewijał się już tu - mimochodami... :)
A Lensy - skojarzenie z moim pulpilkiem - Ozric Tentacles. Linkowałem już, więc daruję tem razem. Widać, że ekipa ma duże IQ..., a może wysokie?  ;)
Cytuj
A to widziały?
Owszem, nawet słuchały na żywe uszy. W katowickim spodku 13 lat temu nazad.
 Ja, zdziwiony, jaki z niego gitarzysta.
On też, ale pełnością sali. Wyszedł przed koncertem i tak patrzy, patrzył w te lampy mrużąc oczy...jakby nie mógł uwierzyć. Chyba nawet fotę strzelił.
Cytuj
chyba, że przestrzennie;).
Ano, tą myślą wyłącznie. :)
Teraz patrząc niespokojnie na termometr, przekroczył 36 sto pieńkow, leniwieję, powolnieję, slow...coraz bardziej slow...w takt slowly:
http://prostopleer.com/tracks/3991947KgtU

5480
Hyde Park / Odp: Stan wojenny i okolice
« dnia: Sierpnia 06, 2012, 01:30:25 am »
Cytuj
A czy jedziesz przez Lwuf?
Dobranoc.
Zbożnie jedź przez ten Lwuff.
Bo we WSI moskal stoi. ;)
Dobranoc

5481
Hyde Park / Odp: Stan wojenny i okolice
« dnia: Sierpnia 05, 2012, 11:55:02 pm »
to jest o wojnie?
Słuszna słuszność.
 Maźku, Gottlanda bynależało wydzielić. W oddzielne.

5482
Hyde Park / Odp: Stan wojenny i okolice
« dnia: Sierpnia 05, 2012, 11:33:12 pm »
Może jednak Czesi nie są tak homogeniczni, jak nam się zdaje?
W każdym razie, w czeskim cieście można trafić na rodzynki. A nawet łupiny orzecha.
Polemicznie  ze Szczygłem:
http://niezalezna.pl/31640-listy-z-podziemia-czesi-niezlomni
I moją odchyłką, a może nawet zboczeniem.
Karel Kryl - Bílá Hora
Ostatnia zwrotka.
I pan, który jest, jak piszą, zjawiskiem społecznym. Choć tylko muzyk.
Daniel Landa-Tradice
Daniel Landa - Morituri Te Salutant

5483
Hyde Park / Re: O muzyce
« dnia: Sierpnia 04, 2012, 02:40:20 am »
Ale do nos.
Dzięki
Cytuj
Wychodek...taki muzyczny punkt wyjścia...dla kogoś
...śpiewającego - wyjchodek?  ;)
Cytuj
Podobno;)
Sam (ale nie tak znowu sam) słuchałem. I dziwiłem się, że ktoś jeszcze pamięta... No i puszcza w radiu - 10 minut z górką. W noc sylwestrową.
 Niespotykane.
 To musiały być wczesne 90-te.
Pierwszego Krzaka mam 3 winyle. Szukałem takiego, coby najmniej trzeszczał na smuteczku. :)
Iczymby  się pochwalić, regionalnie,
ułahaaau...cienko.
Mocno naciągając
Kasa Chorych - blues bez pieniędzy
Po nazwie, prorocy byli.
trx - ciekawa kombinacja, prawie alpejska ;)

5484
Lemosfera / Re: Konkurs 2012
« dnia: Sierpnia 04, 2012, 01:14:19 am »
Jak tylko weckend przeżyję, coś wystrugam. W tygodniu.

5485
Hyde Park / Re: O muzyce
« dnia: Sierpnia 04, 2012, 12:17:40 am »
Cytuj
...z mojego podwórka...Śląsk...k
To bardzo dobre podwórko muzyczne.
Akurat Krzak - byłem przypadkiem na ich koncercie. Rok temu w dziwnym miejscu. Ależ wymiatali.
Błędowski, Winder, Ryszka -  w tym składzie.
Tą kapelą bodaj pierwsze moje spotkanie z blusem (h-mol, czyli smuteczek  :)  ).
Tajemniczy Marian znakomity.
 Był taki rok, w którym trójka dociągała tym kawałkiem sylwestra. Prejzenter włączał się tylko co parę minut i odliczał 4,3,2...buuum.
Jeszcze Krzaki fajne były. Z Grekiem śpiewającym Jorgosem - "Początek końca, czyli trawka na śniadanie" :)
Wtedy Śląsk naprawdę mocny był - zagłębie polskiego bluesa.
Na pewno nie wychodek. >:(
A teraz?

5486
Hyde Park / Odp: Stan wojenny i okolice
« dnia: Sierpnia 03, 2012, 02:52:26 pm »
Hm...znajdź 10 różnic: żyć, żuć, żyć (u nos: rzyć), żyto. Ot, inny sens według (i o to chodzi)...ale ta sama strona medalu - "ż":)
Ale jak koniecznie nie chcesz się zgodzić, to ja cofam swoją zgodę i możemy się pokłócić  >:( ;)
Nie chcę się pokłócić. Zgadzam się na wszystko. :-[
Chocia, naprawdę się przejęzyczyłem...miałem napisać inny stosunek do żarcia.
Tylko o to chodziło mi. Przeca.
Wiadomo, co one jedzą. In knedliki veritas. I ten błieeer.

5487
Hyde Park / Re: O muzyce
« dnia: Sierpnia 03, 2012, 02:12:31 pm »
Ola wielka jesteś  :)
A już chciałem pomarudzić. Że z marca ma być i kilku minut zabrakło...
Niby na pierwszym linku podobnie. Ale z improwizacjami "na temat", różnie bywa. Raz za bardzo w lewo, raz nazbyt w prawo....A na tym koncercie marcowym, mam wrażenie - było akurat. Zresztą, na pierwszym perkusyj prawie nie słychać.
Drugi link - to je ono.
Długi, więc nie dosłuchałem. Ale wszystko się zgadza i jakość wysłuchanego zaczontku - też.
Miło.
Nic, że misterny plan w diabły...
Już się pogodziłem. Każdy wasz link otwiera kolejne nowe ścieżki. Trochę jak z nauką. Więc, zamiast mniej wariatów, robi się więcej...żłobów.
Wychodzi wypadkowa
Wypada wychodek. ;)
My, tak trochę, jak ta kapela Allmanów. Improwizujemy, dostrajając się do siebie. Raz jeden pociągnie temat, raz drugi/a, trzeci...
Może kiedy wyjdzie nam taki whipping (cokolwiek to znaczy).
A teraz mam wrażenie, że moja solówka za długa. Czas na inne instrumenty.
Łikend idzie.
Przegoni zmory, opary, wapory... i inne dymy.
 Albo i nie. :)
Więc odpadnę na chwilę. M.in. z podobnych powodów: 8)
Я пил вчера у генерала ФСБ.wmv

5488
Hyde Park / Re: Patriotyzm: głupota czy konieczność?
« dnia: Sierpnia 03, 2012, 09:43:46 am »
Ot, roztropnie napisane.

5489
DyLEMaty / Re: Właśnie się dowiedziałem...
« dnia: Sierpnia 03, 2012, 09:29:53 am »

Czekam na pralkę o zapachu kobiety, to będzie dopiero przełom w stosunkach rodzinnych

Znaczy co? Używasz kobiety jako pralki? No, liv, o tak daleko posunięty konserwatyzm to Cię nie podejrzewałem  ::)
E tam, czasem osobiście wsunę (pranie). Staram się...partnersko. :)
Coby do jakiej tragedii pralniczej nie doprowadzić.
Za to obsługuję sprzęty na "Z". Zmywak i zelazko. :)
A skoro o wielofunkcyjności sprzętów mowa, taki kawał się przypomniał.

Chłop szuka piły. Nie znajdując, zwraca się kulturalnie do żony. I wywiązuje się barokowy dialog...

Mąż

- Gdzie piła?!

Żona

- u sąsiada

Mąż

- dała?

Żona

-dała

Mąż

- czemu dała?

Żona

- bo piła



5490
Hyde Park / Odp: Stan wojenny i okolice
« dnia: Sierpnia 03, 2012, 01:54:45 am »
Ad.Ola
Cytuj
Quote from: liv on July 31, 2012, 09:27:16 PM
Mam podejrzenie, że mają inny stosunek do życia.
Zgadzam się.
Miałem napisać...inny stosunek do żucia. Przejęzyczyłem. ;)
Dyć to prawie to samo - dla niektórych ::) ;)
Miałem napisać... inny stosunek do życi. Znów przyjęzyczyłem. ::) :o
Chodzi oczywiście o żytnią wódeczkę. ???

Strony: 1 ... 364 365 [366] 367 368 ... 441