Autor Wątek: * Akademia Filmowa *  (Przeczytany 87141 razy)

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13369
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Odp: * Akademia Filmowa *
« Odpowiedź #15 dnia: Stycznia 20, 2007, 01:25:22 pm »
Własnie tak sądziłem z tym słówkiem... A co do filmu - błąd nie błąd, i tak kicha, bo zdaje się zanabyć się nie da :(
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

ANIEL-a

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 701
  • a może tak pomóc dzieciakom? kliknij ikonkę IE ;)
    • Zobacz profil
Odp: * Akademia Filmowa *
« Odpowiedź #16 dnia: Stycznia 20, 2007, 01:31:14 pm »
Zwykle nie podobają mi się filmy robione na podstawie znanych mi książek (z teatrem jest inaczej), złoszczą mnie odstępstwa od oryginału, nieuniknione w filmie. A jednocześnie zawsze też traci się dużo z warstwy "przemyśleniowej" książki, czyli po prostu spłyca ją. Cóż, że czasem na rzecz obrazu czy dźwięku - wolę swoją wyobraźnię niż najpiękniejsze nawet obrazy podsuwane przez jakiegoś obcego typa, który nie zrozumiał książki ;) (oczywiście, to ostatnie, to trochę żart).
« Ostatnia zmiana: Stycznia 20, 2007, 01:31:59 pm wysłana przez ANIEL-a »

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13369
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Odp: * Akademia Filmowa *
« Odpowiedź #17 dnia: Stycznia 20, 2007, 01:49:08 pm »
Dokładnie takie same odczucia mam. Sądzę, że to na skutek tego, że ponieważ 80% bodźców odbieramy wzrokowo, to oglądanie filmu wyłącza wyobraźnię. Po prostu jak się coś zobaczy, to juz bardzo trudno inaczej sobie to wyobrazić. Natomiast książka zmusza do uruchomienia wyobraźni. W ten sposób każdy czytający tą samą książkę stwarza sobie na jej podstawie własny wszechświat, a film kanalizuje wyobraźnię oglądających i niejako zmusza ich do poruszania się w tym samym korycie... Mogę z ręką na sercu powiedzieć, że nigdy nie widziałem filmu, który uznałbym za lepszy od książki, na podstawie której powstał. Nie dotyczy sytuacji odwrotnej, kiedy książka powastała na bazie scenariusza filmu. Np Park Jurajski sie przyjemnie ogląda, ale czyta tragicznie. Podobnie np. Pluton. Hmm, po namyśle, Tylko dla orłów (Where eagels dare) to wybitny przypadek, wolę go od książki i oglądam za każdym razem.
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

Falcor

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 591
  • ...where no one has gone before.
    • Zobacz profil
Odp: * Akademia Filmowa *
« Odpowiedź #18 dnia: Stycznia 20, 2007, 03:02:55 pm »
Każda forma wyrazu ma swoje wady i zalety. Mi samemu ciężko powiedzieć co jest lepsze od czego, bo to zależy co twórca chciał przedstawić. Przykładowo do warstwy przemyśleniowej faktycznie lepsza jest książka, ale żadna książka nie jest w stanie oddać dynamiki akcji, tak jak film (wyobraźcie sobie choćby książkowy opis ot takich scen z "Matrixa"). Film bardziej nada się dla kogoś kto ma bardzo konkretną wizję czegoś i chce operować obrazem (jedno kilkusekundowe ujęcie może być dużo bardziej znaczące, niż ta sama scena przedstawiona w książce, na paru ładnych stronach). Z kolei książki bardziej nadadzą się dla ukazania jakiejś idei/pomysłu, który pojawił się w głowie autora, ale nie jest ani zły ani dobry, tylko - ot jest i sami musimy sobie wszystko poukładać.

A teraz świadomie zdecyduję się na herezję ;) - otóż mi "Stalker" (ten filmowy) nie za bardzo przypadł mi do gustu. Odniosłem wrażenie, że twórca chciał zrobić z tego filmu dzieło tak bardzo ambitne, że ambicja aż się z niego wylewa. Rzekłbym, iż jest nadambitne, lub  przeładowane symboliką, różnymi wielkimi rzeczami i to tak bardzo, że... staje się nudne. Innymi słowy - doceniam kunszt, doceniam zamiar, doceniam to co autor chciał powiedzieć, ale jak dla mnie to przesadził - czasami lepiej zrobić dwa, trzy filmy, niż pakować na siłę wszystko do jednego wora.

Taki zwykły dzień, biało-czarny dzień...

NEXUS6

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 2878
  • MISTYK WYSTYGŁ, WYNIK: CYNIK
    • Zobacz profil
Odp: * Akademia Filmowa *
« Odpowiedź #19 dnia: Stycznia 20, 2007, 03:35:33 pm »
Prawie nigdy film nie bywa lepszy od ksiazki, ale 3 przyklady na odwrotnosc (przynajmniej jak dla mnie):
BLADERUNNER, DRACULA (filmowa wersja Coppoli), ZIEMIA OBIECANA.

Terminus

  • Gość
Odp: * Akademia Filmowa *
« Odpowiedź #20 dnia: Stycznia 20, 2007, 03:46:56 pm »
Cytuj
Zwykle nie podobają mi się filmy robione na podstawie znanych mi książek (z teatrem jest inaczej), złoszczą mnie odstępstwa od oryginału, nieuniknione w filmie. A jednocześnie zawsze też traci się dużo z warstwy "przemyśleniowej" książki, czyli po prostu spłyca ją. Cóż, że czasem na rzecz obrazu czy dźwięku - wolę swoją wyobraźnię niż najpiękniejsze nawet obrazy podsuwane przez jakiegoś obcego typa, który nie zrozumiał książki ;) (oczywiście, to ostatnie, to trochę żart).

Cóż, jeśli zgodność z oryginałem literackim jest dla Ciebie decydującym kryterium, to nie powinnaś oglądać Stalkera Tarkowskiego. Jest to bowiem film który na miano ekranizacji praktycznie nie zasługuje. Nie mieści się w tych ramach. Tarkowski zresztą nie był nigdy specjalnie kontent z kina, które ekranizowało literaturę.

Miałem raczej na myśli że okaleczasz się, nie oglądając Stalkera, ponieważ jest to film prawdziwie genialny. Nie miałem na myśli, że jest dobrą ekranizacją. Nawet mimo że Borys Strugacki jest współautorem jego scenariusza. Nie widzę potrzeby argumentowania tego. Kiedy go ujrzysz, zrozumiesz.
« Ostatnia zmiana: Stycznia 20, 2007, 04:12:20 pm wysłana przez Terminus »

draco_volantus

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 1602
  • quid?
    • Zobacz profil
Odp: * Akademia Filmowa *
« Odpowiedź #21 dnia: Stycznia 20, 2007, 06:44:59 pm »
Cytuj
Prawie nigdy film nie bywa lepszy od ksiazki, ale 3 przyklady na odwrotnosc (przynajmniej jak dla mnie):
BLADERUNNER, DRACULA (filmowa wersja Coppoli), ZIEMIA OBIECANA.
masa jest takich filmów:
Lśnienie, Conan Barbarzyńca, Trainspotting, WIEDŹMIN  :D
I want my coffee hot and best social media I was a part of brought back in my lifetime.

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13369
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Odp: * Akademia Filmowa *
« Odpowiedź #22 dnia: Stycznia 20, 2007, 09:23:24 pm »
Cytuj
... ale żadna książka nie jest w stanie oddać dynamiki akcji, tak jak film (wyobraźcie sobie choćby książkowy opis ot takich scen z "Matrixa")
Trudno odmówić Ci racji. Zresztą może jest to w gruncie rzeczy kwestia taka: czy wolę czytać, czy wolę oglądać. Ale z kolei niedawno wpadli mi w ręce Krzyżacy (dziecko czytało) to sobie tak na wyrywki przeleciałem dla odswieżenia, i powiem Ci, że opis bitwy pod Grunwaldem jest tak krwisty i dynamiczny, że chyba Matrixowi dorównuje ;-).
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

Luca

  • Juror
  • Full Member
  • *****
  • Wiadomości: 143
  • Odi profanum vulgus et arceo.
    • Zobacz profil
Odp: * Akademia Filmowa *
« Odpowiedź #23 dnia: Stycznia 21, 2007, 12:27:16 am »
Cytuj
masa jest takich filmów:
Lśnienie, Conan Barbarzyńca, Trainspotting, WIEDŹMIN  :D

Czas Apokalipsy bym dorzucił. Chociaż słowo "ekranizacja" pasuje tutaj średnio...

Bladyrunner

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 507
    • Zobacz profil
Odp: * Akademia Filmowa *
« Odpowiedź #24 dnia: Stycznia 24, 2007, 12:54:24 pm »
Odnośnie zgodności filmu z książką, wypowiadałem się już wiele razy, ale powtórzę ponownie:
Podstawą dobrej ekranizacji książki jest INSPIRACJA JEJ TREŚCIĄ, A NIE WIERNE PRZENIESIENIE TEJ TREŚCI NA EKRAN. Książka jest bowiem inym środkiem przekazu niż film i do przekazania tych samych treści używa zupełnie innej narracji.

Rachel

  • Gość
Odp: * Akademia Filmowa *
« Odpowiedź #25 dnia: Stycznia 24, 2007, 01:05:46 pm »
Zgadzam się z Tobą Blady w 1000% :)
Zawsze było dla mnie dziwne jak ludzie mocno przyzwyczajeni do wizji, którą mają w głowie po przeczytaniu jakiejś książki nie potrafią już spojrzeć z dystansu na film, który jest na niej oparty.
Reżyser to też człowiek z własnym bagażem doświadczeń, uczuć i pomysłów i zbrodnią jest żądać aby jego film był kalkową wersją książki.
Jakbyśmy zrobili eksperyment i każdy z nas wyreżyserowałby krótki fragment z Czy androidy marzą o elektrycznych owcach? Dick'a, to dopiero byśmy sobie skoczyli do oczu :D
A tak na marginesie, to kto czytał tę książkę, to wie że Ridley zainspirował się tylko pomysłem, a jego film bardzo odbiega, a momentami zupełnie nawet nie przypomina książki.
Tarkowski też walczył o Stalkera, bo wielu zarzucało mu, że zniszczył pomysł Strugackich. Tymczasem reżyser twierdził, że książka podsunęła mu tylko pomysł i jego film zaczyna się tam gdzie książka się kończy.

Pozdrawiam śnieżnie


Terminus

  • Gość
Odp: * Akademia Filmowa *
« Odpowiedź #26 dnia: Stycznia 24, 2007, 02:31:32 pm »
Osobiście żałuję, ze Tarkowski nie mógł pozwolić sobie na taki sam rozmach interpretacyjny w przypadku Solaris, które w jego wykonaniu jest czymś co raczej można by nazwać "ekranizacją". Z punktu widzenia osoby pragnącej takową "ekranizację" właśnie poznać i zgłębić (np. wielbiciel prozy Lema), jest to powód do radości. Jednakże ja osobiście daleko bardziej wolałbym właśnie przekonać się jak wyglądałoby Solaris Tarkowskiego wtedy, gdyby jak w przypadku Stalkera zaczął tam, gdzie Lem skończył...

Nie można tu nie wspomnieć o fakcie, że licznie powstające w popkulturze parakinematograficznej filmy pokroju "Quo Vadis", "Harry'ego Pottera i Zakonu Feniksa", lub "To" i tak dalej - czyli bardzo dosłowne "ekranizacje" książek są z punktu widzenia sztuki filmowej zupełnie bezwartościowe. Jak ujął to sam Tarkowski, kino w około drugim dziesięcioleciu swojego istnienia dało się zwieść na fałszywą ścieżkę, gdy ktoś stwierdził, że nagle trzeba nakręcić całą istniejącą na świecie literaturę. "Po co?" zapytywał On, i odpowiadał sam sobie - po nic ::)

« Ostatnia zmiana: Stycznia 24, 2007, 02:32:28 pm wysłana przez Terminus »

ANIEL-a

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 701
  • a może tak pomóc dzieciakom? kliknij ikonkę IE ;)
    • Zobacz profil
Odp: * Akademia Filmowa *
« Odpowiedź #27 dnia: Stycznia 24, 2007, 08:05:02 pm »
No widzicie, dlatego ja po kilku smutnych doświadczeniach po prostu odmawiam oglądania ekranizacji znanych mi książek ;)

Rachel, nie rozumiem, dlaczego odmawiasz mi prawa przywiązania do mojej wizji książki? Mam ją, czy tego chcę, czy nie, jest związana z moimi doświadczeniami nie widzę powodu by wymieniać ją na czyjąś, opartą na jego doświadczeniach. Moja najmojsza jest ;D  A w zachwytach nad filmami jestem oporna, niezależnie od tego czy są ekranizacjami czy dziełami całkiem autorskimi, czy czymś pośrednim. I nie wynika to z jakichś moich założeń ideologicznych, tylko po prostu dość słabo do mnie przemawia ta forma wyrazu (mówię tu o traktowaniu filmu jako sztuki, nie o rozrywce).

Ale mimo, że na palcach mogłabym policzyć filmy, które uważam za zasługujące na miano sztuki (a nie mam 33 paluszków, jak niektórzy na tym forum ;) ), to nie krzyczę, że macie wszyscy podzielać moją opinię. Podoba się - proszę, miłego oglądania.

draco_volantus

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 1602
  • quid?
    • Zobacz profil
Odp: * Akademia Filmowa *
« Odpowiedź #28 dnia: Stycznia 24, 2007, 08:56:56 pm »
Cytuj
Ale mimo, że na palcach mogłabym policzyć filmy, które uważam za zasługujące na miano sztuki (a nie mam 33 paluszków, jak niektórzy na tym forum ;) ), to nie krzyczę, że macie wszyscy podzielać moją opinię. Podoba się - proszę, miłego oglądania.
znacz sztuki czy Sztuki?
Bo nawet ja nie policzę imho dobrych filmów na moich palcach  ;D
I want my coffee hot and best social media I was a part of brought back in my lifetime.

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13369
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Odp: * Akademia Filmowa *
« Odpowiedź #29 dnia: Stycznia 24, 2007, 09:45:18 pm »
Anielo, próbowałem wyobrazić sobie Ciebie przywiązaną do Twojej wizji (ksiązki)... chlast się w gębę z lewej, poprawiam z prawej, marzenia, marzenia.... Wygladałaś jak...
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).