Znów powraca do mnie myśl, że Stanisław Lem, którego znałem osobiście, nie mógł być autorem np. „Solaris”, że te i inne najlepsze książki, wydane jako dzieła Stanisława Lema. musiał napisać ktoś inny, znacznie bardziej inteligentny i znacznie lepiej wykształcony niż ten Stanisław Lem poznany przez mnie w Krakowie w lecie roku 1996 i z którym Remuszko prowadził korespondencję. Ale to tylko taka moja hipoteza.
Pana hipoteza?
O ile wiem, podobną hipotezę nieco wcześniej wysunął niejaki Philip K. Dick:
https://lekturaobowiazkowa.pl/ksiazki/dick-lem-nie-istnieje-czyli-spisek-i-fbi/
Nie tylko P.K. Dick. Także Kandel to sugerował w „Two Meditations on Stanisław Lem‟ (
Science-Fiction Studies of November 1986, pp. 374-381).
Cytuję z mojej książki “Visions of the Future in the Writings of Stanisław Lem”:
“The second meditation by Kandel is titled „On Lem’s ‘Fiasco’‟ (...). At this point I note only Kandel’s classification of Lems, as given in the introduction to this meditation. Kandel defines the following Lems:
1. The philosophical-detective:
Śledztwo -
Opowieści o pilocie Pirxie -
Katar;
2. The straight-philosopher-essayist:
Dialogi -
Summa technologiae;
3. The silly-but-politically-bitter-satirist:
Dzienniki gwiazdowe -
Pokój na Ziemi;
4. The literary critic:
Filozofia przypadku -
Fantastyka i futurologia;
5. The sophisticate who plays on the edge of fiction and non-fiction:
Doskonała
próżnia -
Wielkość urojona -
Prowokacja;
6. The carefree comedian-of-science:
Bajki robotów -
Cyberiada;
7. The („mainstream‟ or „genre‟) science fiction writer (defined by Kandel as “Lem's first public „voice‟”):
Człowiek z Marsa -
Astronauci -
Eden -
Solaris -
Fiasko.”
Oczywiste jest, a co wyraźnie tu Kandel sugeruje, że jeden człowiek nie byłby stanie napisać tak różnych dzieł. Zastanawia także ogromna różnica w jakości pomiędzy, nie tak przecież odległymi w czasie powieściami jak bardzo tandetny
Człowiek z Marsa i artystycznie niemalże doskonały
Szpital Przemienia a także ogromna już różnica w jakości pomiędzy np.
Dialogami czy
Summą a praktycznie wszystkim, co Lem wydał w „wolnej” Polsce, czyli po roku 1989 (See my paper „The Decline of Stanisław Lem‟ presented at the Conference “Contemporary Literature” (Study Group for Literature of the Twentieth Century and Beyond, British Association for Slavonic and East European Studies) at Mansfield College (Oxford) in September 2008).
Teraz trochę więcej po angielsku: „See
Science-Fiction Studies vol. 23 (1996), p. 310 for an exchange of letters between Lem and Rottensteiner. Those letters not only provide some kind of evidence of Rottensteiner's authorship of many works officially signed by Lem alone, but also shed some light on the so-called ‘Lem Affair’‟.
Także wiadomo jest, że znani autorzy posługują się, szczególnie pod koniec kariery, tzw. ghostwriters, którzy piszą za nich książki oraz że znane są, także w SF ,„duety” autorskie takie jak np. Bracia Strugaccy, Boruń-Trepka, Asimov-Silverberg czy też Clarke-Lee. Możliwe jest więc, że jacyś „ghostwriters” czyli po naszemu „pisarze-widma” (Zemek? Tomasz Lem?) pisali te późniejsze „dzieła” Lema (razem z nim albo nawet i bez niego) i stąd też ta ich coraz to gorsza jakość.