To był input;)
To było w duchu skeczu o politykach z nowego naboru, którzy przemawiali do siebie nowo ponanymi, trudnymi słowy - i jak jeden drugiemu coś zarzucił, to ten drugi powiedział "ale proszę mnie nie amputować!"
Nie wiem maziek - te dywagacje nieco przypominają rozmowę o istnieniu boga – i to ja mam udowodnić, że on jest
Ty się trzymasz jednej ścieżki, którą widzisz na Ziemi
Wcale się jej nie trzymam. Owszem, prywatnie sądzę, że rozwój chemii i termodynamiki jest obecnie na takim poziomie, że pomysły o zastąpieniu węgla krzemem, powstania życia w innym rozpuszczalniku niż woda, czy w ogóle jego powstanie w środowisku bardziej dynamicznym (temperatura itp.) nie znajduje za bardzo punktu zaczepienia w tych naukach. Nie stanowi to oczywiście wykluczenia, ale dziwnym by było, gdyby w środowisku bogatym w węgiel i najlepszy rozpuszczalnik życie powstało z bardziej ekskluzywnych składników, bo po prostu jest tego mniejsze prawdopodobieństwo. A kto będzie pierwszy, ten zeżre całą zupę pierwotną i te bardziej ekskluzywne formy nie zdążą powstać. A z kolei nie bardzo widać mechanizmy, równie potencjalnie twórcze, które mogłyby dać początek życiu w jakichś zupełnie odjechanych warunkach.
Ryby wzięłabym w cudzysłów - właśnie to trudno powiedzieć jak rozwinęłoby się podwodne inteligentne życie - trudno powiedzieć czy myśleliby o locie w kosmos.
No dobra, ale generalnie mówimy o cywilizacjach, które rozwinęły technikę do poziomu lotu w kosmos. Absolutnie nie zaprzeczam, że może być cała masa żywych światów, które z takich czy innych względów do tego progu nie dojdą. Ale przecież jak mówię o "huczeniu od inteligencji" to mam na myśli to co napisałem - co najmniej nadawanie radiem, jak nie błyskanie gwiazdami.
Właśnie ja twierdzę, że to niemożliwe - żeby dały cywilizację techniczną "jak ludzka". Dlaczego pająki miałby chcieć lecieć do gwiazd i rozwijać program kosmiczny? Może skoncentrowałyby wysiłki na innych projektach?
Nie wiem, czy chciałyby. Po prostu nie wierzę w budowę cywilizacji technicznej przez gatunek nie myślący koncepcyjnie i nie wychodzący tym myśleniem poza koleiny. To jest raczej niemożliwe, bo co miałoby napędzać postęp? Jego historia to historia prób nieraz mocno oderwanych od (zdawałoby się) realiów. Żeby uprawiać technikę trzeba ją sobie wyobrazić.
JAle wtedy byłaby jednorodność cywilizacyjna i nie byłoby rozmowy o tej" jak ludzka" tylko "jak zwykła, kosmiczna"
Trudno powiedzieć. Przypuszczam, że ludzie będą chyba chcieli, przynajmniej na początku, zachować pozory "normalnego człowieczeństwa". Ale możliwe, to jest pytanie, czy jak ktoś odpowiednio mocno zmądrzeje, to już bardziej nie można i czy jak ktoś jest już taki mądry, to się różni czymś od kogoś tak samo mądrego.
Jasne. Nie napisałeś, że humanoidalne, ale taka, która ma tożsamą technikę czyli np. ma naszego Morse'a:)
To czym by się różniła od humanoidalnej? Jeśli nawet język podobny?
Możliwe własnie, że poza historią i cechami nabytymi niczym. To znaczy pytasz trochę jakbyś pytała, czy jest inne twierdzenie Pitagorasa
. Przypuszczalnie jest jedno i cywilizacja, która dojdzie do budowy rakiet pozna to i inne twierdzenia. Pozna też przypuszczalnie fizykę i będzie sobie zdawała sprawę, jakimi środkami mogłaby się porozumieć w kosmosie, jeśli by chciała. O ile zdekodowanie sygnału może być trudne lub niemożliwe, o tyle jego wykrycie poprzez analizę statystyczną raczej łatwe.
Nie bardzo rozumiem jak gwiazdy miałyby być życiem?
Chyba raz w Dialogach był taki dialog, a dwa było takie opowiadanie, o naukowcu, co stworzył amebę z plazmy - z takim właśnie wnioskiem. I ta ameba krótką chwilę, ze względu na szybką utratę energii przez promieniowanie, żyła i próbując się ratować lazła przed siebie i popaliła wszystko dookoła, zdaje się, że jednym uczonym nawet, ale nie pomne. Chyba, że mi sie plącze i ta ameba to nie Lem, możliwe.
@LA - uważam, że nazywanie mechanizmu CRISPR ewolucją Lamarckowską to grube nadużycie
. Bakteriofagi wstrzykują materiał genetyczny, który ma się zespolić z genomem bakterii (na tym polega zakażenie). Bakteriofagi tak po prostu działają jak strzykawki inżyniera genetyka - a CRISPR wyewoluował prawdopodobnie z tego, że u zainfekowanych bakterii, które przeżyły, zostawało trochę "śmieci" po agresorze. Trochę jakby mówić, że jest ewolucją lamarckistowską to, że jak się mocno napromieniuje siewki roślin, to większość zginie, ale kilka przeżyje z jakimiś nowymi mutacjami i będzie można je rozmnożyć - tak wciąż tworzy się nowe odmiany roślin. Nie ma tu tego elementu, że jak żyrafa wyciąga szyję, to szyja jej się robi troch dłuższa i tę cechę przekazuje potomstwu.