Wraz z przerwaniem ciągłości istnienia kończy się egzystencja danej osobowości. Kopie są odrębnymi osobowościami niezależnie od tego, kiedy zostaną stworzone.
Też tak trochę mi sie wydawało..ale nie do końca!
Nie ma tak łatwo. Paradoks istnieje nadal. Kopie kopiami ale co z jedynym oryginałem?
A jak nie mamy "przerwania ciągłości istnienia"? Tylko "zawieszenie ciągłości istnienia"?
Na nanosekundę , rok , milion lat czy całą wieczność?
Skąd mamy wiedzieć, czy nasze istnienie jest procestm ciągłym czy dyskretnym? Materia ma budowe ziarnistą, energia występuje w kwantach , a co wiemy o "istnieniu jako takim"?
Może ciągłość to nasze wrażenie a obiektywnym podłożem bytu są jakieś porcje czasu?
Wtedy nie miałaby znaczenia długość przerwy o ile nie byłaby zauważalna subiektywnie przez świadomość.
Można byłoby rozłożyć człowieka na cząstki i po dowolnym czasie złożyć tego samego- tak jak to robi materia i przyroda utrzymując ciągłość istnienia i świadomość przez kilkadziesiąt lat życia Tworu biologicznego- systemu rozmaitych atomów pierwiastków chemicznych jakim są nasze ciała.
W jaki sposób za pomocą automatycznych reakcji chemicznych we wszystkich komórkach organizmu powstaje taki układ, który nieprzerwanie istnieje- cokolwiek to znaczy, przez przynajmniej kilkadziesiąt lat?
Nie wiem co to moze być przerwa w ciągłości istnienia, jeżeli mamy cały czas do czynienia z jednym i tym samym zespołem atomów zorganizowanych w strukturę organizmu oryginału. Chyba żadna przerwa nic dla niego nie znaczy. Operacje medyczne, wymiana atomowa w metabolizmie , transplantacje narządów, utraty swiadomosci i odzyskanie z powrotem świadczą właśnie o odwracalności istnienia TEGO SAMEGO człowieka.
Prosto teraz w skrócie:
Rozkładamy człowieka na atomy i z tych samych części składamy z powrotem.
Będzie ten sam- otworzy oczy i przeżyje?
Skąd mamy wiedzieć czy podstawą jarzącej się świadomości i tym sposobem Istnienia nie są właśnie takie procesy błyskawicznego rozłączania i łączenie atomów w reakcjach biochemicznych każdego organizmu łącznie z reakcjami w mózgach?
Jakoś to musi zachodzić. Atomy nie sterczą statycznie przytwierdzone na zawsze do tych samych miejsc. A istnienie nie zapada się w nicość pomimo takich dyskretnych nanosekundowych przerw. Do czasu, kiedy struktura nie jest w stanie odbudowywać sie i po kilkudziesięciu latach - następuje zabranie Istnienia z "tego świata".
Nieodwracalne tylko przez zbytnie nagromadzenie pomyłek i błędów ślepej bezintencjonalnej natury, nie dającej sobie rady z ciągłym PONOWNYM ustawianiem atomów tam gdzie trzeba.