Bez namysłu i bez lęku
Idzie poprzez lasu gąszcze
Śnieg mu skrzypi pod stopami
Wiatr mu włosy smaga biczem
Lecz lek rosnie, mysl tezeje
Czy w skarpetach ma juz chrzaszcze
I czy zeby z komarami
Da sie wytrzec nawet bliczem?
Daj mu Boże z życia flaszki
upić wiele haustem szybkim
daj skosztować lekkiej fraszki
i rzuć na zagrychę grzybki
Niech nie pęta się wśród pluskiew
I nie cierpi biczem smagan
Niechby jadł pierogi ruskie
bo na suchość to pomaga
I przemożne dłoni drżenie
gdy sprzedaje swe łachmany
daj mu o Ty, co stworzenie
dałeś, Panie niepoznany!