Jak zaciekawiony przeczytałem, gość, któren wymyślił te śledzie, przesłał ich beczułkę Bismarckowi. Kancler mu odpisał, że bardzo smaczne i podziękował. Gość wysłał mu drugą beczułkę z zapytaniem, czy wobec tego może je nazwać a la Bismarck. I kancler mu drugi raz, osobiście odpowiedział, że tak. Dziś to ciężko, bo pojawiłyby się domysły, kto za to wziął, i ile, i gdzie to wykazał. Co do cyrku to jeszcze 20 lat temu cyrk to było coś, jak zajechał do mojej wsi. Dziecium w przedszkolach bilety rozdawali (tylko tatuś musiał potem sobie kupić). Był wielbłud i żyraf.
PS ciekawe natomiast, że pobieżnie patrząc internet nie zna czegoś takiego jak "śledż a la Bülow". Ni po polskiemu, ni po angielskiemu, czy po niemieckiemu. Rzadko coś ginie tak na śmierć (a może wstrętne to w smaku było?). Hm, ciekawe, co na to mówi stara kuchnia polska bądź Ćwierciakiewiczowa (prędzej).