Polski > Lemosfera

Film "Solaris"

(1/17) > >>

dzi:
Z pewnym takim lękiem zakladam ten thread ale w pozostale trzy o Solaris chyba naprawde nie sa na temat filmu...

Zatem, co myslicie o filmie Solaris? Niedawno przeczytalem ksiazke, mysle nad obejrzeniem filmu, co o tym myslicie?

Deckard:
A co jeszcze nie widziałeś?

Deckard:
Cóż, ja boleję nad tym, że nie widziałem wersji Tarkowskiego :'(. Za to widziałem wersję Soderbergh'a i bardzo mi się podobała. Dobra muzyka, która odpowiednio budowała klimat. Clooney zagrał moim zdaniem świetnie. I mimo, że nie jest to ekranizacja  na jaką czekam, czyli będąca w miarę wierną adaptacją książki, to bardzo mi się film podobał.
Na razie tyle.

dzi:
musze skas skolowac... w ogole nie jestem obyty w filmach...

Terminus:
   No więc, dzi, o którym filmie mówisz?  
Bo jak tu wspomniano sa dwie wersje:

[*] Andrieja Tarkovskiego, ZSSR, 1972 (http://www.stopklatka.pl/film/film.asp?fi=8718)
[*]  Stevena Soderbergha, USA, 2002 (http://www.stopklatka.pl/film/film.asp?fi=7364).
[/list]

  Jeśli nie widziałeś to to naprawdę duży błąd, radzę czym prędzej to naprawić:)
  Ja osobiście widziałem obydwie wersje i jestem wielkim fanem zarówno pierwszej jak i drugiej.
  Temat ten dosyć mocno wyeksploatowaliśmy w forum anglojęzycznym, ale nie widzę powodu by sobie tego nie powtórzyć.

  Otóż ogólnie rzecz biorąc oba filmy są świetne. Zarówno Tarkovski jak i Sodenbergh mają uczuciowy stosunek do filmów (tj. chcę przez to powiedzieć że jakkolwiek jedno i drugie dzieło jest wybitnie intelektualistyczne, lecz kładziony jest duży nacisk na uczucia Kelvina), jednakże obaj skupili się na innych wątkach.

Tarkovski bardzo rozbudował treść, wprowadził nowe postaci (rodzice Kelvina itp.), zmienił także zakończenie.
Soderbergh zakończenie także zmienił, postaci jednak nie dodał. Za to rozszerzył wątek miłości Kelvina do jego żony, dodając retrospekcje ich dotyczące i nadając im niepowtarzalny klimat.
Film nabiera przez to niepowtarzalnej głębi. Z kolei Tarkovski, jak to mówią, ,,zrobił z tego film Tarkovskiego''. (A jest to reżyser zaprawdę wybitny, to jest... niestety, był.) Nadał filmowi niesłychanie monumentalny charakter.

 Rosyjska wersja była jak na owe czasy i możliwości superprodukcją, dlatego też jak łatwo się domyśleć jest mniej atrakcyjna wizualnie. Jednak w moim mniemaniu jest to raczej atut.
 Może napiszę wprost, że gdybym miał wybrać jedną z tych dwóch ekranizacji jako swoją faworytkę, to byłby to Tarkowski. (Żeby było jasne).
  Oczywiście jako że film Soderbergha bardzo mi się podoba, nie chcę z niego także rezegnować. Najchętniej widziałbym jakiś kolaż obu tych filmów :) Szkoda, że to raczej niemożliwe.

  Na pewno jesze rozwiniemy tę dyskusję, jednakże już teraz można dać krótką charakteryzację.
Soderbergh - więcej uczuć i nastroju, film krótszy niż rosyjski.
Tarkovski - film długi, więcej intelektualizmu (poprzez wypowiedzi głównych bohaterów, często filozoficznie brzemienne).

  Myślę że taki antybeletrysta jak dzi wybierze raczej werjsę Tarkovskiego.

  Aha, jeszcze jedno, oba filmy nie są raczej łatwe (chwała Bogu...). Rosyjski jest chyba trudniejszy. (Jednak Ameryka to Ameryka :)   ).

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

Idź do wersji pełnej