Autor Wątek: Solipsyzm - pogląd niepodważalny?  (Przeczytany 95522 razy)

Czas

  • Junior Member
  • ***
  • Wiadomości: 70
    • Zobacz profil
Re: Solipsyzm - pogląd niepodważalny?
« Odpowiedź #60 dnia: Stycznia 16, 2011, 06:01:39 pm »
Szmery bajery. Po pierwsze, chyba Ci się pokićkało z tymi "jeśli".

Nic mi się nie pokićkało. Może jedynie to, że nie potrzebnie użyłem "jeśli" przed 'a->b'. Więc inaczej: a->b <=> ~(a i ~b). Inaczej - niemożliwa jest wpółprawdziwość i współfałszywość zdań 'a->b' i 'a i ~b. Oznacza to, że prawdziwość pierwszego jest możliwa tylko przy fałszywości drugiego. Jeśli wtedy prawdziwe jest ~b, to fałszywe musi być a, a więc ~a jest prawdziwe.

Implikację a->b można też wprost zapisać jako: '~a lub b'. Jak widać to drugie zdanie jest fałszywe kiedy a i ~b. Jeśli zatem a->b i ~b, to ~a.

Cytuj
Ale mniejsza. Po drugie, nie mam świadomości niemożliwości "aby było inaczej", jako że wiem, iż istnieją rozmaite logiki, w których jedne formułki obowiązują, a inne nie. W logice klasycznej obowiązuje prawo wyłączonego środka, a w logice kwantowej - nie. Więc tak (lub owak) nie musi być "we wszelkim możliwym świecie" - to tylko złudzenie początkujących.

Po pierwsze dyskusje o tym jak rozumieć metafizyczne reperkusje teorii fizyki kwantowej są w toku. Stwierdzenie, że skoro teoria zawiera elementy logiki nieklasycznej, to tak działa świat jest co najmniej mocno dyskusyjne. Szczególnie w przypadku tak "filozoficznej" teorii, która zaczyna włączać jako element znaczący sam fakt obserwacji.

Jest całkiem możliwe, że pod fizyką kwantową działa inny poziom fizyki, który wszelkie te paradoksy tłumaczy. Oczywiście - i takie stanowisko prezentował np. Heisenberg - nawet jeśli istnieje takowy poziom, to z samej fizyki kwantowej wynika, że jest on niedostępny, należy zatem przyjąć, że po prostu tak działa świat. Tyle, że to kwestia wiary. Bzdurą jest zatem stwierdzenie, że "Ty wiesz", iż istnieją inne logiki (tj. jakoby wiesz, że świat nie musi się słuchać praw logiki klasycznej). Jedyne co wiesz, to fakt, że istnieją rachunki formalne odmienne od logiki klasycznej i że niektóre z nich znajdują zastosowanie w nauce.

Zabawne jest to, iż jest to w jakiejś mierze analogiczne, do problemu prostego kijka w wodzie. Kiedy go widzisz: jest krzywy; kiedy go dotykasz, jest prosty. Gwałci to prawo sprzeczności. Można więc uznać, że to świat działa wbrew temu prawu i kijek jest w dwóch stanach na raz (można się też wystarać o jakąś nieklasyczną logikę opisującą tego typu zjawiska). Tylko, gdybyśmy tę zasadę odrzucili, nie powstałaby nauka. Sytuacja ta stawia nas wobec faktu, że albo odrzucamy tę zasadę, albo nie. Jeśli nie, to uznajemy, że możliwe są sprzeczne postrzeżenia, ale nie sprzeczność rzeczywistości. I stąd wnioskujemy kijek jako stale prosty. Jako teoretyczny konstrukt, który jest rozwiązaniem równania naszych możliwych doświadczeń.

Po drugie jest jedna ciekawa rzecz związana z wszelkimi tego typu problemami: zakładanie logiki nieklasycznej i cały proces tworzenia teorii (w tym wykorzystujących te nieklasyczne rachunki formalne) odbywa się w ramach logiki klasycznej. I to jest właśnie fakt, który pomijasz: że myśląc w rachunku nieklasycznym zawsze ostatecznie myślisz klasycznie. Więc nie - nie masz pojęcia o tym, czy i czym mogłaby być inna logika.

Cytuj
Co to jest "nicość", skoro można ją sobie wyobrazić?
Pustka to nie nicość. Wyobrazenie pustki jest naiwnym wyobrażeniem przestrzeni bez materii. I niby jaka prawidłowość "jest"? Co to w ogóle znaczy?

Interesujące, nicość to nie pusta przestrzeń. W życiu bym na to nie wpadł. Mógłbym zapytać skąd wiesz, że nicość to nie pustka, skoro nie wiesz co to nicość. Ot taka czysta złośliwość w odpowiedzi na stwierdzenia sugerujące, że nie pojmuję oczywistości tego, że rozmawiamy o niejasnych pojęciach. Co oznacza "jest"? Już Ci napisałem. Zakładając, że nie ma nic, jeśli następnie (tak, wiem, nie ma czasu) ma być coś, coś musi być według zasad. Innymi słowy: już w perspektywie nicości, nie wszystko jest możliwe.

Cytuj
Ta. Niech tu Terminus wpadnie, to będziesz inaczej śpiewał.

Bardzo statystyczne podejście, nie ma co. No, a popularność platonizmu wśród matematyków, ot tak sobie, nieco złośliwe wbrew Terminusowi i Twoim kpinom, jest po prostu takim małym statystycznym faktem.

Cytuj
Sorry, ale totalne to mogą być najwyżej głupoty. A obiektywność (prawda) są wewnętrzną zależnością przyjętego sytemu rozumowania.

Niesamowite. Jak rozumiem, to jest właśnie przykład totalnej głupoty? Stwierdzasz bowiem totalność, samemu sobie tym samym przecząc. I w dodatku nie przyszło Ci do głowy, że właśnie o tę totalność chodzi.

Żeby istniała wewnętrzna zależność jakiegokolwiek systemu rozumowania, w tym rachunków nieklasycznych, żeby istniała tak rozumiana prawda, u podstaw musi leżeć logika klasyczna. Inaczej nie ma mowy o żadnym rozumowaniu. Przynajmniej o wyobrażalnym dla człowieka rozumowaniu.

Odrzuć chociażby zasadę sprzeczności i dowodzisz sobie dowolnego zdania:

a i ~a
a
a lub c (mogę włączyć c, bo alternatywa i tak będzie prawdziwa)
~a
więc c (bo alternatywa była prawdziwa)

W gruncie rzeczy i to rozumowanie to bełkot, ale tak już jest jak się odrzuca zasade niesprzeczności. Możesz sobie zakładać, że w teorii kwantowej może być:

a i (b1 lub b2 lub b3...) prawdziwe
(a i b1) lub (a i b2) lub (a i b3)... fałszywe

Tylko jak już to zakładasz, to ograniczasz to do jakichś zjawisk, wyciągasz z tego wnioski, prowadzisz eksperymenty i stosujesz rozmaite rozumowania, wszystkie w... logice klasycznej. A zapewne i tak się okaże, że paradoksy fizyki kwantowej wiążą się z jakimiś utajonymi metafizycznymi rozstrzygnięciami w matematyce.

Cytuj
Chciałoby się rzec, że każdy ma swoją metafizykę - w tym temacie przewinęło się juz ich kilka. Metafizyka jako "inne rzeczywistości", metafizyka religijna, metafizyka metodologii naukowej, metafizyka "teleologiczno-sensowna", i jeszcze parę innych, jakby poszukać. A to są rzeczy tak rózne, jak jajko na twardo i tropicamidum.

Nie, metafizyka to pewna dziedzina sądów. To o czym piszesz, to są rozstrzygnięcia metafizyczne. Pytanie o możliwość metafizyki, należy rozumieć, za Kantem, jako pytanie o rozstrzygalność sądów z tej dziedziny.

To co napisałem stwierdza zaś, że można sobie uznawać absurdalność zajmowania się metafizyką jako dziedziną sądów nierozstrzygalnych (w czym lubują się np. scjentyści), tylko warto pamiętać, że branie na wiarę konkretnych rozstrzygnięć metafizycznych leży też u podstaw np. działalności naukowej. I jeśli nawet nie możemy rozstrzygnąć prawdziwości lub fałszu sądów metafizycznych, to warto mieć ich świadomość, oraz świadomość tego, gdzie takich rozstrzygnięć dokonujemy na wiarę.
« Ostatnia zmiana: Stycznia 16, 2011, 09:52:13 pm wysłana przez Czas »

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16083
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: Solipsyzm - pogląd niepodważalny?
« Odpowiedź #61 dnia: Stycznia 16, 2011, 11:51:59 pm »
tu idzie o akt świadomości i jego konsekwencje na gruncie najbardziej podstawowym: doświadczenie siebie jest jedynym, którego nie sposób zakwestionować.

Hoko, generalnie z przyjemnością czytam to jak podważasz to co Czas do wierzenia podaje, ale to jednak da się zakwestionować.

Pozwolę sobie tu pojechać Wikipedią, bo tą razą - jakimś cudem - podaje nawet konkretne cytaty:

A jednak da się sensownie argumentować nawet przeciw cogito – uczynił to David Hume w Traktacie o naturze ludzkiej: "co do mnie, to gdy wnikam najbardziej intymnie w to, co nazywam moim ja, to zawsze napotykam na jakąś poszczególną percepcję. (...) Nie mogę nigdy uchwycić mego ja bez jakiejś percepcji i nie mogę nigdy postrzegać nic innego niż percepcje. (...) mogę zaryzykować i twierdzić, że reszta ludzi to nic innego niż wiązka i zbiór percepcji, które następują po sobie z niepojętą szybkością i znajdują się w nieustannym stanie płynnego ruchu."

Nie wynika stąd co prawda, że ja nie istnieje, a jedynie, że nie możemy stwierdzić jego istnienia z cała pewnością – jednak kartezjańskie cogito traci swą moc. Jest do pomyślenia, że ja jest postrzegającym siebie postrzeganiem, a nie istniejącą substancją.

Immanuel Kant argumentował z kolei, że cogito jest tautologią – kartezjańskie myślenie jest jednoznaczne z istnieniem i jako takie nie może samo siebie potwierdzać.

Inna krytyka cogito znajduje się u Fryderyka Nietzschego: "co do przesądu logików: (...) myśl przychodzi gdy >>ona<< chce, nie gdy >>ja<< chcę. Jest to zatem fałszerstwem istotnego stanu rzeczy, gdy się powiada: podmiot >>ja<< jest warunkiem orzeczenia >>myślę<<. Myśli się: lecz, że to >>się<< jest właśnie owym dawnym słynnym >>ja<<, jest to, łagodnie mówiąc, jedynie przypuszczeniem, twierdzeniem, żadną zaś miarą >>bezpośrednim pewnikiem<<".

Podobną myśl wyraził już w latach 1793-1796 Georg Christoph Lichtenberg: "Znamy jedynie istnienie naszych doznań, przedstawień i myśli. Należałoby mówić "myśli", tak jak mówi się "grzmi" (w oryginale: es denkt i es blitzt). Powiedzieć cogito oznacza powiedzieć już za wiele, jeśli tylko tłumaczy się to słowo przez ja myślę. Założenie, postulat Ja jest potrzebą praktyczną". W XX wieku myśl Lichtenberga cieszyła się sporym zainteresowaniem wśród filozofów Koła Wiedeńskiego, a Moritz Schlick postulował jej podniesienie do rangi "najwyższej zasady psychologii".

http://pl.wikipedia.org/wiki/Cogito_ergo_sum

(Nb. jednym z nie tak wielu plusów dukajowego "Lodu" jest popularyzacja tej krytyki.)
« Ostatnia zmiana: Stycznia 16, 2011, 11:58:35 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Re: Solipsyzm - pogląd niepodważalny?
« Odpowiedź #62 dnia: Stycznia 17, 2011, 12:37:22 am »
Chłopaki tak się zawzięli w kwestionowaniu wszystkiego, że zakwestionowali samych siebie :)
A cytaty smakowite. Tym niemniej, gdyby nie zacne nazwiska nadające im słuszna wagę, pomyślałbym - bełkot (przynajmniej o niektórych, typu wejrzałem w samego siebie i nie widzę...)
 Taki już prosty jestem :)

Tym niemniej Hoko, dałem ci setkę, więc nie wymigasz się chyba Maźkowym "zgadzam się"? ;)
Wszak ...znajdzie się słowo na każde słowo, znajdzie się wiara na każdą wiarę.
Taka... piosenka dialektyczna.
http://www.youtube.com/watch?v=r1vZATm6pRk
« Ostatnia zmiana: Stycznia 17, 2011, 12:40:35 am wysłana przez liv »
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana

Czas

  • Junior Member
  • ***
  • Wiadomości: 70
    • Zobacz profil
Re: Solipsyzm - pogląd niepodważalny?
« Odpowiedź #63 dnia: Stycznia 17, 2011, 03:37:13 am »
Hoko, generalnie z przyjemnością czytam to jak podważasz to co Czas do wierzenia podaje, ale to jednak da się zakwestionować.

To miło, że przyjemnie Ci się to czyta :)
Szkoda, że nie zauważasz, że to co sam przytaczasz, ja wcześniej sam piszę.

I warto byłoby zauważyć, że ja niczego nie daję do wierzenia. Nie wyznaję platonizmu, pokazuję psychologiczne napięcia stojące za tą filozofią. Reszta to są fakty:

- Faktem jest, że platonizm jest poglądem względnie popularnym wśród matematyków

- Faktem jest, że to, iż nieklasyczne logiki znajdują zastosowanie w teoriach naukowych nie oznacza, iż fizyka Wszechświata działa w sposób odpowiadający tym logikom

- Faktem jest, że sam "przewód" naukowy prowadzony jest w zgodzie z logiką klasyczną. Zastanów się: "zjawisko 'a' działa według praw nieklasycznych, dając takie, a takie wyniki takiego, a takiego eksperymentu, według takich, a takich prawideł". Rozumowanie o samej tej prawidłowości, metarozumowanie, jest już klasyczne. Falsyfikujesz takie hipotezy klasycznie. Itd. System nieklasyczny służy jak gdyby temu żeby przełożyć dane doświadczalne na system klasycznego "przewodu" naukowego.

Możesz np. stworzyć implikację, która będzie znaczyła równoważność. Tzn. a->b będzie równoważne klasycznemu a<=>b. Rozumowanie jednak, że jeśli w tym rachunku 'a->b' i 'b' to zarazem 'a', jest jakby zastosowaniem klasycznej implikacji na aksjomatach tego rachunku. Tzn. rozumowaniem: jeśli 'a' i 'b' są powiązane operatorem '->' i 'b' jest prawdziwe, to 'a' jest prawdziwe. Cały sens tego operatora jest wyznaczony takimi klasycznymi zależnościami. Jeśli mi pokażesz, że kiedykolwiek dzieje się inaczej, to przyznam, że się myliłem.

Jeśli się natomiast nie mylę, to właśnie klasyczna logika jest - przynajmniej dla człowieka - podstawą możliwości sensu i znaczenia, a więc także "prawdy" jako "wewnętrznej zależności przyjętego systemu rozumowania". I w tym sensie jest to ta "totalna obiektywność", która niektórych skłania ku platonizmowi.
« Ostatnia zmiana: Stycznia 17, 2011, 04:12:52 am wysłana przez Czas »

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16083
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: Solipsyzm - pogląd niepodważalny?
« Odpowiedź #64 dnia: Stycznia 17, 2011, 05:01:41 am »
Faktem jest, że to, iż nieklasyczne logiki znajdują zastosowanie w teoriach naukowych nie oznacza, iż fizyka Wszechświata działa w sposób odpowiadający tym logikom

Oczywiście, tym niemniej nie oznacza też, że Wszechświat działa w sposób przystajacy do logiki klasycznej - vide przywoływane zjawiska w skali kwantowej.

Ba, posunąłbym się tu do twierdzenia, że wszelkie logiki są raczej próbą opisu niż podstawami działania czegokolwiek. Że nie są iniczym istniejącym a'priori tylko tworzonym aposteriorycznie. Znaczy: to nie Wszechświat rzadzi się logiką, to logiki są tworzone by jak najlepiej opisać funkcjonowanie Wszechświata. A i tak zawodzą.

Faktem jest, że sam "przewód" naukowy prowadzony jest w zgodzie z logiką klasyczną.

Nawet jeśli - bo o ile wiem np. Azjaci wolą coraz częściej posługiwać sie w badaniach naukowych bardziej właściwą dla ich filozofii tzw. fuzzy logic (i do ekonomii bardziej pasuje, i w pracach nad AI zdaje sie być bardziej obiecująca) - to by tylko znaczyło że dla ludzkich (a może tylko euroatlantyckich) mózgów jest ona bardziej zrozumiała.

Jeśli się natomiast nie mylę, to właśnie klasyczna logika jest - przynajmniej dla człowieka - podstawą możliwości sensu i znaczenia, a więc także "prawdy" jako "wewnętrznej zależności przyjętego systemu rozumowania".

Tu trzeba dodać, że np. taoizm - jeden z najmocniejszych nurtów filozoficznych Chin, który wpłynął także silnie na buddyzm chan/zen programowo pogardza tym co w naszym kręgu kulturowym zwane jest logiką klasyczną, co nie przeszkadzało Chińczykom dokonać sporej ilości odkryć przed ludźmi z naszego kręgu kulturowego, a i dziś stanowić potęgę gospodarczą.

która niektórych skłania ku platonizmowi.

Skoro już bawiliśmy się w psychoanalizy (Ty np. poddawałeś - jak mawiają Czesi - psychoanalizmowi ;) wyindukowaną przez się zbiorową psychikę ateistów), to ja znów bym powiedział, że ku platonizmowi skłania raczej osobliwa pycha skłonna stawiać w centrum wszechrzeczy własny umysł, i mniemać, że jest on w stanie - w oderwaniu od empirii wręcz - robić za miarę wszechrzeczy.

Jak dla mnie pycha platonika niewiele (ilościowo raczej niż jakościowo) się różni od pychy solipsysty. (Zresztą stara encyklopedia PWNowska twierdzi wrpost, że solipsyzm jest skrajną postacią idealizmu filozoficznego). Jest to pycha, która gotowa zanegować praktycznie wszystko poza cogito i sumem. Ja już z dwojga złego wolę odwrotną negację, tą z tradycji Demokryta.
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

Czas

  • Junior Member
  • ***
  • Wiadomości: 70
    • Zobacz profil
Re: Solipsyzm - pogląd niepodważalny?
« Odpowiedź #65 dnia: Stycznia 17, 2011, 09:00:51 am »
Oczywiście, tym niemniej nie oznacza też, że Wszechświat działa w sposób przystajacy do logiki klasycznej - vide przywoływane zjawiska w skali kwantowej.

Oczywiście, że nie oznacza. Jest to jednak możliwe: mimo zjawisk w skali kwantowej. W każdym razie, z tego co się ogólnie orientuję, interpretacje fizyki kwantowej, pod tym właśnie względem, są różne. Chociaż rzeczywiście przeważa stanowisko, iż nieklasyczny rachunek odpowiada tutaj rzeczywistości.

Cytuj
Ba, posunąłbym się tu do twierdzenia, że wszelkie logiki są raczej próbą opisu niż podstawami działania czegokolwiek. Że nie są iniczym istniejącym a'priori tylko tworzonym aposteriorycznie. Znaczy: to nie Wszechświat rzadzi się logiką, to logiki są tworzone by jak najlepiej opisać funkcjonowanie Wszechświata. A i tak zawodzą.

Jednak Wszechświat jakoś funkcjonuje. Nie posuniesz się chyba do twierdzenia, że nawet potencjalnie nie jest możliwy opis jego działania.

Cytuj
Nawet jeśli - bo o ile wiem np. Azjaci wolą coraz częściej posługiwać sie w badaniach naukowych bardziej właściwą dla ich filozofii tzw. fuzzy logic (i do ekonomii bardziej pasuje, i w pracach nad AI zdaje sie być bardziej obiecująca) - to by tylko znaczyło że dla ludzkich (a może tylko euroatlantyckich) mózgów jest ona bardziej zrozumiała.

Jak już mówiłem. Mi się wydaje, że wszelkie to halo z pasowaniem do innych mózgów, to błędna interpretacja. Mam wrażenie, że kiedy tworzy się nieklasyczną logikę, to jej system wyjaśnia się albo przy użyciu logiki klasycznej, albo innej nieklasycznej logiki, która z kolei znajduje takie wyjaśnienie.

Jak by to ująć. Po prostu operatory i aksjomaty mogą prowadzić do nieklasycznych konsekwencji, ale to że w ogóle możemy rozumować o tym do jakich prowadzą konsekwencji, wynika z tego, że stosujemy rozumowania klasyczne.

Mówiąc żartobliwie: możesz przyjąć, iż Michał zjadł ciastko i je ma (czyli coś absurdalnego), ale oznacza to, że i jest najedzony i nie musi wydawać kolejnej kasy. Możesz założyć, że ciastko które ma chociaż je zjadł, zjedzone kolejny raz będzie trujące. To jednak oznacza, że jak je zje, to się otruje. Że tak samo otruje się Marysia, jeśli go spróbuje. Jak chcesz sprawdzić, czy Michał zjadł ciastko, to karmisz go nim po raz drugi i sprawdzasz, czy po 5 minutach jeszcze dyszy ;)

Z jakieś perspektywy przecież musimy mówić, czy np. system jest niesprzeczny.

Cytuj
Tu trzeba dodać, że np. taoizm - jeden z najmocniejszych nurtów filozoficznych Chin, który wpłynął także silnie na buddyzm chan/zen programowo pogardza tym co w naszym kręgu kulturowym zwane jest logiką klasyczną, co nie przeszkadzało Chińczykom dokonać sporej ilości odkryć przed ludźmi z naszego kręgu kulturowego, a i dziś stanowić potęgę gospodarczą.

Tak, tylko, że jak się czyta chińskich myślicieli, to są nadzwyczaj logiczni (w klasycznym sensie) w swoich rozumowaniach.

Cytuj
Skoro już bawiliśmy się w psychoanalizy (Ty np. poddawałeś - jak mawiają Czesi - psychoanalizmowi ;) wyindukowaną przez się zbiorową psychikę ateistów), to ja znów bym powiedział, że ku platonizmowi skłania raczej osobliwa pycha skłonna stawiać w centrum wszechrzeczy własny umysł, i mniemać, że jest on w stanie - w oderwaniu od empirii wręcz - robić za miarę wszechrzeczy.

Nie sądzę żeby takie za tym stały odczucia. Owszem istnieje czynnik taki, iż uważają, że możliwe jest poznanie czystych idei. Jednak zarazem występuje fascynacja światem tych idei, jako właśnie czymś nieskazitelnym, niezniszczalnym, wiecznym, co nad nas wyrasta, bo jest odkrywane. Natomiast ktoś kto nie wyznaje platonizmu, a jest skrajnym scjentystą, będzie uważał, że nauka może właściwie wszystko, a jest wyłącznym dziełem człowieka. Nie wiem która z tych dwóch skrajności bardziej się pyszni. Ta, która stwierdza, że odkrywamy harmonię świata, czy ta, która stwierdza, że gwałcimy świat łopata nauki ;)
« Ostatnia zmiana: Stycznia 17, 2011, 09:17:52 am wysłana przez Czas »

Hoko

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 2961
    • Zobacz profil
Re: Solipsyzm - pogląd niepodważalny?
« Odpowiedź #66 dnia: Stycznia 17, 2011, 02:04:09 pm »
Hobbes, pokpiwając sobie trochę z Kartezjusza, stwierdził: Spaceruję, więc jestem. I stwierdzenie to wcale nie jest mniej głębokie niż myśl Kartezjusza. Czy więc spacerowanie zakłada język? Bo jeśli w jakikolwiek sposób moge siebie odczuć, to znaczy, że jestem. To jest swoista tautologia - z sentencji Kartezjusza nie dowiadujemy się niczego nowego, co nie kryłoby się już wcześniej w każdym z członów wypowiedzi z osobna. Język to sprawa wtórna, tu idzie o akt świadomości i jego konsekwencje na gruncie najbardziej podstawowym: doświadczenie siebie jest jedynym, którego nie sposób zakwestionować.

Oczywiście, że stwierdzenie Hobbesa jest mniej głębokie. W to, że się spaceruje można wątpić, co sam dalej podkreślasz: doświadczenie siebie jest jedynym, którego nie sposób zakwestionować. Doświadczanie czynności chodzenia nie jest owym bezpośrednim doświadczaniem siebie. Jako żarcik, całkiem zabawne.

Język - według interpretatorów Wittgensteina - nie jest tu właśnie sprawą wtórną. Chodzi o to, że doświadczanie siebie (to już jest mylnym sformułowaniem) nie zawiera pojęcia "ja" jako podmiotu różnych doświadczeń. "Ja" - z ich punktu widzenia - jako podmiot różnych doświadczeń wytwarza się w przeciwstawieniu siebie innym umysłom i światu, tak samo jak język. Żeby zatem mówić o "ja" jako podmiocie, trzeba już mieć język i trzeba by istnieli inni ludzie i świat. W innym wypadku skończymy na zwykłym, momentalnym odczuciu: "coś myśli się".

Nie o to idzie. Rzecz poniekąd uściślił Q, cytując Hume'a. Akt postrzegania (percepcji) może dotyczyć tak samo myślenia, jak i spacerowania. To akt świadomości, akt percepcji jest pierwotny, myślenie, a z nim język, tudzież owo "ja", przychodzą później. Co widać doskonale choćby w psychologicznych badaniach małych dzieci, u których we wczesnym okresie świadomość "ja" nie występuje w ogóle. "Ja" jest więc swego rodzaju konstruktem procesów psychicznych - czy dla świadomości koniecznym, czy po prostu tutaj warunkowanym ewolucyjnie, tego nie wiadomo. Stawiam na to drugie. Więc to już "ja" jest wtórne dla percepcji. Takoż język - który wg tego , co napisałeś, można by traktować jako związany z "ja", wg mnie jednak jest on od "ja" wcześniejszy (dzieci używają języka, nie mając jeszcze wykształconego pojęcia "ja").

Cytuj

Jak ująłby to Russell: jeśli chce się wątpić w świat, należy też - konsekwentnie - wątpić, że istnieje coś poza momentalnym doświadczeniem, w to, że jest się jakimś podmiotem doświadczeń dla którego istnieje jakaś przeszłość i przyszłość. Zarówno bowiem świat, jak i podmiot jest wnioskowany. Jeśli wątpimy w jedno jako jedynie wnioskowane, powinniśmy tak samo wątpić i w drugie.


I o tym właśnie mowa. Ten pierwotny i podstawowy akt percepcji to właśnie owo momentalne doświadczenie - to musi być doświadczenie "siebie" w tym sensie, że akt percepcji zakłada istnienie bytu percepującego. Nie musi być to jednak świadomość "ja".

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16083
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: Solipsyzm - pogląd niepodważalny?
« Odpowiedź #67 dnia: Stycznia 17, 2011, 03:31:23 pm »
Nie posuniesz się chyba do twierdzenia, że nawet potencjalnie nie jest możliwy opis jego działania.

Posunę się do twierdzenia, że istnieją opisy jego działania lepsze - tzn. bardziej przystawalne do faktów - od innych. Nie zaryzykowałbym jednak tezy, że którykolwiek opis będzie przystawalny idealnie.

Mam wrażenie, że kiedy tworzy się nieklasyczną logikę, to jej system wyjaśnia się albo przy użyciu logiki klasycznej, albo innej nieklasycznej logiki, która z kolei znajduje takie wyjaśnienie.

Dobra. Tylko czy jeśli czytamy np. "Solaris" w amerykańsko-angielskim przekładzie z francuskiego przekładu z polskiego, to znaczy, że jest on de facto amerykańsko-angielski?

Mówiąc żartobliwie: możesz przyjąć, iż Michał zjadł ciastko i je ma (czyli coś absurdalnego)

Ano absurdalnego z punktu widzenia logiki klasycznej, dla innych logik absurdalne to być nie musi.

Tak, tylko, że jak się czyta chińskich myślicieli, to są nadzwyczaj logiczni (w klasycznym sensie) w swoich rozumowaniach.

No nie wiem. Logika klasyczna zamiast takiego znaku:

wydałaby raczej taki:

(I to najlepiej z grubą, CZERWONA liną podziału pośrodku.)

Nie sądzę żeby takie za tym stały odczucia. Owszem istnieje czynnik taki, iż uważają, że możliwe jest poznanie czystych idei. Jednak zarazem występuje fascynacja światem tych idei, jako właśnie czymś nieskazitelnym, niezniszczalnym, wiecznym, co nad nas wyrasta, bo jest odkrywane.

Czyli to "ukojenie w obiektywności" o którym pisałeś (i to posuniete dalej niż u materialistycznego ateisty)? ;)

(W dodatku ta obiektywność  -na oko - b. subiektywnie wykoncypowana...)

Natomiast ktoś kto nie wyznaje platonizmu, a jest skrajnym scjentystą, będzie uważał, że nauka może właściwie wszystko, a jest wyłącznym dziełem człowieka. Nie wiem która z tych dwóch skrajności bardziej się pyszni. Ta, która stwierdza, że odkrywamy harmonię świata, czy ta, która stwierdza, że gwałcimy świat łopata nauki ;)

Nauka może wszystko? O,nie wiem skąd taka teza. Ja słyszałem raczej, że Nauka jest b. mizernym i niedoskonałym narzędziem, ale lepszego nie mamy.
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

Hoko

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 2961
    • Zobacz profil
Re: Solipsyzm - pogląd niepodważalny?
« Odpowiedź #68 dnia: Stycznia 17, 2011, 03:38:43 pm »

Cytuj
Ale mniejsza. Po drugie, nie mam świadomości niemożliwości "aby było inaczej", jako że wiem, iż istnieją rozmaite logiki, w których jedne formułki obowiązują, a inne nie. W logice klasycznej obowiązuje prawo wyłączonego środka, a w logice kwantowej - nie. Więc tak (lub owak) nie musi być "we wszelkim możliwym świecie" - to tylko złudzenie początkujących.

Po pierwsze dyskusje o tym jak rozumieć metafizyczne reperkusje teorii fizyki kwantowej są w toku. Stwierdzenie, że skoro teoria zawiera elementy logiki nieklasycznej, to tak działa świat jest co najmniej mocno dyskusyjne. Szczególnie w przypadku tak "filozoficznej" teorii, która zaczyna włączać jako element znaczący sam fakt obserwacji.
Nadużywasz pojęcia "metafizyka". Co niby ma być "metafizycznego" w w teorii kwantów? W sensie metodologicznym nie ma w tym nic więcej aniżeli w przypadku teorii klasycznych. Z tego, że mechanika kwantów nie współgra z naszymi "życiowymi wyobrażeniami", będącymi tworem doraźnych warunków środowiskowych, nic nie wynika w sensie metafizyki - która w Twojej wypowiedzi barwi się nieomal religijnie.
Po wtóre, nie napisałem, że "tak działa świat". Owszem, twierdzę, że na poziomie kwantów świat tak właśnie działa, ale na innym poziomie może działać inaczej - więc, by sparafrazować Twoją pretensję, uważam że twierdzenie "skoro teoria zawiera elementy logiki klasycznej, to tak działa świat" - jest co najmniej mocno dyskusyjne. Zaś fakt obserwacji jest znaczącym elementem nie tylko w mechanice kwantów, dziedzin takich jest coraz więcej, i jest to fakt stricte metodologiczny, a nie tylko "filozoficzny".

Cytuj
Jest całkiem możliwe, że pod fizyką kwantową działa inny poziom fizyki, który wszelkie te paradoksy tłumaczy.
Owszem. Jest również całkiem możliwe, że pod fizyką kwantową nic nie działa, albo działa coś, co nie tylko nic nie tłumaczy, ale jeszcze bardziej komplikuje. Możliwości jest wiele, tylko że niewiele z nich, jako możliwości, wynika. Dla przywiązanych do tradycji mogą one być jednak jakim takim pocieszeniem.

Cytuj
Oczywiście - i takie stanowisko prezentował np. Heisenberg - nawet jeśli istnieje takowy poziom, to z samej fizyki kwantowej wynika, że jest on niedostępny, należy zatem przyjąć, że po prostu tak działa świat. Tyle, że to kwestia wiary. Bzdurą jest zatem stwierdzenie, że "Ty wiesz", iż istnieją inne logiki (tj. jakoby wiesz, że świat nie musi się słuchać praw logiki klasycznej). Jedyne co wiesz, to fakt, że istnieją rachunki formalne odmienne od logiki klasycznej i że niektóre z nich znajdują zastosowanie w nauce.
Że świat na pewnym poziomie nie słucha logiki klasycznej, sam stwierdziłeś - mając co prawda pocieszenie w nadziei, że jednak coś jest pod spodem. Na dzień dzisiejszy nie ma jednak żadnych danych po temu - na dzień dzisiejszy świat na poziomie kwantowym rządzi się swoimi prawami, za nic mając klasyczne pretensje. Tak mówi nauka; kto chce się pocieszać, niech się pociesza w filozofii czy religii, czy w McDonaldzie. Na dzień dzisiejszy to Twoje pretensje są kwestią wiary, nie moje. A jak się paradygmat zmieni, też nie będę płakał, bo do żadnego logicznego systemu nie jestem emocjonalnie przywiązany, a widziałem już tyle, że zaakceptować potrafię każdy.


Cytuj
Zabawne jest to, iż jest to w jakiejś mierze analogiczne, do problemu prostego kijka w wodzie. Kiedy go widzisz: jest krzywy; kiedy go dotykasz, jest prosty. Gwałci to prawo sprzeczności.

Kpisz czy o drogę pytasz?

Cytuj
Po drugie jest jedna ciekawa rzecz związana z wszelkimi tego typu problemami: zakładanie logiki nieklasycznej i cały proces tworzenia teorii (w tym wykorzystujących te nieklasyczne rachunki formalne) odbywa się w ramach logiki klasycznej. I to jest właśnie fakt, który pomijasz: że myśląc w rachunku nieklasycznym zawsze ostatecznie myślisz klasycznie. Więc nie - nie masz pojęcia o tym, czy i czym mogłaby być inna logika.

Myślę klasycznie, bo do takiego myślenia przygotowała mnie ewolucja. Ale jak się zagłębisz w ludzkiej komedii, to i nie raz znajdziesz myślących nieklasycznie - na najrozmaitsze sposoby. Z reguły maja oni mniejsze szanse na przeżycie i zostawienie swoich genów... ale to dygresja. Nasze myślenie to wytwór świata, w jakim żyjemy. Gdyby małpoludom do przetrwania były potrzebne reakcje na bodźce ze świata kwantów, to i sposób myślenia mielibyśmy inny. Ale nie były potrzebne, więc mamy jaki mamy. To, jak myślimy, nie mówi nic o świecie jako takim, lecz tylko jest instrukcją działania potrzebną do przeżycia w konkretnej kosmicznie niszy środowiskowej. Niektórym to bardzo trudno pojąć.

Zdefiniuj mi co rozumiesz przez "rachunek formalny" i "logika", bo raz gadasz, że jakoś tam zakładam logikę nieklasyczną, potem, że nie mam pojęcia o innych logikach (chyba nieklasycznych?), mieszasz do tego trzy po trzy te rozmaite rachunki, aż przestaję łapać, o co Ci chodzi.

Cytuj
Cytuj
Co to jest "nicość", skoro można ją sobie wyobrazić?
Pustka to nie nicość. Wyobrazenie pustki jest naiwnym wyobrażeniem przestrzeni bez materii. I niby jaka prawidłowość "jest"? Co to w ogóle znaczy?

Interesujące, nicość to nie pusta przestrzeń. W życiu bym na to nie wpadł. Mógłbym zapytać skąd wiesz, że nicość to nie pustka, skoro nie wiesz co to nicość.

Ot taka czysta złośliwość w odpowiedzi na stwierdzenia sugerujące, że nie pojmuję oczywistości tego, że rozmawiamy o niejasnych pojęciach. Co oznacza "jest"? Już Ci napisałem. Zakładając, że nie ma nic, jeśli następnie (tak, wiem, nie ma czasu) ma być coś, coś musi być według zasad.

Dlaczego? A co niby stoi na przeszkodzie, by zasady powstały wraz z "czymś"?


Cytuj
Cytuj
Ta. Niech tu Terminus wpadnie, to będziesz inaczej śpiewał.

Bardzo statystyczne podejście, nie ma co. No, a popularność platonizmu wśród matematyków, ot tak sobie, nieco złośliwe wbrew Terminusowi i Twoim kpinom, jest po prostu takim małym statystycznym faktem.

To sobie zakpię jeszcze raz: dwieście lat temu większość matematyków to były osoby wierzące, nieraz głęboko, w chrześcijańskiego Boga. Tyle warta Twoja statystyka.


Cytuj
Cytuj
Sorry, ale totalne to mogą być najwyżej głupoty. A obiektywność (prawda) są wewnętrzną zależnością przyjętego sytemu rozumowania.

Niesamowite. Jak rozumiem, to jest właśnie przykład totalnej głupoty? Stwierdzasz bowiem totalność, samemu sobie tym samym przecząc.
Dlaczego?

Cytuj
Żeby istniała wewnętrzna zależność jakiegokolwiek systemu rozumowania, w tym rachunków nieklasycznych, żeby istniała tak rozumiana prawda, u podstaw musi leżeć logika klasyczna. Inaczej nie ma mowy o żadnym rozumowaniu. Przynajmniej o wyobrażalnym dla człowieka rozumowaniu.

W tym sęk cały. Są ludzie i są ludzie.


Cytuj
A zapewne i tak się okaże, że paradoksy fizyki kwantowej wiążą się z jakimiś utajonymi metafizycznymi rozstrzygnięciami w matematyce.
Rany boskie, jak się Term dowie... Ciebie tu czasem nie nasłali ci z Opoki? Ty sobie w ogóle zdajesz sprawę z poetyki tego zdania?


Cytuj
Cytuj
Chciałoby się rzec, że każdy ma swoją metafizykę - w tym temacie przewinęło się juz ich kilka. Metafizyka jako "inne rzeczywistości", metafizyka religijna, metafizyka metodologii naukowej, metafizyka "teleologiczno-sensowna", i jeszcze parę innych, jakby poszukać. A to są rzeczy tak rózne, jak jajko na twardo i tropicamidum.

Nie, metafizyka to pewna dziedzina sądów. To o czym piszesz, to są rozstrzygnięcia metafizyczne. Pytanie o możliwość metafizyki, należy rozumieć, za Kantem, jako pytanie o rozstrzygalność sądów z tej dziedziny.

A dlaczego za Kantem? Dlaczego nie za Husserlem? Albo za Quinem?  Będę wredny i będę rozumiał za Quinem... W końcu przyjecie tego, że rozumuje się za tym lub za owym też będzie wyborem metafizycznym, ani lepszym, ani gorszym - wystarczy tylko ustalić sobie odpowiednie kryteria wartościowania... które też są metafizyczne. Czyli: subiektywne. I o to właśnie nam wszystkim chodzi.

« Ostatnia zmiana: Stycznia 17, 2011, 04:03:24 pm wysłana przez Hokopoko »

Hoko

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 2961
    • Zobacz profil
Re: Solipsyzm - pogląd niepodważalny?
« Odpowiedź #69 dnia: Stycznia 17, 2011, 03:42:52 pm »
No nie wiem. Logika klasyczna zamiast takiego znaku:

Bingo. Logiki są również warunkowane kulturowo. Z czego wynika np. fakt, że Azjaci mają znacznie mniej problemów z przyjęciem paradoksów mechaniki kwantów, bo to rozróżnienie na prawdę i fałsz nie jest w tamtych kulturach tak oczywiste.

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16083
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: Solipsyzm - pogląd niepodważalny?
« Odpowiedź #70 dnia: Stycznia 17, 2011, 04:12:13 pm »
Myślę klasycznie, bo do takiego myślenia przygotowała mnie ewolucja.

O nie. Ty i ja myślimy tak, bo jesteśmy tworami ewolucji, biologicznej i kulturowej. Czas myśli klasycznie, bo obiektywny (czy w tym obiekcie jest subiekt?) ład Wszechświata przezeń mówi  ;D.

Rany boskie, jak się Term dowie...

Ja też coraz bardziej tęsknię za wpadającym tu jak burza Termem... Zwł w tym kontekście.::)

Ciebie tu czasem nie nasłali ci z Opoki?

Niestety, sam ze statreka.peela przyszedł (widać za często tam niniejsze Forum za przykład dawałem). To mój stary towarzysz świętych bojów o wyższość kapitana Picarda, nad resztą kapitanow wszechświata serialowego.

Bingo.

Staram się ;)

Logiki są również warunkowane kulturowo.

Ba, nawet w naszym kręgu kulturowym istnieją - za prof. Świderkówną - dwie definicje prawdy. Helleńska - prawda jako wierne odbicie rzeczywistości opisem; oraz hebrajska - prawda jako opis, który jest najlepszą podporą w życiowej praktyce. Kreacjonizm np. powstał z bezmyślnego rzutowania helleńskiej definicji prawdy na - postulowaną religijnie - prawdziwość przekazu biblijnego ("prawdziwość" postulowaną w znaczeniu hebrajskim).

Z czego wynika np. fakt, że Azjaci mają znacznie mniej problemów z przyjęciem paradoksów mechaniki kwantów, bo to rozróżnienie na prawdę i fałsz nie jest w tamtych kulturach tak oczywiste.

Owszem, a np. hinduski termin maya - wraz z reperkusjami, oczywista - powoduje, że wszystkie paradoksy wirtualizmu, do których roztrząsania nam trza było Dicka i Lema, oni tam - w Indiach - w kulturowym bagażu noszą od wieków.
« Ostatnia zmiana: Stycznia 17, 2011, 05:06:42 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

Hoko

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 2961
    • Zobacz profil
Re: Solipsyzm - pogląd niepodważalny?
« Odpowiedź #71 dnia: Stycznia 17, 2011, 04:19:04 pm »
Chłopaki tak się zawzięli w kwestionowaniu wszystkiego, że zakwestionowali samych siebie :)
A cytaty smakowite. Tym niemniej, gdyby nie zacne nazwiska nadające im słuszna wagę, pomyślałbym - bełkot (przynajmniej o niektórych, typu wejrzałem w samego siebie i nie widzę...)
 Taki już prosty jestem :)

Kiedyś filozofy tak gadali. Zresztą dzisiaj gadają jeszcze mniej zrozumiale, aczkolwiek bardziej uczenie.

Cytuj
Tym niemniej Hoko, dałem ci setkę, więc nie wymigasz się chyba Maźkowym "zgadzam się"? ;)
Wszak ...znajdzie się słowo na każde słowo, znajdzie się wiara na każdą wiarę.
Taka... piosenka dialektyczna.
http://www.youtube.com/watch?v=r1vZATm6pRk

Zgadzam się  :)

Czas

  • Junior Member
  • ***
  • Wiadomości: 70
    • Zobacz profil
Re: Solipsyzm - pogląd niepodważalny?
« Odpowiedź #72 dnia: Stycznia 18, 2011, 10:03:30 am »
Nie o to idzie. Rzecz poniekąd uściślił Q, cytując Hume'a. Akt postrzegania (percepcji) może dotyczyć tak samo myślenia, jak i spacerowania. To akt świadomości, akt percepcji jest pierwotny, myślenie, a z nim język, tudzież owo "ja", przychodzą później. Co widać doskonale choćby w psychologicznych badaniach małych dzieci, u których we wczesnym okresie świadomość "ja" nie występuje w ogóle. "Ja" jest więc swego rodzaju konstruktem procesów psychicznych - czy dla świadomości koniecznym, czy po prostu tutaj warunkowanym ewolucyjnie, tego nie wiadomo. Stawiam na to drugie. Więc to już "ja" jest wtórne dla percepcji. Takoż język - który wg tego , co napisałeś, można by traktować jako związany z "ja", wg mnie jednak jest on od "ja" wcześniejszy (dzieci używają języka, nie mając jeszcze wykształconego pojęcia "ja").

Ależ właśnie dokładnie o to idzie. Kartezjusz bowiem wyciągnął "ja" z aktu percepcji.

Stwierdzenie Hobbesa jest tu o tyle mylące, gdyż odnosi się też poniekąd do tego czego jest to percepcja (czynności chodzenia), kiedy stwierdzenie "myślę" ma właśnie oznaczać tę bezpośredniość: myślę nie o czymś (w sensie rozważania), tylko po prostu myślę. Świadomość - jakakolwiek - jest bezpośrednia. Mniejsza z tym.

Tak więc Kartezjusz wyciągnął "ja" z tej bezpośredniości, a tego "ja" w niej nie ma. Kartezjusz nigdzie nie dowodzi "ja", zakłada je w tej bezpośredniości.

Według interpretatorów Wittgensteina "ja" jest natomiast językowe i pochodne do "ty". Pochodne względem innych umysłów i świata. Nie można więc dokonać tego typu wątpienia, że istnieje tylko "ja" jeśli się wcześniej nie założy innych umysłów i świata. Wątpienie to - w stylu kartezjańskim - jest więc, według nich, wewnętrznie sprzeczne. Przynajmniej taki tok rozumowania przypuszczam; tak czy owak to imho w żaden sposób nie uderza w solipsyzm.

Cytuj
I o tym właśnie mowa. Ten pierwotny i podstawowy akt percepcji to właśnie owo momentalne doświadczenie - to musi być doświadczenie "siebie" w tym sensie, że akt percepcji zakłada istnienie bytu percepującego. Nie musi być to jednak świadomość "ja".

Niczego innego od samego początku nie piszę.

Czas

  • Junior Member
  • ***
  • Wiadomości: 70
    • Zobacz profil
Re: Solipsyzm - pogląd niepodważalny?
« Odpowiedź #73 dnia: Stycznia 18, 2011, 11:08:27 am »
Nadużywasz pojęcia "metafizyka". Co niby ma być "metafizycznego" w w teorii kwantów?

Oczywiście, że nie nadużywam. Co ma być metafizycznego w konsekwencjach teorii kwantów? Już sam fakt, że oznacza ona, iż na pewnym poziomie świat jest probabilistyczny ma tutaj ogromne konsekwencje. Wywraca do góry nogami całe pojmowanie rzeczywistości.

Metafizyka to - już według Arystotelesa - "nauka o bycie" w najogólniejszym sensie, a więc o jego naturze. Poza tym nauka o pierwszych przyczynach, ale to można pominąć.

Więc oto raptem byt świata jaki bezpośrednio znamy okazuje się być uśrednieniem losowych zjawisk na niższym poziomie. Jeśli dla Ciebie nie ma to metafizycznych konsekwencji, to nie wiem co ma mieć. Jak stwierdził Einstein, który z tymi konsekwencjami nie mógł się pogodzić: "Bóg nie gra w kości" (mając na myśli oczywiście nie jakąś teologię, a metafizykę: podstawową naturę rzeczywistości). Okazuje się, że jednak gra. Zarazem okazuje się, że rzecz tak podstawowa dla myślenia jakim go znamy, jak logika klasyczna, raptem staje się podejrzana: być może świat w samej istocie działa według innego "rachunku". O współczesnej fizyce wprost się wręcz mówi, że weszła na teren metafizyki. Podejrzewam, że po prostu błędnie rozumiesz ten termin.

Cytuj
Po wtóre, nie napisałem, że "tak działa świat". Owszem, twierdzę, że na poziomie kwantów świat tak właśnie działa, ale na innym poziomie może działać inaczej - więc, by sparafrazować Twoją pretensję, uważam że twierdzenie "skoro teoria zawiera elementy logiki klasycznej, to tak działa świat" - jest co najmniej mocno dyskusyjne.

Co to ma znaczyć, że na poziomie kwantów działa tak, a na innym inaczej. Tj. nielosowo? To niemożliwe. Losowość może się uśrednić, ale zdeterminowanie nie może przejść w losowość, może najwyżej dawać złudzenie losowości (dokładnie jak losowa w pewnej mierze wydaje się gospodarka, w istocie jednak jest zdeterminowana, tylko niemożliwa do ogarnięcia).

Stąd osoby, które nie chcą się zgodzić na naturę zjawisk kwantowych dowodzą np. możliwości własności ukrytych. Które po uwzględnieniu znoszą losowość na poziomie kwantowym. To jednak nie znaczyłoby, że nagle rachunki dotyczące poziomu kwantów, tak jak są obecnie przeprowadzane, przestałyby działać.

Musisz rozróżnić rachunek probabilistyczny (nawet niezbędność tego rachunku) od probabilizmu metafizycznego. Gospodarka (również np. pogoda) zmusza nas do stosowania rachunków probabilistycznych, w istocie jest jednak zdeterminowana; o porządku kwantowym mówi się, że jest probabilistyczny metafizycznie tj. ze swej natury. I o to się rzecz rozchodzi, a nie o to, czy probabilistyczne rozumowania dobrze do poziomu kwantowego przystają.

Cytuj
Zaś fakt obserwacji jest znaczącym elementem nie tylko w mechanice kwantów, dziedzin takich jest coraz więcej, i jest to fakt stricte metodologiczny, a nie tylko "filozoficzny".

I co z tego, że nie jest jedynie filozoficzny? Skoro wprowadza do nauki dyskusje, które od wieków toczą się na arenie filozofii, np. dyskusję między idealizmem, a realizmem, odnoszącą się do tego, czy fakt poznania może stanowić - w jakimś sensie - rzeczywistość.

Znowu stosujesz jakieś nie mające sensu powiązania: fakt obserwacji można było uwzględniać zawsze. Oczywistym jest, że fakt obserwacji może np. wpływać na wyniki badań psychologii, albo w etologii. Kawki, dajmy na to, przejawiają inne zachowania związane z pożywaniem się, kiedy mają świadomość, iż są obserwowane. Tylko to ma się absolutnie nijak, do związków między obserwacją, a jej wynikiem w teorii kwantowej.

Cytuj
Owszem. Jest również całkiem możliwe, że pod fizyką kwantową nic nie działa, albo działa coś, co nie tylko nic nie tłumaczy, ale jeszcze bardziej komplikuje. Możliwości jest wiele, tylko że niewiele z nich, jako możliwości, wynika. Dla przywiązanych do tradycji mogą one być jednak jakim takim pocieszeniem.

Nie chodzi o żadne przywiązanie do tradycji, ale o możliwość wywrócenia do góry nogami całego pojmowania natury rzeczywistości, stąd próby upewnienia się, czy nie da się tego sprowadzić do "naturalnych" kategorii.

Cytuj
Że świat na pewnym poziomie nie słucha logiki klasycznej, sam stwierdziłeś - mając co prawda pocieszenie w nadziei, że jednak coś jest pod spodem.


Błędnie rozumiesz: pod spodem. Albo zjawiska kwantowe są nieklasyczne, albo nie są. Właśnie to pod spodem może rozstrzygnąć, że są takie tylko pozornie, więc nie są. Ta nieklasyczność wiąże się z nieokreślonością i losowością tych zjawisk. Ta może być natomiast pozorna.

Obrazowo: gdybyś był na statku kosmicznym, który na zasadzie obrotu wytwarza sztuczną grawitację, ale nie byłbyś w stanie wyjrzeć poza statek tj. pojąć, że jesteś na jakimś statku, zmiany grawitacji mogłyby wydawać Ci się losowe. Tym czasem byłoby zupełnie inaczej.

Można to sobie uzmysłowić jeszcze prościej: rzeczywistość jest tworzona przez komputer podłączony do Twojego mózgu. W tej rzeczywistości badasz jakieś zjawisko, które zdaje się być losowe metafizycznie. Jednak nie jest, stoi za nim komputer. Tak jak za zjawiskami kwantowymi, może stać deterministyczny proces.

Cytuj
Na dzień dzisiejszy nie ma jednak żadnych danych po temu - na dzień dzisiejszy świat na poziomie kwantowym rządzi się swoimi prawami, za nic mając klasyczne pretensje. Tak mówi nauka; kto chce się pocieszać, niech się pociesza w filozofii czy religii, czy w McDonaldzie. Na dzień dzisiejszy to Twoje pretensje są kwestią wiary, nie moje.


To nie są żadne pretensje. Sądzę raczej, że takie samozadowolenie płynące z zastosowania brzytwy Ockhama jest zabawne i ma charakter pretensji. Charakter pretensji świeżo nawróconego niepalącego do palących.

To jest w pełni zrozumiałe praktycznie; fizyk teoretyk nie musi się zastanawiać, czy świat tak działa w istocie, kiedy teraz zajmuje się jakimś konkretnym kwantowym problemem. Natomiast nie jest zrozumiałe w żadnym innym sensie. Człowiek ma pełne prawo się zastanawiać, a ci fizycy, którzy rozważają nie drobne problemiki, lecz gonią za nowymi, całościowymi teoriami, po prostu z natury się takimi rzeczami zajmują. Stąd takie dyskusje nie są nieobecne i w pełni naturalne.

Zawsze tak jest, że interpretacja teorii się ustala, tej teorii jeszcze się nie ustaliła, dyskusje wciąż są żywe. Zważywszy na rewolucyjną naturę problemu: prawdopodobnie ustali się dopiero wtedy, kiedy jakaś inna teoria ostatecznie liczne kwestie rozstrzygnie.

Cytuj
A jak się paradygmat zmieni, też nie będę płakał, bo do żadnego logicznego systemu nie jestem emocjonalnie przywiązany, a widziałem już tyle, że zaakceptować potrafię każdy.

Niektórzy działają w paradygmacie, inni zmieniają paradygmaty, jeszcze inni lubią sobie o tym pogdybać.

Cytuj
Kpisz czy o drogę pytasz?

Nie, mówię całkiem serio. Problem kijka w wodzie dotyczy tego, że można sobie wyobrazić modelową sytuację, w której nie mógłby być rozstrzygnięty. Jego rozstrzygnięcie polega bowiem na zastosowaniu danych wziętych skądinąd, a te mogłyby nie być dostępne. Dodatkowo jest to taki śmieszny problem, że stawia kwestię tego, iż dane empiryczne mogą być błędne, a zarazem rozstrzygnięty może być jedynie za pomocą danych empirycznych.

Cytuj
Nasze myślenie to wytwór świata, w jakim żyjemy. Gdyby małpoludom do przetrwania były potrzebne reakcje na bodźce ze świata kwantów, to i sposób myślenia mielibyśmy inny. Ale nie były potrzebne, więc mamy jaki mamy. To, jak myślimy, nie mówi nic o świecie jako takim, lecz tylko jest instrukcją działania potrzebną do przeżycia w konkretnej kosmicznie niszy środowiskowej. Niektórym to bardzo trudno pojąć.

Jak tak Cię czytam, to Tobie jest wielce trudno niektóre kwestie pojąć. Teraz będziesz mi dowodził oczywistość tego, iż człowiek jest wynikiem ewolucji i jako takie jest przystosowany do radzenia sobie z otaczającym światem na poziomie niekwantowym, w tym do myślenia w sposób odpowiadający temu poziomowi? Poproszę większy banał.

Chodziło mi o coś zupełnie innego. O stosunek myślenia klasycznego do nieklasycznego. Skoro myślimy klasycznie, a możemy stosować logiki nieklasyczne, stawia to ciekawy problem tego, jaka w istocie jest natura logik nieklasycznych.

Cytuj
Zdefiniuj mi co rozumiesz przez "rachunek formalny" i "logika", bo raz gadasz, że jakoś tam zakładam logikę nieklasyczną, potem, że nie mam pojęcia o innych logikach (chyba nieklasycznych?), mieszasz do tego trzy po trzy te rozmaite rachunki, aż przestaję łapać, o co Ci chodzi.

Co tu definiować? Powiedz mi co jest niejasne, to Ci powiem o co mi chodzi. ( o ile sam to wiem) :)

Cytuj
Dlaczego? A co niby stoi na przeszkodzie, by zasady powstały wraz z "czymś"?

To stoi na przeszkodzie, że np. implikacja, jak już ustalą się zasady, zakłada, że jak jest zasada "a" i wiąże się ona w sposób "x" z zasadą "b", więc jeśli "a" to "b w sposób x", jeśli nie "b w sposób x" to nie "a". Jest więc, w jakimś niejasnym sensie, podłożem jakichkolwiek zasad.

Innymi słowy: to, że w ogóle mają być jakieś zasady jest już jakoś "logiczne". Niemożliwy jest całkowity "bełkot" rzeczywistości. Dlaczego jest niemożliwy, skoro nie ma nic?

I zaznaczam, że ja tutaj tylko pokazuję drogę rozumowań pewnej części platoników.

Cytuj
To sobie zakpię jeszcze raz: dwieście lat temu większość matematyków to były osoby wierzące, nieraz głęboko, w chrześcijańskiego Boga. Tyle warta Twoja statystyka.

To ja sobie zakpię jeszcze raz: platonizm współcześnie istnieje, pomijając religijne tratatatam, właściwie dzięki matematykom. Bo w tym środowisku jest względnie popularny. Sporo matematyków jest platonikami. Przeprowadzano takie wywiady.

Ciebie to jakoś boli, czy jak? To co powiesz na to, że Einsteina można podejrzewać o pitagoreizm tj. konotacje z ideą, że ostatecznie istnieją same liczby i związki między nimi.

Cytuj
Dlaczego?

Dlatego, że sam stwierdzasz totalną obiektywność: że prawda jest wewnętrzną zależnością systemu rozumowania.

Poza tym, skoro tak jest, to jako że ten system zawsze jest możliwy, prawda ta jest totalna. Przecież o tym właśnie mówi platonizm. Platonizm, to nie twierdzenie, że istnieją jedynie kwadraciki i trójkąciki geometrii euklidesowej.

Platonizm bierze się stąd, że jak się przyjmie pewien system zależności S, to odnośnie jakiegoś prawdziwego zdania x w tym systemie, nie może być inaczej niż x. System ten jest potencjalnie możliwy (jako możliwy do uruchomienia sens zawsze istnieje) i zawsze pewne stwierdzenia są w nim prawdą. Więc, jako całość odniesień, jest to prawda absolutna.

Inaczej: nie może istnieć rzeczywistość, w której zdanie x w systemie S nie byłoby prawdą. W sensie potencji, jest to faktem również "w nicości". I platonizm to pogląd, który uważa, że musi istnieć jakaś podstawa tej prawdy, jakieś podłoże sensów możliwych.

Oczywiście ukrytym założeniem tej filozofii jest to, że nie wszystko jest możliwe. Na to - jak widzę - nie chcesz się zgodzić. Twoje prawo. Nie widzę jednak nic absurdalnego w tym, że ktoś może uważać inaczej; że ktoś może sądzić, iż można coś opisowo pomyśleć, a nie jest to możliwe, bo byłoby czystym, samoznoszącym się bełkotem.

Cytuj
W tym sęk cały. Są ludzie i są ludzie.

W tym cały sęk: gdyby logika nieklasyczna nie była przekładalna na klasyczne rozumowania, nie dałaby się np. ująć w języku programowania (który operuje strukturami klasycznymi). A da się. Ot ci inni ludzie, heh.

W gruncie rzeczy, to jest świetne. Gdybym np. z powodów humanistycznych dowodził, że ludzkie rozumowanie angażuje poziom kwantowy, to pewnie byś się sprzeciwił. Tutaj jednak twierdzisz, że nie tylko w przekładzie, ale w istocie człowiek może rozumować nieklasycznie. Do tego musiałby mieć mózg, który działa w takiej fizyce.

Cytuj
Rany boskie, jak się Term dowie... Ciebie tu czasem nie nasłali ci z Opoki? Ty sobie w ogóle zdajesz sprawę z poetyki tego zdania?

Poczytaj o Cantorze, poczytaj o Godlu, poczytaj o dyskusjach wokół ich teorii, wtedy porozmawiamy. Tobie się chyba wydaje, że nauka nie ma nic wspólnego z filozofią. Czas by zejść na ziemię.


Cytuj
A dlaczego za Kantem?

A dlatego za Kantem, że on nie przewartościowywał pojęcia tego, czym jest metafizyka i rozważał możliwość rozstrzygalności jej sądów.
« Ostatnia zmiana: Stycznia 19, 2011, 01:18:44 am wysłana przez Czas »

Czas

  • Junior Member
  • ***
  • Wiadomości: 70
    • Zobacz profil
Re: Solipsyzm - pogląd niepodważalny?
« Odpowiedź #74 dnia: Stycznia 18, 2011, 02:06:09 pm »
Posunę się do twierdzenia, że istnieją opisy jego działania lepsze - tzn. bardziej przystawalne do faktów - od innych. Nie zaryzykowałbym jednak tezy, że którykolwiek opis będzie przystawalny idealnie.

Praktycznie. Ok, jesteśmy niedoskonali. Czy potencjalnie też żaden by nie mógł przystawać?

Cytuj
Dobra. Tylko czy jeśli czytamy np. "Solaris" w amerykańsko-angielskim przekładzie z francuskiego przekładu z polskiego, to znaczy, że jest on de facto amerykańsko-angielski?

Kiedy czytasz książkę w przekładzie z a, na b, to oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, żebyś nauczył się myśleć w a. Można więc przypuszczać, że języki te są wyrazem jakiejś głębszej struktury, przejawem, modyfikacją.

Jeśli logika nieklasyczna ma być porządkiem całkowicie różnym, niż logika klasyczna, to można pytać czy możliwy byłby przekład. Przekład jest - zdaje się - nie tylko możliwy, ale nieustannie faktycznie stosowany. Chyba, że nie jest to wcale przekład!

Pytanie zatem, czy logiki nieklasyczne - przynajmniej takie, jak je stosujemy - nie są po prostu modyfikacją logiki klasycznej, albo czegoś czego modyfikacją jest również logika klasyczna, ale niczego istotnie nam obcego.

Z teorii kwantów wysuwa się np. wnioski o możliwości myślenia niealgorytmicznego. Tym czasem człowiek myśli algorytmicznie. Jeśli istnieje jakaś rzeczywiście nieklasyczna logika, to czy przypadkiem nie musiałaby być ona niealgorytmizowalna (tj. rozumowania w jej ramach, być takie)? Logiki nieklasyczne, jakie znamy, nie są - zdaje się - takie.

Procedura wykonywania w nich rozumowań, to - jak już pisałem - coś jak przeprowadzanie klasycznych czynności na ich aksjomatach. To jak programowanie. Możesz, używając w pełni klasycznych operatorów, stworzyć sobie funkcję, która będzie zwracała prawdę jeśli wprowadzisz do niej argumenty: ~a i a. Możesz potworzyć różne takie funkcje. Możesz nawet używać tych funkcji na wynikach funkcji itd. Język w którym to robisz, nadajesz te znaczenia, jest jednak w pełni klasyczny. Tego co jest nieklasyczne: że możliwe jest a i ~a od wewnątrz nigdy w tym nie ma, jest tylko tego opis. Komputer nie może czegoś takiego przyjąć, nie może być w sprzecznym stanie. Po prostu. I tak samo jest z człowiekiem.

Być może więc takie logiki są jedynie klasycznymi opisami innych logik tj. jakby zewnętrznym, podbudowanym klasycznie, rozumowaniem o ich skutkach. Wszelkie te Twoje podejrzenia, że inni ludzie myślą jakoś zasadniczo inaczej, jak dla mnie są z tego względu czystą fikcją.

Pytanie natomiast o to, czy możliwa jest jakaś co do istoty odrębna logika, pozostaje nierozstrzygniętym, zważywszy, że wewnętrzna natura procesów kwantowych jest póki co zagadką. Fakt, że opis zakłada coś klasycznie niemożliwego, nie oznacza, że tak działa rzeczywistość. Tak jak fakty o jakich mówi teoria chaosu, nie oznaczają, że rzeczywistości o jakich mówi np. przewidywanie pogody (chociaż zmuszają nas do rachunków probabilistycznych), że te rzeczywistości są probabilistyczna metafizycznie, co do natury. Nie są, są zdeterminowane.

Nie przypadkiem pisałem o kijku do połowy zanurzonym w wodzie. Haokopoko to wyśmiał, ale nie przemyślał. W sytuacji związanej z takim kijkiem wzrok mówi: krzywy; dotyk: prosty. To jednak nie rzeczywistość dopuszcza sprzeczność, dwa stany przestrzennej formy kijka. To przejawy są sprzeczne. I skąd wiesz, że nieklasyczne wnioski płynące z teorii kwantowej nie mają w jakimś sensie analogicznej natury? Przecież z powodzeniem można sobie wyobrazić sytuację, która czyniłaby z tej metafory model rzeczywistości tj. sytuację w której nigdy nie możesz dotrzeć do rzeczywistej formy kijka i stwierdzić, że jest on prosty.

Cytuj
Ano absurdalnego z punktu widzenia logiki klasycznej, dla innych logik absurdalne to być nie musi.

Oczywiście, że musi. Tylko na innym poziomie. Jeśli sprzeczność zmiennych nie jest w takiej logice absurdem, to jest nim sprzeczność czegoś innego. Nie potrafimy się z tego wyzwolić, myśleć jakościowo inaczej. Nasz mózg nie przyjmuje sprzeczności inaczej niż: "załóżmy sprzeczność". Następnie traktuje ją jak nazwanie. Tak używamy logik nieklasycznych, nie inaczej. Oczywiście mówię o logikach, jako używanych rachunkach formalnych, nie o jakiejś przypuszczalnej innej logice w ramach której miałby działać np. poziom kwantowy.

Cytuj
No nie wiem. Logika klasyczna zamiast takiego znaku:

wydałaby raczej taki:

(I to najlepiej z grubą, CZERWONA liną podziału pośrodku.)

Pomijając fakt, że to mieszanie wyobraźni z rzeczywistymi rozumowaniami, nie ma nic w pierwszym znaku, co miałoby być jakoś "nieklasyczne", cokolwiek miałoby to znaczyć poza faktem, że logika klasyczna jest dwuwartościowa.

Cytuj
Czyli to "ukojenie w obiektywności" o którym pisałeś (i to posuniete dalej niż u materialistycznego ateisty)? ;)

Tak, w tym sensie tak jest :)

Cytuj
(W dodatku ta obiektywność  -na oko - b. subiektywnie wykoncypowana...)

Jak każda, jak każda. Jeśli według Ciebie konstrukty nauki są czymś obiektywnym, to ok. ale to nie uczyni tego faktem. Tak naprawdę obiektywność to zawsze mętne pojęcie. Można mówić o intersubiektywności: jako sprawdzalności. Wszystko inne, to filozofia ;)


Cytuj
Nauka może wszystko? O,nie wiem skąd taka teza. Ja słyszałem raczej, że Nauka jest b. mizernym i niedoskonałym narzędziem, ale lepszego nie mamy.

To teza scjentystyczna: nauka jako obiektywny wzór poznania, który kiedyś pozwoli pojąć wszystko.
« Ostatnia zmiana: Stycznia 18, 2011, 10:23:01 pm wysłana przez Czas »