To proste - bo gdy o kwestiach o znaczeniu ogólnocywilizacyjnym mowa, mogę podziwiać nawet inicjatywy hitlerowców, czy te zaistniałe z rozkazu ex-stalinowca (którego podpis figuruje pod naprawdę strasznymi dokumentami) Chruszczowa. Poza tym, choć - oczywiście - najbardziej kibicuję dziś NASA, ESA i zaprzyjaźnionym z nimi agencjom, ucieszę się za każdym razem gdy poczują na plecach oddech rywali, bo to zmotywuje ich kierownictwa do wzmożenia wysiłków w wiadomym wyścigu. Choć wolałbym, by ci rywale byli bardziej cywilizowani (ergo: z sukcesów Indii cieszyć się łatwiej).