Oramusa Marka "Trzeci najazd Marsjan".
Czyta się dobrze, wątek znany. Nawiązujący do Wellsa (pierwszy), Strugackich (drugi). Z tych ostatnich ładne motto w trzecim: "Nie w grzmotach katastrofy kosmicznej, nie w płomieniach wojny domowej i nawet nie w kleszczach przeludnienia, lecz w sytej, niezmąconej ciszy kończy się historia ludzkości".
Oramus dał kolejną wariację "na temat".
Nie wspominałbym, gdyby nie zaskoczenie w trakcie lektury - jak bardzo jego pisarstwo splątane z lemowym.
Wprost, nie może się oderwać.
Znam jego pierwsze książki z lat 80-tych. Takiego uzależnienia chyba nie było.
Po kolei zatem:
Jest fragment kojarzący się mocno z Głosem Pana - co może być komunikatem (zmarszczki na balonach).
Jest wzmianka o etykosferze.
To poziom pojęć.
Ale jest też polemika wprost.
Otóż, w trakcie "inwazji" pojawiają się fantomy ludzi, nazwane uroczo prącicha i waginały.
I na temat stosunku do owych fantomów taki fragment:
http://i611.photobucket.com/albums/tt197/Liv62/my/oramus_zps7d57162d.jpgPoza tym - dobrze się czyta. Bez ironii.
Poza Lemem, jeszcze Snergowy "Robot" - końcówka.
Reasumując - krytyka konsumpcyjnego modelu życia i spożycia.
Plus zagrożenia wynikłe z rozwoju technologii kominformacyjnych...no, opartych na drutach i bezdrutach.
Inwazja pretekstem.
Zresztą - jaka inwazja?