@Rozmazista
No ladnie, czyli tak jak myslalem: Jestes pelnoprawna kobieta. Urodzilas dziecko i masz laktacje, w dodatku nader obfita, skoro chcesz sie ze mna dzielic cyckiem, naleznym swojemu dzidziusiowi. Uuh!
Wchodzimy juz na wycieczki personalne, o odmiennych logikach? No, dobsz... Matkom karmiacym wybacza sie wiecej, tym bardziej ze w ustach kobiety klocacej sie przez pare postow, na rozne sposoby, ze dwie sprzeczne opinie nie sa wcale sprzeczne, taki zarzut daje efekt komiczny
Ten link o Talarze i o tych badaniach, nie zawieral zadnych konkretnych informacji. Jak masz link do badania to wyslij, a nie kombinujesz, jkimis fragmentarycznymi urywkami. Moze wszystkie z przebadanych przypadkow, ze wspomnianego badania BD, obejmowaly w swojej diagnozie stwierdzenia BD wszystkimi dostepnymi metodami, lacznie z dokladnym badaniem przeplywu krwi? Jesli tak bylo, to wcale sie nie dziwie, ze nie bylo przypadkow wybudzen, a samo badanie jest dla naszej dyskusji bezuzyteczne. Ja zreszta ani Talara, ktorego nie czytalem, ani innych osob nie bede tu bronil. Ich poszczegolne opinie, o ile nie dotycza kwestii technicznych mnie nie interesuja.
Ten drugi link do pisma, ktorego fragment wkleiles, tak samo, a w dodatku jest w sprzecznosci z opisami metody sprawdzania BD w Polsce, ktore czytalem gdzie indziej, lacznie ze stronami o transplantacji. Juz sam fakt tego fragmentu, powinien Ci dac do myslenia:
"W Polsce, w przeciwieństwie do innych krajów, w większości przypadków wykonywane są badania potwierdzające zatrzymanie przepływu mózgowego krwi. Brak przepływu krwi przez mózg wyklucza przeżycie jakichkolwiek struktur mózgowia. Diagnostyka prowadzona tak precyzyjnie wyklucza rozpoznanie śmierci mózgu u osoby, u której taka śmierć nie nastąpiła"
Czyli uzywajac zwyklej logiki, nie tej Twojej i traktujac to pismo powaznie (a tak bys chcial, prawda, bo inaczej bys go nie linkowal?) wychodzi nam:
a. W innych krajach badanie BD nie jest tak dobre jak byc moze i powinno, bo pomija badanie przeplywu krwi.
b. Skoro "Diagnostyka prowadzona tak precyzyjnie wyklucza rozpoznanie śmierci mózgu u osoby, u której taka śmierć nie nastąpiła", to znaczy ze diagnostyka prowadzona NIE TAK PRECYZYJNIE, czyli z pominieciem takiego badania, tego nie wyklucza.
c. Skoro to badanie, jest takie wazne i daje taka pewnosc, to dlaczego stosuje sie je, zgodnie z tym pismem, tylko "w wiekszosci przypadkow", a nie we wszystkich? A skoro tak, to patrz pkt.b.
d. Kiedy wczesniej dyskutowalismy o metodach stwierdzania BD w kontekscie Polski, badanie przeplywu krwi nie bylo wymieniane. Twardo twierdziles, ze nie jest potrzebne, bo to jedna z metod, a metoda bezdech + brak odruchow jest OK. Nadal tak uwazasz, biorac pod uwage to pismo, ktore zalinkowales? Jesli tak, to po co w ogole wkleiles fragment tego pisma?
Ten nowy link, owszem bardzo ciekawy. Niestety, cale badanie jest niedostepne. A mialbym pare szczegolow do sprawdzenia, np. jaka metoda stwierdzono BD, czy te hormony sa produkowane poza czaszka, czy moze tylko byly gdzies zmagazynowane, a potem uwalniane, jaki poziom hormonow byl zbadany, i jak sie zmienial w stosunku do zywego mozgu, w jakim tempie od smierci mozgu postepuje nekroza jego tkanek, i smierc i nekroza tych gruczolow (tu by bylo przydatne jakies odrebne, dostepne badanie). Z tym ze badanie wykazalo utrzymywanie sie 2 hormonow (nie wiadomo na jakim poziomie) przez okres do 15 dni (u polowy, czyli 14 ludkow), pobudzajacych gruczoly do wydzielania innych hormonow, wiec de facto, to akurat badanie, do naszej kwestii, czyli tego jak sobie bezmozgi, ludzki organizm radzi z homeostaza, oraz jak dlugo, wiele nie wnosi. No i to badanie potwierdzalo by to, co pisalem wczesniej (oczywiscie nie ja to wymyslilem, tylko przedstawialem stanowisko medycyny), ze do tygodnia organizm z BD jakos tam nie umiera, a potem mu sie wszystko rozsypuje.
Wiele razy pisałem, że nie chodzi mi o szczegóły, tylko o ideę.
To co jest idea, a co szczegolem? Bo znowu nie wiem, o co Ci chodzi.
@Q (i po czesci Maziasta)
Na te tereny, ktore tu roztaczasz, ja w ogole nie bede wchodzil. Licytowanie sie na osoby, na ich wiare, emocje i jakies personalne, wzajemne przepychanki mnie nie interesuje. Nie po to spedzilem tyle czasu na czytaniu o technikaliach, zebym to teraz przekreslil i zeskoczyl pare pieter nizej, na poziom abstrakcyjno-motywacyjny. Mozna, owszem o tym rozmawiac, ale rownolegle i odrebnie od kwestii technicznych, a zarazem na pewno nie na zasadzie: Ktos tam powiedzial cos tam, a ktos inny cos innego, a ja sie podczepiam do sekty tej i sie z ta sekta, oraz z jej pogladami identyfikuje, oraz biore za nie odpowiedzialnosc. W podobne tony uderzal wlasnie ten lekarz, z linka Mazistej.