To i owo się kruszy. Pojawił się materiał ten
i przedstawiam ekstrakt podstawowych idei tam zawartych:
1. Kierowanie Gwiezdnymi Wojnami wymaga specyficznych kompetencji- znajomość tzw. uniwersum,
- kontrola kreatywna, czyli wymyślanie fabuł, utrzymywanie spójności miedzy filmami i innymi, takie tam,
- określanie wymagań wobec reżyserów (i innych), przedstawianie wymagań reżyserom (i innym),
egzekwowanie wymagań od reżyserów (i innych).
2. Kathleen Kennedy tych specjalnych kompetencji nie posiada.3. Jakiś triumwirat się będzie tymi rzeczami zajmował a KK tylko produkcją.
4. Kathleen Kennedy Wielkim Producentem Jest!Moja ocena:
Coraz bardziej przebija się świadomość problemu. Nawet jeśli proponowane rozwiązanie jest plotkami to diagnoza, czyli punkty 1 i 2 są prawdziwe. Problem jest taki, że tzw hejterzy rozumieli sytuację już lata temu i oceniali KK wedle tego, co winna robić. I kompetencji, jakie winna posiadać. Osoby mniej bystre dopiero teraz kumają bazę.
2. Triumwirat ów wg. mnie średnio się nadaje, Filoni i ten drugi nie umieją w fabułę, co pokazuje serial Mandalorian.
3. Wypada doprecyzować producenta. Na ogół to on reprezentuje wytwórnie i ma moc decyzyjną ale w szczególnych przypadkach jest pod reżyserem i ma go się słuchać. Wydaje się, że KK swoje sukcesy odnosiła w takiej sytuacji i ta nowa kobitka, co terminowała u Abramsa też. To taki domysł jest.
4. Jeśli plotki się potwierdzą to znaczy, że Disney stracił kilka lat na zrozumienie tego, co ludzie pojęli dawno temu. Prekłele pozwoliły zrozumieć, że Lucas powinien skupić się na zarządzaniu, organizowaniu i pilnowaniu fabuły, a same scenariusze i reżyseria winne być w gestii innych osób.
Jeśli plotki się nie potwierdzą to znaczy, że Disney dalej nie rozumie, coraz więcej odbiorców jednak rozumie.
*************************
Zwraca uwagę taki ezopowy język owego materiału i owijanie w bawełnę. Co chwilę zastrzeżenia, KK wybitna, ma sukcesy, to tamto. Co mnie obchodzą poprzednie sukcesy? W ostatnim wywiadzie wyciągnęła zdaje się 2 część Indiany Jonesa, posądzaną o wtórność. Może jest to jakiś trop.