1
Hyde Park / Katedry, pałace, zamki vs pot, łzy i krew chłopów.
« dnia: Marca 09, 2025, 02:05:48 am »
Katedry, pałace, zamki vs pot, łzy i krew chłopów.
**
Nowy wątek, bo tytułowa dyskusja ma raczej luźny związek z badaniami czy „eksploracją” kosmosu.
**
Punktem wyjścia była teza Q,
**
Na co ja
**
Dalej maziek
**
I tu maziek
**
Na co ja:
**
Na co maziek:
**
Potem Q
**
Na co ja
**
Na to Q
** **
Zatem odpowiadam:
Ewolucja jest poza-etyczna.
Jej ocena w kategoriach etycznych nie ma sensu.
Klasyk wskazał, że „Wszystkie Ryśki to fajne chłopaki”, ale był taki wyjątkowo fajny Rysiek, na którego koledzy mówili „Lwie Serce”, bo podobno był odważny, a może nawet dodatkowo szlachetny.
Tylko że, gdyby oceniać lwa w kategoriach etycznych, to by się okazało, że jest to wyjątkowa kanalia.
Po pierwsze, kiedy poluje, to atakuje przede wszystkim zwierzęta albo bardzo młode, albo stare, albo chore i przez to osłabione, czyli akurat trzy kategorie, które w społecznościach ludzkich są, co do zasady, wyjątkowo chronione.
A po drugie, lew jest anty-wzorem ojczyma.
Kiedy w stadzie zmienia się dominujący samiec, to ten nowy najczęściej zabija bardzo młode lewki, spłodzone przez poprzednika, żeby samice były jak najszybciej gotowe do rodzenia i wychowywania jego dzieci.
(A te samice, zamiast rzucić się do gardła mordercy ich dzieci, potulnie nadstawiają … organy reprodukcyjne.)
*
Natomiast ludzie, co najmniej od czasów Hammurabiego i jego kodeksu, starali się określać i definiować, co jest słuszne i sprawiedliwe, a co nie.
Kiedy w Europie zaczęto budować zamki, pałace i katedry, chrześcijaństwo miało praktycznie wyłączność jako religia (pomijam muzułmanów na Półwyspie Iberyjskim), ale zleceniodawcy tych katedr, pałaców i zamków bardzo zdecydowanie nie kierowali się nakazami etycznymi Nowego Testamentu.
Powtarzam to, co napisałem
To, że zleceniodawcy chcieli mieć wielkie, imponujące innym zleceniodawcom, pałace, zamki i katedry, nie oznacza, że to było słuszne i sprawiedliwe, a tym bardziej godne i zbawienne. (cytując manual).
Chcieli i mogli, to stawiali. (Ceausescu też sobie postawił pałac, bo chciał i mógł).
https://pl.wikipedia.org/wiki/Pa%C5%82ac_Parlamentu
Przy okazji siłą rzeczy rozwijała się sztuka budowania pałaców, zamków i katedr, ale co z tego?
Służyła praktycznie wyłącznie dalszemu doskonaleniu teorii i praktyki budowania pałaców, zamków i katedr.
Jeśli już, to cywilizację rozwijało (niestety) ganianie (i maszerowanie) z mieczami (oraz innymi przyborami).
Toczenie wojen jest kosztowne, jeszcze bardziej niż budowa pałaców, zamków i katedr, a przy tym budować można powoli, przez dekady i dłużej, a dowodzić (czyli zarządzać) armią trzeba w czasie realnym, bo przeciwnik nie poczeka.
Wielotysięczne armie (które w odróżnieniu od placu budowy się przemieszczają) trzeba też było wyżywić, w czasach, kiedy konserwowanie żywności prawie nie istniało.
Ale czy to znaczy, że mamy celebrować wszelkie wojny?
A może wywoływać nowe, żeby przyspieszać rozwój cywilizacji?
Oczywiście nie, bo wojny oznaczają gigantyczne straty w ludziach i straty materialne.
Oznaczają też wzmożenie wyścigu technologicznego, a niektóre technologie okazują się potem użyteczne w świecie cywilnym, ale czy chcemy płacić takie koszty za rozwój?
Ja na pewno nie.
*
W czasie wojen rozwija się też logistyka.
Ca 20 lat temu widziałem ogłoszenie, w którym informowano, że do Warszawy przyjedzie opowiadać o logistyce dyrektorom cywilnych przedsiębiorstw, generał Gus Pagonis,
https://en.wikipedia.org/wiki/William_Pagonis
główny logistyk Schwarzkopfa w czasie pierwszej wojny w Zatoce (Desert Shield i Desert Storm).
**
Nowy wątek, bo tytułowa dyskusja ma raczej luźny związek z badaniami czy „eksploracją” kosmosu.
**
Punktem wyjścia była teza Q,
Cet, jakże ubogi byłby świat gdyby wszyscy czystym rachunkiem ekonomicznym myśleli. Ani piramidy Cheopsa, ani Wersalu, ani Neuschwanstein... ISS, nawet gdy spłonie, będzie legendarnym osiągnięciem myśli ludzkiej, jak długo samej Bryi- i jej pamięci historycznej - szlag nie trafi.
**
Na co ja
Cet, jakże ubogi byłby świat gdyby wszyscy czystym rachunkiem ekonomicznym myśleli. Ani piramidy Cheopsa, ani Wersalu, ani Neuschwanstein... ISS, nawet gdy spłonie, będzie legendarnym osiągnięciem myśli ludzkiej, jak długo samej Bryi- i jej pamięci historycznej - szlag nie trafi.
Piramidy to pomniki piramidalnej głupoty, megalomanii, marnotrawstwa i bezkarności władców absolutnych.
Szerzej, piramidy, pałace, zamki i katedry, jak np. otwarta ostatnio po remoncie Notre Dame, to budowle z kamieni i cegieł spojonych łzami, potem i krwią chłopów i ich niedożywionych dzieci.
A przy okazji, pomijając pochodzenie dżizusa, zwłaszcza kwestię ojcostwa, cuda, itd., to gdzie w jego naukach można znaleźć zalecenie typu „Na moją pamiątkę stawiajcie mi piramidy, co najmniej tak wielkie jak te egipskie, a jeśli nie dacie rady, to przynajmniej stawiajcie świątynie na 30 ludzi wysokie i żeby tam było dużo złota, lapis-lazuli, marmuru i w ogóle.”
Notre Dame i wszystkie inne katedry są antytezą nauk Nowego Testamentu, są pomnikami pychy i bezkarności tych, którzy wydarli chłopom pieniądze na ich zbudowanie.
Jaki byłby świat bez piramid, zamków, pałaców i katedr?
Na pewno lepszy.
*
ISS zostanie (słusznie) zapomniana, tak jak Skylab.
**
Dalej maziek
E tam. Taki był etap cywilizacji, że ona się ogniskowała wokół m.in. tych piramid i katedr. Oraz że niezależnie od nich był etap niewolnictwa itd. Pominąwszy, że kładzenie na jedno kopyto wszystkich tego typu budowli na przestrzeni wieków, w kwestii "wydarcia komuś czegoś" to olbrzymie uproszczenie, mijające się w wielu punktach z faktami (najprawdopodobniej zwłaszcza bardzo kontrastowo w kwestii piramid). Gdyby nie było tych etapów, katedr i piramid, to dalej ganialibyśmy po sawannie z kijami. Nie byłoby ośrodków krystalizacji. Bo cywilizacja oznacza między innymi organizację i ogniskowanie wysiłków wielu w określonym celu - co oznacza m.in. kierowanie ludźmi. Można oczywiście (to ganianie po sawannie) rozpatrywać jako los lepszy, niż ten, który wielu dziś dotyka, ale moim zdaniem jednak nie. Państwo zawsze było i jest po dziś dzień aparatem przymusu ściągającym na swoje potrzeby podatki. To że dziś zamiast katedr buduje się centra handlowe a fellachowie nieprzymuszeni dobrowolnie idą tam i kupują za ciężko zarobione pieniądze zupełnie niepotrzebne im dobra, tracąc czas i wypracowane środki to wyraz postępu.
**
I tu maziek
I jaki był z tego pożytek?A jaki był pożytek z tego, że z gadów wyewoulowały ssaki?
(...)
**
Na co ja:
@maziek.
„A jaki był pożytek z tego, że z gadów wyewoulowały ssaki?”
A jaki jest związek ewolucji z decyzjami władców absolutnych, żeby sobie stawiać wielkie i kosztowne pomniki? (Żaden).
**
Na co maziek:
@maziek.„A jaki był pożytek z tego, że z gadów wyewoulowały ssaki?”To Twoje zdanie, a moje takie, że całkiem spory. Zasadniczo bowiem oba procesy (ewolucja i cywilizacja) idą na ślepo, a życie je tylko destyluje.
A jaki jest związek ewolucji z decyzjami władców absolutnych, żeby sobie stawiać wielkie i kosztowne pomniki? (Żaden).
(...)
**
Potem Q
skoro nie wiemy, to poczekajmy, aż się dowiemy i wtedy budujmy stacje.
Jak już maziek zauważył, cywilizacja - jak ewolucja biol. (jako część której można ją interpretować) - działa na szalonokrawcowej zasadzie. Poza tym to nie jest tak, że gdy Verbiest czy Cugnot budowali swoje prototypy (z których pierwszy był zabawką, a drugi wywrotną landarą) mieli w głowie obraz powszechnej motoryzacji obecnej doby, albo Jennerowi z Pasteurem śniła się Big Pharma. Najpierw coś zostaje wynalezione, potem udoskonalone, umasowione, a na koniec znajdowane są temu coraz nowe zastosowania.
(...)
**
Na co ja
skoro nie wiemy, to poczekajmy, aż się dowiemy i wtedy budujmy stacje.
Jak już maziek zauważył, cywilizacja - jak ewolucja biol. (jako część której można ją interpretować) - działa na szalonokrawcowej zasadzie. Poza tym to nie jest tak, że gdy Verbiest czy Cugnot budowali swoje prototypy (z których pierwszy był zabawką, a drugi wywrotną landarą) mieli w głowie obraz powszechnej motoryzacji obecnej doby, albo Jennerowi z Pasteurem śniła się Big Pharma. Najpierw coś zostaje wynalezione, potem udoskonalone, umasowione, a na koniec znajdowane są temu coraz nowe zastosowania.
To nieprawda i nonsens.
(Ale, by all means, próbuj, może [działając na szalonokrawcowej zasadzie] udowodnisz, że budyń, sok z buraków, albo woda po ogórkach, to lepsze paliwo niż nafta, ciekły wodór, czy metan).
(...)
**
Na to Q
To nieprawda i nonsens.
Co konkretnie?
(...)
** **
Zatem odpowiadam:
Ewolucja jest poza-etyczna.
Jej ocena w kategoriach etycznych nie ma sensu.
Klasyk wskazał, że „Wszystkie Ryśki to fajne chłopaki”, ale był taki wyjątkowo fajny Rysiek, na którego koledzy mówili „Lwie Serce”, bo podobno był odważny, a może nawet dodatkowo szlachetny.
Tylko że, gdyby oceniać lwa w kategoriach etycznych, to by się okazało, że jest to wyjątkowa kanalia.
Po pierwsze, kiedy poluje, to atakuje przede wszystkim zwierzęta albo bardzo młode, albo stare, albo chore i przez to osłabione, czyli akurat trzy kategorie, które w społecznościach ludzkich są, co do zasady, wyjątkowo chronione.
A po drugie, lew jest anty-wzorem ojczyma.
Kiedy w stadzie zmienia się dominujący samiec, to ten nowy najczęściej zabija bardzo młode lewki, spłodzone przez poprzednika, żeby samice były jak najszybciej gotowe do rodzenia i wychowywania jego dzieci.
(A te samice, zamiast rzucić się do gardła mordercy ich dzieci, potulnie nadstawiają … organy reprodukcyjne.)
*
Natomiast ludzie, co najmniej od czasów Hammurabiego i jego kodeksu, starali się określać i definiować, co jest słuszne i sprawiedliwe, a co nie.
Kiedy w Europie zaczęto budować zamki, pałace i katedry, chrześcijaństwo miało praktycznie wyłączność jako religia (pomijam muzułmanów na Półwyspie Iberyjskim), ale zleceniodawcy tych katedr, pałaców i zamków bardzo zdecydowanie nie kierowali się nakazami etycznymi Nowego Testamentu.
Powtarzam to, co napisałem
(...)
pomijając pochodzenie dżizusa, zwłaszcza kwestię ojcostwa, cuda, itd., to gdzie w jego naukach można znaleźć zalecenie typu „Na moją pamiątkę stawiajcie mi piramidy, co najmniej tak wielkie jak te egipskie, a jeśli nie dacie rady, to przynajmniej stawiajcie świątynie na 30 ludzi wysokie i żeby tam było dużo złota, lapis-lazuli, marmuru i w ogóle.”
Notre Dame i wszystkie inne katedry są antytezą nauk Nowego Testamentu, są pomnikami pychy i bezkarności tych, którzy wydarli chłopom pieniądze na ich zbudowanie.
Jaki byłby świat bez piramid, zamków, pałaców i katedr?
Na pewno lepszy.
(...)
To, że zleceniodawcy chcieli mieć wielkie, imponujące innym zleceniodawcom, pałace, zamki i katedry, nie oznacza, że to było słuszne i sprawiedliwe, a tym bardziej godne i zbawienne. (cytując manual).
Chcieli i mogli, to stawiali. (Ceausescu też sobie postawił pałac, bo chciał i mógł).
https://pl.wikipedia.org/wiki/Pa%C5%82ac_Parlamentu
Przy okazji siłą rzeczy rozwijała się sztuka budowania pałaców, zamków i katedr, ale co z tego?
Służyła praktycznie wyłącznie dalszemu doskonaleniu teorii i praktyki budowania pałaców, zamków i katedr.
(...)
Gdyby nie było tych etapów, katedr i piramid, to dalej ganialibyśmy po sawannie z kijami. Nie byłoby ośrodków krystalizacji. Bo cywilizacja oznacza między innymi organizację i ogniskowanie wysiłków wielu w określonym celu - co oznacza m.in. kierowanie ludźmi.
(...)
Jeśli już, to cywilizację rozwijało (niestety) ganianie (i maszerowanie) z mieczami (oraz innymi przyborami).
Toczenie wojen jest kosztowne, jeszcze bardziej niż budowa pałaców, zamków i katedr, a przy tym budować można powoli, przez dekady i dłużej, a dowodzić (czyli zarządzać) armią trzeba w czasie realnym, bo przeciwnik nie poczeka.
Wielotysięczne armie (które w odróżnieniu od placu budowy się przemieszczają) trzeba też było wyżywić, w czasach, kiedy konserwowanie żywności prawie nie istniało.
Ale czy to znaczy, że mamy celebrować wszelkie wojny?
A może wywoływać nowe, żeby przyspieszać rozwój cywilizacji?
Oczywiście nie, bo wojny oznaczają gigantyczne straty w ludziach i straty materialne.
Oznaczają też wzmożenie wyścigu technologicznego, a niektóre technologie okazują się potem użyteczne w świecie cywilnym, ale czy chcemy płacić takie koszty za rozwój?
Ja na pewno nie.
*
W czasie wojen rozwija się też logistyka.
Ca 20 lat temu widziałem ogłoszenie, w którym informowano, że do Warszawy przyjedzie opowiadać o logistyce dyrektorom cywilnych przedsiębiorstw, generał Gus Pagonis,
https://en.wikipedia.org/wiki/William_Pagonis
główny logistyk Schwarzkopfa w czasie pierwszej wojny w Zatoce (Desert Shield i Desert Storm).