Autor Wątek: Akademia Lemologiczna [Eden]  (Przeczytany 192224 razy)

Q

  • YaBB Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16039
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Akademia Lemologiczna [Eden]
« Odpowiedź #255 dnia: Maja 30, 2023, 03:37:55 pm »
Starzenia się komórek i organizmu nie powstrzymują klonowaniem.

Toż nie powiedziałem, że proces jest doskonały, tylko, że był ileś razy przeprowadzony. Czyli jesteśmy krok bliżej. Zresztą 1. klonowanie+wydłużenie telomerów (ćwiczone już na ludzkich komórkach skóry i mięśni i na całych myszach) i Twój zarzut upadnie, 2. nie jest jasne jak Dubelty są produkowane, może to być np. nanotechnologia (więc nie chodziło mi o to, że koniecznie ta metoda jest w użyciu, tylko, że jakieś - poza naturalnymi ;) - pierwszojaskółkowo mamy), 3. obecne klony są wadliwe z przyczyn jw. ale i te edenskie produkty przecież perfekcyjne nie były (dlatego jedne, który - chyba - nigdy nie ożyły grzebano, inne - jak się zdaje - w imię eugeniki zabijano).

Każda fabuła jest po prostu inna.

To też, ale miałem na myśli różnice stylistyczne. Przy czym różnice różnicami, ale wszystkie cztery tytuły na które położyłem nacisk wpisują się w schemat astronautyczno-pierwszokontaktowy (choć "Obłok..." w b. specyficzny sposób).

Co Włosi? - nie wiem. Ale można podejrzeć Niemca.

Ogólnie to się nie znamy i profany straszliwe jesteśmy w naszych nisko latających interpretacjach.  ;D
Achtung!
Rozumiem co 3 zdanie, a i to nie na pewno.

Tęgi humanista ;). Nie dość, że potrafi znaleźć w książce chyba więcej, niż w niej jest, to jeszcze ją do różnych innych tekstów kultury podczepia. I ten język... Ale czegoś się w efekcie słowa Wilde'a o krytyce zasadniczo oderwanej od swego przedmiotu się przypominają...
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6891
    • Zobacz profil
Odp: Akademia Lemologiczna [Eden]
« Odpowiedź #256 dnia: Maja 30, 2023, 11:34:44 pm »
Ależ właśnie dlatego widać tę sympatię Lema do Edenu: wyrasta ponad SF, ale nie jest znowu taka bezdyskusyjnie piękna by robić za wzór;)
Jak mam być szczery, to w młodych latach mnie to nawet bulwersowało, że Mistrz tak chwali tego potworka ;).
Spoko - generalnie jednak nie pochwala;)
Wally Wallington (Lapeer Country, MI) ma drewno i narzędzia do jego obróbki.
A nasza załoga ma materiały dostarczone przez Edeńczyków, automaty (Czarny, Obrońca i pomniejsze) i narzędzia proste typu łopaty:)

Co Włosi? - nie wiem. Ale można podejrzeć Niemca.

Ogólnie to się nie znamy i profany straszliwe jesteśmy w naszych nisko latających interpretacjach.  ;D
Widzę, że wywarł na Tobie spore wrażenie - aże niektóre stronice ku pamięci powtórzyłeś;)
Zaprawdę...Dekonstrukcja ta przebiega w ten sposób, że znaczenie przestrzeni galaktycznych ujawnia się wyłącznie jako efekt tekstu fikcjonalno-fantastycznego...eee...taaakkk:))
Ale to porównanie fabryki do lustra - ciekawe!

Tak na marginesie - czytam "Wygnańca" Domosławskiego i tam rozdział "Pisarz socjolog i jego krytycy" - m.in. krytykują Baumana za zbyt prosty język (B. mówi o drętwej mowie) i taki fragmencik:
Mills [Charles - Ol] zadał sobie raz trud i "przetłumaczył Parsonsa z żargonu na angielski"; obnażył w ten sposób mizerność i banał myśli, kryjącej się pod hermetycznym pancerzem sztucznego języka.

Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)

Cetarian

  • Full Member
  • ****
  • Wiadomości: 223
    • Zobacz profil
Odp: Akademia Lemologiczna [Eden]
« Odpowiedź #257 dnia: Maja 31, 2023, 09:01:28 pm »
Moja „prime directive” dotyczy świata nieopisanego, zawiera założenie, że ten świat jest racjonalny, ale w racjonalnym świecie nie wysłano by rakiety, która leci znikąd donikąd, zabiera tonę wody na wieloletni lot, której załoga nawiguje niefrasobliwie, w której roboty się tłuką, itd.
Więc zachodzi zasadnicza sprzeczność pomiędzy nieopisanym a opisanym.
Natomiast gdyby rozbudować model o to, co zostało opisane, to wyglądałby zapewne jakoś tak: Do pomieszczenia wszedł mężczyzna w marynarkopodobnym wdzianku, którego korpus był uszyty częściowo z materiału, częściowo z gazety, częściowo z papy dekarskiej. Prawy rękaw wdzianko miało z blachy (symbolizującej oczywiście pancerność rakiety). Lewy rękaw był z naleśników (to te roboty, co się potłukły).
Zamiast jednej dolnej kieszeni wdzianko miało małe okienko, oszklone. Na jednym pagonie miało mały trawniczek, na drugim ptasie gniazdko.
Guzików nie było, obie poły miały tylko dziurki, zasznurowane żywymi dżdżownicami, które wiły się malowniczo.
Itd., itp.

No, ale to odzwierciedla ażurowość rzekomo realistycznej fabuły, natomiast teoretycznie nie jest wkluczone, że ażurowa ekipa mogłaby opowiedzieć coś ciekawego o innej cywilizacji … gdyby w ogóle można było coś o innej cywilizacji powiedzieć.
Moim zdaniem nie można.
Że Lem przewidział klonowanie jakichś niewolników?
Ale co to zmienia?
Dla Stalina ludzie byli sui generis zasobem, jak drewno albo zboże. Gdyby miał techniczną możliwość klonowania posłusznych wykonawców poleceń i gdyby to było ekonomicznie opłacalne, nie zawahałby się ani chwili.
(Czytam akurat Stalingrad Beevora. Już na początku przedmowy, na stronach XIII-XIV, Beevor podaje, że podczas bitwy pod Stalingradem sowieci rozstrzelali trzynaście i pół tysiąca własnych żołnierzy).

Sens bycia...stosunek załogi do tego co widzi - sednem rozmowa w rozdziale XII?
Czy sensem jest nie wtrącanie się do życia innych? Czy jednak pomoc z anihilatorem w ręku?
Ziemska historia pokazuje obie drogi - właściwie w większości zakończone katastrofalnie.
Te słowa Koordynatora:
To, co się tu dzieje, co tu widzimy, to owoce określonej konstrukcji społecznej, należałoby ją złamać i stworzyć nową, lepszą i jakże my to mamy zrobić?

Nie widzę sensu rozważań o tym, czy powinno się interweniować, czy nie, na odległej planecie, w wymyślonej sytuacji, kiedy na Ziemi trwają bardzo poważne spory o to, czy interweniować tu i teraz.
Albo czy warto było interweniować w taki sposób i w takim zakresie, w jakim to robiono.
Np. czy Amerykanie słusznie robili, trwając w Afganistanie przez prawie dwadzieścia lat i próbując, kosztem setek miliardów dolarów, stworzyć demokratyczny kraj?
 (Testowali „nation building” w kraju, w którym nawet nie ma „nation”, tylko bodajże sześć głównych plemion.)
Ex post uważam, że powinni się wycofać po roku, ale nie twierdzę, że tak uważałem w roku 2002, czy 2003.

*
No, tak trochę ironizuję, bo … się nauczyłem od Lema. Słusznie też Q przypuszcza, że lektura „FiF” wzmocniła we mnie tendencje krytyczne. Ale nie tyko „FiF”, także (m.in.) „Summa”. Bo jeśli komuś się nie chce zastanowić dwadzieścia sekund na tym, ile wody potrzeba sześcioosobowej załodze na wieloletni lot, to rozważania o tym, co też inna cywilizacja nawyczynia, jeśli będzie miała o trzy, cztery, pięć, dziesięć rzędów wielkości więcej energii do dyspozycji niż cywilizacja ziemska miała w 1962 roku, wydają mi się mniej ciekawe, bo mniej wiarygodne.
Ja rozumiem że, jak powiedział klasyk, „Przewidywanie jest trudne, zwłaszcza jeśli dotyczy przyszłości” ale ażurowość fabuł, w tym „Edenu”, powoduje, że mam mniej zaufania do tych rozważań w Summie.   

*
(Dość) spójna fabuła? „Marsjanin”.

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6891
    • Zobacz profil
Odp: Akademia Lemologiczna [Eden]
« Odpowiedź #258 dnia: Maja 31, 2023, 11:19:54 pm »
No, ale to odzwierciedla ażurowość rzekomo realistycznej fabuły, natomiast teoretycznie nie jest wkluczone, że ażurowa ekipa mogłaby opowiedzieć coś ciekawego o innej cywilizacji … gdyby w ogóle można było coś o innej cywilizacji powiedzieć.
Moim zdaniem nie można.
Z takim założeniem nie ma sensu w ogóle czytać fabuł fantastycznych o kontaktach z obcymi cywilizacjami.
Nawet gdyby wzorcowo dolecieli i wzorcowo przeprowadzili zwiad - to i tak bez sensu.
Nie widzę sensu rozważań o tym, czy powinno się interweniować, czy nie, na odległej planecie, w wymyślonej sytuacji, kiedy na Ziemi trwają bardzo poważne spory o to, czy interweniować tu i teraz.
Albo czy warto było interweniować w taki sposób i w takim zakresie, w jakim to robiono.
To zaś wyklucza czytanie powieści SF. Bardzo często są one lustrem dla spraw ziemskich.
I w takim tropie szkoda na nie czasu - lepiej czytać książki historyczne, biografie i autobiografie, listy, dzienniki - a nawet zwykłe wiadomości.
Żadna książka SF nie jest w stanie obronić się przed zarzutem...fikcjonalności - skoro real stoi za rogiem.
Tak się składa, że jesteśmy w Akademii Lemologicznej i omawiamy fantastyczną - a zarazem będą lustrem - książkę.
Sądze, że zawężanie jej do kiepskiej techniki jest zubożeniem dostarczonego materiału.
Nie ma przymusu.
Ja w trakcie omawiania "Edenu" przeczytałam ponad 1000 stron różnych biografii/wspomnień, ponad 300 stron esejów, prawie 500 stron beletrystyki i równie dobrze mogłabym napisać, że po co mi jakieś dubelty skoro ziemskie sprawy sprzed 60-70 lat...właśnie się dzieją. Albo mają swoje konsekwencje i to jest ważne.
Jednak dobrowolnie przystąpiłam do omawiania i znajdowania różnych tropów w książce fantastycznej.
Zwłaszcza, że wielu czytelników nie sięga po książki spoza SF - niech więc uczą się przez dubelty o ludziach. Nie widzę problemu.
Cytuj
(Dość) spójna fabuła? „Marsjanin”.
Możemy ją rozpracować w Akademii 8)

Aaa...ok - teraz do mnie dotarło, że to człek z Marsa, a sam Marsjanin - to nie możemy:)
« Ostatnia zmiana: Maja 31, 2023, 11:25:09 pm wysłana przez olkapolka »
Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)

Q

  • YaBB Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16039
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Akademia Lemologiczna [Eden]
« Odpowiedź #259 dnia: Czerwca 01, 2023, 12:30:32 pm »
Spoko - generalnie jednak nie pochwala;)

Fakt. W dodatku nie wiadomo jaką SF Poeta ;) miał na myśli - mimo-wszystko-czołówkę, którą (dla wiadomego okresu) +/- wyliczyłem, czy jakieś tysięczne czytadła...

natomiast teoretycznie nie jest wkluczone, że ażurowa ekipa mogłaby opowiedzieć coś ciekawego o innej cywilizacji … gdyby w ogóle można było coś o innej cywilizacji powiedzieć.
Moim zdaniem nie można.

No to chyba warte jest docenienia, że w "Edenie" właśnie myśl, iż nie można po raz pierwszy się Lemowi wykluła? ;) Ponadto - jak sam przyznałeś - kulawy model innej pozwala - jeśli nie kuleje za bardzo - powiedzieć coś o ziemskiej, a to już może być wartościowe.

Że Lem przewidział klonowanie jakichś niewolników?
Ale co to zmienia?
Dla Stalina ludzie byli sui generis zasobem, jak drewno albo zboże. Gdyby miał techniczną możliwość klonowania posłusznych wykonawców poleceń i gdyby to było ekonomicznie opłacalne, nie zawahałby się ani chwili.

Czyli, poza dystopijną futurologią, mamy tam czytelne oskarżenie stalinizmu (w czasach w których tajny referat Chruszczowa był jeszcze tajny, choć dość powszechnie znany), a więc akt pewnej odwagi (z Herlingiem nie ma co porównywać - mówił otwartym tekstem, ale na emigracji).

Nadto: skrajna instrumentalizacja ludzi przewija się - niestety - od wielu wieków: tradycyjne niewolnictwo od starożytności, motywowane chciwością zbrodnie Leopolda II, Stalin, Hitler... Biorąc to pod uwagę nie można, jakkolwiek smutne by to nie było, wykluczyć że gdzieśkiedyś powróci, z jeszcze większą siłą, jeśli możliwości techniczne pozwolą... (Gdzie zaistnienie ostrzeżenia zawsze jakoś zmniejsza szanse by tak się stało.)

Nie widzę sensu rozważań o tym, czy powinno się interweniować, czy nie, na odległej planecie, w wymyślonej sytuacji, kiedy na Ziemi trwają bardzo poważne spory o to, czy interweniować tu i teraz.
Albo czy warto było interweniować w taki sposób i w takim zakresie, w jakim to robiono.

Ale - znowu - czy nie jest imponujące, że S.L. postawił takie pytania przed szkodą, podczas gdy dziś dyskutuje się te rzeczy po szkodzie? I czy nie lepiej by się stało gdyby prezydentowi Bushowi ktoś ten nieszczęsny "Eden" podsunął?

Skądinąd: nie sądzę by rzeczą literatury było udzielenie odpowiedzi, raczej zadawanie celnych pytań właśnie.
 
Bo jeśli komuś się nie chce zastanowić dwadzieścia sekund na tym, ile wody potrzeba sześcioosobowej załodze na wieloletni lot, to rozważania o tym, co też inna cywilizacja nawyczynia, jeśli będzie miała o trzy, cztery, pięć, dziesięć rzędów wielkości więcej energii do dyspozycji niż cywilizacja ziemska miała w 1962 roku, wydają mi się mniej ciekawe, bo mniej wiarygodne.
Ja rozumiem że, jak powiedział klasyk, „Przewidywanie jest trudne, zwłaszcza jeśli dotyczy przyszłości” ale ażurowość fabuł, w tym „Edenu”, powoduje, że mam mniej zaufania do tych rozważań w Summie.

Rozumiem, ale - IMHO - mieszasz trochę porządki. Owszem, ścisłości nigdy za wiele, ale są różne rodzaje prognoz - precyzyjno-technologiczne w stylu jaki preferował Clarke - i tu inżynieryjne nonsensy będą z założenia dyskwalifikujące (choć i ich brak niczego nie gwarantuje - celność czy też moc samospełniania się przewidywania będzie można ocenić dopiero gdy coś b. podobnego do Discovery One powstanie, albo też praktyka pokaże, iż tworzenie takich konstrukcji nie ma - z dowolnych przyczyn - sensu*) - i polegające na wyczuciu pewnych trendów czy możliwości - jak te wrzucane od niechcenia w - nierealistyczne pod innymi względami - fabuły przez Dicka (z których spełniło się dość sporo, acz może więcej się nie spełni). IMHO te z "Summy..." przez długookresowość należą - mimo technologii w tytule - do tego drugiego przedziału, w którym pewna ogólnikowość (poddana jednak rygorom wyniesionym przez Mistrza z naukoznawczej edukacji) tylko im służy - zbyt mocne zejście na poziom inżynieryjnej bieżączki groziłoby spadnięciem do poziomu "Paryża XX wieku" Verne'a, czy też mówienia serio tego, co w "Cyberiadzie" ujdzie jako żart (tj. "wieszczenia" np. komputerów lampowych wielkich jak planeta).

* Co w najlepszym wypadku uczyni statek z "Odysei..." ciekawostką w rodzaju maszyny Babbage'a.

A poza tym "Eden" i "Summę..." dzieli jednak kilka lat. Ją już autor "Solaris" pisał.

(Dość) spójna fabuła? „Marsjanin”.

Ale przecież to jest tylko czytadło, stanowiące w dodatku SF dość bliskiego zasięgu, czyli bazujące na rzeczach które już istnieją, a minimum zostały z grubsza teoretycznie pomyślane, w dodatku nie przez Weira. Rzemiosło - na swój sposób zręczne (i nawet sympatyczne, jako powrót do klasycznej konwencji SF) - nie profetyzm.
Przy tym numer z bzdurną naukowo burzą piaskową to lazy writing aż (nie)miło (i - co zabawne - zagranie z tej samej parafii, co pancerna rakieta ceramitowa + bezmyślne o ogon zahaczenie, w obu wypadkach chodzi o pospieszne umieszczenie bohaterów w wygodnej dla autora sytuacji).

Możemy ją rozpracować w Akademii 8)

Aaa...ok - teraz do mnie dotarło, że to człek z Marsa, a sam Marsjanin - to nie możemy:)

W sumie możemy rozpracować oba - "Marsjanina" w książkowym, "Człowieka..." w "Akademii..." 8).
« Ostatnia zmiana: Czerwca 01, 2023, 07:39:45 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Odp: Akademia Lemologiczna [Eden]
« Odpowiedź #260 dnia: Czerwca 04, 2023, 11:30:46 am »
Cytuj
Zaprawdę...Dekonstrukcja ta przebiega w ten sposób, że znaczenie przestrzeni galaktycznych ujawnia się wyłącznie jako efekt tekstu fikcjonalno-fantastycznego...eee...taaakkk:))
Ale to porównanie fabryki do lustra - ciekawe!
Tak, jest tam kilka ciekawych pomysłów.
Ten z przekraczaniem lustra by wejść do innego świata, ten z językiem elektrycznym... niestety myśli utaplane w takiej mądromowie, że wychodzi mętny bajtlok.
I trudno wybrać ziarno.
Zwłaszcza, gdy się jest przeciętnym zjadaczem ryżu.

Tropem elektrycznego języka może podążmy do finału?

Zatem wszedł do gabinetu ten trzeci dubelt!
Tak po prostu, dziurą w ogrodzeniu, niezamkniętym nieprzezornie  włazem rakietowym, korytarzami,  wprost do sali w której odbywała się panelowa dyskusja nad wiadomym filmem.
Wdarł się na kolaudację, nie zadzwonił nawet dwa razy, o co przy jego elektrycznych właściwościach aż się prosiło i spowodował niejaką konsternację panelistów-dyskutantów.
Za to przyniósł ciekawe wiadomości. Oczywiście dopiero po ustaleniu dość skomplikowanych  zasad komunikacji. To może być wątek odrębny.
Czego się dowiadujemy?
Że edeńska cywilizacja zauważyła ich przylot, potraktowała jako niechciany i postanowiła intruzów otorbić.
I spostponować w narodzie.
Zastosowano miotacze ściany-muru (nieberlińskiego jednak) otaczające rakietę. Uruchomiono miotacze potwarzy rządowych... jakby pomnikowe?...
oraz nałożono blokadę informacyjną, z czego wniosek, że nie było tam wolnych (tym bardziej, szybkich), więc zapewne żadnych - mediów opozycyjnych.
Wniosek – dyktatura, w porywach totalitarna.

To ona steruje nauką. W tej, rozwinięta teoria informacji (ale dla wybrańców – może chodzi o późniejszą cybernetykę społeczną?), niedorozwój atomistyki.
Brak problemów energetycznych na planecie.
Społeczeństwo centralnie sterowane ...centralizm demokratyczny?
W toku ewolucji aparatu centralnego organ pierwotnie kolegialny przekształcił  się  w jednoosobowy – dyktaturę (dwulecie czterech cesarzy), potem któryś kolejny dyktator stal się  „niewidzialny” tzn. nieznany, anonimowy.  :-\
Nie wiadomo kto rządzi.
Rządzą media, ale kto rządzi mediami?
Media upowszechniają wiedzę, że władzy nie ma;  Informacja powszechna – jest taka – że nie ma centralnej władzy? Tak? – powiedział do mikrofonu. – A realność jest taka, że jest centralna władza.
Kto twierdzi inaczej – znika.

Na czym polega znikanie dysydentów – niejasne (jednak raczej nie wprost - likwidacja).
Ten kto taka informacja inkorporowany samosterowna grupa niewiadomy stopień prawdopodobieństwo degeneracja zakres pauza. Efekt kumulatywny brak terminu adaptacja taka konieczność walka spowolnienie siły potencjał brak terminu pauza. Niewielka liczba obroty planetarne śmierć pauza.
Mnie to pachnie obozem wykańczającej pracy.

I tu dochodzimy do pytań o fabrykę...
Mystop
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana

Q

  • YaBB Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16039
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Akademia Lemologiczna [Eden]
« Odpowiedź #261 dnia: Czerwca 04, 2023, 02:10:22 pm »
taśmę zapisaną pismem elektrycznym...
Tropem elektrycznego języka może podążmy do finału?

Skoro tak o tym języku wspominacie, pójdźmy jego tropem ;).

Raz - jest to poniekąd powtórka z "Astronautów" (kolejny powód by się z nimi "Eden" kojarzył ;)), tam mieliśmy przecież ten wątek:

"Istotnie, drut był namagnesowany, tak jakby go na całej długości „zapisano” drganiami elektrycznymi, tworząc jedyny w swoim rodzaju „list międzyplanetarny”. Przypominało to sposób nagrywania dźwięków na taśmę stalową, z dawien dawna praktykowany w radio i telefonii."

Aczkolwiek w "A." Lem sięgał po prostu po stare rozwiązanie Poulsena:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Telegrafon
Tu jest znacznie bardziej kreatywny (czyli kolejny plusik!), acz niekoniecznie oryginalny, bo coś podobnego, nawet bardziej szczegółowo opisanego, fundnął już nam w debiutanckim "Człowieku z Marsa" (gdzie nośnikiem był - bardziej fantazyjnie - proszek, nie - podkład):

"Na czerwonym blacie biurka leżał lśniący błękitnie wałek z jakiejś metalicznej substancji. Ująłem go w rękę — zwisła mi.
— Czy to ołów? — spytałem. Mr Frazer uśmiechnął się.
— Nie, to nie jest ołów, to jest bardzo rzadki na Ziemi metal: to jest pallad…
Odkręcałem powoli wieczko — zalśnił matowo gwint — zaglądnąłem do wnętrza: był to wydrążony walec, wypełniony jakimś proszkiem.
— I cóż to jest?
Mr Frazer wysypał proszek na kawałek białego papieru, potem położył papier na szklanej płycie zawieszonej na dwu statywach i przyłożył od spodu metalowy wałek. Przesunął nim raz w jedną, raz w drugą stronę. Zdaje mi się, że krzyknąłem. Na papierze drobinki proszku, jakby opiłki, ułożyły się w rysunek: trójkąt ze zbudowanymi na bokach kwadratami. Twierdzenie Pitagorasa. Pod spodem widniały trzy małe znaczki podobne nieco do nut. Frazer zesypał starannie proszek do walca, zamknął go i schował do szuflady. Następnie spojrzał na mnie, jakby chcąc zbadać, jakie wrażenie wywarł na mnie ów dziwny pokaz, i mówił dalej'


"— Co to jest? — spytałem, wskazując na walec z palladu, który na stronie pobocznicy posiadał coś w rodzaju guzika czy klawisza.
— To jest, zdaje się, przyrząd do pisania, czy też do uwieczniania myśli. Tam w środku jest taki proszek, coś w rodzaju opiłków niemetalicznych jakiejś substancji organicznej… Walec ten posiada nader dowcipne urządzenie, które wytwarza zmienne pole elektryczne, przenoszące się na proszek… Zmiany zostają tak utrwalone, że proszek wysypany na papier…
— Ach, wiem już — przerwałem — widziałem to wczoraj, ale jak to jest możliwe?"


Dwa - przywodzą wspomniane odmienności Obcego pisma na myśl i te (awijowe) słowa ze "Zwycięzcy" Żuławskiego:

"niech się nauczy czytać księgę tam ukrytą, a barwami tylko pisaną"

(Widać po raz kolejny, że lepiej było sobie kształtować gust na nim, niż na "Księżniczkach Marsa" i "Doc'ach" Smithach.)

Ten z przekraczaniem lustra by wejść do innego świata

Modny w sumie temat... "Alicja...", potem pewne wątki "Księgi Nowego Słońca" Wolfe'a i "Amberu" Zelazny'ego (o których kiedyś gadaliśmy...).
« Ostatnia zmiana: Czerwca 04, 2023, 03:03:39 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6891
    • Zobacz profil
Odp: Akademia Lemologiczna [Eden]
« Odpowiedź #262 dnia: Czerwca 08, 2023, 11:47:39 pm »
W sumie możemy rozpracować oba - "Marsjanina" w książkowym, "Człowieka..." w "Akademii..." 8).
"Marsjanina" nie czytałam - tylko film. W sumie to mogę czytnąć.
A "Człowieka..." - pewnie - zobaczymy co po "Edenie".
Zatem wszedł do gabinetu ten trzeci dubelt!
Tak po prostu, dziurą w ogrodzeniu, niezamkniętym nieprzezornie  włazem rakietowym, korytarzami,  wprost do sali w której odbywała się panelowa dyskusja nad wiadomym filmem.
Ok. Czyli jesteśmy w rozdziale XIII - załoga przez dwie godziny (od 3 do 5 nad ranem) oprowadza dubelta po rakiecie.
Warte zauważenia: Koordynator, Inżynier i Chemik poszli spać (nerwy ze stali albo/i zero ciekawości?!)...dubelta "przesłuchują" Doktor, Fizyk i Cybernetyk.
Dziwi mnie zwłaszcza Koordynator - wydał szereg obłędnych zaleceń i...spanko:)
Zanim dochodzi do rozmowy dowiadujemy się, że dubelt jest skazany na śmierć - przez napromieniowanie.
Doktor co prawda przybiegł z " kasetą pierwszej pomocy przeciwpromienistej", ale wszystko na nic - zostało kilka godzin okienka kontaktowego...

Zaczynają działać...tja...czy podstawowym wyposażeniem rakiety jest...kreda? Nawet jeśli kolorowa...w każdem: mają i rysują  ::)
A właściwie i nieoczekiwanie: to Fizyk gra w kalambury. I to bez zabezpieczeń - narażając się na promienisty kontakt. W dodatku pali papierosy (a tymczasem Marlboro wycofuje się z produkcji zwykłych papierosów...)...nie szanuje się...

W każdem na tych gadkach o promieniowaniu i śmierci upływa tyle czasu, że pozostali trzej załoganci zdążyli się wyspać...a z dubelta wyciśnięto 1600 jednoznacznych pojęć - przy pomocy Kalkulatora...

Rurki - w ciele - to aparaty do pisania...wszczepiane przy urodzeniu...to praktykowane od...tysięcy lat.
Czyli edeńska cywilizacja liczy tysiące lat i od tych tysięcy opanowała elektryczne pismo.
O tej cywilizacji - od tysiącleci rozwijanej (czy raczej degradowanej?)...to co napisał liv .
Ale:
Nie wiadomo kto rządzi.
Rządzą media, ale kto rządzi mediami?
Media upowszechniają wiedzę, że władzy nie ma;  Informacja powszechna – jest taka – że nie ma centralnej władzy? Tak? – powiedział do mikrofonu. – A realność jest taka, że jest centralna władza.
Kto twierdzi inaczej – znika.
Wg mnie nie ma mediów - nie ma informacji - rządzi jakaś kasta o którą nie wolno pytać.
Ładny myk na unikanie wszelkiej odpowiedzialności i zamordyzm.
Są grupy do konkretnych zadań i je wykonują bez pytań, bo w przeciwnym razie są uśmiercani.
Na czym polega znikanie dysydentów – niejasne (jednak raczej nie wprost - likwidacja).
Ten kto taka informacja inkorporowany samosterowna grupa niewiadomy stopień prawdopodobieństwo degeneracja zakres pauza. Efekt kumulatywny brak terminu adaptacja taka konieczność walka spowolnienie siły potencjał brak terminu pauza. Niewielka liczba obroty planetarne śmierć pauza.
Mnie to pachnie obozem wykańczającej pracy.
Tak, jak napisałam: na to wygląda mi to sielankowe miejsce z filmiku.
Cytuj
I tu dochodzimy do pytań o fabrykę...
...zmodyfikowanych genetycznie stworzeń...mnie to jakoś zapachniało właśnie chorobami popromiennymi. Ale też celowymi i nieudanymi ingerencjami w biologię/ciało.
Inna fabryka (północna) produkuje części zamienne.
Przy tym żadnej bioetyki. Nie wyszło: to ruskim tropem - tego nie było. Albo było tylko całkiem odwrotnie.

...grupa jest niejako skazana sama na siebie, izolowana od społeczeństwa.
Getto?
Prokrustyka samosterowna.

Okazało się jak pierwszy dubelt wyniósł te zwały ziemi - chociaż dla mnie to naciągane - skoro przyswajają bezpośrednio substancje nieorganiczne to gdzie one się podziewają? Hę? W sensie jak wsunął n- kilogramów ziemi, to ją anihilował?
Tak siak - znowu noc.
Odlatujemy.
Tylko Doktor ma wątpliwości.
Koniec rozmowy.
Zero.
Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Odp: Akademia Lemologiczna [Eden]
« Odpowiedź #263 dnia: Czerwca 20, 2023, 12:18:31 am »
Po krótkiej przerwie lecim dalej, na Szczecin... i zaś, w te odmęty... edeńskie.
Pozostając w "trzynastym" ...spór doktora z inżynierem - leczyć czy wycisnąć jak cytrynę z informacji?
 Rządzi doktor - zatem leczyć.
Lecz podstępny inżynier tak zmotywował dubelta, że ten rwie bandaże, wyrywa wenflony, ucieka z lekarskiego łoża, sali...
Jednym słowem - chce zeznawać mimo ran promienistych.
Perfidny inżynier wykorzystując nieobecność doktora a obecność kalkulatora wyciąga z dubelta sporo informacji, acz niejasnych.
Oburzenie doktora na ten niecny proceder ściślaków (cybernetyk dołączył do spisku) ma charakter postfaktumiczny.
Z soku wyciśniętego z dubelta via kalkulator, wiemy o niesympatycznym charakterze rządów.
O programie ulepszania rasy który zaprowadził mnie jakoś, pewnie ze względu na doświadczenia pisarza, do eugeniki.
 A dokładniej -  tej eugeniki.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Eugenika_niemiecka

Miało wyjść lepiej, wyszło gorzej, więc władza wycofała się rakiem z projektu zwalając wszystko co złe na czynniki naturalne..
O! Coś jak plandemia niedawno miniona  ;)... złe nietoperze.

Pozostały tylko rzesze śliniących się, ślepawych, tępawych dubeltów które poumieszczano w tych jaskiniowych miastach i ...stopniowo likwidowano?
Gazowano?
Jeden z takich został przygarnięty przez "naszych", ale jakoś szybko stracili nim zainteresowanie. Słabo odkurzał?
Cytuj
Okazało się jak pierwszy dubelt wyniósł te zwały ziemi - chociaż dla mnie to naciągane - skoro przyswajają bezpośrednio substancje nieorganiczne to gdzie one się podziewają?
Z opisu zasypania kabin wynika bardzo duża ilość ziemi, co wskazuje na gigantyzm żołądkowy pierwszego dubelta. Skoro tak wylizane...
Gdzie można nabyć taki odkurzacz? Chętnie kupię.  :)

Cytuj
Wg mnie nie ma mediów - nie ma informacji - rządzi jakaś kasta o którą nie wolno pytać.
Mnie się zdaje, że jakieś media muszą być, bo to podstawowe narzędzie każdej władzy. Kasty też.
Gdy dubelt używa pojęcia "informacja" to ma na myśli właśnie media (rozumiane jako środki masowego przekazu...czy też, jak dawniej mawiano - środki masowego porażenia).

Tajemnicza jest sprawa fabryki.
Konotacja "bio" pojawia się dopiero po opowieści dubelta. Zerknąłem wstecz i z opisu fabryki to nie wynika - wygląda ona na jakąś hutę, topiąco/odlewającą w zapętleniu.
A produkt to czarny przedmiot wielkości torsu człowieka z jakimiś podzespołami elektryczno-zegarowymi w środku, któren  to środek miejscami prześwituje.
W każdym razie produkcja porzucona wraz z projektem eugenicznym, ale czemuś nie zatrzymana. Ten nadmiar energii planetarnej by?
Ale z drugiej...efekt cieplarniany? Nie  było tam lokalnej komórki np. grinpisu? Widać nie było.
Dobra tam...
Cytuj
Odlatujemy.
     ...w rozdział ostatni.
Chyba, że Anders   8)
« Ostatnia zmiana: Czerwca 20, 2023, 12:25:02 am wysłana przez liv »
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6891
    • Zobacz profil
Odp: Akademia Lemologiczna [Eden]
« Odpowiedź #264 dnia: Czerwca 21, 2023, 11:10:42 pm »
Cytuj
Wg mnie nie ma mediów - nie ma informacji - rządzi jakaś kasta o którą nie wolno pytać.
Mnie się zdaje, że jakieś media muszą być, bo to podstawowe narzędzie każdej władzy. Kasty też.
Gdy dubelt używa pojęcia "informacja" to ma na myśli właśnie media (rozumiane jako środki masowego przekazu...czy też, jak dawniej mawiano - środki masowego porażenia).
Ale po co mają być media - skoro przekazywanie informacji jest zakazane?
Samosterowna grupa...niewielka liczba obroty planetarne śmierć.

Cytuj
Tajemnicza jest sprawa fabryki.
Konotacja "bio" pojawia się dopiero po opowieści dubelta. Zerknąłem wstecz i z opisu fabryki to nie wynika - wygląda ona na jakąś hutę, topiąco/odlewającą w zapętleniu.
A produkt to czarny przedmiot wielkości torsu człowieka z jakimiś podzespołami elektryczno-zegarowymi w środku, któren  to środek miejscami prześwituje.
Gdyby się dało drukować w 3D narządy wewnętrzne, to dla kogoś kto nie zna ich kształtu taka fabryka 3D musiałby być czymś niezrozumiałym. Dodatkowo ta edeńska: zwartusiała.
Ale tak - sam opis fabryki wygląda na produkcję części zamiennych - niekoniecznie bio.
Cytuj
Odlatujemy.
     ...w rozdział ostatni.
Chyba, że Anders   8)
En? :-\
To proponowane breivikowe rozwiązanie? Dać im broń?

W każdym razie w ostatnim rozdziale jest bardzo trafne rozpoznanie roli języka w społeczeństwie.
Języka i sterowania przez niego informacją. Blokowanie informacji.
To charakterystyczne dla autorytaryzmu i totalitaryzmu.
Wywracanie na nice znaczeń, zakłamywanie świata. Propaganda.
Lem znał to świetnie z autopsji.

Cóż...nabałaganili i odlecieli...a chcieli Eden tylko obejrzeć z daleka...gdzie lecieli? po co? nie była to misja badawcza, nie przewozili żadnych ładunków...so...turystyka kosmiczna...
Niemniej doszło do kontaktu z obcą cywilizacją...i nie był to kontakt z hamerykańskich filmów. Chociaż bezpośredni.
Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Odp: Akademia Lemologiczna [Eden]
« Odpowiedź #265 dnia: Czerwca 22, 2023, 09:11:31 pm »
Cytuj
Gdyby się dało drukować w 3D narządy wewnętrzne, to dla kogoś kto nie zna ich kształtu taka fabryka 3D musiałby być czymś niezrozumiałym. Dodatkowo ta edeńska: zwartusiała.
Może tak być.
 Edeńscy byli jakoś tam "elektryczni", więc kubik z czymś przypominającym obwody i elementy mechaniczne jako element udoskonalający - całkiem możliwy.
Nota bene,  niemal nic nie wiemy o ich fizjologii. 
Lem  lubił pisać o sposobach rozmnażania - a tu nic, nic...  :)
Późniejszy Lem wplótłby jakiś podręcznik rozmnażania się Dubeltów sporządzony przez wcześniejszą ekspedycję. Tylko o odżywianiu ...coś tam.
Podobnie z psychiką.... a może to społeczeństwo "owadzie" i ludzkie kategorie zawodzą?
Np. zdziwienie że nie toczą walk wyzwoleńczych.  :-\
Cytuj
       ...w rozdział ostatni.
    Chyba, że Anders   8)

En? :-\
To proponowane breivikowe rozwiązanie? Dać im broń?
;D
Nie,e. Nie to, a to;

Już nieaktualne.  ;)

Lecimy XIV-stką, ostatnią i... jak napisałaś
Wypisy z Orwella
Cytuj
Języka i sterowania przez niego informacją. Blokowanie informacji.
To charakterystyczne dla autorytaryzmu i totalitaryzmu.
Ciekawe, czy Lem czytał...lub choćby słyszał w czasach edeńskich, rzecz jasna. Jest to możliwe, gdyż kilka lat wcześniej ukazało się polskie tłumaczenie 1984 w IL (tym giedrojciowym)
Ale też jasność, że
Cytuj
Lem znał to świetnie z autopsji.
I po tych pogaduchach o ciężkim losie Rajskich następuje fragment techniczny... za nic nie mogę pokapować, po co im były sztolnie, w dodatku stemplowane, pod zarytym kadłubem?
Jakby w tej wersji chcieli go postawić dziobem w dół  :-\
Tak-siak zmierzając do mów końcowych... dylemat z zagadnienia "kontakt z obcymi" w wariancie - "nie chcą nas" - podejście pierwsze.
Jakoś tam rozwinięte w Solaris, a zwłaszcza we Fiasku. Ę?

Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana

Q

  • YaBB Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16039
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Akademia Lemologiczna [Eden]
« Odpowiedź #266 dnia: Czerwca 23, 2023, 12:04:00 am »
"Marsjanina" nie czytałam - tylko film. W sumie to mogę czytnąć.

Czytnij, choć.. czytadło ;).

A "Człowieka..." - pewnie - zobaczymy co po "Edenie".

Nawiasem, a tytułem zachęty: pętli nam tu jakby po raz kolejny, bo Dubelty z tymi rurkami wyglądają na cyborgi, a tamtejszego tytułowca J.J. w podobnych kategoriach odbierał.

rządzi jakaś kasta o którą nie wolno pytać.

Czyli jednak chyba Lem Bezpieczeństwem chciał straszyć, tylko w sposób zdolny przejść przez sito cenzury.

Rządzi doktor - zatem leczyć.

Ci SF-owi doktorzy... Nawet dowódcę do pionu postawią (czy - jak tu - do poziomu położą):

A zarazem litościwi:


O! Coś jak plandemia niedawno miniona  ;)... złe nietoperze.

Jak już tak spiskujemy ;), to faktycznie "Eden" da się czytać - w tej warstwie - nie tylko jako metaforę minionych czasów, ale i prognozę obecnych, gdzie za - owszem, widocznymi - politykami stoją sponsorzy, doradcy, eksperci, i inne szare eminencje. Prawdziwa kasta niewidzialnych, a przynajmniej rzadko dostrzeganych... I nigdy za nic nie odpowiadających.

Mnie się zdaje, że jakieś media muszą być, bo to podstawowe narzędzie każdej władzy. Kasty też.

Tu bym się zgodził, z przyczyn zdroworozsądkowych. W końcu ktoś rajskim nieprawdy skutecznie wpiera. Przy czym istota tych mediów jest nie do zrekonstruowania z tekstu powieści. (No, może poza tym, że elektryczność musi być w użyciu.)

To proponowane breivikowe rozwiązanie? Dać im broń?

Swoją drogą faktycznie ciężka sytuacja. Osiąść obok i dawać dobry przykład, jak chcieli młodzi gniewni z "Całej prawdy o planecie Ksi"? Niewykonalne, zwł. przy tej liczebności. Masakra (skoro breivikowa) - przypomina się "Trudno być bogiem" Strugackich i krwawy wyraz rozpaczy tamtejszego Rumaty. Trudno to jednak nazwać dobrym wyjściem. Zbroić tubylców... Może i to faktycznie głupie by nie było (Roddenberry coś takiego w '68 w "A Private Little War" proponował - co prawda o sytuację wojny i zewnętrznej interwencji tam chodziło - acz w '88, w "Too Short a Season" usiłował się z tego wycofywać), ale jak to zrobić? Know how przekazać się raczej nie da. Elektrożektory i roboty zostawić? Czy nie za mało ich będzie? Poza tym mogą w ręce drugiej strony wpaść...(Posiłki wezwać? Zanim przybędą kryptokracja gotowa sama paść...)

Cóż...nabałaganili i odlecieli...

Jak to ludzie...

Niemniej doszło do kontaktu z obcą cywilizacją...i nie był to kontakt z hamerykańskich filmów. Chociaż bezpośredni.

Bo one na skrajnościach jadą - albo sielanka i sobie w ramiona padanie (Spielberg), albo wojna na wyniszczenie (Heinlein a ekranizacje jego). Ew. Obcosć kompletnie pomijają ("ST", "SW", "Avatar").

Skądinąd to zakończenie, rezonujące we mnie (jak w pudle ;)), bo literacko urokliwe... (I ulubiona lemowska probabilistyka na dodatek.)

"– Widziałeś Eden? - spytał Inżynier. Koordynator popatrzał na niego, nie rozumiejąc.
– Jak to, czy widziałem?
– Teraz. Popatrz.
Koordynator odwrócił się. W ekranie płonęła, gasząc pobliskie gwiazdy, jedna - ogromna kropla opalu.
– Piękna - powiedział Inżynier. - Zobaczyliśmy, bo taka była piękna. Chcieliśmy tylko nad nią przelecieć.
– Tak - powtórzył Koordynator - chcieliśmy tylko przelecieć…
– Wyjątkowy blask. Inne planety nie mają tak czystego. Ziemia jest po prostu niebieska. Patrzeli wciąż w ekran.
– Zostali? - powiedział cicho Koordynator.
– Tak. On tak chciał.
– Myślisz.
– Jestem pewien. Wolał, żeby to my - a nie oni. To było wszystko, co mogliśmy dla niego zrobić.
Jakiś czas żaden się nie odezwał. Eden oddalał się.
– Jaka czysta - powiedział Koordynator. - Ale… wiesz? Z rozkładu prawdopodobieństwa wynika, że bywają jeszcze piękniejsze."


Czyli, że piękno świata może nas pogodzić z jego okrucieństwem (jak tych fizyków co za sprawa matematycznej elegancji tego i owego w Boga wierzą)? No, łatwo się pogodzić gdy się odlatuje i za sobą zostawia, co już La Rochefoucauld (z którym mi się nasz Henryczek - z szybkostrzelnego obrócony w mędrkującego - skojarzył) dostrzegł.
« Ostatnia zmiana: Czerwca 23, 2023, 01:50:05 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6891
    • Zobacz profil
Odp: Akademia Lemologiczna [Eden]
« Odpowiedź #267 dnia: Czerwca 26, 2023, 04:09:28 pm »
Późniejszy Lem wplótłby jakiś podręcznik rozmnażania się Dubeltów sporządzony przez wcześniejszą ekspedycję. Tylko o odżywianiu ...coś tam.
Podobnie z psychiką.... a może to społeczeństwo "owadzie" i ludzkie kategorie zawodzą?
No tak - nie ma żadnej "edenistyki"...co o tyle dziwne, że planeta była im znana - celowo chcieli koło niej przelecieć.
W sumie to jest jakaś książka, ale w bibliotece do której nie ma dostępu, a później nikt już o nią się nie upomina...
Cóż - w tej książce więcej nie ma niż jest;)
Czy typu owadziego? Raczej nie - skoro korzystają ze środków lokomocji, budują fabryki, znają się na astronomii i są zdolni do pojedynczych aktów.
Niemniej ludzkie kategorie zawodzą.
Tak, jak zawodzi poznanie między różnymi kulturami. Zwłaszcza tymi plemiennymi.

Cytuj
       ...w rozdział ostatni.
    Chyba, że Anders   8)

En? :-\
To proponowane breivikowe rozwiązanie? Dać im broń?
;D
Nie,e. Nie to, a to;
No dopszsz ;D
I po tych pogaduchach o ciężkim losie Rajskich następuje fragment techniczny... za nic nie mogę pokapować, po co im były sztolnie, w dodatku stemplowane, pod zarytym kadłubem?
Jakby w tej wersji chcieli go postawić dziobem w dół  :-\
Chyba te wsporniki i sztolnie miały zadziałać jak podnośnik hydrauliczny - unieść dziób - żeby rufa przeważyła i wyrwała go z pagórka...
Tak-siak zmierzając do mów końcowych... dylemat z zagadnienia "kontakt z obcymi" w wariancie - "nie chcą nas" - podejście pierwsze.
Jakoś tam rozwinięte w Solaris, a zwłaszcza we Fiasku. Ę?
Tutaj też - zwłaszcza.
Na koniec - kiedy rakieta już stoi gotowa do startu - Edeńczycy wysyłają w stronę rakiety pociski...drugi wybuchł kilkadziesiąt metrów od statku. Poczuli, jak się zakołysał.
Czyli miejscowi raczej nie pozwoliliby im na bratnie się z chętnymi do tego jednostkami.
Mnie się zdaje, że jakieś media muszą być, bo to podstawowe narzędzie każdej władzy. Kasty też.
Tu bym się zgodził, z przyczyn zdroworozsądkowych. W końcu ktoś rajskim nieprawdy skutecznie wpiera. Przy czym istota tych mediów jest nie do zrekonstruowania z tekstu powieści. (No, może poza tym, że elektryczność musi być w użyciu.)
Poczta pantoflowa.
Podania.
Przekaz ustny.
Słowem: kaszel;)
Elektrożektory i roboty zostawić? Czy nie za mało ich będzie? Poza tym mogą w ręce drugiej strony wpaść...(Posiłki wezwać? Zanim przybędą kryptokracja gotowa sama paść...
Nie mówiąc o tym, że ta druga strona - kimkolwiek jest - jest agresywna. Likwiduje i swoich i na obcych ma zakusy.
Czyli, że piękno świata może nas pogodzić z jego okrucieństwem (jak tych fizyków co za sprawa matematycznej elegancji tego i owego w Boga wierzą)? No, łatwo się pogodzić gdy się odlatuje i za sobą zostawia, co już La Rochefoucauld (z którym mi się nasz Henryczek - z szybkostrzelnego obrócony w mędrkującego - skojarzył) dostrzegł.
Wydaje mi się, że ten końcowy tekst nie ma być zgodą na okrucieństwo - raczej ma podkreślać kontrast między pięknem planety, a niepięknem (zwłaszcza umysłowym) jej mieszkańców.
Eden, ale tylko widziany z odległości. Po dokładniejszym przyjrzeniu się: rodzaj piekła. A co najmniej czyśćca - zostając w tej katolickiej poetyce;)
Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Odp: Akademia Lemologiczna [Eden]
« Odpowiedź #268 dnia: Czerwca 30, 2023, 12:50:23 am »
Cytuj
Czy typu owadziego? Raczej nie - skoro korzystają ze środków lokomocji, budują fabryki, znają się na astronomii i są zdolni do pojedynczych aktów.
Niemniej ludzkie kategorie zawodzą.
Zgoda, to nie typ owadzi, chodziło mi tylko o podkreślenie niewiedzy o ich podstawach działania( zazdrość, miłość, rywalizacja, lęki, wygoda, własność etc)
Cytuj
Chyba te wsporniki i sztolnie miały zadziałać jak podnośnik hydrauliczny - unieść dziób - żeby rufa przeważyła i wyrwała go z pagórka...
Nie prościej wykopać (wyłuskać) go od góry?
A to co?  Paraboliczna konstrukcja tuż za rufą rakiety rosła powoli, jednocześnie ciężarowy automat i koparka pracowały pod jej brzuchem i wgryzały się zajadle w stok wzgórza.
Koszta rycia pod dziobem wydają mi się nieadekwatne do korzyści.
Tego nie kamam
Rzeczywiście, gdybyśmy zaczęli usuwać stemple, strop mógłby się nagle zawalić pod ciężarem rakiety i nie tylko gruchnęłaby na ziemię, ale jeszcze by zmiażdżyła automaty – na pewno nie
zdążyłyby się wycofać z wykopu.... Wpuścimy do sztolni grzejne przewody – będziemy mogli dokładnie regulować temperaturę – kiedy osiągnie punkt topienia szkliwa, stemple zaczną powoli osiadać. Gdyby to szło za szybko, w każdej chwili możemy wstrzyknąć do sztolni porcję płynnego powietrza. W ten sposób do wieczora wyciągniemy rakietę z zarycia. No, potem stawianie do pionu...

Stawianie do pionu poszło już migiem  ;D

Ale czy oni stawiali ją na "dziobie"?
Wtedy te sztolnie się jakoś wyjaśniają;  dziób statku był już głęboko podkopany, próżnię po wydobytej glinie zapełnił las szklanych słupów.
Aaa i dowiadujemy się ile nad ziemią wisiała rufa - 4 metry ;  rufa zatoczyła łuk, przebyła w ułamku sekundy cztery metry powietrza, zarazem czub pocisku wyrwał się ze zbocza, wyrzucając w górę zwał piachu i margla .

Odlecieli - Siedemset czterdzieści świateł wskaźników, lamp kontrolnych, zegarowych tarcz pulsowało bezgłośnie w sterowni. Hmm...
I znów jesteśmy na okręcie - W kabinie nawigacyjnej pochylali się nad mapami Inżynier i Koordynator. Gwiazdowe karty były większe od stołu, zwisały, nieraz naddzierały się, od dawna mówiono, że w nawigacyjnej potrzebny jest większy stół, bo depcze się po mapach.
Stół był wciąż ten sam.


Dobry stół podstawą udanego lotu gwiezdnego.
Romantyczny okręt rozbity i wyspa. Piętaszek, ludożercy... tjaa.
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana

xetras

  • God Member
  • ******
  • Wiadomości: 1346
  • Skromny szperacz wobec różnorodności i osobliwości
    • Zobacz profil
Odp: Akademia Lemologiczna [Eden]
« Odpowiedź #269 dnia: Lipca 12, 2023, 07:42:29 pm »
Q, piszesz:
"Modny w sumie temat... "Alicja...", potem pewne wątki "Księgi Nowego Słońca" Wolfe'a i "Amberu" Zelazny'ego (o których kiedyś gadaliśmy...)."
Co do motywu lustra - to kulturowa metafora sumienia.
Może religia tego wprost nie nazywa, ale:
sumienie=lustro

Przeglądanie się w lustrze, w toni wodnej i samozachwyt swoim wizerunkiem (egoizm) to jakby co innego.
Matematycy i ściślacy widzą zwykle po prostu  tylko odbicie lustrzane.
Tak jakby tylko technicznie je traktując, a nie symbolicznie.
Nie wiem czy uświadamiają sobie szerszy kontekst.
Jeszcze:
Cytuj
...
O pięknie i o wizerunku.

Nie wiem skąd w teorii organizacji i zarządzania naukowcy wzięli termin piękna organizacji?
Prostota piękno i ład organizacyjny idą w parze.
Nie wiem skąd to doktor od zarządzania (SGPiS, lata 86-90) wział ale tym kryterium oceny jakiejś organizacji zbił nas (studentów) z pantałyku.
Ja myślałem o jakiejś sprawności, porządku organizacji a on na wykładzie władował się z pięknem w organizacji.
Już nie pamiętam, skąd je wziął i co to miało oznaczać.


« Ostatnia zmiana: Lipca 12, 2023, 08:38:54 pm wysłana przez xetras »
~ A priori z zasady jak? ~
Dotkliwy dotyku znak.