uczucia mam mieszane - odnosiłem miejscami wrażenie, że autor chce wytłumaczyć, o co biega w książce sf, ludziom, którzy nigdy po takie rzeczy nie sięgali
Być może tak właśnie trzeba, by dotrzeć do takich ludzi
. Ale tak naprawdę p. Paziński (choć i parę uwag stylistycznych mógłbym mu fundnąć) zaimponował mi konkluzją - wszyscy biorą "Eden" od tej strony, że to totalitaryzm (w zasadzie stalinizm), Holokaust, jednym słowem echo konkretnych doświadczeń Lema, a p. P.P. sugeruje, że Mistrz może i "Eden" na swoich - jeszcze świeżych wtedy - wspomnieniach budował, ale nie bawił się w oczywiste aluzje, kopie (typu Zajdel czy Strugaccy), tylko stworzył dość odmienny świat, z odmiennymi problemami. Lektura zdań:
"Oto wniosek: w edeńskich fabrykach produkuje się atrapy żywych stworzeń, a edeńskie masowe groby, ossuaria i galerie osobliwości są wyłącznie śmietniskiem nieudanych biologicznych prototypów nowego życia.
Eden – muzeum niezaistniałych bytów, cmentarz trupów, które nigdy nie żyły. "Trwałe zmieniła mój odbiór w/w powieści.
przy czym to drugie zestawienie i porównanie byłoby nawet ciekawsze i dające więcej pola do rozmaitych dywagacji.
Owszem. Bo, choć z wymienionych przez Ciebie par pierwsza jest mocniejsza, druga przynosi bardziej złożone zagadki - nie pojedynczych bytów (Ocean,
muszki), a całych, zwodniczo podobnych do ziemskiej, ale jednak odmiennych w stopniu uniemożliwiającym (szybkie) wczucie się w ich realia, cywilizacji.