Jeśli tak było, a nic o tym nigdy nie słyszałem, to dlaczego tak nie jest do dzisiaj?
WIĘKSZOŚĆ zdecydowała, ze woli po staremu...
Ale ja rozumiem, że Tobie chodzi o to, że te 500 osób chce zmiany systemu globalnie, czyli dla wszystkich. Nie interesuje ich powyższy kompromis. No cóż, trudno. Trzeba będzie wykonać odpowiedni analizy i poinformować ich o kosztach takiej zmiany. Jako jedyni zainteresowani, będą musieli mocno zaangażować się w propagowanie tych zmian. Wszyscy będą im patrzeć uważnie na ręce.
Czyli WIĘKSZOŚĆ potem zdecyduje?
Rozumiem ich tak dobrze jak Ty. Chodzi o to, że próbują wywierać na mnie presję, bez komentarza z mojej strony.
Jaką znowu presję?
Jako jedyni zainteresowani, angażują się w propagowanie tych zmian. Dzieki temu WIĘKSZOŚĆ zdecydowała. A Ty jesteś w mniejszości. Ale nie jesteś dyskryminowany - miałeś i masz nadal prawo głosu.
Chciałbym także zaznaczyć, że nie jestem zwolennikiem aborcji. Samo myślenie o aborcji to wielka tragedia dla kobiety, a ewentualne wykonanie zabiegu na pewno będzie dla niej jednym z najgorszych doświadczeń w życiu.
Nie jest więc zwolennikiem aborcji lecz zwolennikiem prawa do aborcji, aby dać kobiecie swobodę podejmowania decyzji.
Czy masz na myśli także tę kobietę, której mój znajomy lekarz podwiązał jajniki po 11-tej aborcji (dla tej kobiety aborcja była rodzajem spóźnionej antykoncepcji). Od razu mówię, ze ta kobieta nie miała stałego partnera a w tamtym czasie był juz pełen dostęp do antykoncepcji. Facet który to zrobił z jednej strony uważał, że zrobił tak bo musiał, z drugiej nie mógł sobie darować, że zrobił coś przeciw pacjentce, a z trzeciej, gdyby ona sie o tym dowiedziała, to w każdym sądzie by wygrała a on poszedłby siedzieć. Czy każda kobieta moze zdecydować? Czy należy postawić jednak pewne wymagania. Jeśli tak, to jakie? Może tylko wtedy, kiedy ciąża stanowi zagrożenie życia matki? Jak wielkie zagrożenie? Na ile jesteśmy w stanie to ocenić? To nie jest proste Deckard. W przyrodzie nie ma normalnych przypadków.
Piekła nie ma 
Chcesz to Cie zaprowadzę... Tu na Ziemi. Ręczę, że Cie to odmieni, jako i mnie odmieniło.
A idealistą jestem.... to moja zaleta i mój problem. 
Znam ten ból

. Ale wiesz, im dłużej żyję, z tym większym przerażeniem obserwuję, jak ewoluują moje poglądy. Stopniowo dochodzę do wniosku, ze idealizm jest na straconych pozycjach, bo tzw. ludzkość w swojej masie nie wykazuje żadnego rozwoju pod tym względem od dłuższego czasu. Z tego powodu idealizm jednostek jest w końcu zawsze konsumowany przez cwaniaków, którzy pod jego osłona robią swoje. Trzeba cholernie uważać, aby nie dorzucić bruku do piekła... Tak więc dochodzę do wniosku, że stara maksyma
dura lex, sed lex kryje sobie niezmierzoną mądrość. W tym sensie, (nieco w opozycji do Dzi

) doceniam wartość arbitralnych norm narzuconych nam, abyśmy mieli jakieś ramy.
No chybaśmy wyeksploatowali nieco ten temat

. Niech mnie kule biją. Jeszcze trochę, a zapomnę, od czego się zaczęło

. Teraz powinien przyjść WIELKI TERM (jak dostanie łaskawie zezwolenie - wiadomo od kogo) i zmyć tę stajnię Augiasza - poprzez wywalenie tego wszystkiego do osobnego wątku

.