Pokaż wiadomości

Ta sekcja pozwala Ci zobaczyć wszystkie wiadomości wysłane przez tego użytkownika. Zwróć uwagę, że możesz widzieć tylko wiadomości wysłane w działach do których masz aktualnie dostęp.


Wiadomości - Cetarian

Strony: [1] 2 3 ... 18
1
Hyde Park / Odp: „Wysyłamy twojego syna na front!”
« dnia: Stycznia 20, 2025, 02:23:39 am »
Q, twoje stanowisko sprowadza się do tego, że ponieważ jest wojna, to władze Ukrainy zawsze mają rację.
A nawet jak nie mają racji, to nie należy ich krytykować, gdyż krytyka im zaszkodzi - jak wiadomo, krytyka zawsze szkodzi władzy i nigdy nie pomaga jej zmienić czegoś w swoich działaniach na lepsze.

To jest oczywiście nonsens, ale cóż, skoro nie chcesz podjąć merytorycznej dyskusji, ja z kolei nie mam takiej potrzeby, żeby wątek był zamknięty moim postem.

Zatem niezależnie od tego, czy odpowiesz na ten post czy nie, i co napiszesz, mam zamiar zrobić sobie dłuższą przerwę w tym wątku.
Chyba że coś nadzwyczajnego się zadzieje.
Jeszcze bardziej nadzwyczajnego niż pełnoskalowa wojna w Europie.

Rozważania o poborze były może abstrakcyjne, zanim Rosja zaatakowała Gruzję. Dziś zdecydowanie nie są abstrakcyjne, dlatego że poborowi ukraińscy giną na wojnie od prawie trzech lat.
W związku z tym taki problem, że około 30% poborowych (według Fishera) unika poboru, choć spełniają kryteria, to jest kwestia zasadnicza, fundamentalna i to na dwóch poziomach.

Po pierwsze na poziomie sprawiedliwości, bo ja patrzę na wydarzenia z punktu widzenia wcielonego do armii pod przymusem żołnierza, albo członka jego rodziny - stąd tytuł wątku.

Od miesięcy wiadomo, że armia ukraińska odczuwa dotkliwie brak rezerw. Amerykanie  sugerowali, żeby rozpocząć pobór roczników 18-25. Ukraina tego nie robi, z uzasadnieniem jakimś takim chyba, że są to roczniki potrzebne do odbudowy Ukrainy po wojnie.

Tylko że najpierw trzeba tą wojnę wygrać, żeby było co i gdzie odbudowywać.

Gdyby choćby część tych roczników, powiedzmy 23-25 czy 22-25 zmobilizowano w październiku, to dzisiaj byłyby szkolone już od prawie trzech miesięcy i wkrótce mogłyby zasilać front.
Za nieco ponad miesiąc upłyną trzy lata tej wojny i końca na razie nie widać. To że poborowi mają walczyć do zwycięstwa albo do śmierci jest głęboko niesprawiedliwe.

Ale też z praktycznego punktu widzenia wolałbym, żeby Ukraina wygrała, bo to by zmniejszyło, może nawet do zera, zagrożenie dla innych krajów, w tym dla Polski, w której mieszkam. A brak rezerw ludzkich istotnie pogarsza sytuację Ukrainy.

Za kilkanaście godzin Trump zostanie zaprzysiężony na drugą kadencję. Ponieważ jest nieprzewidywalny, niektórzy mają nadzieję, że mu się odmieni i da Ukrainie znacznie więcej broni niż dawał Biden.
Byłoby wspaniale, ale na razie nie ma na to żadnych dowodów.

To co się dzieje, jest antytezą „przestrzeni urojonych”. Od trzech lat giną konkretni ludzie, inni zaś bardzo konkretni ludzie, chociaż spełniają te same kryteria i powinni podlegać poborowi, nie zostali wcieleni, bo zapłacili, albo mają takie znajomości, że nawet nie musieli płacić.
To jest absolutna, totalna niesprawiedliwość wobec tych zmuszanych do walki praktycznie w nieskończoność, bo przypominam, rok temu władze Ukrainy, rozważały taki przepis, że po trzech latach walki żołnierz może odejść do cywila, ale nie znalazł się w ustawie, bo „się nie da”.
Pewnie, że się nie da, jak się nie powołuje dalszych poborowych.
Tyle z mojej strony na co najmniej jakiś czas.


2
Zacytowałem fragment wywiadu, który pochodzi z książki wydanej po polsku w Polsce. Jest to drugie wydanie, czyli że pierwsze jakoś tam się rozeszło, chociaż na pewno nie był to bestseller.
To wydanie drugie rozszerzone, nie wiem, czy wywiad z Rottensteinerem był już w wydaniu pierwszym. To drugie ukazało się w 2016 roku, czyli mniej więcej w tym samym czasie, kiedy „Zagłada i gwiazdy” Gajewskiej. Ludzi, którzy pisali w Polsce o Lemie nie było chyba tak wielu. Wydaje mi się, że raczej kilku niż kilkunastu, więc przejrzenie ich książek nie byłoby dla biograf/a/ki jakoś specjalnie czasochłonne.
A książki Oramusa nie trzeba było nawet czytać, wystarczyło przeczytać spis treści. Załóżmy, że Gajewska nie była zainteresowana tym, co Oramus miał do powiedzenia na temat twórczości Lema. Opublikował jednak wywiad z jedynym znanym z nazwiska agentem Lema, który we fragmencie, cytowanym wcześniej, wskazał, że przyczynił się do zawarcia umów na łącznie około 4 miliony egzemplarzy książek Lema, a współpraca trwała długo, chyba ze dwie dekady, więc sądzę, że relacja pisarza z agentem i to w takiej specyficznej sytuacji pisarza z prl-u z ograniczoną możliwością kontaktowania się z Zachodem, jest ciekawa i ważna dla jego drogi życiowo-zawodowej.

Nie wiem, jak często autorzy się procesują ze swoimi agentami, pewnie się to zdarza, ale jednak nie są to wydarzenia kompletnie banalne, a z drugiej strony nie jest to coś okropnie wstydliwego. Lem nie przejechał zakonnicy w ciąży na pasach przy czerwonym świetle i po pijaku. Miał spór z Rottensteinerem, wytoczył mu proces, który przegrał, zapłacił koszty sądowe i tyle.
Pominięcie tego świadome byłoby moim zdaniem nieetyczne. A przegapienie nie wystawia Gajewskiej najlepszego świadectwa, zwłaszcza w świetle tego, o czym napisałem wcześniej, że chwaliła się swoją pracowitością.


3
Rekordowa w tym względzie, czy z kimś (ze światka SF) Mistrz więcej epistoł wymienił?

Opublikowano 177 listów do Michaela Kandla (Sława i Fortuna, WL, 2013, 736 s.).
Jeszcze więcej listów było do Franca Rottensteinera (redaktor, wydawca, tłumacz (w tym Lema z niemieckiego na angielski), agent literacki Lema na świecie (bez Niemiec, ZSRR, potem Rosji)
i Wolfganga Thadewalda (redaktor, wydawca, agent literacki Lema w Niemcach).

Fragmenty listów do Rottensteinera i Thadewalda są w książkach W. Orlińskiego (Lem. Życie nie z tej ziemi, 2017, 2021) i A. Gajewskiej (Stanisław Lem. Wypędzony z Wysokiego Zamku. Biografia, 2021, 2024).

W książce Gajewskiej, w pierwszym wydaniu z 2021 roku, Franz Rottensteiner jest wymieniony w indeksie tylko raz (z odsyłaczem do strony nr 500), a odpowiedni fragment brzmi tak:

„Pobyt w Wiedniu wspominał w liście do Władysława Kapuścińskiego: „Mieszkaliśmy u mego agenta [Franza Rottensteinera] i oglądaliśmy to austriackie miasto trochę podobne do powiększonego Lwowa, i nawet dwukonką, czyli fiakrem się jeździło”. Potem pojechali do Salzburga, gdzie Lemowi podobało się to, że mógł samochodem dojechać do schronisk, przypuszczalnie piesze wędrówki były już poza jego zasięgiem.”


O ile dobrze pamiętam, na 99,99% w pierwszym wydaniu nie było żadnych cytatów z Rottensteinera (nawet gdyby nie trafiły do indeksu).

W okolicach premiery książki obejrzałem wywiad z Gajewską, w którym powiedziała, że po zakończeniu pracy odwiozła do biblioteki sto dwadzieścia książek.

Imponująca pracowitość … ale wśród tych książek najwyraźniej nie było pozycji „Bogowie Lema” Marka Oramusa.
Oramus opublikował tam długi, dwudziestostronicowy  (str. 221-241) wywiad z Rottensteinerem.

Kluczowe fragmenty:

Oramus: - Czy to prawda, że jako agent sprzedał pan 7 milionów książek Lema w Europie i Ameryce?

Rottensteiner: - Jako agent Lema nie sprzedałem żadnych egzemplarzy. Zawarłem dla niego jakieś 300-350 kontraktów, które opiewały na jakieś 2 miliony egzemplarzy, gdyż nakłady były niskie, a dodruki rzadkie. Niemieckie wydania, które zaaranżowałem jako agent/doradca dla Suhrkamp/Insel wyniosły drugie tyle, albo trochę więcej. Nie ma więc mowy o 7 milionach. Kto tak powiedział?   

Oramus: - Co stało się powodem konfliktu między wami, który zakończył się przed sądem w Wiedniu?

(…)

Rottensteiner: - Wtedy to prawnik Lema przysłał mi list żądaniem, bym zapłacił 500 000 austriackich szylingów (jakieś 35 000 euro czy 140 000 zł), gdyż „obraziłem go w jakikolwiek sposób” i podobne głupie żądania W przeciwnym razie groził procesem. Oczywiście nie brałem pod uwagę podpisania takiego dokumentu i Lem mnie pozwał. Twierdził, że nie jest mi nic winien za umowę z Harcourt Brace, że nasza umowa wzajemna wygasła rok wcześniej niż w rzeczywistości, plus jeszcze kilka drobiazgów nie popartych dowodami. Zażądał też kolejnych 500 tysięcy szylingów za to, że w jednym z listów wspomniałem, iż zamierzam sprezentować jego listy Bibliotece Zakładu Narodowego im Ossolińskich we Wrocławiu, bo już ich nie potrzebuję. W sumie gra toczyła się o 700 tysięcy szylingów, czyli około 100 000 DM.
Po pięciu latach przegrał we wszystkich punktach, musiał zapłacić koszty mojego prawnika, swojego prawnika, tłumacza i koszty sądowe. Niektóre z jego argumentów były śmieszniejsze niż „Dzienniki gwiazdowe”.

Oramus: - Na przykład?

Rottensteiner: - Cóż, Lem twierdził, że działałem jako jego „nieprawny” agent przez ostatni rok obowiązywania naszej umowy, bo umowa wygasła rok wcześniej niż w rzeczywistości. To śmieszne: czemu w takim razie podpisywał w tym czasie negocjowane przeze mnie umowy? Dlaczego brał za nie pieniądze, jeśli podszywałem się pod jego agenta przez cały ten czas? Czemu nie protestował? Zdobył się na to dopiero w trakcie procesu!

Oramus: - Podaje pan, że Lem żądał 500 tysięcy szylingów „za obrazę” i dodatkowych 500 000 za zdeponowanie jego listów w bibliotece Ossolińskich. To razem daje okrągły milion, a nie 700 tysięcy szylingów.

Rottensteiner: - Lem chciał bym podpisał list, że zapłacę 500 000 ATS w razie gdybym obraził go w jakikolwiek sposób albo użył jego listów. To była zbiorcza suma do zapłacenia w przypadku, gdybym zrobił jedną z kilku rzeczy obraźliwych dla pana Lema.
Sądowa kwota 700 000 ATS to całkiem osobna sprawa, nie pieniądze, o które Lem dosłownie się zwrócił, ale Streitwert, czyli „wartość spornej kwestii” - mniej czy bardziej arbitralna wycena, od wysokości której zależą koszty sądowe i honoraria prawników. Co oznacza, że im wyższy Streitwert, tym wyższe koszty sprawy, które musi pokryć strona wnosząca pozew. To oznacza też, że można zawyżyć wartość sprawy, jeśli się wierzy, że przeciwnik nie będzie w stanie zapłacić kosztów. W tej konkretnej sprawie Streitwert został potem zredukowany przez sędziego chyba o połowę.
(...)
Gdybym przegrał, musiałbym opłacić wszystko, koszty sądowe, moich prawników i prawników Lema, ale skoro wygrałem, nie wiem ile Lem musiał zapłacić sądowi i swoim prawnikom. Ale i tak nie musiałbym płacić 700 tysięcy szylingów, prawdopodobnie mniej więcej 300 000, czyli pieniądze wpłacone przez Lema na koszty sądowe i jego prawników - plus koszty mojego prawnika.

*

Dziwne przeoczenie …

**
A przy okazji, czy coś wiadomo o wydaniu korespondencji Lema z Władysławem Kapuścińskim?

4
Hyde Park / Odp: „Wysyłamy twojego syna na front!”
« dnia: Grudnia 31, 2024, 12:48:11 am »
Co do Ukrainy, natomiast, uważam, że zbyt wygodnie siedzi nam się w fotelach, byśmy mieli prawo oceniać desperackie wybory napadniętych.

Q, to jest absolutny nonsens.

 W wygodnych fotelach siedzą:

- analitycy wywiadów,
- ludzie zajmujący się OSINT-em,
- dziennikarze,
- politolodzy,
- historycy,
- dyplomaci,
- emerytowani wojskowi.

Przedstawiciele wszystkich tych grup, oprócz pierwszej, publicznie komentują przebieg wojny na Ukrainie ze swoich wygodnych foteli.

Fundamentem liberalnej demokracji jest to, że nie ma cenzury i nie ma tematów tabu.

Jako obywatel państwa, za którego granicą toczy się wojna, mam prawo komentować tą wojnę.

Zresztą, mam prawo komentować dowolną wojnę, nawet gdyby toczyła się na Timorze, czy gdzieś tam na drugim końcu świata, po przeciwnej stronie kuli ziemskiej.

jedynym wyjściem jest tu doprowadzić do sytuacji, w której wszelka dyskusja o poborze będzie bezprzedmiotowa,

Przeskakujesz płynnie od realnego świata do tej wielkiej biblioteki trzecio-, czwarto-, piąto- i szóstorzędnych powieści, seriali i filmów science fiction.

Wszelka dyskusja o poborze stanie się bezprzedmiotowa być może w dwudziestym trzecim wieku, może w dwudziestym drugim, może w dwudziestym siódmym.
Zdecydowanie proponuję odłożyć fabuły science fiction i dyskutować o tym, co się dzieje tu i teraz i co się może wydarzyć w przyszłym roku i w kolejnych latach do końca dekady. I może w następnej dekadzie.

pierwszym krokiem w którym to kierunku powinno być bezwzględne objęcie Rodaków L.A. zachodnimi gwarancjami bezpieczeństwa - byłbym tu za natychmiastowym przyjęciem ich do NATO i UE, z przełożeniem - w drodze wyjątku - procesów przystosowawczych na okres postakcesyjny),

Hmm, czyli jednak spekulujesz ze swojego wygodnego fotela?

Szybkie przyjęcie Ukrainy do NATO, wymagałoby ze strony krajów NATO (pomijam na chwilę skądinąd bardzo istotną kwestię jednomyślności) ogromnej determinacji. Powiedziałbym, większej o rząd wielkości, a może o dwa rzędy, niż ten, które wykazują dziś, dlatego, że efektywnie NATO musiałoby złożyć Rosji ofertę nie do odrzucenia (trudną do odrzucenia).
Rozejm na linii frontu, przyjęcie Zachodniej Ukrainy do NATO i natychmiastowe utworzenie na tej Zachodniej Ukrainie dużych baz wojsk NATO.
Dla porównania USA utrzymują w Korei Południowej dwadzieścia cztery tysiące żołnierzy.
 
https://en.wikipedia.org/wiki/United_States_Forces_Korea

A jeśli Rosja się na to nie zgodzi, to Ukraina dostanie mnóstwo broni i front zacznie się przesuwać na wschód.
A bez takiej groźby Rosja nie miałaby powodu, żeby zgadzać się na natowskie bazy pod Charkowem i Chersoniem i natowskie okręty wojenne w Odessie.
 
Nic jednak nie wskazuje, że państwa NATO idą w takim kierunku.

Przyjęcie do UE mogłoby nastąpić tylko wtedy, gdyby Ukraina miała zdefiniowane terytorium.
Choćby w wyniku rozejmu, jeśli nie traktatu pokojowego.
Zdefiniowane terytorium, którego wschodnia i północna granica jest chroniona przez bazy NATO.

z przełożeniem - w drodze wyjątku - procesów przystosowawczych na okres postakcesyjny),

Ale dlaczego?
Ukraina, po tym ile wycierpiała od Rosji (a rachunek krzywd rośnie każdego dnia) raczej nie stanie się agentem Rosji w Unii (jak Węgry i ostatnio Słowacja).

Ale mogłaby się stać czarną korupcyjną dziurą.
Była mocno skorumpowana przed wojną, jednak wtedy rezultatem było „tylko” ubogie społeczeństwo i bogaci oligarchowie – czyli nienależne transfery.
 
Od trzech lat z powodu korupcji około trzydziestu procent (ocena Fiszera) potencjalnych poborowych unika wcielenia.
To jest gigantyczny skandal.
Nie można znaleźć kilkuset tysięcy ludzi?[?!!]
Część wyjechała za granicę ale, jak rozumiem, znaczna część, prawdopodobnie większość, przebywa na Ukrainie.   
Nie można ich znaleźć, bo się ich nie szuka.

Ubolewam nad tym, że Zachód nie dawał i nie daje Ukrainie znacznie więcej broni.

Ale to nie zwalnia władz Ukrainy z tego, aby możliwie proporcjonalnie rozkładać ciężary wojny pomiędzy obywateli. Przeciwnie, im trudniejsza sytuacja, tym bardziej ciężary powinny być rozkładane proporcjonalnie. Obciążenia ekonomiczne, ale przede wszystkim obciążanie „zaszczytnym obowiązkiem obrony ojczyzny”.

OK, rejestruję, że co do zasady jesteś, Q, przeciwnikiem poboru.

Przyjmijmy, że Ukraina nie miała czasu, żeby wdrożyć model armii ochotniczej.

Ale skoro jest pobór, to przynajmniej powinien być prowadzony według jasnych kryteriów, a przypadki unikania poboru powinny być wyjątkami.

*
Poniżej link do artykułu w którym Timothy Garton Ash (z wygodnego fotela stojącego w Oxfordzie, albo w i Kalifornii, bo pracuje i tam i tam) komentuje wojnę na Ukrainie.     

Polecam całość, a cytuję fragment, który uważam za szczególnie istotny.

Wydaje mi się bardzo prawdopodobne że w jakimś bardzo tajnym instytucie, gdzieś na zachodzie Ukrainy, trwają prace nad bombą atomową, może nie od pierwszych tygodni, czy miesięcy, pełnoskalowej wojny, ale już od jakichś dwóch lat.

Może być nawet tak, że Ukraina już dziś jest gotowa do wykonani próbnej (i zarazem demonstracyjnej) eksplozji podziemnej, ale poczeka z tym co najmniej do pierwszych tygodni, a raczej pierwszych miesięcy drugiej kadencji Trumpa.
Bo może jego nieobliczalność przejawi się w tym, że radykalnie zmieni zdanie co do Putina. Niektórzy obserwatorzy dopuszczają taką możliwość, ale szanse na to są chyba niewielkie, niestety.   
     
https://www.theguardian.com/commentisfree/2024/dec/21/russia-win-ukraine-vladimir-putin-europe

What if Russia wins in Ukraine? We can already see the shadows of a dark 2025

(…)   
That brings us to the most serious consequence of all: nuclear proliferation. Remember that Ukraine voluntarily gave up its nuclear weapons in 1994, in return for security assurances from the US, the UK and Russia – and then got hammered by one of the powers that promised it security. In the latest KIIS polling, 73% of Ukrainians support Ukraine “restoring nuclear weapons”. Remarkably, 46% say they would do so even if the west imposed sanctions and stopped aid. In effect, Ukrainians are saying to the west: if you won’t defend us, we’ll [expletive deleted] do it ourselves. On recent visits to Ukraine I’ve been told several times, “It’s Nato or nukes!”

*

Rosja jest państwem zbrodniczym, oczekiwanie od niej czegokolwiek poza złem nie ma sensu.

Bardzo wygodne. Morderca i tak morduje, więc nie ma co oczekiwać od niego nic poza mordowaniem. A jednak wszelkie znane systemy prawne nie przyjmują takiej optyki.

Q, ale na czym ta wygoda miałaby polegać?!

Rosja rozumie tylko argument siły.

O co ci chodzi?

Pytam serio.

Chciałbyś, żeby wydano zaoczny wyrok śmierci na Putina?
Jest nakaz aresztowania, który zapewne nigdy nie zostanie wykonany.

Liczy się tylko siła.
Siły zbrojne.
Te w działaniu na froncie ukraińskim i te siły natowskie, które, jeśli zostaną odpowiednio rozbudowane, być może powstrzymają atak Rosji na jakiekolwiek państwo NATO.

Zapewne miałoby sens prowadzenie działalności informacyjnej wobec społeczeństwa rosyjskiego, na wzór dawnego Radia Wolna Europa (teraz to byłaby raczej telewizja, satelitarna i internetowa „TV Free Russia”), ale to byłby projekt obliczony na dekady, a Ukraina potrzebuje rakiet i nowych rekrutów dziś.     


5
Hyde Park / Odp: „Wysyłamy twojego syna na front!”
« dnia: Grudnia 28, 2024, 12:27:52 am »
Q, ciągle uciekasz od tematu.

Nie wiem dlaczego sprostania swojemu abstrakcyjnemu poczuciu słuszności i sprawiedliwości oczekujesz akurat od Ukrainy, a nie od Ameryki, krajów UE, a zwłaszcza Rosji...


Rosja jest państwem zbrodniczym, oczekiwanie od niej czegokolwiek poza złem nie ma sensu.

Ukraina aspiruje do tego, żeby stać się częścią Zachodu (Unii i NATO).

Ameryka, (przy wszystkich swoich licznych i zasadniczych wadach) zniosła pobór po wojnie wietnamskiej i już od prawie pięćdziesięciu lat, we wszystkich amerykańskich wojnach, słusznych i niesłusznych, biorą udział wyłącznie żołnierze zawodowi, którzy wstąpili do wojska na ochotnika.

Kraje Unii na razie żadnej wojny nie toczą, a na misje wysyłały tylko ochotników.

Dlaczego moje poczucie słuszności jest, twoim zdaniem „abstrakcyjne”? I co ma z tego wynikać?

Dlaczego spór jest „źle zdefiniowany”?

Moim zdaniem nie zajmujesz stanowiska, bo nie masz argumentów za poborem.

*
https://www.theguardian.com/world/2024/dec/21/ukraine-faces-difficult-decisions-over-acute-shortage-of-frontline-troops

Sat 21 Dec 2024 08.00 CET

Ukraine faces difficult decisions over acute shortage of frontline troops
Depleted army is increasingly made up of older men, but Zelenskyy is reluctant to lower mobilisation age from 25

(...)
“A series of interviews with Ukrainian officers, who spoke anonymously, given the sensitivity of the issue, paint a worrying picture for Ukraine’s war effort.
“The people we get now are not like the people who were there in the beginning of the war,” said one soldier currently serving in Ukraine’s 114th territorial defence brigade, who has been stationed in various hotspots over the past two years. “Recently, we received 90 people, but only 24 of them were ready to move to the positions. The rest were old, sick or alcoholics. A month ago, they were walking around Kyiv or Dnipro and now they are in a trench and can barely hold a weapon. Poorly trained, and poorly equipped,” he said.

Two sources in air defence units told the Guardian the deficit at the front has become so acute that the general staff has ordered already-depleted air defence units to free up more men to send to the front as infantry.

“It’s reaching a critical level where we can’t be sure that air defence can function properly,” said one of the sources, saying he had been prompted to speak out by a fear that the situation was a risk to Ukraine’s security.

“These people knew how air defence works, some had been trained in the West and had real skills, now they are sent to the front to fight, for which they have no training,” said the source.
(…)

Yurii Ihnat, a spokesperson for the air defence forces, confirmed at the time that the transfers were taking place, saying they were “very painful”. But he denied that it was affecting shoot-down rates.
Those the Guardian spoke with said the increasing demands for transfers were making it hard to run the air defence units properly, however.
“This has been going on for a year but it’s been getting worse and worse,” said another source, an officer working on air defence. “I’m already down to less than half [of full strength]. In recent days the commission came and they want dozens more. I’m left with those aged 50-plus and injured people. It’s impossible to run things like this,” he said.
(…)
In a telling sign of the changing attitudes in the country, a poll by the Kyiv-based Razumkov Centre over the summer found that 46% of respondents agreed that there was “no shame in evading military service”, while only 29% disagreed.”



6
Hyde Park / Odp: „Wysyłamy twojego syna na front!”
« dnia: Grudnia 21, 2024, 12:40:04 am »
Q, bujasz w Kosmosie, czekając na wiek XXXII, albo XXVII, kiedy (być może) nastąpi zjednoczenie ludzkości, a chodzi o to, co się dzieje teraz i tu (tuż obok Polski).

Nie. Zakładam raczej, że Zachód jest technicznie w stanie - jak w minionych (nie - przyszłych) wiekach -  narzucić swoje reguły większej części świata, tylko brak mu po temu odwagi.

Tak się składa, że problem dostrzegają Amerykanie.

Amerykanie lepiej by zrobili, gdyby objęli Ukrainę konkretnymi (do wprowadzenia na jej teren wojsk z głowicami atomowymi włącznie) gwarancjami bezpieczeństwa. I to nie teraz - a gdy mieli informacje o planowanej inwazji na Krym.

**
Amerykanie dawali i dają tyle broni, ile chcieli i chcą.

Za miesiąc rozpocznie się druga kadencja Trumpa, który być może już pierwszego dnia wstrzyma całkowicie pomoc wojskową dla Ukrainy, albo znacznie ją ograniczy.

Pobór jest zawsze nieetyczny, ale skoro już jest, powinien być realizowany w taki sposób, żeby wyłączenia były uzyskiwane w oparciu o jasne, jednoznaczne kryteria.

Tak powinno być zawsze, ale tym bardziej, jeśli sytuacja na froncie jest ciężka.
A jest.

Fakt, że władze Ukrainy, pod koniec trzeciego roku wojny, pozwalają około trzydziestu procentom potencjalnych poborowych unikać walki, jest gigantycznym skandalem.   

Fiszer: „W Ukrainie największa trudność dotyczy czegoś jeszcze innego: wciąż panuje tam bardzo silna korupcja, także przy rekrutacji. Ocenia się, że nawet do 30 proc. powoływanych potrafi się „wyreklamować” od mobilizacji, a ponadto zdarza się, że wielu z nich opuszcza kraj mimo zakazu – płacąc łapówki na granicy.”



*
To, oczywiście, nie znaczy, że jestem przeciwny pomaganiu Ukrainie.
 
Jestem bardzo zdecydowanie za udzielaniem jak największej pomocy, ponieważ w interesie Polski jest, aby Ukraina walczyła jak najdłużej, wręcz … do ostatniego żołnierza.

Jednak poparcie dla pomocy nie zmienia mojej oceny w sprawie sposobu prowadzenia na Ukrainie poboru - a ten sposób potwierdza słuszność tezy, że armia powinna zawsze składać się wyłącznie z ochotników.

A ty, Q, dalej unikasz zajęcia stanowiska, meandrując po okolicy.

„Technicznie”, teoretycznie, Zachód jest w stanie zrobić wiele.

Praktycznie, dwa największe kraje Unii nie były w stanie nawet uzgodnić swoich budżetów.

W Niemczech w lutym będą wybory, Francja od tygodnia ma już czwartego premiera w tym roku. Czy uda mu się ulepić budżet i przepchnąć go przez parlament? Nie wiadomo.

Tymczasem „Na wschodzie bez zmian” – biedniejsi Ukraińcy giną na froncie, bogatsi i ustosunkowani popijają kawę w kawiarniach w Kijowie, Lwowie, Warszawie, Berlinie. 
     

7
Hyde Park / Odp: „Wysyłamy twojego syna na front!”
« dnia: Grudnia 14, 2024, 01:14:52 am »
Q, pisz otwartym tekstem.

Ok, najprościej jak można. Uważam, rze ;) jeśli uda się zdetronizować poważnejszych (w sensie możliwości jakimi dysponują, niekoniecznie czegokolwiek innego) dyktatorów - jak spotkało to właśnie Asada - i zbuduje solidny system globalnego bezpieczeństwa i współpracy, a na placu boju zostaną najwyżej jakieś wysepki okrucieństwa, które w razie potrzeby da się spacyfikować dronami czy rakietami, to absolutnie zasadnicza, fundamentalna, podstawowa kwestia, którą stawiasz kompletnie straci praktyczne znaczenie (przynajmniej dopóki nie najadą nas ufoki tak durne, jak te z filmu "Znaki"). I wolałbym się zastanowić nad tym, co można robić, by powyższy scenariusz się ziścił (a przy tym realizowany był bez wdzięku Busha juniora w składzie porcelany).
(Zresztą sądzę, że jest to nawet w duchu "Summy..." - skupić się raczej na sposobach produkcji ciepłych ineksprymabli, niż na imponderabiliach.)

Q, bujasz w Kosmosie, czekając na wiek XXXII, albo XXVII, kiedy (być może) nastąpi zjednoczenie ludzkości, a chodzi o to, co się dzieje teraz i tu (tuż obok Polski).

Tak się składa, że problem dostrzegają Amerykanie.

Pisał o tym Fiszer na polityka.pl, we środę 11 grudnia.

**
„1022. dzień wojny. Ukrainy problemy z rekrutacją. Ilu „wyreklamowało” się od mobilizacji?

11 GRUDNIA 2024

"Dlaczego Amerykanie chcą zmusić Ukrainę do obniżenia wieku poborowych z 25 do 18 lat? Sprawność ukraińskiego systemu mobilizacji wzbudza niepokój, ale nie wydaje się, by akurat ten ruch rozwiązał wszystkie jego problemy.
(…)
Ukraina powinna wprowadzić system nadwyżki żołnierzy do rotacji, bo czołg, choć trzeba o niego dbać i traktować go z czułością, jednak się nie męczy, a człowiek niestety tak. Chodzi głównie o przemęczenie psychiczne nieustannym stresem, które trzeba od czasu do czasu wyciszyć i zregenerować siły.
(…)
Kolejny problem związany z rekrutacją? Pamiętacie piosenkę „Fortunate son” z okresu wojny wietnamskiej? I ain't no senator′s son, son; It ain′t me, it ain′t me; I ain′t no furtunate one, no (nie jestem synem senatora, to nie ja, to nie ja, nie jestem tym szczęśliwcem, o nie). Chodziło oczywiście o powołanie do wojska i wysłanie na wojnę do Wietnamu. Takie zjawisko występuje we wszystkich krajach świata, ale dotyczy niewielkiego odsetka ludności, nie więcej niż 2 proc. powoływanych. W Rosji ta liczba „szczęśliwców” jest większa o krewnych członków różnorakich mafii, które najczęściej działają pod patronatem władz różnego szczebla.

W Ukrainie największa trudność dotyczy czegoś jeszcze innego: wciąż panuje tam bardzo silna korupcja, także przy rekrutacji. [bold mój - C.] Ocenia się, że nawet do 30 proc. powoływanych potrafi się „wyreklamować” od mobilizacji, a ponadto zdarza się, że wielu z nich opuszcza kraj mimo zakazu – płacąc łapówki na granicy. I co prawda wciąż nie powoduje to braku żołnierzy wcielanych do wojska, ale jest przyczyną ogromnej frustracji ludności Ukrainy i samych walczących. Nie chodzi tylko o samą liczbę wyreklamowanych, a o to, że władze nie potrafią (lub nie chcą) sobie z tym problemem poradzić. Zdecydowanie obniża to morale i osłabia wolę walki, bo dlaczego ja, a inni nie? [bold mój – C.] A dla udręczonego wojną narodu kwestia woli walki jest kwestią kluczową.”


Całość:
https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/swiat/2281749,1,1022-dzien-wojny-ukrainy-problemy-z-rekrutacja-ilu-wyreklamowalo-sie-od-mobilizacji.read?src=mt


8
Hyde Park / Odp: „Wysyłamy twojego syna na front!”
« dnia: Grudnia 09, 2024, 12:16:40 am »
O to, że inteligencko dzielisz włos na czworo, gdy płoną lasy. Tj. skupiasz się na elegancji rozwiazań, zamiast na podstawowym problemie (którym jest sprawca wojny i jego świta).
Tu przypomina się postać tak od wszelkiej etycznej doskonałości odległa, jak Salomon Morel, który - przy wszystkich swoich zbrodniczo-sadystycznych skłonnościach - nie mścił się na mieszkańcach ojczystej miejscowości, choć walnie przyczynili się do śmierci jego rodziny (mówiąc b. eufemistycznie), bo miał świadomość, że gdyby nie niemiecka inwazja i okupacja, mordowanie by im do głów nie przyszło. (Gdzie, owszem, można się w takiej jego łaskawości doszukać przesady, a nawet rysu groteski - biorąc pod uwagę do czego ogólnie był zdolny, ale nie da się zaprzeczyć, że koncentrował się na przyczynach, nie na skutkach.)

Q, pisz otwartym tekstem.

Jeżeli tego nie robisz, to ja mogę się tylko domyślać, o co ci chodzi, przy czym za chwilę może się okazać, że nie o to ci chodziło, i należałoby zaproponować następną domyślną tezę, też niekoniecznie trafną, itd.
To by trochę przypominało dziecinną zabawę w okręty. Może trafię, może nie trafię.

Jeżeli uważasz, że „Ponieważ Ukraina toczy sprawiedliwą wojnę obronną, nie wolno krytykować jej władz, z prezydentem na czele.” to napisz to.

Ja tak odbieram sens tego, co piszesz, ale napisz to otwartym tekstem, zamiast wklejać jakieś … „trele-morele”.

Oczywiście władze Ukrainy wolno krytykować, komentować ich działania.   
Tym się różni demokracja od Rosji, a Ukraina aspiruje przecież do świata demokratycznego Zachodu. (który oczywiście nie jest doskonały, ale ma jednak generalnie wolne media, ustawy o dostępie do informacji publicznej i niezawisłe sądy, do których można się odwoływać, jeśli instytucje państwowe odmawiają podawania informacji, do podawani których są zobowiązane.) 

*
„O to, że inteligencko dzielisz włos na czworo, gdy płoną lasy.”

Jest dokładnie odwrotnie. Piszę o absolutnie zasadniczej, fundamentalnej, podstawowej kwestii, jak daleko sięgają uprawnienia państwa wobec obywatela.
Państwo dysponuje siłą, przemocą. Może przysłać żandarmerię wojskową po Janka Kowalskiego, ale czy ma do tego prawo moralne? Ja uważam, że nie. Nigdy i w żadnych warunkach. Walczyć powinni tylko ochotnicy.
Ale skoro jednak jest pobór, to przynajmniej powinien być uczciwy, powinno się wybierać spośród wszystkich zdolnych do służby, oczywiście z odroczeniami dla tych, którzy są bardziej potrzebni w cywilu, ale z odroczeniami udzielanymi z powodów rzeczywistych i na przejrzystych zasadach.
Na Ukrainie bardzo zdecydowanie tak nie jest.

Zamożni i ustosunkowani masowo unikają poboru.

Mówił o tym n.p. kilka tygodni temu w CNN emerytowany podpułkownik rezerwy US Army Alexander Vindman, były pracownik Rady Bezpieczeństwa Narodowego przy Prezydencie USA. (Urodzony na Ukrainie).
 
https://en.wikipedia.org/wiki/Alexander_Vindman

W następnym zdaniu powiedział: „To się musi zmienić”, niestety, nie musi, powinno, ale nie musi i się nie zmienia.

*
„Tj. skupiasz się na elegancji rozwiązań, zamiast na podstawowym problemie (którym jest sprawca wojny i jego świta).”

A na czym tu chcesz się skupiać?

Putin jest zbrodniarzem, a Rosja państwem zinstytucjonalizowanego bandytyzmu.
Albo zostanie powstrzymana siłą, albo zajmie w końcu całą Ukrainę.

Ubolewam nad kunktatorstwem Zachodu, przewlekaniem i ograniczaniem pomocy dla Ukrainy, ale nie mam na to wpływu.     

Władze Ukrainy nie są w stanie produkować Leopardów czy rakiet ATCAMS, ale mogłyby istotnie poprawić sytuację na froncie, gdyby pobór prowadzono w sposób uczciwy.     
Ale tak nie jest. Przy uczciwym poborze sytuacja i tak nie byłaby łatwa, bo nawet tysiąc ludzi z kosami nie zastąpi jednej rakiety Taurus, których nie daje Scholz, ale żołnierze byliby znacznie lepiej wyszkoleni i znacznie częściej rotowani, a to na pewno poprawiłby zdolności bojowe armii.
I poprawiło morale, które się znacząco pogarsza od miesięcy.

Poniżej fragmenty dwóch artykułów i linki do pełnych wersji.

*
https://edition.cnn.com/2024/09/08/europe/ukraine-military-morale-desertion-intl-cmd/index.html

Outgunned and outnumbered, Ukraine’s military is struggling with low morale and desertion

By Ivana Kottasová and Kostya Gak, CNN
 
Published 12:01 AM EDT, Sun September 8, 2024

“As the battlefield situation deteriorated, an increasing number of troops started to give up. In just the first four months of 2024, prosecutors launched criminal proceedings against almost 19,000 soldiers who either abandoned their posts or deserted, according to the Ukrainian parliament. More than a million Ukrainians serve in the country’s defense and security forces, although this number includes everyone, including people working in offices far away from the front lines.

It’s a staggering and – most likely – incomplete number. Several commanders told CNN that many officers would not report desertion and unauthorized absences, hoping instead to convince troops to return voluntarily, without facing punishment.
This approach became so common that Ukraine changed the law to decriminalize desertion and absence without leave, if committed for the first time.”

*
https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114881,31322111,ukraincy-przyznaja-ze-maja-systemowe-problemy-widmowe-brygady.html#do_w=399&do_v=1159&do_st=RS&do_sid=1721&do_a=1721&do_upid=1159_ti&do_utid=31322111&do_uvid=1726853152869&s=BoxOpImg2

Ukraińcy przyznają, że mają systemowe problemy. Widmowe brygady nie trzymają frontu

Maciek Kucharczyk 20.09.2024 19:25

„Frontowcy narzekają też na jakość oraz tempo otrzymywanych uzupełnień. Nowa fala mobilizacji zarządzona późną wiosną ciągle nie dała istotnego wytchnienia. Nowych ludzi jest mało i zazwyczaj są za słabo wyszkoleni. Poszczególne brygady muszą więc organizować własne kursy szkoleniowe, aby przygotowywać rekrutów na realia frontu. Zużywa to ich i tak szczupłe zasoby.”
 

9
Hyde Park / Odp: „Wysyłamy twojego syna na front!”
« dnia: Grudnia 07, 2024, 12:08:02 am »
W roku '39 zwycięscy Niemcy rozwieszali plakaty z napisem "Anglio! Twoje Dzielo!", rodzące się podziemie stemplowało je stylizowanym Hitlerem pod którym widniało pytanie: "A tio ktio?". Tu by się chyba podobny stempel przydał, tylko z nowszą gębą...

Napisz otwartym tekstem, o co ci chodzi.

10
Hyde Park / Odp: „Wysyłamy twojego syna na front!”
« dnia: Grudnia 06, 2024, 12:08:39 am »

Fiszer w Polityce 4 grudnia br.

https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/swiat/2280917,1,1015-dzien-wojny-rosjanie-wyciagneli-wunderwaffe-dlaczego-nie-montuja-wielkich-ofensyw.read?backTo=https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/swiat/2281027,1,1016-dzien-wojny-ukraincy-coraz-bardziej-sie-cofaja-rosjanie-maja-cztery-opcje-jedna-straszna.read

„Rosjanie podjęli pierwszą próbę sforsowania rzeki Oskił na północ od Kupiańska, ale zostali wyrzuceni na wschodni brzeg. Sytuacja robi się tutaj coraz trudniejsza. Nieustanny nacisk jest wyczerpujący dla ukraińskich wojsk, które rzadko mają okazję wypocząć [bold mój - C.]. Rosjanie rotują jednostki, więc muszą angażować więcej wojsk. Ukraińcy tyle nie mają, dlatego walczą bez ustanku. Nie wiadomo, ile tak wytrzymają.”

General Załużny, wtedy głównodowodzący, powiedział, chyba we wrześniu ubiegłego roku, że należy wcielić do wojska 450-500 tysięcy rekrutów.

Wkrótce potem stracił pracę. (Chociaż nie wiem, czy za to, albo czy wyłącznie za to.)
Politycy ukraińscy chyba do marca debatowali o kształcie nowelizacji ustawy o powszechnym obowiązku obrony. Rozważano wprowadzenie zapisu o tym, że żołnierz może odejść do cywila po trzech latach na froncie. Ostatecznie tego zapisu nie wprowadzono.

Syrski, następca Załużnego, powiedział kilka tygodni temu w rozmowie z Christiane Amanpour z CNN, że do armii trafia trzydzieści tysięcy poborowych miesięcznie. Przy czym jestem prawie pewien, że te trzydzieści tysięcy trafia do armii mniej więcej od kwietnia, od nowelizacji ustawy.
Czyli od kwietnia do października br. nałapano ca 210 tysięcy poborowych, którzy,
uwaga:
trafiają na front po przeszkoleniu … trzydziestodniowym !!
Na współczesne pole walki.

*
Oczywiście ta wojna wyglądałaby inaczej, gdyby Zachód dawał Ukrainie więcej broni i stawiał mniej ograniczeń.
Niestety, Niemcy do dziś nie dali pocisków Taurus.
Amunicję artyleryjską może by dali, ale nie mają.

Fiszer z tego samego tekstu.

„Niemiecki koordynator pomocy dla Ukrainy gen. mjr Christian Freudig stwierdził, że po trzech latach wojny Rosja produkuje więcej amunicji i sprzętu w trzy miesiące niż cała Europa przez rok.”

Zełenski był i pozostaje bardzo efektywnym politykiem, lobbującym na Zachodzie  o pomoc dla Ukrainy, ale to on odpowiada także za stan poboru.

Gdyby we wrześniu czy październiku ubiegłego roku rozpoczęto pobór tych 450-500 tysięcy żołnierzy, to byłoby ich dziś znacząco więcej, byliby częściej rotowani, a zapewne na front trafialiby po przeszkoleniu kilkumiesięcznym, czyli znacznie lepiej przygotowani.

Efektywne stanowisko władz Ukrainy, z prezydentem na czele można (i trzeba) opisać tak:

„Ojczyzna jest w śmiertelnym niebezpieczeństwie, czyli w zasadzie większego już nie ma, ale to niebezpieczeństwo nie jest aż tak wielkie, żeby brać do wojska zamożnych i ustosunkowanych.”


11
Hyde Park / Odp: „Wysyłamy twojego syna na front!”
« dnia: Lipca 27, 2024, 07:43:20 pm »
Nie chcę tu robić Cetowi offtopu, bo na to czuły, (...)

Tak, zdecydowanie jestem za tym, żeby nie rozwadniać wątku.
Może, xetras, załóż nowy wątek pt. np. „Popieram Bralczyka


**
tylko żeby zaprezentować stanowisko etyczne.

Wiem, że prezentacja stanowisk etycznych to piękna inteligencka tradycja, od "J’Accuse…!" Zoli, przez - by rodzimego poletka się trzymać - "Niemców" (ktokolwiek ich napisał, Kruczkowski czy Zegadłowicz), oraz młodzieńczy - heroiczny - etap życia red. Michnika, po różne listy otwarte, rzucanie tego czy owego, i odmowy przyjęcia rozmaitych zaszczytów, ale zastanawiam się, czy w sytuacji zbrojnie napadniętych nie jest to aby luksus, na który ich - jako zbiorowości - nie stać (bo biologiczne przetrwanie okazuje się jednak istotniejsze od etycznych rozważań, a czasem i samej etyki) - o ile nie mówimy już o sprawach tak ekstremalnych jak kwestia uczestnictwa w zbrodniach okupanta, czy granice odwetu.
W każdym razie ja tam byłbym powściągliwy w dawaniu dziś Ukraińcom dobrych rad (w kwestiach innych, niż czysto techniczne).

Q, a kiedy, twoim zdaniem, był albo będzie właściwy/dobry czas na dyskusję o poborze, skoro teraz nie jest właściwy?

„czy w sytuacji zbrojnie napadniętych nie jest to aby luksus, na który ich - jako zbiorowości - nie stać”

Po pierwsze należałoby wykazać, że nałożenie wysokich podatków wojennych nie wystarczy żeby opłacić ochotników.

Na razie nikt tego nie zrobił.

Ale pobór jest nieetyczny w każdej sytuacji.

„Luksus” polega na tym, że „wy” (zwolennicy poboru) wysyłacie „naszych” (przeciwników poboru) synów na front.
A sami imprezujecie.

Poniżej fragment artykułu z ostatniej Polityki:

https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/swiat/2264373,1,nastroje-siadly-nad-ukraina-ciemne-chmury-trzeba-pilnie-podtrzymac-ducha-tylko-jak.read

PAWEŁ RESZKA

Nastroje siadły, nad Ukrainą ciemne chmury. Trzeba pilnie podtrzymać ducha. Tylko jak?

23 LIPCA 2024
 
W Ukrainie nastroje mocno siadły – zaufanie do władzy i wiara w to, że sprawy idą w dobrym kierunku. Do tego zza oceanu przychodzą przygnębiające wieści.

Zacznijmy od wesela. Warto, bo naprawdę było huczne. 31-letni Rościsław Ilnicki, do niedawna gwiazda prokuratury, żenił się z Roskolaną Moskwą, szeregową pracownicą Państwowego Biura Śledczego (w skrócie DBR). Ilnicki miał widoki nawet na szefa prokuratury obwodowej, ale odszedł z organów. 27-letnia Roskolana pracowała w kadrach DBR we Lwowie. Uwagę przykuwało tylko to, że do urzędu przyjeżdża nowiutkim Audi Q8, ale w końcu pochodziła z ustosunkowanej rodziny. Mama to znana adwokatka i przedsiębiorczyni. Inni krewni też na stanowiskach.
Media szeroko rozpisywały się o pełnej przepychu imprezie. Roskolana miała na sobie kosztowne dodatki: bransoletkę i kolczyki warte w sumie 60 tys. dol. Zabawa w położonym pod Lwowem kompleksie hotelowym Emily Resort trwała dwa dni. Pokoje w Emily zaczynają się od 2 tys. zł za noc, ale bywalcy mówią, że warto: spa, trzy baseny, sauny, prywatna plaża na jeziorem. Tysiącu gościom do tańca przygrywali artyści z najwyższej półki. W takt muzyki pląsała elita – biznesmeni, radni miasta Lwowa, byli pracownicy prokuratur i izb skarbowych. Bawiąc się, łatwo mogli zapomnieć, że trwa rosyjska inwazja, a żołnierze resztkami sił walczą o utrzymanie linii frontu.

Być może sprawa przeszłaby niezauważona. Jednak panna młoda sama sprowokowała kłopoty, zamieszczając w mediach społecznościowych zdjęcia i filmy z imprezy. Skandal był przeogromny i władze nie mogły pozostać obojętne. Pan młody natychmiast dostał powołanie do wojska. Nie miał jednak ochoty iść na front, więc profilaktycznie zniknął. Byli koledzy prokuratorzy wysłali za nim list gończy, ale poszukiwania były niemrawe. Tymczasem pod zdjęciami z wesela, które krążyły po sieci, pojawiało się coraz więcej ironicznych komentarzy w stylu: „Ale przecież weselnicy ubrani w tradycyjne haftowane koszule. To znaczy, że są ukraińskimi patriotami”.

Być może to spowodowało, że organy ścigania wzięły się żwawiej do pracy. Ilnicki został pojmany na początku lipca. Był niedaleko, bo u swojej teściowej we Lwowie. Wpadł podczas przeszukania posesji – teściowa, jak się okazuje, jest podejrzewana, że za sute prowizje (ponad 10 tys. dol. od sprawy) pomaga poborowym nielegalnie wymigać się od pójścia na front. Zięciowi jednak pomóc nie zdołała.
Ilnicki zaraz po zatrzymaniu został wcielony do armii. Media z satysfakcją odnotowały, że służy w piechocie jako dowódca plutonu. Wcześniej podobne sprawy bardzo często przysychały, rozchodziły się po kościach. Powodowało to narastające poczucie, że elita żyje w innej rzeczywistości – bawi się, zarabia, wyjeżdża drogimi autami na zagraniczne wakacje. Jednym słowem wojna omija ją bokiem, a ciężar ponoszą szarzy obywatele. [bold mój - C.]

– To prawda, że czym dalej od linii frontu, tym nastroje są bardziej bojowe – mówi POLITYCE Dmitrij, ukraiński oficer, który służy od początku inwazji. – Politycy i biznesmeni mówią, że nie oddamy ani kawałka ukraińskiej ziemi. Tymczasem to „nie oddamy” sprowadza się do tego, że ja z moim oddziałem siedzę w okopie. A oni? Raz na jakiś czas zrzucają się na armię i kombinują, jak wyreklamować od służby swoich synów.
Podobne głosy można usłyszeć od żołnierzy i ich rodzin dość często: bogaci i wpływowi od frontu potrafią się wykręcić. Wojują ochotnicy i zwykli zmobilizowani rekruci.
(…)

12
DyLEMaty / Odp: AI - przerażająca (?) wizja
« dnia: Lipca 27, 2024, 07:02:01 pm »

@Cetarian - apropos DARPy - czyli za wcześnie zjadłem krawat, karząc się za stwierdzenie, że autonomiczny samochód szybko nie powstanie ;) ?

Po pierwsze: zjedzenie krawata było twoim własnym pomysłem – nie było żadnego zakładu o to, ani podobnej umowy (to info dla czytelników, którzy nie znają treści Forum na pamięć).

Po drugie: przypomniał mi się stary dowcip:
„ - Jako pierwszy na metę wbiegł zawodnik w czerwonym krawacie.
 - … to nie krawat, to język.


Nie wykluczam, że swego czasu zrobiłeś sobie krawat z jednego lub kilku ozor[k]ów (wołowych), po czym spożyłeś go w sosie chrzanowym, bez uszczerbku dla organizmu.
Byłoby to poniekąd w klimacie Forum, bo przecież Tichy opowiadał kiedyś o próbach produkcji jadalnego wyposażenia rakiet.

*
Jeśli to był krawat z tkaniny zasadniczo niejadalnej (bo można sobie wyobrazić krawat utkany np. z makaronu ryżowego), to tak, samoukarałeś się za wcześnie.     

Samochód autonomiczny nie powstał szybko, skoro od ostatniego czelendżu Darpy minęło siedemnaście lat, a   jest w fazie nieśmiałych, ostrożnych prób na zmapowanych przedmieściach kilku amerykańskich miast. (No i w Chinach).

Link podany przez Hoko

https://abcnews.go.com/Technology/wireStory/driverless-car-hits-person-crossing-light-china-highlighting-111767132

mi się nie otwiera, ale wyguglowałem frazę „ driverless car hits a person crossing light china”

https://www.euronews.com/next/2024/07/09/chinese-driverless-car-hits-a-person-crossing-against-the-light

“A driverless ride-hailing car in China hit a pedestrian in Wuhan who was reportedly crossing against the light over the weekend.
The vehicle's operator, Chinese tech giant Baidu, told Chinese media that the car began moving when the light turned green and had minor contact with the pedestrian.
Baidu said the person had no obvious external injuries and was taken to a hospital.
Comments on social media largely supported Baidu, pointing out that the pedestrian had broken the law, the English-language Shanghai Daily newspaper said in a post on X.
Chinese financial news outlet Yicai, meanwhile, quoted an expert saying the technology may have limitations when dealing with unconventional behaviour such as other vehicles or pedestrians that violate traffic laws.
Beijing-based search engine and artificial intelligence (AI) company Baidu is a leader in developing autonomous driving in China.”


“against the light”
, czyli pieszy wtargnął na czerwonym świetle.

W takiej sytuacji nawet dobry kierowca białkowy mógłby sobie nie poradzić.

“the car began moving when the light turned green and had minor contact with the pedestrian. (…) the person had no obvious external injuries and was taken to a hospital.”

Mam wrażenie, że to wiele hałasu o nic.

Takich zdarzeń/drobnych zderzeń (z białkowymi kierowcami za kierownicami) muszą być tysiące dziennie na całym świecie.

Z tego samego tekstu:
“Beijing-based search engine and artificial intelligence (AI) company Baidu is a leader in developing autonomous driving in China.   
Its largest “robotaxi” operation, with a fleet of 300 cars, is in Wuhan, a major city in central China that had the world's first major outbreak of COVID-19 in early 2020.
Its ride-hailing service also is in more limited parts of three other Chinese cities: Beijing, Shenzhen and Chongqing.”


Wuhan to jedenastomilionowe miasto, trzysta taksówek to niewiele.
Zimowy rekord temperatury w Wuhan to minus osiemnaście stopni, ale czy te testowe taksówki jeździły już zimą, tego nie wiemy.

Samochód autonomiczny będzie można uznać za dojrzałą technologię, jeśli po np. Chicago będą jeździły tysiące taksówek, przez okrągły rok, w deszczu, w śniegu, w błocie pośniegowym i po oblodzonych ulicach. Czyli w każdych warunkach.   

*
@hoko

Co to znaczy:
 
„W AGI nie wierzę.”

Że nie powstanie nigdy?
Dlaczego?

Bo AI, choć na razie nie potrafi dobrze (w każdych warunkach) prowadzić samochodu, niewątpliwe robi postępy.
Przykład (jeden z wielu) z Guardiana:

Not yet panicking about AI? You should be – there’s little time left to rein it in

Daniel Kehlmann

Only a handful of people grasp the magnitude of the changes that are about to hit us. They’re exciting – and terrifying
Mon 22 Jul 2024 08.00 CEST

A short while ago, a screenwriter friend from Los Angeles called me. “I have three years left,” he said. “Maybe five if I’m lucky.” He had been allowed to test a screenplay AI still in development. He described a miniseries: main characters, plot and atmosphere – and a few minutes later, there they were, all the episodes, written and ready for filming. Then he asked the AI for improvement suggestions on its own series, and to his astonishment, they were great – smart, targeted, witty and creative. The AI completely overhauled the ending of one episode, and with those changes the whole thing was really good. He paused for a moment, then repeated that he had three years left before he would have to find a new job.
(…)

Całość:

https://www.theguardian.com/commentisfree/article/2024/jul/22/artificial-intelligence-panic-time-change
 

13
Hyde Park / Odp: „Wysyłamy twojego syna na front!”
« dnia: Lipca 17, 2024, 11:07:13 pm »
Że polityka Bidena i Scholza w przedmiotowym zakresie jest - najłagodniej mówiąc - błędna i tchórzliwa* (choć i tak lepsza, niż Anglii i Francji wobec Polski w '39), przekonywać mnie nie musisz.
Ale nie wiem czy władze - i mieszkańcy - Ukrainy (ci chcący walczyć, w każdym razie) posłuchają Twoich rad (nawet gdyby ktoś im stosowny link podesłał).

* Zwł., że strona przeciwna podobnych skrupułów nie ma:
https://edition.cnn.com/2024/07/11/politics/us-germany-foiled-russian-assassination-plot/index.html

No, przecież ja tego nie piszę z nadzieją, że prezydent i/lub rząd Ukrainy czyta wpisy na tym Forum, tylko żeby zaprezentować stanowisko etyczne.

Z tym, że nie chodzi o tych, co chcą walczyć, tylko o tych, co nie chcą, w tym o takich, którzy chcieli, ale już tego nie wytrzymują – a rotacji nie ma.   

**
Fiszer dziś:

https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/swiat/2263873,1,875-dzien-wojny-jeszcze-by-sie-chcialo-pozyc-a-tu-wojna-ile-wytrzyma-zolnierz-na-froncie.read?src=mt

„Mało kto zdaje sobie sprawę, jak ciężkie warunki panują na froncie, z jakim stresem i strachem musi się zmagać żołnierz. Ile tak można wytrzymać? Okazuje się, że część żołnierzy po ukraińskiej stronie wykazuje oznaki przemęczenia, co objawia się sprzeciwem wobec poczynań przełożonych.
(…)
Ile wytrzyma żołnierz na froncie?
Ostatnio doszło do pewnych niepokojów w ukraińskiej 24. Brygadzie Zmechanizowanej im. Króla Daniła. Pod koniec czerwca rzucono ją na pozycje pod Czasiw Jar. Rotacja pozostawiała jednak wiele do życzenia, bowiem przemęczeni żołnierze, którzy od miesięcy odpierali wściekłe ataki Rosjan, opuścili swoje pozycje, zanim na dobre zdołali je przejąć ci z 24. Brygady z Jaworowa koło Lwowa (rekrutacja do niej odbywa się głównie w zachodniej Ukrainie). W rezultacie źle przeprowadzonego luzowania, gdy Rosjanie wykonali szturm, wtargnęli na częściowo obsadzone, a częściowo nieobsadzone pozycje. Oczywiście zajęli je bez większych problemów, korzystając z powstałego zamieszania, kiedy nie było wiadomo, kto ma się tam bronić. Gen. Syrski się wściekł i nakazał natychmiastowe odzyskanie pozycji. Brygadę rzucono do kilku szturmów, ale na próżno: w odróżnieniu od wojsk ukraińskich, które miały – delikatnie mówiąc – słabo rozbudowaną obronę, Rosjanie od razu wgryźli się w ziemię. Powstały nowe transzeje, ziemianki, punkty ogniowe, zdążono nawet ustawić miny na przedpolu. Nieprzygotowany szturm bez odpowiedniego rozpoznania zakończył się katastrofą. A i tak ukraińskie dowództwo naciskało na atak, na odzyskanie głupio straconych pozycji.
Efekt? 24. Brygada Zmechanizowana, ale nie tylko ona (bo także inne jednostki wysłano do kontrataków), poniosła bardzo ciężkie straty. Przesadą są oceny, że jednostka „praktycznie przestała istnieć”, niemniej nastroje wśród żołnierzy były dość podłe. Widać oznaki frustracji i żalu do przełożonych. Nie był to żaden bunt, jak przedstawiają sprawę Rosjanie, ale groźne niepokoje, które mogą być sygnałem przemęczenia broniących się wojsk w ogóle. W przeciwieństwie do Rosjan Ukraińcy niemal nie rotują jednostek, bo nie mają odpowiednich rezerw, by dać swoim ludziom odpocząć i wytchnąć.
Problem będzie narastał albo do wojska trafi w końcu więcej ludzi, by stworzyć rezerwę „obrotową”. Bo generalnie – ile można wytrzymać? Miesiącami tylko odpierając niekończące się ataki Rosjan, bez perspektyw choćby na jakąś zmianę, nawet na ofensywę. A ci walczą jak robokopy. Mięsne szturmy jeden za drugim, giną jedni, atakują kolejni. Żadnych buntów, czasem jakieś narzekanie. Bez krytyki wojny, sensu jej prowadzenia czy nawet wyższych przełożonych. Nie odpuszczają, atakują fala za falą. Ukraińcy też się nie cofają, są niezmordowani, kopią i walczą, a jak nie walczą, to kopią. Coraz więcej transzei, ziemianek, tuneli. Wykurzyć ich z raz zajętych pozycji to niemal cud.
Ukraińcy jednak żyli w państwie bardziej cywilizowanym, z nadzieją na lepsze, dla nich przeskok do brudnych okopów jest większy. A najgorzej pogodzić się ze śmiercią w wieku 30 czy 40 lat. Jeszcze by się chciało pożyć, a tu wojna.”



14
DyLEMaty / Odp: AI - przerażająca (?) wizja
« dnia: Lipca 11, 2024, 07:13:16 pm »

Mam pytanie, może ktoś (coś na ten temat) wie: skoro jest tak dobrze (albo źle), tzn. AI się rozwija i wkrótce stanie się AGI (dobrze), ale wtedy może uzna, że Skynet miał rację, pozbywając się ludzi (źle), to dlaczego ten dzisiejszy proto-Skynet (który chyba już na taką nazwę zasługuje, skoro lada chwila, lada rok stanie się AGI) nie potrafi prowadzić samochodu?

Tzn. teoretycznie (a nawet praktycznie) trochę potrafi, ale jeździ tylko powoli, po zmapowanej dzielnicy, może jakoś sobie radzi w deszczu, ale po śniegu to nawet nie próbuje - a w każdym razie nikt (z firm pracujących nad ([auto autonomiczne]) się nie chwali nawet minutowym filmikiem z jazdą po błocie pośniegowym.

To jak Skynet będzie eksterminował ludzkość? Wysyłając piesze dywizje ASIMO z kałachami?

Pytam w formie nieco żartobliwej, ale całkiem serio.

Wiele lat temu dyskutowaliśmy na forum o DARPA Grand Challenge (dwie edycje w 2004 i 2005 roku)i DARPA Urban Challenge. (rok 2007)
https://en.wikipedia.org/wiki/DARPA_Grand_Challenge

W tym czasie na (prawdopodobnie) Discovery emitowano kilkuodcinkowy film na ten temat. Dotyczył chyba ostatniej edycji, ale nie mam pewności.
Zapamiętałem (albo z tego serialu, albo z innego źródła), że przynajmniej część zadań testowych realizowano w opuszczonym osiedlu przy zamkniętej bazie wojskowej (czyli to prawie na pewno był konkurs „Urban Challenge”). Żeby warunki były bardziej realistyczne, DARPA wynajęła czterdziestu siedmiu kaskaderów, którzy mieli jeździć po osiedlu i (trochę) utrudniać działanie testowanym .         

O ile dobrze pamiętam, stłuczek nie było, ale być może kaskaderów pouczono, żeby jeździli ostrożnie, tak jakby to było osiedle spokojnej starości.

Od tamtej pory minęło siedemnaście lat.

(Od wystrzelenia Sputnika do ostatniego lądowania na Księżycu upłynęło piętnaście lat).

I nikt się nie chwali samochodem, który sobie dobrze radzi w błocie pośniegowym.

I dobrze sobie radzi w aranżowanych sytuacjach kolizyjnych  - na ulice tamtego, czy podobnego osiedla można by wypuścić pięćdziesiąt, sto albo i dwieście .

Część zaprogramować tak, żeby zachowywała się jak bardzo niedoskonali kierowcy i analizować, jak sobie z tym radzą te teoretycznie dobrze funkcjonujące .           

Ale chyba nikt tego nie robi, nawet Tesla, która już w zasadzie chyba na pewno jest całkowicie autonomiczna, tylko jeszcze Melon musi dopisać pięć wierszy kodu. No, może pięćset. Albo pięćdziesiąt tysięcy. A może pięć milionów. To szczegół.

W każdy razie z przodu (tej nienapisanej części kodu) jest piątka. 


15
Hyde Park / Odp: „Wysyłamy twojego syna na front!”
« dnia: Lipca 11, 2024, 02:05:27 pm »

Unia (NATO bez USA i szerzej Zachód poza USA) ma dość zasobów, żeby latami wspierać remis na Ukrainie. (Ma dość zasobów, żeby zapewnić Ukrainie zwycięstwo, ale tego nie chce, bo się boi a-bombki.)

Ale czy te około trzystu-czterystu tysięcy ukraińskich żołnierzy frontowych będzie walczyło w nieskończoność?

Piszę to z ciężkim sercem, ale jeśli kiedyś pojawi się informacja, że jakiś ukraiński batalion sam się wyrotował z frontu i w szyku bojowym jedzie poprosić o azyl w Polsce, to nie będę zszokowany.

Hmm, nie wiem, co chcesz osiągnąć tymi słowami, poza powiedzeniem oczywistości, że sprawa jest pilna, wymagałaby ostrzejszych ruchów (ze strony Zachodu), i może dotknąć - ba, już dotyka, ale może znacznie bardziej - również nas...?

Najpierw długie (ale ważne) cytaty z dwóch tekstów Fiszera.

*
https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/swiat/2261783,1,858-dzien-wojnytlocza-sie-su-34-w-baltimor-jak-sledzie-w-beczce-dlaczego-nie-dac-rosjanom-prosto-w-zeby.read

Michał Fiszer, współpr. Jacek Fiszer

858. dzień wojny. Tłoczą się Su-34 w Baltimor jak śledzie w beczce. Dlaczego nie dać Rosjanom prosto w zęby?

30 CZERWCA 2024

(…)
Dlatego rosyjskie bombowce są tak groźne. Zwłaszcza Su-34, które mogą wyrzucić kilka potężnych bomb naraz.
Stoją sobie te Su-34 w wielkim stadzie na lotnisku Baltimor pod Woroneżem. Teoretycznie bazujący tu 47. Pułk Lotnictwa Bombowego Gwardii ma 24 sztuki. To czemu jest ich więcej? Zagadkę wyjaśnia dekret Putina z 27 września 2023 r. 47. Pułk stał się wtedy „gwardyjski” w zamian za poświęcenie w bojach. Podobnie wyróżniony został 23 marca 2023 r. 2. Mieszany Pułk Lotniczy z bazy Szagoł w obwodzie czelabińskim przy Uralu. To oznacza, że i on walczy, mając do dyspozycji 24 Su-34.
Stąd ten tłok. Żadnych schrono-hangarów tu nie ma. Samoloty stoją pod gołym niebem, upchane jak śledzie w beczce. Powtórzmy: miejsca jest na jeden pułk, a są dwa. Aż się prosi, by zamienić je w kupę złomu rakietami ATACMS. Przecież to niemal połowa całej rosyjskiej floty Su-34.
Ale nie ma pozwolenia. Amerykanie łapią się za głowę: wiecie, w jaką panikę wpadliby Rosjanie, gdybyście zniszczyli główną siłę uderzeniową ich lotnictwa, i to naszymi rakietami?
No właśnie, co by zrobili? Naszym zdaniem nie zrobiliby tego, czego się boją Amerykanie, bo nie są głupi. Ale strach przed tym, by tak zdrowo w Rosję łupnąć, czuć w administracji USA. Może mają rację, może nie. Może Rosjanom trzeba dać zdrowego łupnia prosto w zęby. Może przyjęliby to raczej z uznaniem i respektem, bo to przecież język, który najlepiej rozumieją.


*
https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/swiat/2261913,1,859-dzien-wojny-rosjanie-kleca-taczki-bojowe-co-bedzie-jak-im-sie-skonczy-prawdziwy-sprzet.read?src=mt

MICHAŁ FISZER, WSPÓŁPR. JACEK FISZER

859. dzień wojny.  Rosjanie klecą taczki bojowe. Co będzie, jak im się skończy prawdziwy sprzęt?

1 LIPCA 2024

(...)
W opublikowanym 30 czerwca wywiadzie dla gazety „Philadelphia Inquirer” prezydent Wołodymyr Zełenski powiedział, że Zachód obawia się zdecydowanego zwycięstwa Ukrainy ze względu na stabilność Rosji. Ta mogłaby nie przetrwać takiej porażki w obecnej postaci, zaczęłyby się rozliczenia rządzących i faktycznie mogłoby tam dojść do jakichś walk wewnętrznych. Co oczywiście nie oznacza od razu, że broń jądrowa dostanie się w niepowołane ręce, czego się obawiają państwa zachodnie. ZSRR się rozpadł w wyniku zamachu stanu, z którym (o czym się zapomina) wygrał inny zamach stanu – i nic się nie stało. Swoją drogą, walka o władzę między dwoma równoczesnymi zamachami stanu to tylko za Bugiem. A skąd Amerykanie mają pewność, że rosyjska broń jądrowa jest bezpieczna bez rozpadu państwa? Tak czy owak, takie wypowiedzi o obawach, że Rosja się rozpadnie, przewijały się też w kuluarach Warsaw Security Forum, więc coś jest na rzeczy. Dlatego Amerykanie nie chcą tak po prostu dać Rosji zdrowego łupnia. Wolą powolne wykrwawienie bez gwałtownych ruchów, bez terapii szokowej. [bold mój C.] Poza tym wciąż wierzą w negocjacje, podczas gdy Rosjanie będą negocjować wtedy, kiedy oni będą chcieli, a nie kiedy Zachód będzie chciał. I będą mieli ku temu określone powody, o czym dalej.
(...)
Dla Rosjan pełzająca ofensywa to nie taka zła opcja. Jest jakiś efekt psychologiczny takich działań, pokazuje bowiem państwom zachodnim, że Ukraina nie jest w stanie odzyskać utraconych ziem. Że z każdym dniem jest tylko drożej, a kraj kurczy się o kilka kilometrów kwadratowy tygodniowo. To nic, że do Kijowa w tym tempie dojdą za 40 czy 50 lat, kto takie rzeczy przelicza? Na pewno nie wyborcy w Europie, którzy zareagowali zgodnie z rosyjskimi oczekiwaniami i wybrali we Francji kogo trzeba. Teraz jeszcze trzeba zafundować powtórkę w Niemczech i jesteśmy w domu. Ukraina straci pomoc, padnie, a Rosjanie bez wysiłku sobie ją zgarną. Lekki oddech, mobilizacja kolaborantów (w każdym kraju znajdą się tacy, a trzeba pamiętać, że w Ukrainie wiara w Zachód zostanie wówczas kompletnie załamana), naprodukować uzbrojenia i można ruszać dalej, na początek państwa bałtyckie. Kto im pomoże? Le Pen? Tino Chrupalla z AfD? Robert Fico ze Słowacji? Cała nadzieja w Viktorze Orbánie. Dlatego na Kremlu zacierają ręce: idzie dobrze! W międzyczasie Ukraina się wykrwawia z najodważniejszych i najlepszych. Czy warto organizować jakąś wielką, kosztowną ofensywę?
(...)
Rosja może jeszcze prowadzić wojnę w obecnym kształcie przez mniej więcej rok. Nie chcemy tu wrzucać masy liczb i kalkulacji, ale robimy je w miarę systematycznie, chwytamy dostępne dane, porównujemy je, oceniamy i staramy się wyciągać wnioski. Wszystko wskazuje, że za rok, może półtora, Rosja nie będzie miała czym walczyć.
Co wówczas zrobi Moskwa? Będzie musiała wojnę zamrozić. Może to zrobić na dwa różne sposoby. Jeden to zmniejszenie intensywności działań i przejście do działań nękających, a w tym czasie produkowanie sprzętu, gromadzenie go i szkolenie wojska. Stwarza to jednak duże niebezpieczeństwo, że Ukraina wykorzysta ten okres i podejmie swoją ofensywę, rozjeżdżając rosyjską piechotę własnymi czołgami, po wcześniejszym przeoraniu pozycji obronnych bombami lotniczymi. Więc nie za dobrze.
Lepiej w tej sytuacji wynegocjować jakieś zawieszenie broni, żeby na spokojnie się zbroić. W takiej sytuacji walka szłaby o to, by Europa się nie obudziła i sama nie zaczęła zbroić. Na razie idzie dobrze, Europa nie chce się zbroić. Państwa bezpośrednio zagrożone wydają na zbrojenia całkiem sporo, ale państwa leżące dalej – nie widzą takiej potrzeby. Nie zdają sobie sprawy z prostego faktu, że jak upadną kraje obecnie frontowe, pozbawione realnej pomocy sojuszników, to same nimi się staną. Ale tych sojuszników, których ewentualnie zostawią, już mieć nie będą…
To jest właśnie największe niebezpieczeństwo. W polu trwają zacięte, śmiertelne walki, ludzie giną, odnoszą rany i cierpią, piekło trwa w najlepsze. Ale efekt tego piekielnego starcia może się rozegrać w przestrzeni informacyjnej i przez wrzucenie kartki do urny. Na nic ofiary, zabici, ranni, trwale okaleczeni, cierpiący, osierocone dzieci… Kartka, urna i po zawodach.



*
Amerykanie chcą „powoli wykrwawiać” Rosję, ale to oczywiście oznacza, że wykrwawia się również Ukraina, która ma prawdopodobnie mniejsze (może nawet znacząco mniejsze) straty w ludziach, ale też prawie cztery razy mniej ludności.
I jest ofiarą agresji, nie agresorem.

*
W interesie Polski, mieszkańców Polski, twoim Q i moim, jest, żeby Ukraina walczyła do ostatniego żołnierza i do ostatniego naboju.

Ale skazywanie Ukrainy przez Zachód na powolne wykrwawianie się jest głęboko nieetyczne.

I absurdalne, bo jest 99,99% prawdopodobieństwo, że, ktokolwiek zapanuje na Kremlu, będzie chciał szybko doprowadzić do odprężenia, żeby „wierchuszka” mogła znowu latać do sklepów w Paryżu i Berlinie, do swoich apartamentów w Londynie, pałacyków na francuskiej Riwierze, itd.itp.

Ogólnie korzystać z życia, bo im się to po prostu należy.

Wystąpi jakiś następca Peskowa
(który zarabia oficjalnie sto tysięcy dolarów rocznie, ale ma co najmniej jeden zegarek za sześćset dwadzieścia tysięcy dolarów   
https://www.bloomberg.com/view/articles/2015-08-03/where-did-putin-s-spokesman-get-a-620-000-watch-
Where Did Putin's Spokesman Get a $620,000 Watch?
An ostentatious display of wealth raises eyebrows, and questions.
3 sierpnia 2015 at 17:27 CEST)
 
i powie: „Wicie, rozumicie, się okazało, że towarzysz, tzn. pan Stalin, tzn. pan Putin popełnił błędy.
Oraz ogólnie doszło do wypaczeń.
Oczywiście, pan Putin miał wielkie zasługi dla matczyzny, ale pod koniec jego w zasadzie słusznych rządów, jego instynkt państwowy uległ osłabieniu (bla, bla, bla,bla).
No, ale teraz nie żyje, a my jesteśmy za odprężeniem, detente i w ogóle.
A z tą Ukrainą to jakoś tak głupio wyszło, sorry.”



*
Ja po prostu czasami próbuję sobie wyobrazić sytuację, w której ja sam, albo ktoś mi bliski, byłby frontowym ukraińskim żołnierzem, geostrategicznie, realpolitycznie skazanym przez Bidena i Scholza na powolne wykrwawianie się, nawet bez perspektywy, że jeśli przetrwa na froncie trzy lata (o co niełatwo), to będzie mógł odejść do cywila.

Dlatego, niezmiennie, uważam, że walczyć powinni wyłącznie ochotnicy na kontraktach terminowych.

*
I jeszcze:

https://wyborcza.pl/7,75399,31132978,szczyt-nato-w-waszyngtonie-stoltenberg-zapowiada-nowe-wsparcie.html#S.MT-K.C-B.2-L.1.duzy

Z uroczystymi zapowiedziami kontrastują słowa prezydenta Rumunii Klausa Iohannisa, który wytknął Zachodowi, że wsparcie dla Kijowa jest nadal niewystarczające.
– Czas spojrzeć na to realistycznie: dostarczyliśmy mniej więcej połowę tego, co obiecaliśmy. To nie wystarczy. Jeśli chcemy, by Ukraina wygrała, musimy pomagać bardziej – stwierdził Iohannis.


Strony: [1] 2 3 ... 18