No i dlatego myślę, że tak naprawdę problem można rozwiązać jedynie produkując tę żywność na zmarnowanie bez zużywania tylu zasobów, czyli wymyślić technologię, która pozwoli obejść problem a nie go rozwiązać.
Szczerze powiedziawszy nie wiem jaka technologia mogłaby spełnić takie założenie: produkować na zmarnowanie...?
Prąd i woda są potrzebne zawsze. Do tego opakowania.
Niepsująca się żywność? Serki wiecznie dojrzewające? Klonowanie mięsa miast tradycyjnej hodowli?
A utylizacja tego "na zmarnowanie"?
Rzecz marnowania nie dotyczy tylko żywności - żywność jest tematem wrażliwym, bo są rejony, w których ludzie umierają z głodu - ale także np. produkcji elektroniki, odzieży.
Nadprodukcja i marnowanie to raz, a zła dystrybucja i redystrybucja - to dwa.
Np. to, o czym napisał
Hornet - pomnożyć przez liczbę pasażerów, lotów - włos się jeży.
Zresztą to, co zostaje na lotniskach przed odprawą osobistą - to kolejny punkt do listy zmarnowanych zasobów. To na lotnisku z którego się wylatuje, a po przylocie - śmieci z samolotu i bezcłówki.
Żywności będzie się marnować tym więcej, im większa część ludzkości będzie miała finanse pozwalające na wybór i grymaszenie, a nie tylko na przeżycie na krawędzi. A w końcu do tego dążymy, żeby wszystkim było dobrze, więc problem będzie narastał.
Tak. Problem będzie narastał - wszak ten apetyt w miarę jedzenia...więc jakiekolwiek działania nie mogą stać w sprzeczności z ogólnym dążeniem do poprawy jakości życia.
Na pewno opracowanie energooszczędnych technologii, zmiany w produkcji, w opakowaniach itp., ale wg mnie bez edukacji, bez zmiany podejścia, że konsumpcja określa człeka - im więcej kupujesz, tym jesteś lepszy w jakiejś urojonej hierarchii - to wszystko na nic. Bo ludzie tą nadmiarowością się dowartościowują. Bo robią sobie zdjęcia z tymi pełnymi talerzami, a potem ich zawartość ląduje w śmieciach.
Co innego zostaje prócz tłuczenia do głów, że to nie jest dobra opcja? Czekanie na - jak napisał
LA - katastrofę, która chwilowo wstrząśnie ludźmi? Może.