Polski > Akademia Lemologiczna

Akademia Lemologiczna [Szpital Przemienienia]

<< < (3/30) > >>

WhizzKid:
Mi się już od początku Stefan kojarzył z wieloma postaciami lektur szkolnych, jak Kordian czy bohater "Zbrodni i kary". Niby trochę zamknięty w sobie, niby trochę nie, ale wszystko się dzieje tak, jakby on był jedynym normalnym człowiekiem na ziemi, a wszyscy inni wariowali. I w dodatku, co się później okaże, on też niezbyt dobrze zniósł większość wydarzeń.

Muszę jednak przyznać, że choć wielbicielem klasyki generalnie nie jestem, a styl i tematyka tej książki z takimż stylem mi się kojarzy - to wyjątkowo zjadliwe to było od początku. Z drugiej strony zaobserwowałem coś (subiektywnie) przeciwnego lekturom typowo szkolnym i podobnym - w takich wszystko jest przytłoczone opisem. Tutaj Lem z kolei opis daje, ale nie taki ciężki; choć to 20 stron, to jednak dowiadujemy się stosunkowo mało istotnych rzeczy z perspektywy reszty książki (a przynajmniej takie mam złudzenie; jak się chwilę zastanowić, to większość zachowań czy myśli Stefana przełoży się na późniejszą akcję).

Nie wiem jak to się ma w stosunku do reszty cyklu co prawda, ale mimo to byłem mile zaskoczony stylem pisania już od początku (tj. nie miał konsystencji smalcu, czego nie cierpię w literaturze).

Q:
Wiecie co, tak mnie teraz nurtuje od jakiegoś juz czasu ile z Lema jest w samym Stefanie, a ile w Ksawerym, na ile ukształtował te postacie na swój obraz i podobieństwo. I czy jest możliwe, że Stefan to (oczywiscie przybliżony, w końcu to literatura) obraz tego jakim człowiekiem Lem wówczas był (choc wiem oczywisćie, że "Szpital..." nie ma nic wspólnego z autobiografią), a Ksawery wzorzec tego jakim dopiero się stawał (te próby "nawracania" księży, choćby), takie młodzieńcze, że pojadę Freudem, superego Mistrza.

ps. a'propos Lema i klasyki literackiej... (choć IMO Dukaj trochę zbyt czarno to maluje)



WhizzKid:

--- Cytat: Q w Marca 18, 2009, 04:22:10 pm ---Wiecie co, tak mnie teraz nurtuje od jakiegoś juz czasu ile z Lema jest w samym Stefanie, a ile w Ksawerym, na ile ukształtował te postacie na swój obraz i podobieństwo. I czy jest możliwe, że Stefan to (oczywiscie przybliżony, w końcu to literatura) obraz tego jakim człowiekiem Lem wówczas był (choc wiem oczywisćie, że "Szpital..." nie ma nic wspólnego z autobiografią), a Ksawery wzorzec tego jakim dopiero się stawał (te próby "nawracania" księży, choćby), takie młodzieńcze, że pojadę Freudem, superego Mistrza.

--- Koniec cytatu ---

Tylko że Lem wcale taki wojujący nie był. Nie spotkałem żadnej jego atakującej czy napastliwej wypowiedzi - w książkach czy poza nimi - pod adresem religii. Ja bym powiedział, że był raczej mocno usadowiony w swoich poglądach, ale ich zbyt mocno nie szerzył. Chyba, że nie łapię jakiejś subtelności tego, co masz na myśli ;-)

Q:

--- Cytat: WhizzKid w Marca 18, 2009, 04:25:31 pm ---Tylko że Lem wcale taki wojujący nie był. Nie spotkałem żadnej jego atakującej czy napastliwej wypowiedzi - w książkach czy poza nimi - pod adresem religii. Ja bym powiedział, że był raczej mocno usadowiony w swoich poglądach, ale ich zbyt mocno nie szerzył. Chyba, że nie łapię jakiejś subtelności tego, co masz na myśli ;-)
--- Koniec cytatu ---

Po mojemu to Lem miał po prostu zbyt duzo klasy, i intelektu, by być napastliwy, czy atakować. Natomiast co do szerzenia poglądów - pozwilę sobie nie zgodzić się. Owszem, Lem nie jest jakimś "szalonym misjonarzem", ale mówi jasno - i na ile okolicznosci ustrojowe pozwalają - otwartym tekstem to co sądzi na temat róznych (w tym religijnych) spraw. Czytałeś np. "Powtórkę"?

A co do tego jak ateizm Lema przejawiał się w życiu codziennym - polecam wywiad z Obirkiem, który wygrzebałem.

Zresztą jeśłi nawet Ksawery był wzorcem, który sobie Lem stawiał - nie wiem czy był, mówię, że się nad tym zastanawiam - to był to ew. wzorzec wymyśłony przez umysł jeszcze b. młody, choć jak widzimy, literacko już genialny, a widomo, że z wiekiem redefiniujemy swoje dązenia. (Ja na przykład mając tyle lat, co Lem wtedy, chicłem być strasznym sukinsynem ;).)

Terminus:
Witam.
   Chciałem zamieścić taki tekst w piątek - w miarę wywiązując się z mojego
planu prowadzenia tego wątku - ale w moim hotelu diabli wzięli internet, na
Uniwersytecie w sobotę nie miałem czasu, no i tak jakoś.
   Powiedzmy zatem conieco na temat drugiego rozdziału,
"Gość Niespodziewany". Stefan odbywa w nim przerażającą rozmowę ze stryjem
Ksawerym, który opowiada mu o przebiegu choroby wuja Leszka, o jego
ostatnich dniach. Następnie zjawia się dawny przyjaciel Stefana, Krzeczotek,
i proponuje mu pracę w Szpitalu, którą, jak wiemy, Stefan potem podejmie.
Rozdział wydaje się dalszym ciągiem wstępu do powieści, głównie dlatego, iż
Stefan wciąż jeszcze znajduje się w domu swojego wujostwa, nie mają dalszych
planów a zmiana miejsca akcji na tytułowy Szpital nastąpić ma dopiero w
następnym rozdziale.
   Rozmowa z Ksawerym była dla mnie trudna do przełknięcia, tak oschle
i zimno opowiada on o ludzkim cierpieniu. Trzeba wszakże pamiętać, że jest
to rozmowa dwóch lekarzy, i mimo, że chory był ich współnym krewnym, to
wciąż jednak mogli myśleć o nim jako o pacjencie. Tym większy efekt
dramatyczny tej rozmowy, że zostaje ona 'zaserwowana' w scenerii poranka,
w ciemnej łazience. Fakty wydają się wtedy tym więcej osaczać, a cały
świat, którego widok mogłby być sposobem na odreagowanie grozy, jeszcze
śpi.
   Oddechem jest dopiero rozmowa z Krzeczotkiem, Lem w ten sposób
zadbał, jak mogłoby się wydawać, o emocjonalną równowagę czytelnika :)
Fakt, że Stefan nie wie na dobrą sprawę co ma zrobić ze swoim życiem, jest
dobrym nawiązaniem do braku stabilności w tych wojennych czasach. Nikt tak
naprawdę nie wiedział, co go czeka, gdzie się udać, co jest słuszne.

No, to na tyle. Odezwę się w miare możliwości.

Terminus
29.III.2009, blvd Jourdan 9A, Paris
(tekst będzie później wklejony)


PS. Maźku mam nadzieję że dobrze poszło!


EOF

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

[*] Poprzednia strona

Idź do wersji pełnej