Polski > DyLEMaty

Między Żuławskim a Lemem

<< < (7/10) > >>

xetras:
3 minutowa wypowiedź Andrzeja Żuławskiego o kulisach aktorsko- reżyserskich horroru: "Obsession" ("Opętanie") [1981]

Okrutność (wprost cielesna) i zarazem odrobinka braterskiej troski, którą bohaterka odrzuca.
Nie dziwne, że aktorki i aktorzy tracili wolę przy nim.

Dwoistość i niejednoznaczność reżysera to immanentna cecha jego dzieł.
Kobiecość to tendencja do zachowania tego co wokół (troska, opieka), a męskość i to jego "j*bitne" ego [termin chyba ukuty przez Andrzeja Seweryna] to celne nicowanie wyobraźni (zaskakiwanie szokiem).
Na tym nie utka się spójnej logiki.

PS.
Z Andrzejem Żuławskim jest ten odwieczny problem, że krzywdzi nie tylko aktorów, ale również odbiorcę, bo nie moralizuje finalnie. Opowieści urywa bez nadziei. Jakoś do tej pory puent  (w filmach) nie wyłapałem.

xetras:
Esej o  warsztatowych kulisach rozszarpanej realizacji ekranizacji i nieudanym zamiarze opuszczenia matriksa uwikłań.

https://akademiapolskiegofilmu.pl/pl/historia-polskiego-filmu/artykuly/z-warsztatu-zagadki-srebrnego-globu/654

xetras:
1.
Podpowiedź Michała Dominika ułatwiająca ogarnięcie się w temacie -
- poszatkowanych, niezgrabnie zszytych strzępów filmów "na podstawie trylogii księżycoweji 3 powieści.

https://pleograf.pl/index.php/andrzeja-zulawskiego-dialog-z-przodkiem-na-srebrnym-globie-o-feralnym-filmie-i-femmes-fatales/
Właściwie to raczej wskazówki interpretacyjne - raczej rozwinięcie niż ułatwienie.
2.
Dygresja o wrażeniu z użytej techniki kamerowania:
Zdjęcia kręcone "z ręki" umieszczają widza/odbiorcę w obłędzie filmu.
3.
Skoro typowej "logiki" w filmie brakuje - to raczej hołd żywiołom - wodzie, ogniowi, ziemi, wichrowi (tylko gdzie ?*) i wskazanie na niedoskonalenie się ras, a raczej ich degenerowanie, to każdy komentarz "analityczny" (np. p. M.D.) przyda się.

*Wichru jednak też pełno - muzyka, plansza tytułowa, a zwłaszcza rozwichrzone kamerowanie operatora ocalałych strzępów: "na podstawie trylogii księżycowej".
Aha - dopiero skojarzyłem - anime.
Bystrzejszy szybciej ogarnie podobieństwa  (estetyczne).
4.
Jest ktoś na sali ? :)

A.Ż. opowiada scenopis:
"... Otamor go broni, Rama_ _ _ wie chcą go zakuć w kajdany ..."
[np. od 10 minuty do 12]
Kto chce go zakuć w kajdany ?
Całe 2 godziny oraz 41 minut też są warte ogarnięcia wzrokiem i umysłem, aby utkwiły w pamięci (na jakiś czas).
5.
Rozdzieliłem sobie obejrzenie na 3 części po ok. ~godzinie w ciągu 1- 3/2 doby.
6.
Chyba polskie napisy też by się przydały pod ocalałe strzępki - słowa są tak pełne nerwobólu, że niewyraźnie brzmią.
Czyli: ~chaotyczne, szybkie, rwane.

[Np. Marek wraca do Ihezal (na biało pod całunem z głosem Marii Pakulnis) w opustoszałych jaskiniach i ją woła głosem Michała Bajora, ok.  2h 24'10" - nijak nie rozumiem, co on woła, bo na szczęście powtarza po tym jak wyje ze zmęczenia:
<jjihhheezzaaal, Ihezal, dlaczego chowasz się>
Jednak jakoś się domyśliłem].

7.
Jednak  jakakolwiek scena (z dowolnymi obrazami) z koniem w blasku świtu bez jeźdźca (oraz też te poprzedzające - z Jajackiem i jego finałem) byłaby wizualnym domknięciem początku.
To, co jest czytane ze scenopisu, nie daje spójności ocalałym strzępom taśmy i reżyserskiej formy.
Ciut spóźnił się Andrzej Żuławski, ale to i tak cud, że cenzor nie znał "Zwycięzcy" i projekt do planu produkcyjnego zatwierdził.
8.
Przy okazji "japońskich" stepowych jeźdźców przestrzeni - ich kostium i rola w przekazie kojarzę tekstowo z "Dzielnym Billem" z repertuaru "Gawędy".
https://www.tekstowo.pl/piosenka,gaweda_1,dzielny_bill.html
Osiodłaj wiatr i ruszaj w świat, bo masz gorące serce.
Tak jest!

xetras:
Andrzej Żuławski o sobie i o kinie jako koneser gatunku.
Na czym polega psychologia filmu? Mnie bardziej interesują granaty, jeżeli części składowe tych granatów są prawdziwe, a w sumie razem to nie musi być prawdziwe, to musi być eksplodujące, żeby pana poraniło między uszy i między oczy i żeby panu otwarły się te oczy na coś.

Można byłoby nazwać to też surrealizmem, gdyby się bardzo chciało. Dlatego że ten surrealizm, ten kierunek w sztuce polegał na tym, żeby ze zlepienia ze sobą rzeczy prawdziwych powstała rzecz nieprawdziwa, czyli sztuczna, czyli dzieło sztuki. Ale rzeczy same w sobie są totalnie realne.

Trzeba naprzód, żeby świat się panu rozprysł i pan go skleił z powrotem, tylko nie wedle tego pierwszego porządku rzeczy, ale zupełnie innego porządku, który jest obłąkany.
[...]
Kino to jest nic, ale właśnie to nic jest tak ciekawe. Jak wiecie, daleki jestem od wszelkiej metafizyki, słowo „tajemnica” nic dla mnie nie znaczy, ale obejrzenie filmu, zwłaszcza obejrzenie filmu w kinie, powoduje, że zaczynam w sobie czuć coś na podobieństwo duszy. Coś we mnie łka, jak małe dziecko. I nawet kiedy oglądam swoje filmy, to dziwuję się wielce, jak to możliwe, że ten obraz przed moimi oczyma w sposób tak magiczny się materializuje. Dla mnie kino to będzie zawsze „coś więcej” niż życie, intelekt, rzeczywistość.
Z:
https://pleograf.pl/index.php/filmowy-kosmos-andrzeja-zulawskiego/
Rzeczowe i mimo, że subiektywne to też i obiektywne te jego wypowiedzi.

xetras:
Reżyser "wykasował co zbędne, a zostawił esencję" (tak Jerzy (Stary Człowiek, czyli odpowiednik powieściowego Jana Koreckiego) omówił swoją twórczą rolę w przekazie).

No i AŻ zlepił w logiczną jedność ocalałe strzępki (postaci z trylogii - Aza, Jacek, Roda, Mataret - to uczestnicy części finalnej), ale ...
Czytany choćby przez samego autora scenopis to nie obraz.

Remake* (a właściwie sfilmowanie scenopisu) dałby sens opowieści - może też spopularyzuje samą trylogię księżycową.
~Przyda się nieco obłędu~
Kawał porządnej mądrości życiowej jest zawarty w uniwersum Jerzego Żuławskiego.
*Film z wklejonego linka to półgodzinny apel w temacie "remake'u" do potencjalnych producentów - po angielsku.

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

[*] Poprzednia strona

Idź do wersji pełnej