Uważam, że żadne państwo w żadnych okolicznościach nie ma moralnego prawa do stosowania poboru, ani w czasie pokoju, ani w czasie wojny.
Pacyfizm jest bardzo dobry, ale pod warunkiem, że jest powszechny. Jeśli nie, to dobór naturalny eliminuje takie państwa.
Moje stanowisko nie ma
nic wspólnego z pacyfizmem.
Nic.W modelu z wojskiem złożonym z ochotników państwo byłoby lepiej przygotowane do obrony, niż z wojskiem pochodzącym w dużej części z poboru.
No chyba, że ktoś (tzn. władze pod dyktando lobbystów [przykładowego] Musia, itp.) uzna, że
wojna wojną, ale nie przekraczamy czterech procent PKB (no, może pięciu, albo siedmiu).Ja uważam, że
skoro zagrożone jest samo istnienie państwa, to trzeba wydać … wszystko, co mamy.Nie siedem procent PKB, ale raczej siedemdziesiąt procent (hasłowo).
Chcę silnej armii (ochotniczej) i chcę na nią płacić tyle, ile będzie wynikało ze stawek podatków wojennych. (W tym oczywiście
przed-wojennych, bo kiedy już wojna wybuchnie, to będzie o wiele za późno, żeby się do niej przygotowywać.)