Wydaje mi się, że białka w ogóle nie występują w naturze, chyba, że białkiem nazwiemy dowolnie krótki łańcuch aminokwasów. Być może białko nie ma zupełnie ścisłej definicji z racji różnorodności, ale raczej pod tym szyldem tkwi cząsteczka o masie cząsteczkowej kilka tysięcy lub milionów. Po drugie białka jakie znamy wytwarzane są (chyba wszystkie?) w rybosomach. Rybosomy, żeby działały potrzebują m.in. kilku rodzajów RNA oraz wielu wyspecjalizowanych enzymów. Wreszcie, jakby nawet już to wszystko było, to kod zawarty w tym "spadłym" DNA musiałby być sensowny. W zasadzie powtarzamy tutaj argumenty kreacjonistów, dlaczego tak nie mogło się zacząć zycie :-). IMO spontaniczną obecność białka dużo trudniej wytłumaczyć niż spontaniczną obecność kawałka zasady purynowej...