Polski > DyLEMaty

Filmy SF warte i nie warte obejrzenia

<< < (594/616) > >>

Q:
Pamiętacie Gundamy, którymi (najprawdopodobniej) inspirowane były wielkochody? Pierwszy odcinek najnowszej serii o nich trafił (legalnie) na JuTubkę.  Wrzucam jako ciekawostkę:

Smok Eustachy:
Pierścienie Władzy SPOILERY
Amazon chciał chyba podbudować swoją markę w sferze kultury, dlatego zapragnął stworzyć serial będący adaptacją dzieł Tolkiena. Zamysł tej jednak się nie udał gdyż promocję swojej platformy strimingowej prime połączył z rewolucją październikową, czyli z promowaniem wokizmu. Tutaj błędy strategiczne popełnili takie, że wybrali sobie fundamentalną „franczyzę” mającą setki milionów fanów na całej Ziemi. Wraz z kolejnymi materiałami promocyjnymi zaczął się robić dym. Kolejne trailery dostawały negatów w proporcji 1 pozytyw na 9 negatów a nawet gorzej. Liczne filmy na Youtube miażdżące ten wytwór chorej idei. Itp. poruszenie ogólnoświatowe. Amazon zaczął to przepierać wydając kasę i kupując opinie. Tzw. „superfani” zaproszeni na imprezę nie dali rady bo film z nimi został zdjęty. Potem jeszcze jacyś fani. Oczywiście takie myki jeszcze bardziej zirytowały fanów. Dzisiaj mieliśmy premierę dwóch pierwszych odcinków i mamy jednak pewną klapę wizerunkową. Jest ona skutkiem łapania dwóch srok za ogon: albo robicie rewolucję październikową albo budujecie markę. Przecież Amazon konsekwentnie twierdził że idee Tolkiena są przestarzałe i on zastępuje je swoimi: lepszymi i nowoczesnymi. A tera będzie spoiler:
SPOILER
II
Marksizm kulturowy, który w oczywisty sposób nie istnieje, wywarł największy wpływ na kreację Pierścieni Władzy. Nieistnienie jego w żaden sposób nie przeszkadza w kreacji rewolucjonistycznych postaci silnych kobiet walczących z patriarchalizmem: Rey w Gwiezdnych Wojnach, Michasia Burnham z Star Treka Discovery, Reva z serialu Obi Wan Kenobi. W Ostatnim Jedi mamy Holdo, która ostrzega o swej toksyczności fioletową grzywą. Atomic Blondie jeszcze jest i Prey – najnowsza odsłona Predatora. Tu zaś mamy Galadrielę. Sposób, w jaki wypaczyli tą postać woła o pomstę do nieba.
Bohaterki takie jak Ripley, komandor Greyson itp. funkcjonują w ramach patriarchalizmu. Nowoczesne rewolucjonistki fikają zaś. Popatrzcie na Revę i jej stosunek do reszty inkwizytorium. Faceci nic nie robią, gadają gupoty i hamują słuszne poczynania. Podobnie tutaj Elrond i Gil-Galad są męskimi szowinistycznymi świniami i nie słuchają światłych poleceń Galadrieli. A w Star Treku kto nie posłucha się Burnham ten ginie. W każdym razie kobieta musi kwestionować samcze przywództwo.
Drugą fundamentalną cechą rewolucji jest marysuizm. Ma on uzasadnienie teoretyczne które zgłębiłem w czasach Ostatniego Jedi: kobieta musi się sama kreować i jakoś tak nie może być niczego uczona tyko Zosia Samosia. Rey była taką Mary Sue i przyjęła się średnio. Dlatego następne pokolenie już poznajemy w momencie, kiedy jest wyszkolone i ma doświadczenie. Taka Reva i Galadriel. Ale wciąż najmądrzejsze są. Podsumowując: może teorii tu nie ma za dużo ale jest praktyka do tego.
III
Przecież Galadriel jest porąbana. Rzuca się w Ocean śmiało powiem że Atlentycki aby go przepłynąć wpław. To jest idiotyzm czego nie zauważają recenzje klaki. Przecież to jest absurd. Gupota. Poznajemy Galadrielę w momencie kiedy doświadcza samczej przemocy ze strony swych kolegów rzucających kamienie w jej stateczek. Potem jest porąbana bo pcha się przez jakieś urwisko, którego pokonanie wymaga sprzętu taternickiego. Ona ze swoim oddziałem nie ma takiego sprzętu i nie ma możliwości przetrwania takiej pogody. W sensie mrozu i wichury. W lecie się powinna tam pchać. Przecież tam były orki kiedyś i one musiały się jakoś tam dostawać w prosty sposób. Żytłuje ona jednak swoich podkomendnych nie wiadomo dlaczego w sumie.

Smok Eustachy:

I kilka zajawek
https://twitter.com/Smok_EKS/status/1567209704086028288
https://twitter.com/Smok_EKS/status/1566923855939178496
https://twitter.com/Smok_EKS/status/1566923496382517248

Q:
Rozmawialiśmy kiedyś o amatorskich ekranizacjach Lovecrafta, oto dwie kolejne, opowiadania "The Picture in the House" (wydawanego zwykle u nas jako "Piekielna ilustracja", sic!):




Przy czym filmiki jak filmiki, opowiadanie jak opowiadanie, ale za jego/ich centralnym motywem kryje się dość ciekawa historia makabrycznego obrazka, który HPL prawdopodobnie znał tylko z drugiej ręki (dzięki czemu zrobił go w opisie dziwniejszym i bardziej niesamowitym, widać miał rację, że czasem niewiedza to błogosławieństwo ;D):
http://nakladniewyczerpany.blogspot.com/2014/12/ksiazki-w-ksiazkach-hp-lovecraft.html
Tu więc mamy przypadek pre-borgesowania mimowolnego, ale już w wypadku Attisa i Katullusa ("Szczury...", o których kiedyś gadaliśmy, się kłaniają) tworzenie fikcyjnych źródeł (czy raczej wymyślonych elementów źródła historycznego) dokonane było (najpewniej) intencjonalnie:
http://nakladniewyczerpany.blogspot.com/2014/11/niedawno-pisaem-o-ksiazce-piotra.html

ps. Jak już w/w blog linkuję dorzucę z niego - offtopicznie - coś o kolejnym straszycielu Jamesie (u którego też się ciekawe wątki książkowe - jak wiemy - znajdą):
http://nakladniewyczerpany.blogspot.com/2014/01/dwa-razy-go-widziaem-tysiac-razy.html
(I który nie tylko Lemowi z Lovecraftem się splata:
https://www.travelblog.org/Asia/Vietnam/Southeast/Ho-Chi-Minh-City/District-Two/blog-1050052.html
https://shadowesareincumenin.com/2019/11/01/but-what-lurks-without-m-r-james-vs-h-p-lovecraft/)
A skoro przy MRJ jesteśmy - dodam kolejną linkę, pod którą autor - w kontekście Jamesa właśnie, acz nie tylko - podnosi zasługi Patrona dla horroru:
https://badloopus.pl/horror-bekartem-polskiej-literatury/
Cytacik:

"Zasługi na tym polu miał również sam Stanisław Lem, firmujący dość efemeryczną serię wydawniczą “Stanisław Lem poleca”, w ramach której wydane zostały zbiory opowiadań Grabińskiego czy M. R. Jamesa. “Horror” literacki wydawany był jedynie jako wartościowy historycznie element dziedzictwa kulturowego. Tutaj wspomnieć można tzw. “białą serię gotycką” krakowskiego Wydawnictwa Literackiego (m.in. Walpole, Radcliffe, Bierce, Le Fanu, de la Mare, Poe, Gautier) czy też tzw. “Biblioteka Grozy” PIW – specjalizująca się w “narodowych” antologiach grozy (m.in. francuska, rosyjska, niemiecka, japońska czy niderlandzka). Poważnie “nowoczesną” grozę uprawiać można było jedynie pod przykrywką – tak postępował np. Stanisław Lem, pisząc swe rewelacyjne, pełne niesamowitości opowiadania (m.in. „Opowieści o pilocie Pirxie”, “Maska”) czy zawierające oczywiste elementy grozy i horroru powieści – “Śledztwo”, “Niezwyciężony” czy (creme de la creme) “Solaris”."

xetras:
Słuchowisko radiowe "Solaris" (cykl 6 części po  pół godziny, 1970, 75 rok) dla mnie właśnie było jakby horrorem, a miałem mniej niż 10 lat. Pierwsza część:

Walczewski, Nowak, Herdegen, Trela - obsada głosów budzi dreszcze.
Więcej tu:
http://sluchowiska.ugu.pl/index.php?c=info&id=3574

{Skoro dreszcze to chyba raczej thriller, gdyby były straszydła to byłby horror, a gdyby dziwność to byloby weird}
U nas to wszystko to jest jeden wór gatunkowy  - w zasadzie chyba ?
My nie rozgraniczamy gatunków tak ostro.

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

[*] Poprzednia strona

Idź do wersji pełnej