Tu Etykosfera jawi sie jako rodzaj doskonalych rzadow technokracji. Ale skoro tak, to jednak w jej gestii nie moze/powinna lezec ocena tego co sluszne, ani wyznaczania celow, a jedynie techniczne rozwiazanie. Nie moze odpowiadac na pytanie co robic, a jedynie jak. Wiec dylemat czyje zycie poswiecac, by czyje zycie ratowac, nie powinien byc jej dylematem. Na takie pytania odpowiadac powinien kto inny, np. projektanci etykosfery. Taki zachowany podzial, badz co badz, wladzy: Ustawodawczej (co?) - czlaki (parlament, krol, senat... cokolwiek), i wykonawczej (jak?) - rzad/etykosfera. By the way, zauwazyliscie ze w Polsce trojpodzial wladzy jest calkiem fikcyjny? Poslowie sa rownoczesnie ministrami.