Zaczęło się od Twojego porównania wiary religijnej i nauki - że obie opierają się na róznego rodzaju, ale wierze. Wiara religijna jest niesprawdzalna empirycznie - w sensie sprawdzenia np. owych zaświatów. Wiara naukowa jest sprawdzalna w eksperymentach i daje konkretne efekty.
Wiara naukowa jest sprawdzalna w eksperymentach... powiedziałbym, wiara, która da się sprawdzić w eksperymencie, jest już nie wiarą lecz wiedzą naukową.
Cuda nie są potwierdzeniem wiary. Są jej przekształceniem w wiedzę, bo wiedza opiera się na faktach obserwacyjnych, jakimi stałyby się wówczas “cuda”. Uczeni zrobiliby je częścią fizyki, czy chemii, czy kosmogonii...Gdy pisałem o podobieństwie wiary naukowej a religijnej, miałem na myśli wąską dziedzinę nauki - fizykę kwantową, a ściślej - stan superpozycji. O ile mi wiadomo, istnienie czy nieistnienie w rzeczywistości fizycznej tego dziwnego stanu jest z zasady niesprawdzalne w doświadczeniu. A jednak sprawdzianem poprawności dowolnej teorii naukowej jest eksperyment. Z takiego punktu widzenia chodzi tu raczej o wierze, niż o nauce. Obrazowo mówjąc, mechanika kwantowa z jej superpozycją - to wysepka wiary w oceanie nauki
Zresztą czy ja wiem? Może mylę się, nie doceniam mocy nauki? Auguste Comte w swoim
Cours de philosophie positive podał pytanie o składzie chemicznym gwiazd jako przykład pytania na które ludzkość nigdy nie potrafi odpowiedzieć. A jednak mylił się - za parę dziesiątków lat odkryto hel - na Słońcu, metodą analizy widmowej. Hm...
A tak nawiasem: filozofia to nauka czy nie?
do wątku Summa..? Tutaj i tak już offtop - nie ma jak przenieść a tam akurat o tej Inżynierii...?
http://forum.lem.pl/index.php?topic=1570.msg73559#msg73559
Och, masz rację, olka. Zupełny offtop, a nawet flood i spam
Nie napisałem nic wysoce rozumnego, więc możesz śmiało, bez wyrzutów sumienia anihilować ten mój wpis o Inżynierii. I niniejszy też
A także dowolny inny
A może rzeczywiście będziemy kontynuować naszą gadaninę gdzie indziej? W Hyde Parku? Jak sądzisz, olka?
. Lem pisał prawdę, ludzie nie chcą żyć wiecznie, po prostu nie chcą umierać.
Niektórzy jednak chcą. Sądzę, że to kwestia przeżytych lat oraz "jakości" tych ostatnich.
Oj... mam nadzieję, napisane nie dotyczy Ciebie osobiście, livie?
- zachowanie się w ciele, czyli w „emulacji” obecnego ciała (prawdopodobieństwo bliskie zera);
Znaczy zmartwychwstanie ciałem, jak głosi chrześcijaństwo i islam?
...i jeszcze judaizm.
Niezupełnie. Miałem na myśli pobyt na tamtym świecie do zmartwychwstania - jeśli poprawnie jest mówić o takich rzeczach w kategoriach czasu. Ot, mniej więcej tak jak pisze na ten temat Bradbury:
- Nasze zdrowie! - babcia uniosła szklankę, która zadzwoniła o jej porcelanową szczękę.
- Jak długo tu jesteście, babciu? - spytał Lustig.
- Odkąd umarliśmy - odparła cierpko.
- Odkąd co? - Kapitan Black odstawił swą herbatę.
- Ależ tak - przytaknął Lustig. - Oboje nie żyją od trzydziestu lat.
- A ty siedzisz tu tak spokojnie? - wykrzyknął kapitan.
- Po co to gadanie? - stara kobieta mrugnęła. Jej oczy rozbłysły. - Kto panu dał prawo, by kwestionować to, co się zdarzyło? Oto jesteśmy. Zresztą na czym polega życie? Kim jesteśmy, co robimy, czemu, jak, gdzie? Wiemy jedynie, że znaleźliśmy się tutaj i nie pytamy dlaczego. Dano nam drugą szansę. - Zbliżyła się do niego chwiejnym krokiem i wyciągnęła szczupłą rękę. - Proszę jej dotknąć. - Kapitan posłuchał. - Czuje pan ciało i kości? - spytała. Przytaknął. - A zatem - odparła z triumfem - po co zadawać pytania?
- Cóż - odrzekł kapitan - po prostu nie spodziewaliśmy się, że znajdziemy na Marsie coś takiego.
- A jednak znaleźliście. Śmiem twierdzić, że na tej planecie ujrzycie jeszcze wiele rzeczy, które udowodnią wam, iż niezbadane są wyroki Boga.
- Czy to jest niebo? - spytał Hinkston.
- Ależ nie, bzdura. To świat, a my dostaliśmy drugą szansę, aby w nim żyć. Nikt nie powiedział nam czemu, ale też nikt nie mówił nam, dlaczego znaleźliśmy się na Ziemi. Tej drugiej Ziemi, z której przybywacie. Skąd wiemy, że przed nią nie istniała jeszcze jedna?
- Dobre pytanie - mruknął kapitan.
(Kroniki Marsjańskie)Idyllium... co prawda, cała ta historia skończyła się w niezbyt przyjemny sposób
- metempsychoza, przeniesienie duszy do innej osobowości. Kompletny reloading (hm...nie widzę przeciwwskazań
Jeszcze w roślinki i zwierzeta.
Natomiast przeciwwskazania - ja widzę. I taki jeden pisarz z XIX wieku też widział.
Wot, Awatar.
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/100161/awatar
Ale może to tylko Polaczka nie dało się podrobić.
Świetne opowiadanie. Biedak ten Oktawiusz
Czytałem gdy chodziłem do 7 klasy. A także doktora Jekylla i mra Hyde'a i nowele Poego. Brrrr...
W roślinki i zwierzęta... jak śpiewał Włodzimierz Wysocki:
Пускай живешь ты дворником - родишься вновь прорабом,
А после из прораба до министра дорастешь.
Но, если туп, как дерево - родишься баобабом
И будешь баобабом тыщу лет, пока помрешь.https://www.youtube.com/watch?v=6ZwljzrEiYkSorry - w języku oryginału, nie odnalazłem tłumaczenia polskiego. Ale pamiętając Twój przekład wierszyka Okudżawy, myślę, zrozumienie nie będzie problemem